DiCaprio ze statuetką, "Spotlight" najlepszym filmem - relacja z rozdania Oscarów 2016
Największy kretynizm to jazgot czarnych, że nie dostali Oskara. Może przyczyna jest ta sama, dla której czarni rzadko dostają np. nagrodę Nobla?
Meh, czyli generalnie prowadzenie Oskarów lipa? Dobrze, że nie oglądałem na żywo w tym roku, w sumie zawsze miałem ciśnienie na oglądanie transmisji ze względu na prowadzenie gali, nagrody jakoś mniej ważne były. ;-)
Największy kretynizm to jazgot czarnych, że nie dostali Oskara. Może przyczyna jest ta sama, dla której czarni rzadko dostają np. nagrodę Nobla?
Spokojnie za jakiś czas jednym, z wymogów otrzymywania oscarów będzie kolor skóry.
Przeklęci czarni - nie dość że zabierają Polakom prace i socjal to jeszcze teraz chcą zabrać nam oskary!
Nie było murzynów więc dostała osoba, która przez lata była najbardziej dyskryminowana.
SJW? Ja to bardziej nazwałbym przyzwoitym człowiekiem - no ale dzisiaj w Polsce jest moda na bycie rasistą.
Czyli bycie spostrzegawczym nazywa się teraz rasizmem? Ciekawe.
A dodatkowo oskara za dzwiek do Mad Maxa dostal David WHITE! Co za skandal.
O NIE! Wstrętne Polaki cebulaki, głupie Janusze z ciemnogrodu, nie są tak postępowi jak JA! Co z tego, że Oscary przyznaje się za talent? Czarni powinni, z racji tego, że kiedyś doświadczyli ucisku ze strony białych dostawać nagrody za wszystko!
Czy Polska Akademia Oskarowa oficjalnie odrzuciła wyniki tegorocznych Oskarów ?
Ech, sześć statuetek dla Mad Maxa powinno cieszyć, ale strasznie żałuję, że nie dostał siódmej za najlepsze efekty specjalne, które były MEGA.
I ja się zgodzę. Dobrze chociaż, że napompowana wydmuszka, czyli nowe "Gwiezdne wojny", została pominięta nawet w kategoriach technicznych.
Nie inaczej. Dla mnie prosto z mostu za użycie w większości praktycznych efektów powinien otrzymać nagrodę. Takich filmów nie widzi się na co dzień.
Niech zrobią wymóg, że przynajmniej 2 Oscary muszą pójść do Afroamerykanów... albo nie, niech 51% Oscarów pójdzie do nich!
W ten sposób będzie równość !!!1
Jaki ten politycznie poprawny świat jest upośledzony.
Może zrobić oddzielne kategorie dla białych i czarnych. Wtedy będzie sprawiedliwie.
ja mam pomysł,
może po prostu najlepiej by było jakby była jedna nagroda dla najlepszego aktora i też aktorki, bez względy na pochodzenie, wyznanie, czy kolor skóry, to by było najsprawiedliwsze, bez faworyzowania.
czemu tylko do afroamerykanow? wtedy elba, ejiofor czy sy nigdy nie dostana statuetki, to jest jeszcze wiekszy rasizm :F
To są Afroamerykanie (piszemy z dużej takie rzeczy Bullzeye! Jesteś rasistą?!?!) pochodzenia nieamerykańskiego!
Czyli najlepszy jest film, który ma najlepszy scenariusz. Nie liczy się w takim razie to wszystko, co unikalne dla filmu czyli zdjęcia i montaż. Ok, Spotlight nawet wyszedł, ale przecież to jest tak skrótowy i ogólnikowy film o szerokim zjawisku, że wygląda jak dwugodzinna reklama tej całej sprawy i samej gazety. Nie rozumiem wyboru, jest zupełnie antyfilmowy. O dziwo nawet nikt z obsady nie został wyróżniony, no padaka, film dostał główną nagrodę za istotny temat po prostu opowiedziany w ładny sposób, a nie za filmową wartość... Ale chyba taka specyfika Oscarów i filmu w Ameryce, dla nich to jest coś więcej niż jakiś artystyczny wyraz i ogromna rzemieślnicza robota wielu ludzi, w końcu jeśli Narodziny Narodu miały moc odrodzenia KKK, a Star Wars dało wielu nową religię...
