Witam !
Nazbierało mi się trochę czystej w lodówce i zaczyna powoli brakować miejsca więc postanowiłem choć jedną butelkę opróżnić. Postawiłem na drinki, lecz nigdy nie robiłem żadnego i właśnie mam parę pytań:
1) Która najbardziej się nada ? Żubrówka biała, Krupnik czy Jarzębiak ?
2) Z takich głównych składników to mam Coca Colę, wódkę i kostki lodu ( ewentualnie cytryna jeszcze )
2b) W jakich proporcjach mam to połączyć ? Jakie szkło najlepiej ?
3 ) Można jeszcze coś dodać do składników z (2) ? Takie coś hmmmm co są duże szanse, że każdy Polak ma to u siebie :D
Pomóżcie ;)
to niemożliwe...
W jakich proporcjach mam to połączyć ?
W takich, zebys byl w stanie to wypic.
Jakie szkło najlepiej ?
Jakiekolwiek.
zasada jest prosta:
wlewasz pół szklanki coli, uzupełniasz czystą wódką, wypijasz połowę, uzupełniasz wódką, wypijasz połowę, uzupełniasz wódką itd. do momentu aż drink będzie przeźroczysty.
1/3 szklanki wódki reszta coli chociaż ja wole sok, lodu nie lubię bo rozwadnia drinka lepiej mieć dobrze schłodzoną wóde
Ja mam taką szklankę, pojemność podobno 330 ml ----->
No wódka już ponad rok w lodówce więc chyba dobrze się schłodziła. Czyli z lodu byś zrezygnował ?
Chodzi ci o szklankę 250 ml ? Nie było by faux pas jeśli zrobił bym drinka w szklance od herbaty takiej zwykłej 250ml ?
http://www.rist.pl/_data/modell_images/6102200_01.jpg
Połowę takiej szklanki napełnić czystą, połowę colą. Co wy na to ?
ciekawy pomysl, szczegolnie ze zaden z tych alkoholi nie jest przeznaczony do robienia drinkow z cola :p, ale jak to mowia: co kto lubi .
Włodziu, idziesz do piwnicy po jakiś soczek czy kompocik własnej roboty, nie żadne kole czy inne gówna chemiczne i robisz sobie z tym sokiem w takim stężeniu, by nie było czuć wódy jeśli ma już być drink.
I popijasz sobie aż do poprawy humoru.
Pół na pół z kolą to nie będzie żadna przyjemność, a chyba nie o to chodzi, by wychlać tę wódę na siłę bo tak trzeba.
Na zdrowie.
Ski_drow [ 62 ] - Generał
[3] a co piją prawdziwi mężczyżni wodę ?
prawdziwy mezczyzna pije czystą bez popity
@ [8]
hahahha, no nie mogę ;D tak, Władziu, dziś bęziemy pić w... DURALEXIE :D Dura lex sed lex et nunc est bibendum!
a najlepiej pij z gwinta
bogowie, co to ma być za temat... człowieku, masz neta, czy to tak trudno znaleźć drinki?
prawdziwy mezczyzna pije czystą bez popity
Prawdziwy mężczyzna nie siedzi na forum gier komputerowych jak nałogowiec z łączną liczbą postów 13502.
2.8 posta dziennie jest zdecydowanie ponizej sredniej krajowej wiec o moja meskosc sie nie obawiam. Za to martwie sie o Twoj bol dupy. Zebys biedaku jeszcze wrzodow nie dostal, bo rak dupy ci grozi
prawdziwy mezczyzna pije czystą bez popity
Tak to pije tylko żul dziękuje za uwagę.
Heh.
Albo żubrówka albo krupnik..
Zwykła szklanka arcoroc (0,2) wódki na palec, reszta cola - jak coś plasterek cytyny dla ozdoby i lód :P
wlodzix -> Moim zdaniem najgorszy drink wypijesz z żubrówką białą, a najlepszy z krupnikiem.
1/3 szklanki wódki
reszta coca cola i lód (najlepiej skruszony)
do tego limonka/cytryna
[12] prawdziwy mężczyzna jest ponad takie kwestionowanie męskości innych bo piją lub nie piją wódy. No ale ty nie jesteś mężczyzną tylko pizdeczką z Warszawki z rozdmuchanym ego.
Wódki zasadniczo nie miesza sie z colą.
Już lepiej LWC zrobić - lód wódka cytryna(wyciśnięta).
Wódkę najlepiej mieszać ze spritem (sok pomarańczowy ujdzie, choć jest nieco za kwaśny do wódki).
Wódkę najlepiej mieszać ze spritem
Herezje. Wódki się nie miesza. Dobra wódka smakuje bez dodatków.
Fakt faktem, Włodzix porządnej wódki nie ma sądząc po postach i tu jest podstawowy problem. Jeszcze Krupnik jak najbardziej da się pić na czysto bez zbędnych ceregieli (jedna z lepszych pozycji pod względem stosunku jakości do ceny), ale już z białą żubrówką mogą być problemy, bo jeśli nie będzie podana w konsystencji kisielu, może się co bardziej wrażliwym cafnąć niemile jeszcze na podniebieniu. Jarzębiak jest zaś niepewny, bo jako smakówka nie powinien być w ogóle mieszany z czymkolwiek, nawet z inną wódką, bo miksowanie kolorowych z przejrzystymi może się skończyć kiepsko.
Zgodnie z powyższym, przepisy:
-Krupnik mrozić, nalać do trzydziestki, wypić. W razie potrzeby czynność powtórzyć.
