Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Pytanie do starszych uzytkownikow - jak to bylo jak nie bylo duzych sklepow?

11.12.2014 22:29
1
zanonimizowany801212
16
Pretorianin

Pytanie do starszych uzytkownikow - jak to bylo jak nie bylo duzych sklepow?

Tak sobie robie zakupy online i mnie wzielo, pamietam jak przez mgle jak pierwsze supermarkety, pozniej hipermarkety az wreszcie dyskonty powstawaly w Polsce i choc czasow przed nimi za dobrze nie pamietam to kojarze, ze slowo "promocja" w kontekscie zakupow praktycznie wczesniej nie istnialo i poznalem je w pierwszym supermarkecie. Pamietam jak starzy ludzie nie wiedzieli co to promocja i mojej babci musialem ze 2 lata tlumaczyc az w koncu uwierzyla, choc pewnie nadal nie wie dlaczego i o co w tym chodzi.

Czy mi sie tylko snilo, czy to prawda? 20 pare lat temu ludzie nie wiedzieli co to "promocja"? Ktos w ogole pamieta jak wygladaly zakupy juz w wolnej Polsce, ale jeszcze bez hiperow? Przeciez w malych sklepikach musialy kupowac tysiace ludzi? Mimo uwolnienia rynku nadal byly kolejki? Ja troche pamietam jak sie chodzilo na lody i inne takie do spozywczaka, ale gdzie rodzice robili zakupy to ni cholery :/

11.12.2014 22:40
Megera_
2
odpowiedz
Megera_
136
Franca

Tak, ktoś pamięta.

Jak się robiło wtedy zakupy? Normalnie. Osiedlowych sklepików było 234973080214792943 razy więcej, do jednego się szło po warzywa, do drugiego po mięso, do trzeciego po papier toaletowy. "Promocja" funkcjonowała na zasadzie "u Basi jest taniej niż u Stasi".

pierwsze supermarkety, pozniej hipermarkety az wreszcie dyskonty
Na pewno w tej kolejności?

Mimo uwolnienia rynku nadal byly kolejki?
Za to teraz w tesco nigdy nie ma kolejek, yhm. :D

Btw. bardziej mnie zastanawia, jak ludzie kiedyś dawali sobie radę bez telefonów :)

11.12.2014 22:41
3
odpowiedz
zanonimizowany801212
16
Pretorianin

O dzieki.

Dziadki, jak sobie kiedys ludzie dawali rade bez telefonow? Ja pamietam jak jeszcze nie bylo komorek to mielismy w domu DOMOWY do tej pory pamietam numer, do znajomych sie dzwonilo na DOMOWY i ustalalo np. spotkamy sie tego i tego u Was o tej i o tej. I w sumie tyle. Jak ktos nie odbieral to sie dzwonilo co pare godzin do skutku. Tak to pamietam.

11.12.2014 22:43
4
odpowiedz
zanonimizowany561661
45
Senator

Pojęcie promocji wymyślili zapewne razem ze zorganizowanym handlem Sumerowie jakieś 4 tysiące lat temu.

Sklepy były mniejsze, nie trzeba było jeździć do nich samochodem i stać w korkach. Zakupu zajmowały mniej czasu. Zaopatrzenie było słabe. Mięso i wędliny kupowało się w sklepie mięsnym. Warzywa i owoce na placu. Mleko (w miastach) przywozili pod drzwi. W Delikatesach kupowało się różności.

11.12.2014 22:43
_Luke_
5
odpowiedz
_Luke_
253
Death Incarnate

Przede wszystkim istnialy rynki, a na nich pelno bud i sprzedajacych z samochodow.

11.12.2014 22:44
6
odpowiedz
zanonimizowany561661
45
Senator

Telefon powstał w 1870 roku.

11.12.2014 22:46
7
odpowiedz
zanonimizowany801212
16
Pretorianin

Longwinter, serio mleko pod drzwi? Myslalem, ze takie cuda tylko w USA. I jak sie za to placilo? Jakis mleczarz byl, pukal i dawales pieniazek czy byly jakies "prenumeraty" i co bardziej "kumaci" mogli sobie takie mleko sasiadm spod drzwi zwedzic?

Co do "promocji" sam nie pamietam zeby cos takiego bylo w erze malych sklepow, ale bylem gnojkiem wtedy...

11.12.2014 22:46
Megera_
8
odpowiedz
Megera_
136
Franca

Widzę, że muszę podkreślić :)
Ja czasy telefonów stacjonarnych pamiętam doskonale, i właśnie takie telefony miałam na myśli, a nie jakieś Samsungi Galaxy. 20 kilka lat temu były czasy, że telefonu nie miało się w ogóle, żadnego - to musiała być męka.

[5] Rynki istnieją nadal, i nadal cieszą się powodzeniem.

11.12.2014 22:47
Dragon_666
9
odpowiedz
Dragon_666
70
Get Twiztid

Pamietam otwarcie pierwszego hipermarketu "Hit", co tam sie działo to masakra. Zreszta wtedy sie nie jezdzilo autem po zakupy, wszyscy smigali z 15 siatkami w trajkach. Jednak wolalem czasy gdy sie robilo zakupy w budkach obok a owoce kupowalo na targach (wtedy jeszcze smakowaly jak owoce). Ale coz tylko i wylacznie nasza wina :) czy gorzej czy zle kazdy ocenia inaczej.
"o tam jest taniej pisiont groszy" a przychodzi co do czego to "a nie tylko dwajscia"

11.12.2014 22:55
Megera_
10
odpowiedz
Megera_
136
Franca

Telefon powstał w 1870 roku.
Ale co ma do rzeczy taka wiedza wikipedyjna? Od 1870 telefon był rzeczą powszechną? No nie wiem, może w Krakowie..

