Gdy postać umiera na zawsze - co kręci nas w permadeath?
GOL>Youtuberzy
O! Jordan, jaka miła niespodzianka. :| Już wiem że film będzie o czymś na co zwykły każul nie zwróci uwagi.
W materiale użyłeś fragmentu gameplayu z Dark Souls 2, a to gra w której można się odradzać. Perma-death to śmierć permanentna, jakbyś miał stracić postać, nie tylko dusze. W moich oczach zahaczyłeś w tej chwili o hipokryzję.
"Męska duma" - to znaczy że dziewczyny nie grają? Nie wydaje mi się, żeby denerwowały się mniej o stracony czas niż mężczyźni.
The Forest po kilku razach zaczynania od początku daje uczucie gry niezależnej. Krótkiej, z małą zawartością, którą rzucisz w kąt po paru godzinach. Z drugiej strony jeżeli będziesz wybitnie dużo grać, znudzi ci się przez to że wybudowałeś za mocną metropolię przez której mury mysz się nie przeciśnie a godzilla nie tknie.
Jeżeli rzucisz się do bitwy żeby uratować enpeca, który ma duże znaczenie dla fabuły to prawdopodobnie robisz tak jak większości graczy żeby popchnąć fabułę do przodu.
Fajne byłoby uczucie niepokoju jaki daje ci gra, kiedy umierają twoi towarzysze, ty myślisz że jesteś następny(heh, przypomina się gra o tron). Niestety w większości gier jesteś nieśmiertelnym wybrańcem w którego rękach spoczywają losy świata. :/
PS. Jeżeli już tu jesteśmy to mam ważny komunikat dot. serwera tv-gry: żeby film zaczął się odtwarzać musiałem się przelogować i odświeżyć stronę kilka razy. Dźwięk działał, ale nie rozwijała się sekcja z komentarzami a video się nie odtwarzało. Sam dźwięk po kliknięciu. Korzystam z Chrome.
GOL>Youtuberzy
Ostatnio zacząłem grać w lidze hardcore w Path of Exile i znając już mniej więcej naturę gry czerpałem z tego dużo większą satysfakcję, niż z grania w standardowej lidze. Niestety więcej postaci straciłem przez śmiercionośne lagi serwera, chociażby w walkach praktycznie z góry wygranych. Tutaj warto nadmienić, że twórcy dodając permadeath do gry mają jeszcze większy obowiązek upewnić się, że ich gra nie ma żadnych głupich niedoróbek, które uśmiercą postać gracza. Inaczej granie w taką grę to zwykłe frajerstwo, bo nie ścieramy się wtedy ze stawianymi przed nami wyzwaniami, a z samą grą, a nie o to przecież chodzi.
Ostatnio grałem w Sunless Sea. Ponad 50 h na liczniku. Wypasiony statek transportowy. Statystyki podbite. Zabijam bez trudu potwory morskie i niszczę statki piratów. Postanowiłem robić kursy na powierzchnię, żeby sprzedawać światło słoneczne - coś w stylu narkotyku tego świata i jedna z najlepiej opłacalnych transakcji. Naładowałem tego z 50 skrzynek... i okazało się że mój kapitan został ćpunem, zaćpał się i zmarł w drodze do klienta. Jak to zobaczyłem zrobiłem rage quit i odinstalowałem grę.
Cóż, w grach z permadeath towarzyszy mi jednak głównie poczucie straty czasu, ale mówi to osoba która nie rozumie fenomenu hazardu. A jak już się za taką grę wezmę to wszystkie postacie (o ile jakieś tam występują) traktuję przedmiotowo, a ich życie przestaje mnie obchodzić, co w pewien sposób psuje mi radość z gry, przez co żadna tego typu gra za długo u mnie na dysku nie zagościła.
Materiał dno, jordal twoje materiały są żałośnie słabe.
Każda gra może mieć permanentną śmierć, nie musi posiadać specjalnie dedykowanej opcji. Wystarczy, że gracz sam założy sobie, iż gra do pierwszej śmierci. Mnie to całe permadeath jakoś nigdy nie fascynowało, bo przecież często zdarza się, iż ginie się przez przypadek albo błąd gry. Kilkadziesiąt godzin ma iść w piach, bo zginąłem przez jakiegoś buga? Co innego rogaliki, bo to cała esencja tego gatunku, że mamy losowo tworzące się poziomy, a naszym zadaniem jest dojść jak najdalej. Ale gra np. w takiego Wiedźmina 3 na permadeth? Chyba tylko na poziomie łatwym albo normalny, ale i wtedy może się zdarzyć, iż źle wymierzymy skok i spadniemy w przepaść w końcówce gry.
Wg mnie Dark Soulsy świetnie wyważają element ryzyka i satysfakcji z pokonania jakiegoś bossa. Ginąc tracimy całe niewykorzystane doświadczenie, a gdy zginiemy po raz drugi tracimy je na zawsze. Czyli śmierć permanentna nie jest jakaś niezbędna i można wprowadzić inny czynnik ryzyka.