Dla mnie zwyciezcami są Zjawa i Mad Max. Zupełnie przekombinowane i przekręcone, ale jakie emocje i wrażenia z oglądania. Na Spotlight tylko czekałem aż te znane twarze mocniej zagrają(reżyser dał tylko jednemu) albo coś fajnego zacznie się dziać... ale nie, spokojna, ładna, może ze dwa razy po minutę wzruszająca... nowela. Żadnego wspaniałego kina w tym nie ma, dobrze nakręcone odtworzenie zdarzeń, zachowań i postaw ze sporym budżetem, tyle.
Twórcy po prostu chcieli się wybić na kontrowersyjnym temacie i jak widać udało im się to.
Dostali Oscara po prostu tematykę, jaki by ten film nie był to nagrodę miał praktycznie w kieszeni.
Moje "ale": The Revenant powinna dostać 2 dodatkowe statuetki: za dźwięk (Owszem, Mad Max pod względami technicznymi jest majstersztykiem, ale dźwięk i montaż dźwięku w The Revenant były najzwyczajniej lepsze). Drugi Oskar do Hardego za drugoplanową rolę. Jak dla mnie był kapitalny, lepszy od Di Caprio (którego ogromnie szanuję, ale Glass nie był rolą oskarową) i zdecydowanie lepszy od nijakiej roli Maxa Rockatansky'ego.
NAJLEPSZE EFEKTY SPECJALNE
"Ex Machina"
To chyba jakiś żart
Niby czemu. Najlepsze efekty specjalne nie oznaczają największego rozpierdolu, tj. MM. W ex machina efekty były bardzo subtelne, wręcz minimalistyczne i świetnie wkomponywały się w cały plan.
Chociażby dlatego, że np. w Gwiezdnych Wojnach włożono masę pracy aby te efekty były jak najbardziej realistyczne, tworzone przy pomocy manekinów i w starym stylu. W ex machinie są takie jak w wielu innych filmach.
Najbardziej dziwię się ludziom, którzy gromią Spotlight (a to brak dobrego aktorstwa, a to skrótowa fabuła) i jednocześnie wychwalają zjawę i MM
W pierwszym oprócz absolutnie genialnych długich ujęć nie ma nic oskarowego. Z kolei MM brakuję chociażby zarysu fabuły.
nie widzialem spotlight, ale dobrze, ze nie wygrala zjawa
szkoda, ze wygral leo za role, w ktorej przez 90% filmu lezy i jeczy, niezasluzenie
Leo dostał statuetkę... poprawcie mnie jeśli się mylę, ale to chyba będzie pierwszy raz, gdy jakiś meme przestanie istnieć.
Mad Max powinien dodatkowo wygrać za najlepszego reżysera, najlepszy film i najlepsze efekty. I za scenariusz, za który nie został nominowany. Każdy, kto uważa, że MM nie powinien wygrać, bo to tylko film akcji, to idiota.
Każdy, kto uważa, że MM nie powinien wygrać, bo to tylko film akcji, to idiota.
Każdy kto uwaza, że ten nudny jak flaki z olejem gniot zasłużył na statuetkę za scenariusz to idiota.
Już sam fakt, że Kylo Ren nazwał ten film "gniotem", świadczy, po pierwsze, o ogromnym znaczeniu "Maxa" dla światowej kinematografii i, po drugie, o całkowitej ignorancji naszego forumowicza w zakresie sztuki pisania scenariuszy filmowych.
Niektórzy ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, jak trudno jest napisać taki właśnie scenariusz. Czyżbyś za lepszy scenariusz uznawał nowe "Gwiezdne wojny", Kylo? I Rena za lepiej napisaną postać od tych w "Maxie"?