11.12.2014 23:00
👍
11
odpowiedz
Grzesiek
78
Legend

Dawniej, żeby kupić sobie ciucha, to człowiek musiał zejść pół miasta, bo tak rozsiane były sklepy (przynajmniej w Katowicach). Za to wybór był większy, ciekawszy, lepszej jakości rzeczy. Teraz wszystko jest w jednym młynie (galerii (wtf?!) handlowej).

Na szczęście zarówno w Katowicach, jak i w Krakowie targi i sklepiki ze specjalnością (warzywa, mięso, piekarnia (nie Awiteks)) nadal się trzymają i mają się dobrze. Cieszy mnie widok młodych ludzi, którzy wolą robić tam zakupy, a nie w superhiperultramarketach ;)

Co do telefonów - gdy nie było telefonów komórkowych, istniało coś takiego, jak punktualność. I tyle w temacie :)

11.12.2014 23:03
Trael
12
odpowiedz
Trael
226
Ja Bez Żadnego Trybu

Dziadki, jak sobie kiedys ludzie dawali rade bez telefonow? Ja pamietam jak jeszcze nie bylo komorek to mielismy w domu DOMOWY do tej pory pamietam numer

Pamiętam czasy jak nawet domowego nie było. Jak sobie radziliśmy? A no prosto. Jak się coś od kogoś chciało to trzeba było z buta pocisnąć do danej osoby. Oczywiście zawsze istniało ryzyko, że nie ma jej w domu. No, ale cóż takie czasy były.

11.12.2014 23:45
szymon_majewski
13
odpowiedz
szymon_majewski
114
Legend

Nie jestem z tych starszych, ale to raczej wiele nie zmienia. Jako dzieciak nie mialem komorki, a czesto chodzilem nawet na bardzo dalekie odleglosci od domu (no moze bez przesady, ale do 10 km) i jakos nigdy nie czulem potrzeby zeby zadzwonic po cokolwiek do domu. Do znajomych chodzilo sie na piechote, dlatego tez mieszkali blisko mnie, a jedyne "dzwonienie" odbywalo sie za posrednictwem domofonu. Jak chcialo sie zobaczyc z jakas dziewczyna, to trzeba bylo powiedziec "o tej i o tej jutro w tamtym miejscu" i tez zamiast chodzenia do galerii handlowych chodzilo sie nad jezioro i lezalo obok siebie w trawie (nie, nic wiecej sie nie dzialo, mialem 11 lat :P), co niestety pozniej sie zmienilo gdy takie powstaly. Nie mialem tez zegarka, wiec czesto do domu wracalem "na czuja", a pytanie przechodniow o godzine bylo wrecz nagminne w porownaniu do dzisiaj. Jadac na wakacje do dziadka na wies luksusem byl normalny kibel, telewizja odbierala na zwykla antene dachowa (i to tylko 5 kanalow), komorki do dzis gubia tam zasieg. Wspominam to miejsce wlasnie jako "wakacje bez telefonow i innych mediow". Dzisiaj ma tam internet WiFi szybszy niz ja w domu.

W ogole nawet jeszcze 10 lat temu pamietam, ze rzadko jezdzilismy do marketow po zakupy. W okolicy nie bylo zadnych Biedronek, Lidlow i tym podobnych, jedynie tata mial karte do Makro, to raz na jakies 3 miesiace sie tam jezdzilo (ubrania tez sie kupowalo i inne rzeczy), z zywieniowych pamietam ze bralem batoniki z serkiem homogenizowanym (chyba marki "Danio"). Zakupy na codzien robilo sie w sklepie osiedlowym, czasami jak rodzice byli zapracowani, to obiad jadlo sie w barze mlecznym, a nawet przychylniej patrzylo sie na gotowe kotlety w sklepie (tak btw. ktos pamieta "BRYZOL DROBIOWY" ?). Rzucali do tego sklepu rozne rzeczy, oczywiscie o marce wlasnej nikt poza wielkimi marketami nie slyszal, a to glownie dlatego, bo drobnych producentow bylo wiecej. Byly hale targowe, gdzie zapadlo mi w pamiec mnostwo rzeczy na wage, z tamtych dni wspominam glownie trojkatne krakersy. Po zakupy rzecz jasna sie chodzilo, bo nie bylo daleko, a jesli dalej, to czesto pamietam jezdzenie po nie rowerem - tylko nie wsrod dzikiego ruchu na 3 pasmowej ulicy, a bocznymi uliczkami osiedlowymi i dzikimi sciezkami.

Markety to byla specyfika wiekszych miast, pamietam otwarcie "Auchan" to bylo cos, a nawet i tam zakupy robilo sie okazjonalnie. Mama mojej narzeczonej przyjezdzala czasami do Tesco w latach 90-tych, do dzis kojarzy jej sie, ze kupowalo sie tam glownie ubrania, bo byl to dobrze zaopatrzony sklep. Bedac w zeszlym roku we Lwowie odwiedzilem tamtejsze Auchan - polecam, mozna sie znowu poczuc jak pod koniec minionego wieku. Sam pamietam otwarcie marketow, byly M1, Real, wspomniany Hit, oraz Billa, ktora zmieniala nazwe na "Elea" a dzisiaj znana jest jako "Simply". Podroz do takiego sklepu zawsze oznaczala, ze dostanie sie cos slodkiego po obiedzie :P Tak mniej wiecej to wspominam.

