Gdy ktoś jest ciężko chory i jedyną szansą na przeżycie jest operacja, gdzie trzeba uzbierać na nią np. 300tys, człowiek przeżyje. Gdy niestety nie będziemy mieć takiej kwoty niestety, lekarze, szpital nie zrobią tej operacji, i taka osoba jest tylko skazana na śmierć. Jest to raczej wbrew przysiędze Hipokratesa i przyrzeczeniu lekarskiemu jaką składają lekarze? Liczy się tylko kasa??
Niedawno zmarła moja znajoma, przypadek beznadziejny, rak mózgu, pierwsza operacja się udała, trzeba było mieć grubo chyba ponad 100tys na operację. Oczywiście raka wycięto... na chwilę była poprawa ale niestety na krótko. Po usunięciu dalej się zaczynał pojawiać. Już na następną operację nie zdążono już uzbierać. Wielka szkoda, młoda osoba zostawiła trójkę małych dzieci...
I dlaczego w takich czasach o życiu zdrowiu ludzkim decyduje kwota jaką przelejemy na konto?
Podobno życie i zdrowie ludzie jest bezcenne i najważniejsze...
Bo mimo wszystko pieniądze szczęście dają, a ludzie którzy sądzą inaczej imho mają małe pojęcie o życiu.
W rodzinie mam przypadek, gdzie pewna osoba straciła partnera poprzez śmierć. Straciła pracę po 20 latach, musiała zmienić mieszkanie ze względu na warunki. Dostaję kuroniówkę i jedynie, na co jej ona wystarcza, to opłata mieszkania. Pracy nie może znaleźć, a szuka jak tylko może. Dzieci się powyprowadzały i mają ją w nosie.
Jest załamana, psychicznie nie daje rady ze wszystkim. Leczy się. I niech mi ktoś teraz powie, że pieniądze szczęścia nie dają.
Koszt przeprowadzenia operacji jest wysoki i ktoś go musi opłacić. Nie oczekujesz chyba, że lekarz w celu ratowania czyjegoś życia będzie rabował firmy produkujące sprzęt medyczny?
W avatarze masz człowieka z blizną, a pytasz dlaczego hajs decyduje o czyimś życiu...
[2]
No super tłumaczenie na wszystko.
[4]
W tym przykładzie co podałem to raczej nie chodziło o sprzęt a o gażę dla tych co by wykonali operacje...
spoiler start
[4][5]
W takim razie życzę wam jak sie coś wam stanie by nie uzbierano pieniędzy.
spoiler stop
Już nawet nie o życiu jako o śmierci, a o życiu decydują także. Tylu wartościowych ludzi marnuje się w biednych rodzinach, bo nie zapewniono im dobrych warunków, a tuż obok gloryfikuje się jakiegoś pustaka. Niektórzy nawet nie zdobywają wykształcenia i pracy, bo dla nich to ciężki do przełknięcia kawałek chleba, i to tylko dlatego, że ich rodzice mieli podobnie. A gdzieś tam w rodzince, gdzie hajs wylatuje z fontanny, to zwyczajny proces, i nawet nie muszą wkładać w to wysiłku. Oczywiście można napisać, że to wina sytuacji w rodzinie, ale to wszystko brnie do pieniędzy. Niestety.
Pieniądze nie dają szczęścia. Ich brak unieszczęśliwia, ale posiadanie nie jest gwarantem szczęścia
Ale to przecież prawda, że zawsze tak było. Jak nie pieniądze to status społeczny zwiększały nasze szanse na przetrwanie. Nie ma sensu mówić, że to specyfika naszych czasów.
Czy pieniądze dają szczęście? Pomagają, podnoszą komfort życia, ale aby być szczęśliwym potrzeba więcej czynników niż tylko same pieniądze. To przecież truizm. Truizmem jest też to, że można być człowiekiem szczęśliwym i niezbyt majętnym. Wtedy gdy te najważniejsze kryteria, ważniejsze od pieniędzy, są spełnione.
