Atmosfera zaczynała się udzielać zaraz po zaduszkach, w sklepach pojawiały się pierwsze dekoracje, Coca Cola grzała reklamami z ciężarówkami. Od 1 grudnia dzieciak już w zasadzie o niczym innym nie myślał, jakiś kalendarzyk adwentowy z czekoladkami na każdy dzień się uskuteczniało. Potem mikołajki, cała noc bezsenna i sprawdzanie butów z samego rana jako przedsmaku nadchodzących prezentów.
Tak od połowy grudnia to media nie żyły już w zasadzie niczym innym, każdy dżingiel, każda reklama, każdy spot, każda audycja miała w sobie przewodni motyw świąteczny, a prawdziwa choinka stała już w domu i pachniała. Już pomijam same święta, które oczywiście też były super. No i śnieg!
A teraz? Mam wrażenie, że ta atmosfera świąt gdzieś się rozjechała, do Wigilii zostały godziny, a ja pracuję, w radiu nie lecą kolędy tylko nudna relacja z zamachu stanu. Szczerze mówiąc nie jestem nawet pewien czy zauważę, że są w tym roku jakieś święta. Jak myślicie, czy to tylko wina wieku i znudzenia tematem (liczę się z taką możliwością, ale np. Mundial bawi tak samo jak w dzieciństwie) czy jednak coś się zmieniło w otoczeniu, postępująca laicyzacja społeczeństwa daje się we znaki?
Ogółem przez pogodę nie czuć, że właściwie już jutro Wigilia. Mam nadzieję, że klimat świąt udzieli mi się w końcu gdy tak jak zawsze w Wigilię, będę grał w gry do późna. :P
Muszę się z Tobą niestety zgodzić. Rzadko bo rzadko...
W moim odczuciu tak samo to wygląda. Plus ta pogoda i już zupełnie magię szlag trafia.
Aha, no i w TV praktycznie nie ma świątecznych reklam. Nawet rok temu było z tym lepiej.
No kiedyś to było.. obżerał się człowiek aż pękł a pod choinkę szajsy od rodziny, która nie miała pojęcia co chcesz dostać. Dzisiaj sam sobie zrobić prezent i zjeść zdrowo bo cholesterol nie pozwala ;)
Kurde.
Pamiętam jak te kilkanaście lat temu jako dzieciak wstawałem o 5 i czekałem aż coś znajdzie się w bucie na mikołajki.
Choinkę to ubierałem już na końcu listopada nawet, te zwykłe najtańsze czapki mikołaja się ubierało, a teraz to oczywiście kwestia wieku, że tak nie robię, ale...
smuci mnie to jak patrzę przez okno i coraz mniej tych dekoracji balkonowych, przedszkole naprzeciwko od dwóch lat nie ubiera choinek tych na zewnątrz, a dzieciaki nie mają tych fajnych fikuśnych czapeczek
Tylko dlaczego tak się stało? Ludzka mentalność się zmienia z roku na rok co to takich sympatycznych tradycji, czy może ja zamknąłem wzrok na takie motywy świąteczne i wokół mnie jest tego pełno, a ja nie zwracam uwagi na to.
Mimo wszystko ja co roku staram się propagować przeróżne wigilijne tradycje i bawić się iście świątecznie.
Kiedyś byłem młodszy i mieszkałem ze starszą siostrą i bratem w dużym domu jednorodzinnym na skraju miasta. Mieliśmy żywą choinke do sufitu, bardzo ładnie przystrojoną i oświetloną. Przyjeżdżał wujek z ciocią z Niemiec, a w dniu wigilii cieszyły mnie prezenty. Teraz mieszkam w bloku, mamy sztuczną choinkę, a prezentów nie lubie, bo mam poczucie winy, że ktoś wydał na mnie pieniądze :(
Ja co roku magie świąt czuje tak samo. Pierdzielicie jakbyście zostali sami na świecie. Pewnie tu same przypadki zespołu " kiedyś było lepiej ". No cóż tera taka moda na to.
Wiek ;P
O ile za dzieciaka nie miało się na głowię porządków, choinek, gotowania.. a tak lecisz do roboty, do domu by się przebrać.. za chwilę zasuwasz z drobiazgami.. które wiesz że kupiła rodzina a nie pan w czerwonym ubraniu
Zapytaj się rodziców jak przezywałeś święta w okresie 3-6 lat..
