Pytanie do fanów, którzy grali we wszystkie części i pomimo niezmiennej mechaniki wciąż cieszą się z biegania po dachach i zabijania templariuszy.
Otóż zastanawiam się czy kupić Assassin's Creed Rogue, ale 10 godzin na przejście głównego wątku (według how long to beat) w porównaniu do 22 z Black Flag sprawia wrażenie, że mogłabym obcować z popierdółką (jak Liberation), a nie- po prostu- kolejną dużą odsłoną serii.
Z drugiej strony Rogue zamyka trylogię amerykańską (i możliwe, że bardziej rozwiąże wątki Desmonda i spółki?) i jest tym czym Revelations było dla trylogii Ezia- czyli bardziej sentymentalnym ukłonem w stronę graczy niż grą jako tako.
Więc czy Wy- jako zagorzali fani- byliście usatysfakcjonowani po ukończeniu tej części?
Liberation to to nie jest. Nawiązań do trylogii amerykańskiej jak i do black flag jest kilka, spotykamy wszak Adewale. Pływało mi się fajnie a na grę zeszło trochę więcej jak 10 godzin, przy czym nie zrobiłem wszystkiego.
Do Desmonda to może jedynie nawiązania są poza Animusem jak szukasz sobie logów. Po za tym biegasz w tej części templariuszem i polujesz na asasynów ;)
A fabularnie poza Animusem jest to opowieść zamknięta czy otwarta?
I jeśli otwarta to tak bardzo jak "trójka" czy "czwórka"? :P
spoiler start
Zakończenie "trójki" zapowiadało zniszczenie świata przez Minerwę (albo przez Juno już nie pamiętam), a zakończenie "czwórki" mówiło o nieudanej próbie zawładnięcia nad światem.
spoiler stop
Więc jestem ciekawa czy w tej części już większość rzeczy się wyjaśni.
Nie wiem jak Ci odpowiedzieć bez spoilera. Tutaj też próbujesz zapobiec anihilacji świata. Zakończenia 4 nie pamiętam za dobrze, ale wydaje mi się, że tu jest inny wątek kosmicznej technologii.
Oki dzięki wtedy :)
Revelations też sie wahałam kupić, a ostatecznie bardziej mi się podobało od Brotherhooda.
Według mnie Rogue nie ma startu do Blackflag ale to może wewnętrzny sentyment do historii o piratach z Karaibów ;)
Mi się Connor bardziej podobał, ale to z kolei sentyment do indian północnoamerykańskich :P. Pan Rogalik jest twardy w swoich postanowieniach i nie przebiera w środkach by to osiągnąć. Da się go lubić.
Co do czasu gry, to faktycznie sam wątek główny jest dosyć krótki, ale jest cała masa pobocznych zadań. Mi platyna zabrała 45 godzin z życia (a to i tak sporo krócej niż ta AC IV). Pod koniec tego całego zbierania pierdółek w Rogue jest już jednak strasznie monotonnie.