Dla kogoś kto ma sporo pieniędzy od lat, to faktycznie nie dają szczęścia. W końcu to, że można kupić sobie wszystko wokół poza uczuciami chociażby, zaczyna się nudzić. Zależy jak rozpatrywać to, że pieniądze dają szczęście. Ja byłbym cholernie szczęśliwy z tego faktu, a nie może z całego życia, że miałbym ładny, rodzinny domek z ogrzewaniem, a nie teraz w zimnie siedział, kiedy zima tuż za rogiem. Można mieć pieniądze i walczyć o szczęście. Ale biedni nie mają ani pieniędzy, ani szczęścia.
hehehehe co za pytanie ...dobre
tylko ktoś kto nie miał pieniędzy zadaje takie pytania
jak tylko ...i mam nadzieję że w ogóle...będziesz miał duuużo pieniążków to
nie będziesz zadawał takich filozoficznych pytań
ale co do tematu jak powinno to wyglądać? chciałbyś mieć płacone w uściskach i całuskach za swoją pracę???
[7]. [8] - Zgadzam się w pełni.
Od siebie dodam, że szczęściem jest:
- kochająca rodzina, w której się wychowywano
- kochająca rodzina, którą założono
- grono bliskich przyjaciół
- praca umożliwiająca samorealizację
No właśnie, podobno to ludzkie życie i zdrowie jest najważniejsze, ważniejsze od jakiejkolwiek rzeczy materialnej. Ale gdy przydarzy się jakaś poważna choroba, to trzeba zbierać na operacje. Czyli wnioskując, masz pieniądze - masz operacje, nie masz pieniędzy - umierasz.
Same pieniądze szczęścia nie dają. Ale bez nich nie można być szczęśliwym. No chyba, że ktoś jest człowiekiem wyjątkowo małych horyzontów i do szczęścia wystarczy mu dozbieranie do czynszu co miesiąc.
Chociaż ja uważam, że jeśli ktoś w wieku średnim ma problemy finansowe, to jest to tylko zasługa jego nieporadności albo głupoty.
Teza w pierwszym poście jest nieprawdziwa.
Pieniądze nie są kluczem.
W wielu przypadkach żadna ilość pieniędzy nie pomoże..
Patrz taki szef apple? Pomogło że był bogaty?
Albo różnego rodzaju upośledzenia - bogatym też się zdarzają, a nic poradzić na to nie mogą...
A poza tym kto wam wmówił że życie jest bezcenne?
Na leczenie można by wydać absolutnie nieskonczona ilość pieniędzy, a ludzie i tak będą chorować i umierać przed czasem...
W takim razie życzę wam jak sie coś wam stanie by nie uzbierano pieniędzy.
Dzięki. Widać, że dobry z Ciebie człowiek.
W tym przykładzie co podałem to raczej nie chodziło o sprzęt a o gażę dla tych co by wykonali operacje
Spróbuj zatem zdobyć takie wykształcenie i doświadczenie, by mieć możliwość przeprowadzania operacji tego typu, a następnie wykonuj je za grosze.
Spróbuj zatem zdobyć takie wykształcenie i doświadczenie, by mieć możliwość przeprowadzania operacji tego typu, a następnie wykonuj je za grosze.
Ale taki lekarz przecież dostaje wypłatę jak w każdej innej pracy, to o co halo? więc czemu ma dostać jeszcze coś ekstra za wykonanie swojej roboty? Kosztem kogoś? Poza tym przysięga Hipokratesa do czegoś zobowiązuje. I chyba taki lekarz wie na co sie pisze.
Przecież każdy lekarz uczy się zawodu przez 20 lat by potem pracować za minimalną krajową, czaszki ludzkie otwierać zardzewiałym brzeszczotem a operacje na mózgu wykonywać łyżeczką, którą rano mieszał kawę. Potem zakleja wszystko taśmą klejącą i ma fajrant, pacjent leży później trzy miesiące bez obserwacji, dochodząc do siebie jak pies pod płotem.
Masz rację, koszt operacji mózgu to raptem 149zł99gr, trochę za prąd, za brzeszczot w metalowym, i 5 zł za godzinę stania przy łóżku podczas operacji.