Czy bylo gorzej ? Nie powiedzialbym, po prostu bylo inaczej. Mniej rzeczy sie kupowalo niz dzisiaj. Czesto wychodzilem ciulajac 25 groszy na lizaka, albo 50 groszy na lody "Kolorki", a w portfelu mialem jakies drobnostki. Raz znalazlem w kieszeni spodni 10 PLN - poczulem sie bogaty jak nigdy wczesniej. Nie bylo gdzie kupowac smakolykow, wiec trzeba sie bylo zadowolic tym co mozna bylo dorwac. Sporo rzeczy wlasnie wydawalo mi sie drogich, duza paczka chipsow to juz bylo cos. Komunikacja wydawala sie momentami az niepotrzebna, potrafilem spedzic 7 godzin na ganianiu po osiedlu bez wracania do domu, wiec po co gdziekolwiek dzwonic.
Dzisiaj dysponuje juz innym budzetem i dostepnoscia sklepow, wiec moge bedac w Biedronce kupic sobie napoj 2 litrowy za 1 PLN i prazynki za 1.50 PLN. Gdybym urodzil sie 10 lat pozniej, niz sie urodzilem, to dzisiaj zapewne wracajac ze szkoly bym czesto sobie kupowal jakies tego typu przekaski. Wtedy nie odczuwalem takiej potrzeby, bo ciagle cos sie dzialo i bylem non stop czyms zajety. Dzisiaj tez jestem, ale zupelnie inaczej niz wtedy.

11.12.2014 23:49
14
odpowiedz
Thun
179
Senator

Trael -> W przypadku dorosłych tak się mogło zdarzać.

W przypadku dzieciaków.. to nawet jak kogoś nie było w domu to i tak wszyscy wiedzieli gdzie go znaleźć.

Pamiętam że moja rodzina miała telefon w klatce (a może i w bloku.. nie wnikam już) jako pierwsza, przez dość długi czas - ile to osób się przewinęło przez mieszkanie :)

I tak.. kiedyś było lepiej, w takim sensie że młodzi coś potrafili, a teraz pytają na forum jak zrobić jajecznicę, żeby o innych naprawdę najprostszych sprawach nie mówić. Nie daj internet by wysiadł na dłużej niż kilka dni to byłoby pełno samobójstw z powodu "depresji".

11.12.2014 23:53
Paudyn
15
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Jak ktoś miał pecha, to zwiedzał kilka sklepów porozrzucanych w różnych częściach osiedla/miasta, a jak miał szczęście, to szedł na osiedlowy bazarek i miał to z głowy. Względnie w trakcie wizyty u babci odwiedzał Supersam ;)

12.12.2014 01:07
16
odpowiedz
Sharpany
62
Centurion

"Promocja" to raczej mi się kojarzy z chwytem marketingowym. Trzeba być ogarniętym w danym temacie, żeby móc stwierdzić, iż dany produkt jest faktycznie po niższej cenie niż normalnie.

Ja też nie wiem jak było w tamtych czasach. Gdy miałem 5 lat, u mnie w mieście otworzono HIT, ale już wtedy istniało Netto, więc tego się już nie odczuwało. Inaczej było u cioci na wakacjach w mieście liczącym ok 10 tys. ludzi. Tam jeszcze w latach 90' i początkowych 00' nie było większego sklepu, oprócz małych sklepików specjalizujących się w danej branży (w jednym miejscu mięsny, w innym odzieżowy a jeszcze gdzie indziej zabawkowy). Dzięki takim sklepikom można było kupić rzeczy które nie były dostępne w moim mieście, a ruch samochodowy w takim miasteczku był taki jak za czasów komuny (ok. 1 samochód na 3-10 minut).

Jak tam teraz wygląda? 3 biedronki, 1 netto i parę innych takich supermarketów a poruszających się pojazdów jest ciężko policzyć na palcach. Gdziekolwiek się pojedzie teraz, wszędzie to samo jak powtarzające się obiekty/przedmioty/budynki w niektórych grach :) U mnie na osiedlu stoją dosłownie obok siebie Biedronka, Netto i Lidl a jeszcze niedaleko w promieniu 1km mam jeszcze kilka innych większych sklepów.

12.12.2014 01:26
piokos
17
odpowiedz
piokos
108
27 do 1
Image

Pamiętam jak ze 20-25 lat temu chodziło się na pocztę i kupowało żetony do automatów telefonicznych. Były chyba trzy typy żetonów: A, B i C. Odpowiednio do połączeń: lokalnych, zamiejscowych i zagraniczne. Co trzy minuty telefon łykał żeton (przy połączeniach lokalnych). Było kilka telefonów na poczcie, były też na osiedlu porozstawiane budki albo też zamocowane koło drzwi do klatek schodowych na osiedlu. U mnie w promieniu kilometra było kilka takich telefonów. Często było tak, że była kolejka do telefonu, gadałeś z kimś i za Tobą czekał np. 2 czy 3 osoby.
Potem wprowadzili karty telefoniczne z impulsami, 25, 50 albo 100. Oczywiście odpowiednio każda kosztowała.

12.12.2014 06:18
yasiu
18
odpowiedz
yasiu
199
Legend

Trochę tęsknię do czasów, kiedy telefony nie były powszechnie dostępne a rozmowy telefoniczne nie były praktycznie darmowe.

12.12.2014 07:19
MiniWm
😈
19
odpowiedz
MiniWm
231
PeaceMaker

Nie zapominajcie ze trzeba bylo Pania na centrali grzecznie poprosic zeby nas polaczyla :)

12.12.2014 07:54
NicK
20
odpowiedz
NicK
222
Smokus Multikillus

Z telefonami to było śmiesznie, bo czekało się na nie długimi latami (po kilkanaście lat nawet). Pamiętam, jak z kolegą rozmawialiśmy, że już za 4 lata powinniśmy mieć telefony :) Co do sklepów, to pamiętam z warszawskich dużych osiedli. Były 'samy' osiedlowe, gdzie można było kupić mleko, chleb, ocet, etc. Były mięsne gdzie stało się w kolejkach po towar na kartki (żeby mieć dobre miejsce, to trzeba było kolejkę zająć o 5-6 rano), kioski ruchu, gdzie w piątek stało się w kolejce po ekspres wieczorny i fajki na kartki. Funkcjonowało też sporo warzywniaków prywatnych.

