Zastanawiałem się dlaczego ludzie jedzą słodycze. Mój wniosek bardzo prosty: bo im smakują. technicznie rzecz biorąc przyjemność sprawiają im pobudzone kubki smakowe. Jeśli wypluwasz smakołyk zamiast go zjeść nie ma to przecież wpływu na przyjemność jedzenia. Czy więc nie ma satysfakcji z jedzenia czegoś słodkiego bez połknięcia? Dlaczego nie spełnia nas samo przeżuwanie skoro gdy połykasz jest obojętne w sensie przyjemności smakowania? Taka maleńka rozkmina na wieczór. znacie odpowiedź?
Pozdro dla kumatych
00:28, a ja czytam o wypluwaniu i połykaniu na GOLu. Po prostu zjedz te cholerne słodycze.
Wychodzę. Przyjdę jutro rano. Znaczy dzisiaj.
Wypluwasz czy polykasz malenka. Coz za mistrzowska intryga. Prawie jak skladanie slowa "wibrator".
Uff. Całe szczęście. Myślałem, że tylko ja to zauważyłem, dlatego zedytowałem post, żebym nie wylazł na dewianta.
Ale tak powaznie podchodzac do tematu to autor ma racje.
Identyczne pytanie - dlaczego gryziemy zarcie? Przeciez wystarczy miec dobry blener, wszystko miksowac (cale obiady, schabowy, ziemniaki) i pic. Czy wtedy:
a) zeby sie nie zuzywaja tak szybko (prawie wcale),
b) trawienie jest bardzo ulatwione,
c) .Twoja przemiana materii jest lepsza?
.Stara znajoma tak robila i zrzucila duzo wagi, ma to sens wedlug Was?
Co do slodyczy to jestem uzalezniony, .polyka.m je :(
Może bym odpowiedział, ale nie chce mi się dochodzić o co w ogóle pytasz.
(zawarte w czekoladzie aminokwasy biorą udział w wytwarzaniu w organizmie serotoniny)
[edit]
@archiveDB
Bardziej rozdrobnione pokarmy (lub miękkie) łatwiej się trawią przez co szybciej je trawimy i za chwilę znowu jesteśmy głodni.
Moze ktoś juz zrobil takie badanie naukowe? coś w mózgu musi skłaniać ludzi do przelykania (mowa tu o pozywieniu nie majacym na celu zaspokojenie glodu a sprawienie przyjemnosci jedzenia) W innym przypadku wystarczylo by wziac czekolade do ust na minute potem wypluc... jednak wtedy nie ma satysfakcji... ciekawi mnie ten mechanizm
Z tego co sie orientuje jedzenie slodkosci samo w sobie nie powoduje wyrzutu dopaminy, jedynie stymuluje nasz 'system nagrod', ktory sie tym zajmuje, wiec teoretycznie jezeli NIGDY bysmy tych slodyczy nie polykali, to dawaloby nam to satysfakcje. Tyle, ze sam cukier powoduje wytworzenie sie tryptofanu, ktory z kolei jest prekursorem serotoniny (w naszym organizmie tryptofan przechodzi w 5-htp, ktore przechodzi w serotonine), a dzieki niej po mamy polepszony nastroj itd.
Generalnie wiec nasz mozg zdaje sobie sprawe, ze jedzenie slodkiego prowadzi do wytworzenia serotoniny, ktora powoduje polepszenie nastroju/samopoczucia przez jakistam dluzszy czas, dlatego tez podczas jedzenia slodkosci 'system nagrod' stymuluje receptory do wyrzutu dopaminy co daje nam uczucie satysfakcji w danym momencie.
Jak nie polkniemy danego slodycza to go nie strawimy i nie wytworzymy serotoniny, wiec i 'system nagrod' zadziala slabiej.
Gonsiur ==> "sam cukier powoduje wytworzenie się tryptofanu"
W jaki sposób ? :))))))
[10]
Oczywiscie tryptofan nie jest w naszym organizmie wytwarzany, a brany z pozywienia itd.
No, ale oczywiscie lepiej sie przypierdolic do posta ktorego pisalem pozno w nocy niz mnie po ludzku poprawic, jakos mnie ta polaczkowatosc nigdy nie przestanie dziwic.
Zastanawiałem się dlaczego ludzie jedzą słodycze. Mój wniosek bardzo prosty: bo im smakują.
Geniusz!
Bo jak kocha to połyka
I jak kocha nie dławi się,
boli ją lekko grdyka,
ale połykaaa... :)