Dogrzewamy się piecykiem gazowym w pracy. Daje dużo ciepła, ale ta świadomość że może wydzielić się czad. No właśnie, kiedy on się właściwie wydziela?
Czy należałoby montować w takiej sytuacji czujkę czadu? Czy to moja nadgroliwość?
Czad wydziela się w dużych ilościach w przypadku, kiedy proces spalania odbywa się w warunkach ze zmniejszoną ilością tlenu (np. słabo wentylowane pomieszczenie z piecem, kominkiem). Wystarczy, że w pomieszczeniu będzie zapewniona właściwa wentylacja (drożna kratka wywiewna + zapewnienie dopływu świeżego powietrza) to nie ma powodu do obaw. Z drugiej strony taka czujka, przyzwoitej jakości to wydatek rzędu 100 zł, więc budżetu firmy chyba to mocno nie nadszarpnie.
W sprzedaży dostępne są czujki 2 w 1, tzn. wykrywające jednocześnie gaz i czad. Specjaliści odradzają kupować takie rzeczy. Ponoć zdecydowanie lepiej kupić urządzenie do wykrywania jednej z tych rzeczy. W Twoim przypadku do czadu. Tak pisze, jakby ktoś miał się spieszyć z kupnem. No i uważnie przeczytaj instrukcję, bo z tego co pamiętam nie można tych czujek umieszczać obok urządzeń, które mają one monitorować (w takim przypadku czujka będzie wyć bez przerwy). Trzeba zachować jakąś tam odległość.
Temat wprawdzie nie jest niszowy, bo czad dotyczy nas wszystkich, ale trudno o społeczne opinie z tego względu, że taką czujkę sie wiesza i zapomina się. Raz na kilka lat przypomina o swoim istnieniu, gdy trzeba wymienić baterię.
W UK montuje się takowe w każdym domu. A jeżeli dany nie ma, to firma remontująca montuje to domyślnie. U nas jest z tym trochę gorzej, ale idzie ku lepszemu. Świadomość rośnie.
Jest kilka dobrych czujek np Kidde czy Satel (np model DG-1 CO).
Na https://www.mieszkajbezpiecznie.pl/artykuly/117,czujka-czadu-skuteczna-obrona-przed-cichym-zabojca/ można znaleźć trochę statystyk na temat zatruć czadem (także śmiertelnych). Zobaczcie jak na przestrzeni lat ilość zatruć maleje. Świadomość więc rośnie.