12.12.2014 08:00
Raistand
21
odpowiedz
Raistand
172
Legend

kioski ruchu, gdzie w piątek stało się w kolejce po ekspres wieczorny i fajki na kartki.

Wtedy kioskarka to była ważna osoba. Jak się, żyło w zgodzie to miało się szampon, gazetki i co najważniejsze... papier toaletowy. Tak. Scena z Barei to obserwacja a nie wymysł.

12.12.2014 08:12
22
odpowiedz
zanonimizowany153971
177
Legend

och wizyty do sklepów szczególnie pamiętam - u mnie był taki duży "społem" - na osiedlu był tylko jeden i jeszcze jeden warzywniak, a więc stanie nawet po to wielkie nic co tam było, oznaczało czekanie w długich kolejkach, wciskające się baby do kolejki, honorowch krwiodawców, emerytów (oczywiście przychodziło się pod sklep przed otwarciem - dlatego nasi dzisiejsi emeryci już od siódmej dymają po targach - mają tak zakodowane)- a i tak koniec końców kupowało się chleb, dżem, mleko, kefir - z mlekiem to we wczesnych latach osiemdziesiątych była ciekawa sytuacja, bo często je przywożono pod sklep i zostawiano - przynosiło się pustą butelkę z kasą w środku i się "wymieniało" (chyba nie muszę mówić, że czasami takie mleko po prostu idąc do sklepu podkradaliśmy - było naprawdę bardzo dobre, zimne i smaczne - jedynie czego nie brakowało u nas to warzyw - mięso kupowaliśmy na wsi - papier toaletowy był sztuka na głowę - czyli mama brała mnie i brata na ręce i tak stała w kolejce przed kioskiem - ekspedientki były nie miłe, klienci zresztą także - generalnie bardzo źle wspominam tamte czasy

12.12.2014 08:33
jasonxxx
23
odpowiedz
jasonxxx
149
Szeryf

Chyba było jednak fajniej. Jestem rocznik '80, więc już "dziecko jako takiej technologii" wstecz to znam tylko z opowieści rodziców/dziadków. A wydaje mi się, że dawniej było jeszcze ciekawiej :)

Przede wszystkim, nie było komórek i facebooka :D Czyli w latach 90-tych umawianie się z dziewczynami odbywało się przez "stacjonarny" telefon domowy, taki z okrągłym wybierakiem numeru i ze słuchawką na kablu (gimby nie znajo). Nie wiedziałeś co robi, co myśli, liczyłeś czy odbierze, czy jest w domu... więcej emocji :D I o dziwo umawianie się co do minuty nie stanowiło problemu najmniejszego, nawet jak w grę wchodziło inne miasto, podobnie jak dojechanie gdziekolwiek bez gps - co dla dzisiejszych nastolatków pewnie wydaje się czarną magią ;)
A wcześniej... z dziecięcych zabawek szczytem marzeń dla mnie było Lego, mama brała wypłatę taty i co miesiąc jeździliśmy autobusem do Pewexu po jeden z trzech nowych zestawów, który się pojawił. Radość z budowania tego i późniejszej zabawy pamiętam do dziś, szczególnie jak teraz ze swoim dzieckiem się tym bawię. Jakoś nie wyobrażam sobie, aby współczesnym maluchom coś mogło dać tyle radości - skoro wchodząc do sklepu teraz jest dylemat że nie wiadomo co kupić, skoro tyle tego wszystkiego jest.

12.12.2014 08:55
NicK
24
odpowiedz
NicK
222
Smokus Multikillus

Latem po osiedlach chodziły babcie z jagodami i krzyczały na cały głos. Wtedy kto chciał leciał z metalowym kubkiem lub słoikiem i kupowało się jagody na litry :)

U prababci na wsi jeździł lodziarz i z samochodu sprzedawał lody na patyku. Zatrzymywał się w co ważniejszych miejscach i donośnym głosem oznajmiał co ma do zaoferowania.

12.12.2014 09:05
Kanon
👍
25
odpowiedz
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

A żeby zadzwonić, trzeba było znaleźć budkę z nieurwaną słuchawką. A to było zaledwie 10% sukcesu.
A jak przychodziła zima, to zamarzały kaloryfery i ferie były nieco dłuższe. Piękne czasy.

12.12.2014 09:07
26
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

Fajnie było z kupowaniem gier i sprzetu komputerowego. Oprócz jakiś sklepów ala "Optimus" gdzie nikt nie chodził, funkcjonowały giełdy komputerowe. Wchodziłeś, a tam hala wypełniona ludzmi po brzegi. I na zasadzie: od igły po helikopter, dyskietki z grami ludzie nosili w kartonach. Nikt ludziom wtedy nie zawracał głowy jakimiś pierdołami na zasadzie "a czy ta gra napewno jest oryginalna, sprowadzana z USA???111"

12.12.2014 09:16
Fett
27
odpowiedz
Fett
233
Avatar

Jeszcze były domy towarowe, czyli odpowiednik dzisiejszych galerii :D

Duże sklepy, telefony. Ja ostatnio robiąc porządki znalazłem stosy segregatorów - Świat Wiedzy, Magia Roślin, Easy PC, jakieś segregatory z przepisami kuchennymi. Zdałem sobie sprawę z tego jak cudaczny był świat bez Internetu :P Kurde teraz jak czegoś nie wiem to wchodzę na google i sprawdzam to w ciągu paru sekund, nawet będąc poza domem. A kiedyś się kur** prenumerowało gazety pokroju 'Twój wędkarz' żeby w 15 zeszycie dowiedzieć się jak wygląda okoń O.o
Jak nie wiem w którym roku Hubble odkrył, że świat się rozszerza to wchodze na Wikipedię. Kiedyś musiałem jechać do biblioteki w tym celu.
W tym momencie to mi się wydaje mega abstrakcją, ale przecież jeszcze 15 lat temu to było normą. Ba! Przecież jeszcze 5 lat temu mało kto miał smartfona ze stałym dostępem do Internetu w kielni.