I proponuję ponadto przyznać Kylo jakąś nagrodę za nazwanie "Maxa" filmem "nudnym". To tak, jakby o "Zbrodni i karze" powiedzieć, że jest książką "płytką".
Jak w takim razie opisać osobę, która obraża i wyśmiewa innych za odmienny gust?
Bukary ---> Też uważam, że najnowszy Mad Max jest rewelacyjny, ale proszę Cię, napisz mi, co jest takiego wyjątkowego w tym scenariuszu.
NewGravedigger, jeśli mówisz o tym przerzucaniu się "idiotami", to również uważam, że Azerath się nie popisał. A Kylo Ren (nihil novi) poszedł w jego ślady.
Z drugiej strony nazywanie wartościowego filmu "gniotem" jest przykładem "trollingu" albo ignorancji. Jeśli bierze się udział w dyskusji, która, jak zauważyłeś, oparta jest w pewnej mierze na kwestiach gustu, to można wyrazić krytykę na tysiąc innych sposobów, a do tego podać jakieś sensowne argumenty. W przeciwnym wypadku - rozmowa sprowadzi się własnie do tych "idiotów".
AnnataR, jak znajdę czas wieczorem, to coś napiszę o persyflażowym scenariuszu "Maxa". Powiem tylko, że dobry scenariusz nie opiera się wyłącznie na oryginalnym pomyśle. Równie istotne jest poprowadzenie poszczególnych wątków w oryginalny sposób, pewna gra z konwencjami (których uczą w szkołach scenopisarstwa), wykreowanie prawideł postapokaliptycznego świata poprzez rozwiązania scenograficzne, kostiumologiczne i choreografię czy muzykę, a nie np. poprzez dialogi i głos z offu (tanie chwyty) itp. Chciałem zwrócić uwagę niektórych, że w Hollywood za jedną z najbardziej cenionych umiejętności uznaje się pisanie dobrych scen akcji, zwłaszcza w przypadku sztampowych sekwencji (np. pościg). I nie bez powodu. Dwa bieguny kina to Tarantino i Miller. Napisanie świetnego filmu, który składa się niemal wyłącznie z dialogów (i karłowatej akcji), jest takim przykładem mistrzostwa, jak napisanie dobrego filmu, który składa się niemal wyłącznie z pościgu (i karłowatych dialogów). Rzecz jasna, mówimy o filmach "popkulturowych", a nie o arcydziełach, bo jeśli interesujesz się tymi ostatnimi, to mają one z galą Oscarów niewiele wspólnego.
Los pollos, jest. I sądząc po czasie projekcji filmu, ma co najmniej 120 stron.
Sugerowanie, że tak skomplikowany (pod względem inscenizacyjnym etc.) film ma scenariusz pisany na kolanie (bo tak rozumiem twój rzekomo zabawny rechot) jest przejawem kompletnej nieznajomości sztuki filmowej. Zalecam sesję z filmami Kubricka, a następnie lekturę kilku podręczników scenopisania (są dostępne również w języku polskim, np. "Niedoskonałe odbicie" Karpińskiego).
Masz "serialową" ksywkę, Los pollos. Czy według ciebie odcinek "Breaking Bad", w którym Walter łapał muchę, też "nie ma scenariusza"?
Chcesz zabrzmieć mądrze, a porównujesz niejako Mad Maxa do filmów Kubricka.
Co do BB, to się nie wypowiem, bo oglądałem to stosunkowo dawno. Odcinek nie za bardzo mi się podobał i oczywiście można się kłócić, czy był to jakiś zapychacz, czy też szukać tam drugiego dna.
Nie przyrównuję. Sprawdź wypowiedź powyżej (o arcydziełach i gali Oscarów).
Ale w ramach akcji "znaj proporcją, mocium panie" napisałem też o "Breaking Bad".
A to, że film ma rzekomo 120 stron scenariusza nic właściwie nie zmienia, bo film pod względem fabularnym jest pusty.
