Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl 10 filmowych adaptacji, które były lepsze od materiału źródłowego

06.10.2015 08:39
1
michellino
51
Pretorianin

No i nie ukrywajmy... "Władca Pierścieni", "Władca Pierścieni" i jeszcze raz "Władca Pierścieni".

06.10.2015 08:44
Raistand
2
odpowiedz
Raistand
172
Legend

Przyznam się, że wlazłem żeby popolemizować ale po przejrzeniu listy i przeczytaniu wpisu w zasadzie nie mam się do czego przyczepić.

A "Władca Pierścieni"? To piękna ilustracja do książki ale, żeby zaraz lepsza?

06.10.2015 09:27
3
odpowiedz
zanonimizowany166638
152
Legend

Pierwszy Kick-Ass nie jest tak do końca ekranizacją, bo kiedy film powstawał, komiks nie był nawet dokończony. To wyjaśnia m.in. dlaczego końcówka tak bardzo się różni. Ostatnie 15 minut filmu to już typowe kino superbohaterskie w wydaniu komediowym, podczas gdy komiks pozostał przy realistycznym podejściu do tematu superbohaterstwa, pokazującym, co by się stało, gdyby stereotypowy życiowy nieudacznik założył dziwny strój i wyszedł w nim na miasto próbując zapobiegać zbrodniom. Mało tego, papierowa wersja w swojej formie była miejscami bardziej filmowa niż film. Już sam wstęp wygląda jak storyboard z przedprodukcji. Do dziś nie wiem, czemu reżyser nie wykorzystał tego pomysłu.

No i na pewno lepszą ekranizacją nie jest część druga, która znowu zatraciła się w głupawych żarcikach, podczas gdy komiks (mimo że średnich lotów) stanowił apogeum czystego skurwysyństwa i dekonstruował wszelkie utarte klisze. Jest coś nienaturalnie zadowalającego w uczynieniu najlepszym żartem sceny brutalnego zbiorowego gwałtu, podczas gdy w internecie ujadające armie SJW potrafią znaleźć dowody mizoginii w filmie dokumentalnym o rozmnażaniu paprotników.

Zamiast Kick-Assa trzeba było wrzucić powieści o Dexterze. W najlepszym wypadku Lindsay zdołał wypocić z siebie jakiegoś średniaka, ale najsłabsze z tych książek to po prostu chłam niesamowity.

06.10.2015 10:08
4
odpowiedz
zanonimizowany1121560
4
Legionista

gigantyczny przemysł filmowy wyłącznie żeruje na sequelach, prequelach i adaptacjach. Zwłaszcza nadmiar tych ostatnich raczej nie budzi radości materiałów źródłowych, gdyż powszechnie uważa się, że ekranizacje spłycają oryginalną historię

Adaptacja i ekranizacja to dwie różne rzeczy.

06.10.2015 10:15
NewGravedigger
5
odpowiedz
NewGravedigger
184
spokooj grabarza

PRESTIŻ!

06.10.2015 10:41
r_ADM
6
odpowiedz
r_ADM
248
Legend

Z tym Ojcem Chrzestnym jako wspaniala lektura to bym nie przesadzal. Przeczytalem ja niedawno z ciekawosci i glowne uczucie z lektury to zazenowanie.

06.10.2015 11:16
Czarny  Wilk
7
odpowiedz
Czarny Wilk
129
Generał

GRYOnline.pl

@michellino:
Filmowy Władca tak spolaryzował fanów książki, że ciężko o jednoznaczny werdykt ;)

@Mephistopheles:
Millar ogólnie od kilku lat (chyba od Wanted, które paradoksalnie z komiksem nie miało wspólnego prawie nic) pisze swoje komiksy od razu z myślą o ekranizacji, w zasadzie to wygląda to tak że gość ogłasza o czym będzie pisać, a wytwórnie od razu zaklepują sobie do tego prawa.
Z tego co się orientuje to Vaughn miał wgląd w scenariusz oryginału i takie a nie inne zakończenie było jego decyzją.

Nie zgodzę się co do dwójki - przy komiksie się strasznie męczyłem i doczytałem do końca w sumie tylko ze względu na sympatię do pierwszego filmu. Natomiast ekranizacja była bezbolesna, może poza żartami o biegunce, które nie dość że same w sobie były marne to jeszcze te CGI...

r_ADM:
Przeczytałem Ojca Chrzestnego jak dotąd trzy razy i za każdym razem byłem zachwycony.

06.10.2015 11:25
8
odpowiedz
zanonimizowany166638
152
Legend

Nie wiem, czy Vaughn zdawał sobie sprawę z planowanego zakończenia. Mało tego, nie mam pewności, czy Millar o nim wiedział. Za to jasnym jest, że film pod koniec zmienia się w typowy hollywoodzki blockbuster, podczas gdy komiks pozostaje wierny swoim założeniom.

W dwójce bezbolesny był jedynie Jim Carrey. Ten film jest po prostu kiepski od strony reżyserskiej. Żarty o sraczce, rzygach, impotencji (tani zamiennik sceny, o której pisałem wcześniej), komputerowe rekiny i tym podobne smaczki tylko go pogrążają.