Pamiętam jak kumpel na liceum mi mówi: "Ej, znalazłem fajną stronkę w necie. Są na niej różne filmiki"
Wtedy pomyślałem - co za bezsens, strona z filmikami... Dzisiaj sobie nie wyobrażam Internetu bez YouTube :)

Ja chyba należę do tego pokolenia, który dorastał razem z technologią. Pamiętam czasy bez Internetów, komórek, telewizji cyfrowej i innych, ale jednocześnie to wszystko wchodziło z chwilą kiedy ja dorastałem.

12.12.2014 09:21
Shalashaska
28
odpowiedz
Shalashaska
81
fan MGS

szymon_majewski świetnie to ujął. Mam prawie 40 lat i pamiętam jak szedłem do kumpla 3km i okazało się że poszedł on już do następnego i tak się chodziło. Dziewczyny wyrywało się w knajpach, dyskotekach, na imprezach, przez znajomych itp. Wolny czas spędzało się na dworze, a jak pogoda była do bani to na klatce schodowej albo u kumpla czy na bilardzie w knajpie. Zapewne gdyby te czasy były nadal to pewnie już bym się gdzieś zbierał z domu. A co najważniejsze miało się pełno znajomych, prawdziwych znajomych, nie on-line. Co do sklepów, było ich na pewno mniej niż dzisiaj i trzeba było czasami się najeździć za czymś. Bardzo powszechne były place targowe na których się ubierało, kupowało żywność, narzędzia itp.

12.12.2014 09:26
MiniWm
😈
29
odpowiedz
MiniWm
231
PeaceMaker

Vader ---> I te kartki na gieldach " Uwaga na kieszonkowcow ! " na gieldzie w katowicach kupilem swoj pierwszy akcelerator 3D voodoo 2, przyjezdzam do domu wyciagam swoja S3trio :D wkladam voodoo i nie dziala..... 30min nim mozg polaczyl fakty :)

ps. Ma mooooooooooooooooooooooooooooo !!! , Coooooooooooooooooooooooooooo !!! , koperek k#%!@# :P

12.12.2014 10:03
😊
30
odpowiedz
Logan
198
Bad Medicine

[23]:

Czyli w latach 90-tych umawianie się z dziewczynami odbywało się przez "stacjonarny" telefon domowy, taki z okrągłym wybierakiem numeru i ze słuchawką na kablu (gimby nie znajo). Nie wiedziałeś co robi, co myśli, liczyłeś czy odbierze, czy jest w domu... więcej emocji :D

Ooo pamiętam :) I to jak dzwoniłem, a zawsze odbierał jej ojciec :) Trzeba było mieć jaja żeby się umawiać na randki.

12.12.2014 10:10
Bullzeye_NEO
📄
31
odpowiedz
Bullzeye_NEO
223
1977

a ja to w ogole mialem zajebiscie, bo sasiadka miala wypozyczalnie vhs

12.12.2014 10:11
Kyahn
32
odpowiedz
Kyahn
267
Rossonero

Fajne czasy, mówiło się idę na dwór, a dalej to się latało gdzie oczy poniosą.
Oczywiście rodzice nie mieli żadnej kontroli, gdzie jesteś. Miałeś po prostu pojawić się w domu o danej godzinie.
A dzisiaj wyciągasz komórkę, pyk i pełna informacja, co, gdzie, z kim, kiedy, itp

[31]
Moja też :p

12.12.2014 10:17
33
odpowiedz
Zgred
219
WREDNY

Piękne czasy bez komórek, ludzie byli wolni! Teraz każdy na tej smyczy zapieprza.

12.12.2014 10:24
r_ADM
34
odpowiedz
r_ADM
248
Legend

ITT: kiedys to bylo lepiej :P

12.12.2014 15:42
cswthomas93pl
35
odpowiedz
cswthomas93pl
135
Legend

Nie potrzebowałem telefonu, bo wiedziałem gdzie i kogo mogę znaleźć. Chciałem pograć w piłkę, szedłem na boisko. Tam już towarzystwo było bądź się zbierało.
Budki telefoniczne, karty z impulsami, domowy to był prestiż. Wypożyczalnie VHS też pamiętam. Wielkich sklepów nie było, tylko jakieś tam małe sklepiki osiedlowe itd. Zamiast komputera, pegasus, bądź podrabiana chińska gra telewizyjna. Zamiast internetu kafejki. Ogólnie temat rzeka, ale nie będę się tutaj rozwodzić.

12.12.2014 16:04
36
odpowiedz
**ja**
5
Konsul

Pamiętam jak wzorowo była rozwiązana sprawa segregacji śmieci. Jeździł w moim mieście furmanką biznesmen i darł się "szmaaaatyyy, buuuutelki". Z okolicznych podwórek galopowały z workami tabuny dzieci i sprzedawały mu szmaty, makulaturę i butelki za piłeczki na gumce wypchane trocinami i kolorowe wiatraczki na drucikach.
Za butelki można było dostać patelnie albo pieniądze.

12.12.2014 16:06
raziel88ck
37
odpowiedz
raziel88ck
196
Reaver is the Key!

Ano było lepiej.

12.12.2014 16:15
Gambrinus84
38
odpowiedz
Gambrinus84
123
GOL

"Ziiiimnioki!"

Sobotnie przedpołudnie na krakowskim Kurdwanowie.

Tak było.