Wystarczyło zapukać w stół leciałeś albo pod drzwi lub pod okno że mikołaj będzie już teraz za chwilę.. ( oczy jak gwiazdy..)
To przegapienie że wszedł inną drogą ale zostawił prezenty.. to rozczarowanie ale PREEEZENTY i następne kilka dni nowe zabawki
Zacząłeś zarabiać (sam jak masz ochotę kupisz sobie "zabawki") , ot kolejny spęd rodzinny ( a są imieniny, urodziny, śluby ..)..
Zostaje choinka, potrawy świąteczne, kolędy..
Nieważne, że nie ma śniegu, dekoracji czy odpowiednich reklam, grunt żeby rodzina się na święta zjechała i była w komplecie.
Starzejesz się po prostu i zamiast magii oczekiwania na prezenty i spotkania rodzinne, masz w głowie domykanie spraw, rachunków, inwentaryzacji i Bóg wie czego jeszcze. Rodziny się porozbijały na osobne byty, zmiany słęczne i technologiczne też swoje dołożyły.
Tyle i aż tyle.
Święta są super jak się przychodzi na gotowe jako dzieciak, kiedy trzeba je już ogranizować samemu od a do z, to jest jak napisał DiabloManiak, kolejny rodzinny spęd. Niestety, ale samo Boże Narodzenie gdzieś sie w tym wszystkim zatraciło, nie myśli się o powodach tego dlaczego się w ogóle tę kolację wigilijna robi, dlaczego w ogóle są święta, tylko się szykuje, je i potem cieszy, że nie trzeba iść do roboty.
Pewnie wiek, ale kurczę jakby tak spadł śnieg, to by było +100 do atmosfery świąt.
Mogę się podpisać w zasadzie. Myślę że to głównie brak śniegu, ale też to że siedzę właśnie w robocie zamiast zapierdzielać między kolejnymi poleceniami rodziców w domu rodzinnym pachnącym piernikami i pastą do parkietów.
Święta były fajne, jak byłem dzieckiem. Teraz widzę, że CAŁE święta zostały skomercjalizowane i nie liczy się nic tylko prezenty i prezenty.
Jak w radiu słyszę, co przerwę reklamową, reklamy o pożyczce na święta to, za przeproszeniem, rzygać mi się chcę. Nie wspominając już, że stanowcza większość osób obchodzących tak hucznie święta jest w zasadzie niewierząca lub są deistami.
Święta są magiczne tylko w dzieciństwie, później wraz z wiekiem zatraca się ta cała magia, bo samemu trzeba je przygotowywać i nie przychodzi się na gotowe. Ale i tak jest to mój ulubiony okres w całym roku :)
No gadałem z mamą jak to było u niej, no i o na mówi, że oczywiście, że wiek, ale też mówi, że lata 90' to był syndrom odbicia po komunie i rzeczywiście święta były obchodzone "huczniej" :)
Ja również nie czuję świąt w tym roku, w zasadzie tylko wiem, że coś będzie, bo wiadomo jakieś tam przygotowania do tego są poczynione. I to dlatego, że nie ma śniegu i pewnie trochę wiek i pewnie też fakt, że rodzina, z którą spędzę świetą mieszka blisko mnie, więc widuje się z nimi bardzo często. No a święta generalnie, to właśnie taki czas spotkać z tą dalszą rodziną, z którą na co dzień nie ma kiedy się spotykać.
Niestety ale kompletnie nie czuć świąt. Dzisiaj widziałem kolesia w krótkim podkoszulku bo jest tak niestety ciepło. Wszystko obija się tylko i wyłącznie o brak śniegu. Daję głowę że gdyby nawaliło śniegu to każdy odczułby takie naprawdę fajne święta. Kurczę jak przypomnę sobie dawniej ile zawsze śniegu było na święta to mi się beczeć chce. Niesamowicie się klimat zmienił. Niemniej jednak u mnie czuć święta bo akurat jak co roku cała rodzina się zjeżdża, zawsze oświetlamy dom lampami no i zawsze wspólna wigilia a następnie pierwszy dzień świąt u nas w domu rodzinnym a w drugi dzień cała rodzina zjeżdża się do siostry. Ha i od obiadu w kulturalny sposób leje się mój ulubiony płyn czyli alkohol hehe.