Los pollos, nad scenariuszem poszczególnych sezonów BB pracował cały zespół najlepszych z najlepszych (wiem o ośmiu, może było ich więcej). Po opracowaniu ogólnych założeń fabularnych całego sezonu, każde ujęcie i każde słowo w poszczególnych odcinkach było poddawane dyskusji i weryfikacji przez cały zespół i twórcę serialu, Gilligana. Nie bez powodu BB uznawane jest za najlepszy serial w historii TV.
A ty uważasz, żeby były tam jakieś "zapychacze" w stylu dialogów o słodzeniu herbaty z "Klanu"? Teraz ja powinienem uderzyć w ironiczne tony i zamieścić obrazek kapitana Picarda, który trzyma dłoń na swoim czole.
Ale ja nie napisałem, że uważam ten odcinek za zapychacz. Moim zdaniem był średni i tyle w temacie. Nie zamierzam się ekscytować ganianiem muchy przez 45 minut tylko dlatego, że pracowało nad tym całe grono ekspertów.
A zresztą sami twórcy przyznali że był odcinek nakręcony tylko dlatego, że zostały im jakieś pieniądze z budżetu.
http://film.org.pl/a/artykul/kto-zabil-swiat-ponowne-spojrzenie-na-mad-max-na-drodze-gniewu-68074/ <- między innymi dlatego uważam, że Fury Road to film bardzo dobry. Prosta symbolika, a ile przesłań i odniesień - idealnie trafiających we współczesne problemy. Nie mówiąc o tym, że bez zastanowienia dałem nowemu Maxowi 10 w kwestiach technicznych - od lat nie widziałem obrazu, w którym efekty specjalne nie dość, że unikają komputera, to jeszcze są stworzone z pieczołowitością i planem - to nie kolejne Transformers. MM:FR jest kamieniem milowym jeśli chodzi u reżyserię i efekty. Fury Road nie jest "puste" - to film mający w sobie znacznie więcej treści niż, np. nowe Gwiezdne Wojny, mimo że na pierwszy rzut oka tego nie widać.
ciekawe czy Leo by dostał tego Oscara gdyby ten jego brak oscara nie był tak rozdmuchany
Ten cały Bukary to dobry akward. Podejrzewam, że stary grzyb który zawsze chce być na przekór i który uważa, że pozjadał wszystkie rozumy. Używanie pełnych zdań i wyrazów mniej popularnych nie ma przełożenia na argumenty.
Mad Max to film dla gimbazy , bez scenariusza i jakiejkolwiek finezji. Typowe prostackie kino dla mas. Tutaj nawet dyskusji nie ma, kto uważa inaczej musi być tylko zbuntowanym bukarym. Nagroda za charakteryzację i kostiumy to ponury żart.
A same oskary to już prawie żenada w stylu eurowizji. Jawnie trzeba dymać i przekupywać babcie i dziaduniów by coś zdobyć. Już się nawet z tym nie kryją, więc tyle dobrze.
Oskar dla DiCaprio nieporozumienie. Nie można błędów z czasów Gilberta i Drogi do Szczęścia naprawiać Zjawą. Z filmów już robią nagrody za całokształt.
Akurat nie pisałbym, że MM brakuje finezji. To prosty film, ale za to fenomenalnie wyreżyserowany i poprowadzony. Bay mógłby się od 70-letniego dziadka sporo nauczyć ;)
PC_GAMER, plakietka "akward" powinna jednak powędrować do ciebie.
Podejrzewam, że stary grzyb
Bardzo trafne.
LOL
Mad Max to film dla gimbazy , bez scenariusza i jakiejkolwiek finezji.
Będę "argumentował" w twoim stylu. A zatem: podejrzewam, że nigdy w życiu nie widziałeś na oczy scenariusza filmowego, więc tu masz "Maxa II", żebyś wiedział, jak taki dokument w ogóle wygląda:
http://www.scifiscripts.com/scripts/madmax2.txt
O ile wiem, PDF "Fury Road" nie jest dostępny (jeszcze?) dla zwykłych śmiertelników, więc musisz się obejść smakiem. ;) Możesz jednak obejrzeć fragmenty jego pierwotnej wersji w formie komiksu.