12.12.2014 18:06
HUtH
39
odpowiedz
HUtH
120
kolega truskawkowy

To, co mnie jakby zaskakuje, to że jeszcze kilkanaście lat temu ciuchy chodziło się kupować do różnych sklepów z ciuchami rozsianych po mieście(no, też na targi typu 'stadion dzięsięciolecia', ale ja nie o tym), od małych dzielnicowych po duże w centrum, w których były ciuchy od znośnych do dobrych za całkiem niezłą cenę. A teraz jest albo sieciówka w galerii, gdzie poza przecenami jest drogo i to za zwykły ciuch albo 'tania odzież', gdzie jest tanio, ale żeby coś znaleźć to masakra.

No, już nie mówię o czasach komuny. Ludzie mieli ciuchy od krawcowych, niesamowite jak dla mnie

12.12.2014 18:15
Herr Pietrus
40
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

Jak było? Mniejszy wybór, wyższe ceny... Czyli tak jak teraz w małych sklepach.

13.12.2014 11:40
😊
41
odpowiedz
JÓZEK2
161
Generał

Tak tak, dziś nie do wiary ale mój tata z rodzicami czekał na założenie telefonu... 10 lat, w W-wie. Jak ktoś miał aparat w domu to był panicho !. Pół osiedla dzwoniło od niego, jak się zgodził. Budki telef. z urwanymi słuchawkami... Międzymiastowa zamawiana na poczcie :
- Błyskawiczna z Rzeszowem ?, tak , 2 godziny czekania. - zwykła to i pół dnia. Lecz lud prosty jakoś żył, było więcej osobistych kontaktów. Teraz 5000 tys. smsów dziennie a jak się zejdą to nie mają o czym rozmawiać. Wyszperałem wśród staroci pożółkły paragon za tv z 1969 roku. Neptun, cena... 6000 tys. zł polskich. Babcia zarabiała wtedy w Oświacie ~ 1600 zł dziadek nieco więcej ale i tak wzięli na raty. Psuł się co tydzień. Do ZURiTu * i następny. 1975 rok i szok. W sklepach jest... coca cola. 5zł mała butelka. Gierek zafundował gminowi "zgniły" kapitalizm.
* Zakład Usług Radiowych i Telewizyjnych - jak by co.

13.12.2014 12:54
Herr Pietrus
42
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

Pamiętam z dzieciństwa taką odzywkę żartobliwą jakiejś sąsiadki czy kogoś: "Masz migawy? To do zurtu!"

13.12.2014 13:25
Dogon
😜
43
odpowiedz
Dogon
132
Generał

Faktycznie dużo więcej czasu po południu spędzało się w kolejkach , bowiem nie było u mnie babci która by miała czas - troszkę to wkurzało takiego nastolatka jak ja ( ale na zmianę z braćmi staliśmy).
Kiedyś zgubiłem kartki na buty - oj, była afera w domu i było mi przykro , bo kartki były małe i gdzieś po drodze do sklepu musiało wypaść - także butów nie było :(
Chodziło się czasem po szkole z kumplami do sklepu ze sprzętem "nacieszyć" oczy magnetofonem Kasprzak i półkę wyżej stał cud techniki - kolorofon , który mrugał podczas puszczania muzy... ehh, te niewinne czasy ;)
Miałem telefon - ale cóż ( z racji stanowiska Ojca ) z tego jak nikt nie miał i nie mogłem zadzwonić do kolegów - po za tym nie mogłem bez pytania dzwonić.
Faktycznie - łączność by się przydała , bo bardzo często jak wpadłem do kolegi to albo się mineliśmy , albo po prostu nie mógł wyjść z domu bo były obowiązki, a nie jak teraz młodzież to nie ma zajęć domowych.
Po szkole musiałem np. zrobić porządki w ogródku ( np pielenie, grabienie) zebrać jesienią owoce w malutkim sadzie , nakarmić i przygotować karmę dla drobiu ( mieliśmy parę kur, czasem kaczki bo w sklepie cienko było ) ale oczywiście jak miałem dyżur.
Koledzy też często pomagali rodzicom w różnych sprawach i żeby wyjść na dwór "na spokojnie" to trzeba było zrobić "swoje", nie mówiąc o różnych sprawach do szkoły.
Żeby napisać wypracowanie czy też jakiś referat , trzeba było skorzystać z książek - no to się szło do biblioteki publicznej z kolegami i siedziało się w czytelni całe popołudnia ( do biblioteki trzeba było iść z 30 min ).
Teraz to nawet zmienić się młodzieży nie chce jak mają referat w Internecie , tylko kopiuj/wklej ;) , ale nie mówię o wszystkich oczywiście :)
Tak jak ktoś ładnie napisał wyżej - były większe kontakty międzyludzkie i przyjaźnie były trwalsze bowiem wiekszość była równa sobie i chyba tej zadrości nie było -ale to są moje odczucia bo jednak to było wiele lat temu...

13.12.2014 13:30
Coolabor
44
odpowiedz
Coolabor
151
dajta spokój! :)

Poczkaj <głaszcze się po brodzie> było tak samo jak teraz, tylko 3 razy więcej sklepów i ze 3 razy mniej produktów do wyboru, praktycznie na każdej ulicy spożywczak. Były samy Społem, ot większe spożywczaki, gdzie chodziło się z koszykiem. Zaraz, zaraz... to tak samo jak i teraz!

13.12.2014 13:33
45
odpowiedz
zanonimizowany930719
83
Senator
Wideo

Hehe, pamiętam jak podarłem rodzicom kartki na jedzenie, oczywiście dostałem wciry. A cytrusy? Jak rzucili na święta to, to... były święta.

