Nie macie wrażenia ze porcje jedzenia w barach chińskich są zazwyczaj dziwnie duże ( i to im gorsze żarcie tym więcej ) ? I niestety jak się przypatrzeć na np kurczaka w slodko kwaśnym to jest tam nie więcej jak kawałek piersi z kurczaka a reszta to cebula w różnej postaci i marchew. Cały duży talerz z górką. Widać idą na ilość bo ani to dobre ( ale jak zwykle człowiek jak glodny to nie myśli ) a zdecydowanie ciężko to wszystko zjeść.
Tak jest i do tego nie dobre. Nie wiem jak można jeść chińszczyznę z takich miejsc. Kurczak w cieście, ciasta cały talerz a kuraka garstka. A ryżu i makaronu to nawalą trzy porcje do tego jest to paskudne. No ale czego oczekiwać jak te fastfoodowe chińczyki to głownie mają kasę z klientów którzy są przejazdem i nigdy tam nie wrócą.
A czego się spodziewacie za, nie wiem, 10 złotych? Albo i to nie, zresztą z chińskim jedzeniem ma to tyle wspólnego co hamburger z Ameryką :P
Ja tam na jakość Chińczyków nie narzekam. Jadłem w wielu miastach i w sumie z zasady Chińczyk jest pierwszą opcją jaką rozważam w nowym miejscu. Może nie trafiłem na takie jak opisujesz... ale częściej wychodziłem zawiedziony z knajp gruzińskich, polskich, meksykańskich czy niemieckich.
@Thun: Przyjrzyj się w dobrej chińskiej knajpie jak to przyrządzają. Tak idą w ilość ale cenę zbijają w dużej mierze "seryjną" produkcją a niekoniecznie jakością. Przykładowo w polskiej knajpie kucharz musi wszystko odmierzyć w czasie przygotowywania. W większości chińskich mają podzielone wszystko na pojemniki odpowiadające wielkości porcji.
Aha, i faktycznie chińskie knajpy w Polsce nie mają z Chinami wiele wspólnego. W sumie byłem w typowym Chińczyku, ceny wyższe a jedzenie jakby jednak gorsze.
,,A czego się spodziewacie za, nie wiem, 10 złotych? Albo i to nie,,
W warszawie ceny zaczynają sie od 14 zł ( nie licząc sajgonek i zup ) więc aż tak tanio nie jest. W sumie to mogli by nakładać połowę porcji i obniżyć cenę. Mysle ze każdy i tak by się najadł. Ale jak się zastanowić to dowalenie cebuli i marchwi do gotowego sosu i tak nic ich nie kosztuje.
W warszawie ceny zaczynają sie od 14 zł ( nie licząc sajgonek i zup )
Nie wiem, jak aktualnie z cenami w bielańskim Hami (uznawanym za jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego warszawskiego chińczyka), ale nie tak dawno temu zamawiałem (na wynos) tam danie za ok 10-11 PLN, którego nie byłem w stanie skończyć na jedno posiedzenie.
Jedyny chinczyk, jaki mi kiedykolwiek smakował, to ten, który był kiedyś w Gdańsku w galerii Auchan(znajdował się obok KFC, miejscowi pewnie kojarzą). Za podajże 12zł dostałem pół talerza wołowiny na ostro z warzywami, a drugie pół to był ryż. Proste danie, ale wyjątkowo mi smakowało. :)
mich83, gdzie ty masz ceny od 14 PLN ? Ja na Sluzewcu jem talerz ryzu smazonego za 9, a kurczak w ciescie za 12
Oj nie zgodzę się. Są takie Chinskie knajpy, że można tanio zjeść genialny posiłek.
Z chińskim żarciem to to niewiele ma wspólnego - wróć - ze smakiem chińskich potraw...(tak, jadalem i widzę różnicę)
Ci Chińczycy dopasowali trochę przepisów pod oczekiwania europejczyków i tyle - nie ma się co nad tym rozwodzić.
Ma być dużo, trochę chrupiąco i z ryżem. Zmienia się głównie sos - reszta to wypełniacz i odrobina miesa.
W zasadzie w kajpach "chińskich" w dużych miastach mamy trzy rodzaje jedzenia:
- kurczak/wołowina w sosie słodko-kwaśnym
- kurczak/wołowina w sosie innym (ale tak samo tłustym)
- kurczak w cieście
i do tego ryż oraz coraz częściej surówka ze słoja.
[5] [6]
Jak jeszcze mieszkałem na Słodowcu to kilka razy w tygodniu jadałem w tym chinolu, podobno najlepszy w całej wawie.
Chciec mieć "prawdziwe" chińskie jedzenie i narzekac na mala ilość miesa w nim?
Spiesze donieść, ze miesa, jakiegokolwiek, Chinczycy dużo nigdy nie jedli i wlasnie takie proporcje sa wlasciwsze.
Zreszta w większości wypadkow przeciętny Chinczyk rzadko w ogole jakikolwiek kawalek miesa miał w swojej potrawce.
A danie "polowa wolowina, polowa ryz" raczej nigdy w Chinach nie goscilo i jest wlasnie przykładem czegos co dostosowano na inne potrzeby.
@[11]
Generalnie każda orientalna kuchnia jest dopasowywana do gustów lokalnych. Nieważne, czy Chińczyk, Japończyk, Hindus czy Marokańczyk...
Paudyn - bar Hami faktycznie the best juz od wielu lat. Przeniesiony z pks marymont troche dalej ale nadal dobry:)
Btw. To nie sa chinczycy a w zdecydowanej wiekszosci wietnamczycy :)
Hami zabija konkurencję cenowo i wielkością porcji, ale nie urwało mi łba. Za to bardzo lubię chinola z Wiśniowej róg Rakowieckiej. Ot... dziś idę tam na obiad :)
Adam1394 --> Oo jak dobry w Szczecinie to w Gryfie na slonku :) (przed wejsciem do carrefoura po lewej ) ale tanio nie bedzie
Chyba ze do mnie wpadniesz ;) bo to ja jestem najlepszym (samozwanczym) "chinczykiem" w Szczecinie :P tyle ze domowym...
To też zależy od tego czy Chińczyk jest Chińczykiem, czy Koreańczykiem, Japończykiem albo Wietnamczykiem. Generalnie u prawdziwego Chińczyka najesz się do syta za małe pieniądze, a inni kombinują z brzmieniem potraw.
Juz koryguje :)
Owszem kuchnia Chinska wywodzi sie z biedoty = jak juz wspomniano sklada sie glownie z ryzu/warzyw gdyz mieso to luksus :)
Natomiast wyzsze klasy spoleczne mogly sobie pozwolnic na kombinowanie :)