[17]
Marne tłumaczenie, na prawdę. Z tym 20 lat i minimalną krajową to przesadziłeś.
Każdego zawodu się uczy ileś lat, więc?? Chyba taki ktoś kto chce być lekarzem, wie z czym się to wiąże. To nie usprawiedliwia lekarza by za paro godzinną operacie mógł brać poza 100 tys... WOLNY WYBÓR. Albo poleci na hajs albo z czystym sumieniem chce pomóc człowiekowi... bez względu na zasługi, gażę... A sprzęt to raczej powinno refundować państwo z naszych podatków, które nie wiadomo gdzie idą... do kogo kieszeni. Ale niestety w Polsce ani NFZ ani państwo nie jest święte...
Bo chyba ten "zawód" się z tym wiąże z niesieniem człowiekowi pomocy bez względu na wszystko. Ale zdaniem niektórych "najpierw kasa, potem pomoc"
Lateralus
Na całym świecie duże operacje duzo kosztują. Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, że jakiś lekarz po prośbach jakiegoś pacjenta zainkasował za całą operacje 150 zł. Albo więc wierzysz, że najprawdopodobniej 100% lekarzy to bezduszni idioci, którym zależy tylko na kasie, albo koszt takiej operacji ma trochę inną strukturę, niż Twój możdżek Ci podpowiada i nie da się jej przeprowadzić za symboliczna kwotę.
No ale co ja będę Cię przekonywał, w końcu wiesz lepiej dlaczego operacja tyle kosztuje.
A sprzęt to raczej powinno refundować państwo z naszych podatków, które nie wiadomo gdzie idą... do kogo kieszeni. Ale niestety w Polsce ani NFZ ani państwo nie jest święte...
Operacje o których wspomniałeś nie są refundowane przez państwo więc nie wiesz o czym piszesz. Pieniądze z podatków idą tam gdzie powinny, inaczej nawet lekarz rodzinny by Cię nie przyjął, więc swoje teorie spiskowe schowaj sobie do kieszeni.
Przykro mi z powodu Twojej znajomej. Serio.
Jeśli to był jednak glejak wielopostaciowy, to przeważnie nic nie da się zrobić. Po prostu ten nowotwór ma taką specyfikę, że najlepiej to na niego nie zachorować. Tak już z nim jest. Potworne pieniądze czekają na tego, kto poprawi prognozę chorych chociaż o 1%.
Zaskoczyłeś mnie jednak. Byłem niemalże 100%-owo przekonany, że w przypadku guzów mózgu, operacje są całkowicie refundowane z naszego koszyka. Jeśli to, co piszesz jest prawdą, to to nasze "opiekuńcze państwo" jest niezłą iluzją :).
Podam przykład zza ściany. Mieszkam w Paryżu i syn sprzątaczki i budowlańca skarżył się na bóle głowy. Okazało się, że ma problem ze splotami nerwowymi. Przeszedł łącznie dwie, kilkugodzinne operacje, których koszt wyceniono na 80 tyś euro (przeszedł je w TYDZIEŃ po diagnozie). Wszystko pokryte z tytułu tego, że miał ubezpieczenie. Ani centa nie wydali na leki. Po prostu jestem zaskoczony, bo myślałem, że w Polsce, poważne operacje neurochirurgiczne również są traktowane priorytetowo i są refundowane.
A sprzęt to raczej powinno refundować państwo z naszych podatków, które nie wiadomo gdzie idą... do kogo kieszeni. Ale niestety w Polsce ani NFZ ani państwo nie jest święte...
W miasteczku, w którym się urodziłem więcej dostali od Owsiaka :P. Jest tam za to piękny obrazek - rozpadający się szpital nafaszerowany azbestem sąsiadujący vis-a-vis kryształowej świątyni ZUSu ;)). Przynajmniej pacjenci mają z okien widok na postęp i nowoczesność.