Muzyka z FTL <3
Mam bardzo miłe wspomnienia z tą grą, jeden z rogali, który bardziej przypadł mi do gustu :)
Sam materiał dobry, więcej takich tematów
Zabrakło mi jedynie This War of Mine. Rozumiem, że permadeath jest tym bardziej znaczący im bardziej gra polega na rozwijaniu postaci, a This War of Mine daje w tym względzie skromne możliwości, ale niesamowicie nadrabia to graniem na emocjach i wiarygodności pojawiających się tam bohaterów. Są znacznie bardziej ludzcy niż w wielu innych grach, a to - powiem szczerze - sprawiło, że jak dotąd jest to jedyna gra, od której musiałem sobie odpocząć po stracie postaci. Daje po garach.
To uczucie kiedy jedna z Twoich postaci (były strażak Marko) popełnia samobójstwo bo musiał zabić bandytę a Ty nie wiesz co się dzieje
@sebogothic
No to powiedzmy że gracz sobie założy że będzie grał z takim permadeathem w Skyrima i zginie. Co wtedy? Będzie przechodził i zbierał wszystko drugi raz? Ten przykład jeszcze nie oddaje tego o czym chcę napisać, dajmy na przykład The Walking Dead, to byłby dopiero hardkor. Jeśli gra nie jest specjalnie zaprojektowana pod styl rozgrywki z permadeath to możesz tylko się z tym pogodzić lub szukać innej produkcji.
Do tematu:
Nie pamiętam gry w której byłaby świetnie zrobiona permanentna śmierć głównej postaci którą gramy. Tylko taki tryb gry pozwala w moim przypadku troszczyć się o głównego bohatera, podejmować sensowne i normalne decyzje jakbym był w grze, ale nie było jeszcze takiej gry która z powodzeniem trwale utworzyłaby taką iluzję (Dark Souls chyba z tego tematu wyciągnęło wszystko co miało sens - postać umiera ale nie gra, więc jesteśmy tylko odrobinę cofani z niewielkimi stratami). Póki co to sensowne jest wprowadzenie permadeath dla otoczenia - ginie bliski towarzysz, który był dla nas cenny i z którym się związaliśmy, ale gra toczy się dalej. Właśnie Darkest Dungeon jest tak naprawdę tym - my jesteśmy z boku i rozkazujemy członkom naszej drużyny, śmierć jednego z nich to nie koniec rozgrywki, ale dotkliwa strata.
Permadeath w dobie niedorobionych gier, gdzie blad gry, niedokladne sterowanie, kiepska praca kamery tudziez lagi moga nam zabic wykoksowana postac? Nie dziekuje.
Darkest dungeon bym pod to nie podciagal, tam umieranie postaci jest integralna czescia gry.
ostatnim moim małym exploitem było pokonanie Bestii z Lords of the Fallen za pomocą kilkuset strzałów :D
Zależy od gry, przyznam gdy byłem jeszcze młodszy utrata :P jakiegoś sima w rodzinie z powodu irytującego komunikatu że nie może podjąć pewnych poleceń kiedy nie jest w nastroju bardzo mnie wkurzała.
Teraz jakoś przywykłem do strat ludzkich ale czasem mam takie odczucia że najlepszych przyjaciół nie powinno się eliminować...chyba że ten owy nasz najlepszy przyjaciel go tylko tak udaje i współpracuje i też dla sił zła.
A wtedy nie ma przebacz :D no i tak wyrwałem nie potrzebnego chwasta z drużyny.
Przypomniało mi się jak do PS2 jeszcze nie miałem karty pamięci i wyłączenie konsoli równało się graniu od nowa. Niby nie to samo co permanentna śmierć, ale jak zginąłeś to musiałeś tracić cenny czas, przez co nie mogłeś dojść tak daleko jak wcześniej.
Ja jakoś w grach fabularnych (np. wspomniany FE) nigdy nie mogę się pogodzić ze śmiercią postaci i resetuję/wczytuje do skutku. Czułbym że nie poznałem historii w całości.
Nie ciągnie mnie do takich gier. Lubię gry wymagające, ale bez przesady. Poza tym lubię doprowadzać sprawy do końca, a w tym przypadku byłoby to trudne. Coś by mnie ominęło, a tego nie cierpię.
Jordan jest strasznie irytujący!!! Dlaczego zamiast niego nie obstawiliście np. Hed'a czy Gambriego !
slabo i co ty za tytoly wymieniasz jasli rozmawiasz o hardcore to nie mozna nie wspomniec o Diablo 2 I Path Of Exile
Tak czytam niektóre komentarze i nie wiem czy ludzie wogóle oglądają materiały Jordana przed wystawieniem oceny.
Nie obejrzałem do końca, nie mogę go słuchać, weźcie zabrońcie mu robieni filmików.
Nigdy mnie nie jarało takie granie. Zawsze mam w głowie takie coś, że przez głupie lagi czy coś niezależnego ode mnie mógłbym stracić swoją postać, to po prostu nie dla mnie. A zabawa z przenoszeniem sejwa to szkoda czasu.