A tutaj masz opinię Johna Truby'ego na temat (konkretnie!) scenariusza "Fury Road" (w której tłumaczy m.in., dlaczego prosta historia nie jest wadą tego konkretnego filmu):
https://truby.com/mad-max-fury-road-2015/
I inny ciekawy głos w tej sprawie (przybliżający rolę scenariusza w Millerowskiej koncepcji "muzycznego obrazu"):
https://litreactor.com/columns/why-fury-road-is-the-best-written-movie-ofever
Rzadko się słyszy aż tak pochlebne opinie o scenariuszu. I to od scenarzystów i ekspertów związanych z przemysłem filmowym. Zresztą trudno sobie wyobrazić, żeby film ze słabym scenariuszem miał ocenę 97% na Rotten Tomatoes. :P
Chętnie bym poszedł w twoje ślady i napisał, że tylko "gimbaza" nie dostrzega scenariuszowego kunsztu "Mad Maxa", ale jednak tego nie zrobię...
Dobra dziadzio buka idź się trząść w temacie o PIS-ie jak ci zrujnowali życie a nie tutaj w desperacji spamisz linkami z opiniami których sam nie rozumiesz i jakie ma to przełożenie na cokolwiek. Typowy sfrustrowany ważniak który szuka czegoś czego nie ma i się tym wywyższa (np. odcinkiem mucha z BB, katastrofa jako odcinek w uniwersum BB dodany na siłę, a ten odprawia modły , że to arcydzieło).
wczoraj dopiero po raz pierwszy obejrzalem nowego MM. Nastawilem sie na papke i bylem mile zaskoczony ze filmie jest dosc sporo watkow, ktore jakby charaktryzuja przedstawione post-apo. scenariusz jest i napewno nie mozna uznac ze jest kiepski.
Mysle za filme dla gimbazy nazwyja ten film wlasnie przedstawiciele tej grupy wiekowej, ktorzy (moze z braku checi) nie rozumieja tak do konca filmu i oceniaja go przez pryzmat naparzanki.
Jak mialbym minusowac film to maly minus dla aktora grajacego MM, troche mi nie pasowalo jak zagral ta role, szczegolnie w pierwszej czesci filmu.
Błędnie założyłem, że PC_GAMER to istota obdarzona rozumem, która ma ochotę podyskutować o filmach w wątku filmowym, dlatego w odpowiedzi na zarzut o rzekomy brak argumentów podałem nawet odnośniki do artykułów poświęconych analizie scenariusza "Fury Road".
Niestety, próby nawiązania intelektualnego kontaktu zakończyły się w tym wypadku niepowodzeniem, a "argumentacja" adwersarza okazała się potokiem wyzwisk i inwektyw. PC_GAMER to jednak istota, której obce jest stwierdzenie Sokratesa, że pierwszym krokiem do zdobycia wiedzy jest uświadomienie sobie własnej niewiedzy. Mówiąc krótko, to debil. A do tego debil pozbawiony pokory i uznający forum dyskusyjne za własny folwark, gdzie wydawać będzie rozkazy.
Tego rodzaju debil pozostanie debilem, więc dalsza dyskusja nie ma sensu, gdyż debilizmu nie uleczy.
Widzę żyłka popuściła.
Poprzeglądałem twoje posty. Włos się na głowie jeży. Wyglądasz mi na małego tyrana ze swoją jedyną, słuszną prawdą objawioną. Podaj adres, niech odpowiednie służby sprawdzą czy twojej rodzinie ta twoja "najtwojsza" racja odpowiada i jak ją egzekwujesz.
Jaka znowu "jedyna racja"? A co do, nomen omen, "małego tyrana"... właśnie ujawniłeś, jakie masz problemy z moimi wypowiedziami w innych wątkach. ;) Powiem tyle: nie podejrzewałem, że ideologiczne zaślepienie przenosi się u niektórych osób również na dyskusje dotyczące kina popularnego.