Wiem, że jest w Tobie trochę goryczy, ale pozytywne przykłady też się zdarzają. Np. skurwysyn, który żądał za operację nogi u mamy kolegi już gnije w więzieniu, a operację i tak udało się wykonać u innego lekarza bez szemranych biznesów pod stołem. Pewnie, że lekarze chcieliby wykonać operację, ale życie to nie film "Znachor', gdzie doktor ukradnie narzędzia i zoperuje mózg w chałupie. Oni mają związane ręce, a dlaczego mają? Odpowiedzi zapewne należy szukać w tym, jak funkcjonuje ten system. Mój kolega nie doczekał do transplantacji płuc przy mukowiscydozie. U nas tego nie robią, a za granicą trzeba za to zapłacić.
dziwne że autor zmienił kompletnie treść swojego posta
ale co do tematu...
nie to żebym był cynikiem ale ty też jesteś w stanie zdecydować o czyimś losie i nie potrzebujesz dużo pieniędzy,codziennie ginie sporo ludzi z niedożywienia i jest sporo dzieci które potrzebują opieki może więc w wyniku swoich osobistych doświadczeń będziesz w stanie zmienić (uratować) czyjeś życie...kto wie
A zdajecie sobie sprawę ile odkryć ratujących życie nie zostało wprowadzonych właśnie ze względu finansowych ?
Np. Takie bezpieczeństwo na drogach to czysta demagogia. Państwu zalezy aby ludzie nie ginęli w wypadkach? Owsiak zbiera na bezpieczeństwo na drogach itp. To dlaczego zderzaka pana Łągiewki nie promują ?
--->Tomuslaw [12] - prawda poza pracą, ona szczęścia nie daje, to przykry obowiązek który do tego zabija kreatywność. Zwolnij sobie 8-10 godzin dziennie i poświęć dla bliskich, i to jest szczęście.
Dziwne jest co piszesz. Te operacje są na NFZ i lekarze je spokojnie robią "za darmo". A na pewno nie za 100 czy 300 tysięcy, tylko co najwyżej za łapówkę typu prywatne konsultacje za 1 000 PLN, czyli niewielką.
Chyba, że to operacja za granicą, której u nas nie umieją zrobić, ale to trzeba mieć pretensje do tych innych.
Inna opcja to to, że i tak nie było szans na wyleczenie, więc lekarz wrzucił w kolejkę kogoś kto naprawdę potrzebował operacji i komu by ona pomogła. Ale to wtedy trzeba mieć pretensję bardziej do cwaniaka, który wziął kasę od rodziny twojej znajomej mimo, że wiedział że to wyciąganie kasy zwykłe. Chemii też nie robią wszystkim - np. niektórym osobom starszym nie robią już chemii, bo to cholerstwo by ich zabiło szybciej niż rak, który u starszych się najczęściej o wiele wolniej rozwija niż u młodszych. Bo jak chemia działa to wiemy.
Ale taki lekarz przecież dostaje wypłatę jak w każdej innej pracy, to o co halo? więc czemu ma dostać jeszcze coś ekstra za wykonanie swojej roboty?
Ponieważ nadgodziny są dodatkowo płatne. Nadgodziny w nocy jeszcze więcej. Operacje trwają po kilkanaście godzin, wymagają udziału kilkunastu osób.
Każdego zawodu się uczy ileś lat, więc??
Sugerujesz więc, że spawacz z 20 letnim doświadczeniem powinien mieć taką samą pensję, jak lekarz z takim samym doświadczeniem, robiący operacje na mózgu?
Lekarze powinni być jednym z najbardziej uprzywilejowanych zawodów z tego powodu, że tak naprawdę są chyba najważniejsi dla człowieka. Kiedy dumny Pan Policjant pałuje 15-latka za palenie papierosów, oni ratują komuś życie.
Zawód lekarza jest niezwykle trudny oraz skomplikowany. Nie można go porównać z innymi zawodami. Chyba tylko strażacy robią tyle dla ludzi co lekarze. Z czystej przyzwoitości nie zaliczę to tego grona polskiej policji. Uwłaczałoby to służbom które wcześniej wymieniłem.