Nagromadzenie różnorakich absurdów dnia powszedniego pięknie podsumowują filmy takie "Miś", albo "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz":

https://www.youtube.com/watch?v=kdfq98BaMUU
https://www.youtube.com/watch?v=8QclidnjPjM

13.12.2014 13:49
Fett
46
odpowiedz
Fett
233
Avatar

Gambrinus84 - Cholera byłbym przysiągł, że jakieś 2 godziny pod blokiem łaził koleś i krzyczał "Ziiiimnioki!". A cała reszta się zgadza. I Kraków i Kurdwanów i sobotnie przedpołudnie :)

13.12.2014 13:51
Megera_
47
odpowiedz
Megera_
136
Franca

Jedno, co mnie zadziwia w tym wątku, to z jaką autystyczną lekkością ludzie wspominają czasy PRL. Pytanie w wątku pada jasne i konkretne - "już w wolnej Polsce" - ale nie, no jak to, przecież trzeba nawiązać do legendarnych komedii Barei! Zupełnie jakby Polacy immanentnie mieli wpisane w genotyp wspominki o PRLu. I zupełnie jakby lata 90 nie istniały, tylko błyskawiczny skok z gorzkiego PRLu do dnia dzisiejszego.

13.12.2014 14:26
secretservice
48
odpowiedz
secretservice
55
Generał

Trochę zahaczyłem o lata osiemdziesiąte. Były wtedy spore braki w asortymencie, podobno w latach wcześniejszych bywało lepiej. Sklepów było dokładnie tyle, co działów w markecie.
Nie było dziesięciu produktów tego samego rodzaju, ALE był jeden produkt na miarę dzisiejszej klasy premium. W sklepie chleb był chlebem, bułka była bułką, ser był serem, kiełbasa była kiełbasą. Siłą rzeczy nie były potrzebne przepastne powierzchnie wystawowe. Obecnie dziesięć produktów, każdy efektem morderczej pracy producenta nad minimalizacją kosztów produkcji. Hale zastawione po sufit, różne nalepki, jakość w większości tak samo podła. Różnica taka, że przeciętny konsument otwierając portfel o jakości premium może dziś pomarzyć. Nie ma więc żadnego racjonalnego wyboru, tak samo jak wtedy.
Komórek, komputerów, telewizorów plazmowych nie było, ale zagranicą też jeszcze nie było. Prostszy sprzęt bywał, niemniej zawsze popyt przekraczał podaż stąd mityczne talony, listy kolejkowe i inne abstrakcyjne reglamentacje.

Oczywiście człowiek tęsknił za różnorodnością, delikatesami jak z paczek zagranicznych od rodziny. Chociaż do życia nie były to rzeczy niezbędne, a życie na pewno nie było z tego powodu mniej kolorowe, zwyczajnie człowiek szybko się nudzi i zawsze chce więcej.
Takie banany w sklepach bywały od czasu do czasu, na wystawie pani wywieszała wielki "banner" na szarym bristolu: "banany tylko dla bezglutenowców" - każdy dzieciak marzył by być tajemnym bezglutenowcem, bo bezglutenowiec to musiał być ktoś.
Ale można było się zadowolić blokiem czekoladowym, wafelkami w polewie czy krówkami. Pepsi była zawsze, zupełnie tania i smakowała jak dzisiaj.

13.12.2014 14:48
r_ADM
49
odpowiedz
r_ADM
248
Legend

@48

Nie bardzo rozumiem skad ta nuta nostalgii... ze kiedys to byl jeden dobry produkt. No byl, ale z racji popytu przewyzszajacego podaz trudno bylo go kupic. Teraz mamy cala game produktow od slabych do dobrych i zaleznie od zasobnosci portfela kazdy moze kupic. Czyli wrocila normalnosc.

13.12.2014 14:54
50
odpowiedz
zanonimizowany930719
83
Senator

@Megera_

Może dzieje się tak dlatego, że lata ~80' to dla części starszych użytkowników tego forum czas dzieciństwa lub wczesnej młodości (co jest nie do przecenienia)? Może dlatego, że PRL był w kontekście pytania archiveDB dużo trudniejszy niż "łaciate" lata 90'? "Autystyczną lekkość" zastąpiłbym raczej "naturalną skłonnością do sentymentalizmu", ale jak tam sobie chcesz. Rozumiem, że sentymentalizm nie jest powodem do tego by pisać nie na temat, jednak wspomnienie PRLu wydaje mi się dość naturalne.

Trzeba przyznać, że stopień masz wybitnie adekwatny do sporej części wypowiedzi.

13.12.2014 15:00
Megera_
51
odpowiedz
Megera_
136
Franca

Mam alergię na sentymentalizm. Co wy, macie po 70 lat, siedzicie w fotelach bujanych i gadacie "ooo panocku, kiedyś to były czasy!"?
Oczywiście, że PRL był trudniejszy, niż łaciate 90, nie musiałam nawet tego przeżyć, żeby wiedzieć, już choćby filmografia zarzuca tym materiałem do porzygu. Ale najgorsze jest chyba to, że pomimo całej tej kpiny i drwiny, lata 80. są wspominane z takim zdziwaczałym miękkim sercem i nostalgią. Serio za tym tęsknicie?