Nie podałeś żadnego argumentu, nie odniosłeś się merytorycznie do niczego, co inni ludzie napisali, stać cię jedynie na rzucanie wyzwisk typu "gimbaza" albo 'dziadziuś". Czysta erystyka i chwyty ad personam. Gdybyś chociaż był odrobinę zabawny w tym, co piszesz... gdybyś chociaż miał odrobinę tej finezji, której w kinie nie dostrzegasz... byłoby przynajmniej wesoło. Ale nie: plujesz na prawo i lewo, a prostota twojego rozumowania jest zaiste godna podziwu. Może kiedyś nauczysz się normalnie rozmawiać, ale niech inni znajdą czas, żeby przemierzać meandry twojego umysłu w poszukiwaniu jakiegoś fundamentu, na którym warto dalej budować gmach rozumu.
Dorabianie ideologii do "Fury Road" który jest tak żałosnym gównem, że nawet otrzymanie scenariusza za scenografie trąci promocja i marketingiem jest po prostu śmieszne. Ten film to największa porażka zeszłego roku.
Ludzie którzy cmokają na temat "głębi przesłania" czy jakiś paraboli po prostu maja zlasowane mózgi i nigdy nie widzieli porządnego kina.
http://film.org.pl/a/artykul/kto-zabil-swiat-ponowne-spojrzenie-na-mad-max-na-drodze-gniewu-68074/ < masz gburze. Świadomie, czy nieświadomie - film ładnie obrazuje pewien współczesny problem. Co to jest "porządne kino"? Czy nie można interpretować sobie pewnych elementów tak jak jest to komuś wygodnie? Na tym również polega oglądanie, czytanie, itd. - aby wysnuwać swoje własne wnioski. Jak ktoś chce, to i w Transformers dostrzeże jakieś alegorie i nikt nie powinien mu mieć tego za złe.
Nowy MM to nie szczyt fabuł i historii. To produkcja aktualnie doskonała w kwestii przedstawienia świata, klimatu, reżyserii i efektów specjalnych - nie ma sobie równych, nie mówiąc o tym, że odświeża gatunek filmów akcji.
no szczególnie świat tam był przedstawiony wręcz znakomicie
Już chciałem odpowiadać na tę ironię, ale mi się jednak nie chce. I nie myśl sobie, że masz rację, bo świat jest bardzo dobrze przedstawiony - skromnie i sensownie - nie trzeba kilku stron tekstu, aby wiedzieć, co się dzieje i jak funkcjonuje świat MM.
Zgadzam się z Sethlanem.
Wystarczy kilka minut ekspozycji, żeby Miller zarysował nie tylko sytuację wyjściową, ale też warunki panujące w postapokaliptycznym świecie i prawa nim rządzące (Joe, Cytadela, dawcy, trepy, woda jako narzędzie władzy). Potem kolejne wątki są konsekwentnie rozwijane i pogłębiane (rola żon, które zostały wyselekcjonowane do rozmnażania; problemy z mutacją ukazane poprzez tęsknotę ludzi za "normalnym" ciałem, którego symbolem jest dziecko Angharad; wykształcenie się nowej mitologii, w której istotną rolę odgrywa sztafaż motoryzacyjny: chrom, jazda samochodami ku Walhalli, zbawienie dla wojowników, którzy polegli w walce, rytualne gesty "świadków" samobójstwa itp.; podział władzy na pustyni między tych, którzy kontrolują wodę, paliwo i broń; wojny o terytoria; "pranie mózgów", jakiemu poddani zostali słudzy watażków itd.).
Sporo tego... A wszystko ukazane, jak już ktoś powiedział w tym wątku, z finezją.
Czyli opisałeś wszystko a nawet więcej w kilku zdaniach. To uważacie za świetnie wyeksponowany świat? Przecież tam po seansie się nasuwa więcej pytań niż odpowiedzi, z nieśmiertelnym już pytaniem "na czym te potwory jeździły"?
Wychodzę powoli na hejtera MM, IMO te nagrody, które zebrał są wystarczające i zrozumiałe.