Zostań lekarzem i przeprowadzaj 10 godzinne operacje ratujące za każdym razem życie przez ~300 dni rocznie za darmo. Co, lekarz ma sobie wylosować, że co 5 osobę leczy za friko? To dopiero byłoby niesprawiedliwe. Dodam, że to co z tych 300 tys. zgarnia lekarz to marny ułamek.
Bo człowiek należy do świata materialnego. I żeby się rozwijać potrzebuje zasobów.
Lateralus -> juz byl taki okres w historii Polski, kiedy niekoniecznie pieniadze decydowaly o zyciu. Cala sluzba zdrowia byla darmowa, ba nawet lekarstwa potrafily byc darmowe, a najblizszego lekarza czesto miales przy swoim miejscu pracy. Ale pewnym ludziom sie to niestety nie podobalo i postanowili przy pomocy Zachodu to zmienic. I to co mowie to jest prawda, jesli ktokolwiek bedzie sie ze mna klocic, to polecam postudiowac fakty historyczne. Juz nieraz to mowilem, ze kiedys bylo lepiej, a to wlasnie z tego wzgledu, ze bylo ciezko upasc na samo dno, a dzisiaj jest nadzwyczaj latwo. Po czesci sami sobie jestesmy winni, ostatnio poczytalem o bajzlu jaki w 1983 roku zanotowala kontrola w jednym z zakladow produkcyjnych i bylem w szoku, ale to dlatego bo czlowiek mysli krotko do przodu i nie obchodzi go ze za 30 lat przez to beda cierpiec ich dzieci albo wnuki.
I obstaje przy tym co mowilem - jesli ciagle bedzie obowiazywac wolny rynek, to powoli bedziemy sie przeistaczac w drugie Indie, bo zadne, ale to doslownie zadne regulacje ze strony panstwa temu nie zapobiegna - oczywiscie oprocz interwencji zbrojnych. O tym, ze w Indiach cale zycie masz z gory zaplanowane przez to w jakiej urodzisz sie rodzinie chyba mowic nie musze.
Chociaz prawda jest tez to, ze czasem nawet kasa nie pomoze. Sa na swiecie choroby, na ktore medycyna nie znalazla wciaz odpowiedzi i nawet skomplikowane rehabilitacje nie pomagaja i choroba postepuje. Nie ma sie tez co temu dziwic, w koncu kazdy z nas umrze, niektorzy moga nie przechodzic przeziebienia w zyciu, a odejsc w wieku 40 lat, z powodu wyniszczenia przez uzywki, a niektorzy moga przetrwac walke z nowotworem, przejsc kilka dodatkowych operacji zwiazanych z przerzutami i odejsc bez bolu w wieku 80 lat. Nie ma na to recepty i za zadne pieniadze jej nie kupisz.
Jak napisała 2 zawsze tak było
w średniowieczu był podział na plebs i szlachtę i inaczej się traktowało szlachtę a inaczej plebs
szymon_majewski - kiedyś nie było lepiej. Kiedyś było beznadziejnie i służba zdrowia to była straszna partyzantka. Darmowe leki tego faktu nie zmieniają. Pomału idzie to w dobrą stronę, ale przed Polską daleka droga. I wierzę, że tylko prawdziwie wolny rynek może przynieść lepsze czasy.
Polecam wywiad:
http://tygodnik.onet.pl/kraj/tu-nie-ma-kapitalizmu/jqe02#.VCp8P4DOADc.facebook
szymon_majewski
Nic nie było darmowe - służba zdrowia była bezpłatna.
Natomiast musiałbyś troszkę poznać realia ówczesnej służby zdrowia, a wtedy zastanowiłbyś się nad cudnością ówczesnego systemu.
Jak przypominają mi się opowieści starszego znajomego o przyjmowaniu w 5-6 godzin 30-35 pacjentów - faktycznie, raj był :D
A ten znowu pieprzy, że za komuny było lepiej, choć nie miał okazji doświadczyć tego eldorado na własnej skórze.
Wszystko mogło być za darmo, bo wszystkiego brakowało albo po prostu nie było...