06.10.2015 11:33
Dwyer
9
odpowiedz
Dwyer
47
Generał

Żarty o sraczce, rzygach, impotencji (tani zamiennik sceny, o której pisałem wcześniej), komputerowe rekiny i tym podobne smaczki tylko go pogrążają.
Hit-Girl i jej problemy sercowe :F

06.10.2015 11:50
Irek22
10
odpowiedz
Irek22
154
Legend

michellino [1]
No i nie ukrywajmy... "Władca Pierścieni", "Władca Pierścieni" i jeszcze raz "Władca Pierścieni".

Zgadzam się w całej rozciągłości. Tak jak filmy Ojciec Chrzestny, Milczenie Owiec czy Forrest Gump uważam za co najwyżej nieco lepsze od książek (co nie zmienia tego, że uważam je za znakomite i za każdym razem świetnie mi się je ogląda), tak między filmem a książką Władca Pierścieni widzę ogromną przepaść; na korzyść filmu. (Hobbit to zupełnie inna sprawa, bo w tym przypadku do słabawego opowiadania zaserwowano nam przesłabą adaptację filmową)
Czytanie powieści Tolkiena było dla mnie niesamowitą mordęgą i przeczytałem ją tylko dlatego, że - zwłaszcza komuś, kto lubi fantasy - po prostu wypada ją znać. Nigdy do niej nie wróciłem, nigdy nie wrócę i aż się wzdrygam na myśl, że miałbym kiedykolwiek to zrobić. Sytuacja zupełnie odwrotna niż z adaptacją Jacksona, którą oglądam w miarę regularnie (czyli raz na 2-3 lata).

06.10.2015 11:56
Raistand
11
odpowiedz
Raistand
172
Legend

@up - I tu wyraźnie widać, że z gustem jest jak z tyłkiem. Każdy ma własny. Filmową trylogie Tolkiena oglądam na raty. Zmęczyłem drugą część i to w kilku etapach bo jednym ciągiem po prostu nie daje rady. Oglądając widzę po prostu przepiękny kolorowy album z ilustracjami do książki. Widoki zapierają dech w piersiach no i tyle. Może kiedyś odważę zasiąść do Powrotu Króla. Przecież tyle Oskarów dostał...

06.10.2015 12:47
Irek22
12
odpowiedz
Irek22
154
Legend

Raistand [11]
Przecież tyle Oskarów dostał...

Z twoją ironią akurat się zgodzę, bo nie uważam, by poza efektami specjalnymi ten film zasługiwał na jakiegokolwiek Oscara. No, chyba że w 2003 r. naprawdę nie było żadnej konkurencji...
Nawiasem mówiąc to właśnie Powrót Króla (a konkretniej dotycząca go gala przyznania Oscarów) "przelał pałę goryczy" i jak dla mnie jest momentem, od którego uważam, że Oscary są gówno warte i kompletnie na nie nie zwracam uwagi i się nimi nie kieruję (czyli zupełnie jak w przypadku różnych nagród i rankingów w branży gier).

06.10.2015 13:26
13
odpowiedz
zanonimizowany939625
53
Generał

"Powrót Króla" nie dostał oskarów tylko za "Powrót Króla" tylko za wszystkie części trylogii. Wcześniejsze niewiele zgarnęły, a że w sumie to tak naprawdę jeden, baaardzo długi film, to skumulowali wszystko na końcu, nagradzając całość.

Co oczywiście jest również bardzo dyskusyjne jeśli o mnie chodzi ale to tak na marginesie.

07.10.2015 20:50
James_007
14
odpowiedz
James_007
185
Septimus

Z ojcem chrzestnym zdecydowanie sie nie zgodze
Ksiazka jest powalajaca, rewelacyjna i dała mi duzo do myslenia, film zas - arcydzielo w swojej kalsie ze wzgledu na role Marlona Brando, ale nikt mi nie bedzie w stanie wmowic ze jest lepszy od ksiazki, przede wsyztskim przez wyciecie mnostwa watkow

07.10.2015 20:56
r_ADM
15
odpowiedz
r_ADM
248
Legend

ale nikt mi nie bedzie w stanie wmowic ze jest lepszy od ksiazki, przede wsyztskim przez wyciecie mnostwa watkow

Jak na przyklad dróżby Connie, ktora miala luźną pochwe i tylko Sonny, z wielkim naganiaczem mogl ja zaspokoic?

07.10.2015 21:06
16
odpowiedz
zanonimizowany166638
152
Legend

Nawet Mario Puzo przyznał, że film okazał się dużo lepszy od książki i gdyby wiedział wcześniej, darowałby sobie te dłużyzny. Jedyna pominięta rzecz, która faktycznie mogłaby wprowadzić do ekranizacji coś ciekawego to historia z przeszłości Luki Brasiego. Ale na pewno nie była niezbędna dla całości.
A ten żenujący wątek weneryczny ciągnął się praktycznie przez całą książkę...

gameplay.pl 10 filmowych adaptacji, które były lepsze od materiału źródłowego