Colargollu, a widzisz, żeby tu ktoś cmokał na temat "głębi przesłania" albo jakiejś paraboli?
"Żałosne gówno"? Widzę, że kolejny troll się aktywował.
Co jak co ale jemu Oskar należał się jak psu buda + do tego karma na całe życie i opieka weterynaryjna. Gdyby teraz nie dostał to byłaby to już złośliwość.
Czy możesz mi wytłumaczyć dlaczego? Dlaczego nie mogli poczekać do następnej, miejmy nadzieję lepszej, roli? Przecież on nie ma 80 lat.
Czy zdajesz sobie sprawę ile aktorów ma tyle samo albo i więcej nominacji bez nagrody?
Nie widziałem jeszcze wszystkich nominowanych ról. Która z nich była zatem według ciebie lepsza od tej ze "Zjawy"?
DiCaprio miał lepsze role, ale prawda jest taka, że w tym roku dużej konkurencji nie miał.
--->NewGravedigger - teoretycznie mogli, ale w praktyce można to potraktować jako formę zadośćuczynienia, poza tym za bardzo nie miał z kim przegrać, na równi był tylko Eddie Redmayne z Dziewczyna z portretu, pozostali wypadli sporo gorzej.
Oscar za całokształt i jako Oscar pocieszenia. DiCaprio miał wiele ról, które zasługiwały na statuetkę. Wiele, ale na pewno nie tę w "Zjawie". Przez te szuwary, krzaki, ciemności, zarost, multi-makijaż nawet nie wiem, czy to był DiCaprio.
Przez te szuwary, krzaki, ciemności, zarost, multi-makijaż nawet nie wiem, czy to był DiCaprio.
A może przez to, że oglądałeś gównianego pirata nagrywanego kamerką w kinie?
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13940349#post0-13942275
Post 14 i wszystko jasne.
yadin - zjawa to dość ciężki film i w sumie można było nawet na nim zasnąć, ale rola DiCaprio wypadła na tle konkurencji chyba najlepiej. Oczywiście masz 100% racji że były lepsze, zresztą ciężko znaleźć film w którym jego rola nie wypadła dobrze, a sam film nie był co najmniej w dobry. Raczej jest tak jak mówisz, dostał za całokształt, a pretekstem do dania była Zjawa.
Generalnie tej gali już od jakiegoś czasu nie można traktować poważnie, ale tegoroczne wyniki wyjątkowo mnie cieszą.
Można się czepiać, że Leonardo dostał, bo już po prostu nie wypadało go pominąć, ale wtedy kiedy naprawdę na to zasłużył (Wilk), to okazało się, że nie podjął wystarczająco modnej tematyki, jak ciężka choroba, odmienna orientacja, czy jakiś inny "poważny" wynalazek.
Grad statuetek dla MM to jak powiew świeżości i dowód na to, że kino zajebiste nie musi być kinem posępnym o głębokości Rowu Mariańskiego. Tym bardziej, że MM poza wartką akcją oferuje zaskakująco spójną i wielowątkową wizję świata "postapo".
Prawdopodobnie będzie to jeden z tych przypadków, kiedy można ów epitet uznać za komplement ;)
Buka się dalej nie pogodziła , że ją pocisnęli. Wiem, że to dla ciebie niezrozumiałe internetowy tyranku.
Wracając do MM. Na szczęście jeszcze w dobie "posępnych filmów o głębokości Rowu Mariańskiego", MM wysiada w najważniejszych kategoriach. Ale za 50 lat zindoktrynowane dzieci tych pokroju buki w końcu przeforsują furiacką bitkę jako najlepszy scenariusz , grę aktorską, refleksję i film "o czymś" itp. , itd. W końcu już uproszczone gry video dla idiotów zwyciężają, filmy kolejny krok.
Uderz w stół, a nożyce się odezwą! :)
Nie wiem, co tam niby "pocisnąłeś", bo to nie mnie, ale tobie oczy zaczęły wychodzić z orbit. Jak wrócą na swoje miejsce, to może zaczniesz dostrzegać wartość filmowego rzemiosła.