13.12.2014 16:01
52
odpowiedz
zanonimizowany930719
83
Senator

@Megera_

To były pok****e czasy i za nic w świecie nie chciałbym spędzać w nich dorosłego życia. Jeżeli miałbym wybór to też wolałbym urodzić się już w wolnej Polsce. Więc nie, ja nie tęsknię. Problem w tym, że dzieciństwo ma się jedno i się go nie wybiera. Wspominam więc to mogę i to co z tym zasranym dzieciństwem się wiąże (bo robi to chyba każdy, niekoniecznie będąc zramolałym dziadem). Z mojej perspektywy to co było 20 lat temu mimo swojej niedojrzałości i czasem śmieszności w swojej dzikiej chęci w gonieniu wyimaginowanych standardów ma się nijak do nędznego marazmu i groteskowości późnego PRLu (Pewexy, prywaciarze i saksy jedynie tą rzeczywistość podkreślały). W połowie lat 90' mogłem już wejść do sklepu i kupić właściwie wszystko co chciałem, w warunkach które nie skłaniały mnie do wpadnięcia w niekontrolowany szał, 10 lat wcześniej w sklepach nie było nic, a srajtaśma w paczcie ze Stanów wzbudzała powszechne zainteresowanie (nie mówiąc już o konserwach mięsnych które to były pewnie wręcz na wagę złota). Być może to tylko moje zdanie, ale bardzo prawdopodobne, że ~20-latkowie traktują filmy Barei jako... baśń. Nie jestem pewien czy docierają do nich te żarty i czy chociaż w części rozumieją tamtą rzeczywistość (mimo opowiadań rodziców). Mogłem zacząć od właśnie takiej, nieco bardziej rozbudowanej wypowiedzi, miało by to może więcej sensu w kontekście pytania archiveDB i może nie wzbudziłoby zarzutu o "tendencyjną i patologiczną nostalgię za PRL-em".

13.12.2014 16:52
Herr Pietrus
53
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

dlatego ja napisałem jak było w latach 90. Tych wcześniejszych (wspominanych albo z nostalgią jako lata dzieciństwa, albo, dla odmiany, rozciąganych na cały PRL, tak jakby do jedzenia - bo ja wiem, że na Fiata czekało sie lata, na telefon też - nic nie było w tym kraju od wojny do '89 r.) nie mam szansy pamiętać. W 90. było natomiast z grubsza tak, jak teraz, przy czym nie było tylu idiotycznych nazw wędlin, chipsy pakowano też jeszcze w małe paczki po bodaj 10-15 g., a z racji braku porównania ale także innego poziomu cen, nikt nie czuł braku promocji w marketach.

Pamiętam też jednak, że jeden duży sklep, jeszcze nie zachodni, a wielkości... ja wiem? - dwóch-trzech Biedronek był wielką atrakcją i fajnie robiło się tam zakupy, bo wybór był większy i pełniejszy. Kiedy natomiast jakies 20 lat temu otworzyli pierwrszy hipermarket, to jeździło tam całe miasto a ludzie rozdziawiali gęby jakie to wielkie...

Reszta pytań z wątku jest głupia. Nie było kolejek na pół kilometra, promocji początkowo też nie, ale były przeceny. Pierwsze 3-4 lata wolności to powolna transformacja, gdy jeszcze trzymały sie "warzywniaki". Potem pamiętam, jak powoli znikały, ostały się gdzieś do końca lat '90 w niektórych jeno miejscach. U mnie szybko wyparował, zastąpiony właśnie przez większy, prywatny "sam". Najgorzej było z ubraniami - pamiętam główeni bazary niestety, choc sklepy też pewnie były, ale nie dla dzieci. Na szczęście zanim dorosłem wrosły galerie i można kupować w cywilizowanych warunkach. Fakt, częściej dopiero na wyprzedaży, choć zależy kiedy, co i za ile. Właściwie to właśnie to mnie bardziej zastanawia - jak mozna się było ubierać mierząc gacie w budzie na targu albo łazic po rozstrzelonych po mieście sklepach. Tzn wiem jak i nie chcę do tego wracać nigdy. Brr...

16.12.2014 22:16
54
odpowiedz
bsbar
53
Centurion

pamiętam z dzieciństwa takie sklepiki, wydawały mi się wtedy ogromne i że mają wielki wybór, jak pojawiły się hipermarkety itp to jakoś specjalnie mnie do nich nie ciągnęło, nie lubię stania w kolejkach, dzikich tłumów przed świętami itp, sporo teraz zamawiam online (frisco itp), bo mi wygodniej i wydaje mi się, że taniej

16.12.2014 22:42
55
odpowiedz
Runnersan
218
Senator
Wideo

https://www.youtube.com/watch?v=qJGRfqBixYU

Niby nie było, ale jak otwierali....

16.12.2014 23:17
Herr Pietrus
😱
56
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

Nigdy nie widziałem tego materiału... niezłe. I śmieszno, i straszno...

16.12.2014 23:37
Zielona Żabka
57
odpowiedz
Zielona Żabka
117
jaka jestem rozpieprzona

A obecnie mało jest miasteczek, wsi w których nie ma supermarketów? Mało ludzi nie ma dostępu do galerii handlowych i kupuje ciuchy na targach?..

17.12.2014 00:05
Ragn'or
58
odpowiedz
Ragn'or
224
MuremZaPolskimMundurem

[55]----->zupełnie jak w Złotych Tarasach w niedzielne popołudnie. Jak to miło że w ludziach nadal jest ten błogosławiony pęd do posiadania dóbr doczesnych ;-)

17.12.2014 00:17
Cobrasss
59
odpowiedz
Cobrasss
197
Senator

Obecnie i kilka lat wcześniej to robili zakupy gdzie popadnie, po prostu nie patrzyli gdzie co i jak taniej dostać.

Ale zazwyczaj przed świąteczne zakupy robimy w Makro, a takie drobniejsze w Lidlu czy Kauflandzie.

Ale nigdy nie zapomnę Zatoki(nie wytrzymała z nowo wybudowanym Lidlem, i obecnie tam jest jakiś sklep dla małych bachorów) koło mego kościoła, tam było wiele fajnych rzeczy Krem Snickers,Gwiazdeczki Milky Way,Gumy z kapslami czy takimi figurkami do pstrykania.

Ano jak wchodziłeś i nic nie kupowałeś(nie kradłeś też) to cię wyganiały pracownice :) ech a tak człowiek chciał zobaczyć czy jest to co chcesz kupić.

17.12.2014 06:55
Fulko de Lorche
60
odpowiedz
Fulko de Lorche
65
Gladiator

Nie było supermarketów, ale były domy towarowe i delikatesy.

Forum: Pytanie do starszych uzytkownikow - jak to bylo jak nie bylo duzych sklepow?