Z nominowanych w najważniejszej kategorii nie widziałem trzech filmów: Brooklyn, Room i Big Short. Pierwszego z nich na pewno nie obejrzę, bo to nie moja bajka. Pozostałe dwa chętnie.
Z tych nominowanych filmów, które widziałem, najlepsze wrażenie wywarł Spotlight. Bardzo dobry scenariusz i mimo konwencji niemal "telewizyjnej", film podźwignął temat.
Mad Max kompletnie mi się nie podobał. Pewnie się nie znam i faktycznie zasłużył na te Oscary w zwycięskich kategoriach lub po prostu nie było konkurencji w tym roku. Ogólnie film nie dał mi krzty radości i wynudził na śmierć. Druga sprawa, że nie przepadam za klimatami post-apo.
Mad Max jest niesamowitym filmem, ale według mnie nie dla każdego. I w sumie trudno, żeby było inaczej, film w takiej wybuchowej konwencji i bezkompromisowym rozmachu w formie może oślepić na treściwą resztę, która się w za spalinami i piachem chowa.
W ogóle mam wrażenie, że chyba większość ludzi oczekuje od filmu tego samego co w teatrze czy nawet w książkowej powieści, tylko że jako zarejestrowany ruchomy obraz z dźwiękiem(co jest w dużej mierze absurdalne, bo się przełożyć nie da), a nie tekst pisany czy inscenizowany na żywo w skali scenicznej. Tak jakby cała moc audio-wizualna tego medium miała być specjalnie ograniczana. Widocznie język filmu nie jest aż tak dobrze rozumiany. Przecież to jest medium opierające się z perspektywy widza na obrazie-formie, a potem treści/tekście. Dlatego Oscar dla Spotlight to imho bezpieczny, ale kiepski wybór, ok, jest dobrze zrobiony, trudno się przyczepić do czegokolwiek, ale same wrażenia i emocje wywołuje głównie poznanie treści, a nie typowo filmowe elementy. A krytycy jeszcze chwalą, że to dobrze, że film jest 'stonowany'. Kurczę, czytając jakąś książkę mam często więcej wrażeń niż oglądając taki 'stonowany' film...
Kochani powiedzcie mi jak klimat nowego Mad Maxa, ma sie do starych? Nie lubie czytac recenzji ludzi, ktorych nie znam, a tutaj w watku wypowiedzialo sie pare osob z ktorych zdaniem sie licze, wiec prosze o odpowiedz.
A znasz takie przysłowie: "Umiesz liczyć licz na siebie (...)"
Obejrzyj sam i zdecyduj czy Ci się podoba czy nie a patrz na innych jak na obraz święty.
Ja nie czytam, żadnych recenzji, sam oglądam, gram, czytam i potem stwierdzam czy było warto czy nie.
Może nowego maxa widział i teraz stare by chciał obejrzeć?
Pod względem muzyki, dźwięku i scenografii, czyli tam, gdzie statuetki zdobył, nowy max był wyśmienity, (chociaż muzyka pasuje tylko do filmu, słuchana po seansie nie robi wrażenia), ale jako film akcji był przesadnie oparty na akcji, ja się zmęczyłem. Filmem roku nie był, dlatego dobrze że statuetki w tej kategorii nie zdobył.
Niemniej sześć Oskarów to w ciul i trochę, nawet jeżeli to kategorie czysto techniczne, choć brak wyróżnienia za efekty imo jest śmieszny.
Leo dostał Oscara, bo już dawno powinien dostać i było za dużo szumu w okół tego. Szkoda, że za Zjawę, bo miał kilka dużo lepszych ról. Przypomina to trochę 2001r. kiedy Denzel dostał statuetkę za Training Day, bo też było ciśnienie, wtedy związane akurat z tym, że w końcu murzyn powinien główną nagrodę zgarnąć.
A co do do tej szopki murzynów w okół Oscarów... jak rozdawali Złote Maliny to jakoś protestu nie było :)
BTW: Ali G :)
https://www.youtube.com/watch?v=YerpSOSt9kw