-Żubrówkę mrozić, aż pojawi się nadmiar szronu, podczas lania ocenić, czy ma odpowiednią formę - jeśli wygląda "oleiście" (powoli spływa po ściankach), można pić, ale lepiej zagryźć ogórasem albo grzybkiem
-Jarzębiaka pić schłodzonego. Nic nie dodawać. Jak pierwsza porcja nie wejdzie gładko, nie pić więcej - smakowe udziwnienia nie są przez wszystkich przyswajalne.
Jak masz to co w pierwszym poście to musisz mieszać.
Co innego absolut czy finlandia. Te piję wyłącznie czyste i najczęsciej nawet nieschłodzone.
Choć ostatnio na absolucie z lidla strasznie się przejechałem. Najlepsza w smaku była seria świąteczna z 2012 roku, 1,5 litra. Kupowałem w partiach po 6 butelek... używałem przez rok.
Finlandia zła nie jest (czysta, broń boże smakowe wynalazki), aczkolwiek biorąc pod uwagę jej walory, jest po prostu przereklamowana i połowę ceny płaci się za etykietę. Natomiast z Absolutem jest sprawa niejasna, bo co butelka to niespodzianka - widocznie Pernod Ricard (zwany również po ludzku Wyborowa SA) ma różnych kontrolerów w poszczególnych rozlewniach Abso, co jest tym bardziej dziwne, bo na przykład pomiędzy wersją eksportową i krajową Wyborowej (zdecydowanie najlepsza w tym segmencie cenowym) nie czuć różnic. Ot, zagwozdka.
Niemniej - jeśli wódka smaczy parszywie, to jej się po prostu nie pije, zamiast sobie marnować kubki smakowe na lichy trunek i jeszcze go w siebie wmuszać poprzez zapojki rożnego autoramentu. Niesmaczna wódka z niczym się nie komponuje, więc nie widzę powodu, by takową pić.
Dobra wódka smakuje bez dodatków
lol! smakować to może bułka z masłem a nie wódka :)
i wódkę powinno się zapijać - najlepiej szklanką wody po każdym kieliszku
Finlandia moze nie przereklamowana, ale czesto podrabiana, szczegolnie w partiach dla hipermarketow.
[30] +1
nemiroff polecam, umiarkowana cena, a wchodzi pieknie
A tak w ogóle polecam. Jeszcze się nie zawiodłem.
nemiroff polecam
Kumpel sprowadzał zza wschodniej granicy na studiach :] Faktycznie, świetnie wchodziło.
Wódka z colą to jak dla MNIE najohydniejsze połączenie w smaku
Paudyn
teraz mozna dostac praktycznie wszedzie ;) szkoda, ze medoff jeszcze nie wszedl na nasz rynek
Żabka -> lol! smakować to może bułka z masłem a nie wódka :)
Bo dobrej nie piłaś. Albo prawidłowo nie piłaś. Albo jedno i drugie. Bo pić to trzeba umić, jak mawia staropolskie przysłowie. A dobra wódka nie tylko dobrze wchodzi, ale też smakuje tak, jak powinna - nie daje po kubkach smakowych spyrolem z bazaru ani rozpuszczalnikiem, tylko aromatem pól pod Poznaniem, albo najlepszymi i obieranymi ręcznie ziarnami pszenicy. Pachnie niczym rosa na wiosennej łące tudzież jak świeżo palone drewno, uderza aromatem drożdży, dopełnia doznań klarownością na języku i w gardle i rozgrzewa dopiero w żołądku, a nie na podniebieniu.
Żeby porządny Polak mówił, ze mu wódka nie smakuje? Nie do pomyślenia.
no bo nie smakuje, nie opowiadaj glupot, to nie karkowka z grilla :D
a najlepsza oczywiscie luksusowa
aromatem pól pod Poznaniem, albo najlepszymi i obieranymi ręcznie ziarnami pszenicy. Pachnie niczym rosa na wiosennej łące tudzież jak świeżo palone drewno, uderza aromatem drożdży
Sory nie moge.
Screenshot tego leci
Bulzaj -> To karkówka jest taka pyszna, bo zapijana jest wódką.
A co do Luksusowej to zdania są podzielone, bo nie każdemu akurat pasuje destylacja ziemniaka i specyficzny smak kartoflanych wyrobów - ja osobiście preferuję jednak zbożowe destylaty, są nieco delikatniejsze. Poza tym mam wrażenie, że z pyr ostatnio ogólnie się wyroby pogorszyły, bo mocniej woniają spyrolem, zaś zbożówki trzymają się na dobrym poziomie.
A ty się Delstar nie śmiej, możesz udawać, że smakują ci te amerykanckie perfumy błędnie nazywane alkoholem, co pachną jak woda kolońska z kiosku i podobnież smakują, ale jakby ci porządnej wódki polali, to byś kieliszek oblizywał, aż by ci się złote uszy trzęsły. No, chyba że obczyzną przesiąkłeś do tego stopnia, że byś się złożył po trzech kolejkach jak scyzoryk.
Wyborowa jest dobra?
Bo za młodu tylko ją piłem (to znaczy jak miałem wybór, wice rozumicie...), potem przesiadałem się na Absolut, ale właśnie ta loteria smakowa jest tragiczna.
Jak wypada wyborowa w porównaniu.
Mam na myśli picie w kieliszkach 30-40ml(nie większych), wódka niechłodzona.
Graf -> Wyborowa wygrywa z Absolutem zarówno w warunkach naturalnych (temperatura pokojowa) jak i po obróbce termicznej (0-8 stopni Celsjusza). W pierwszym wypadku lepiej przechodzi przez gardło, głównie przez zapach , który można by nawet nazwać przyjemnym i nieinwazyjnym, podczas gdy ciepły Abso jednak potrafi zaatakować nozdrza. W obu wypadkach na ciepło woltaż jest odczuwalny na podniebieniu, ale tu tez wygrywa Wyborowa, bo jest delikatniejsza i jeszcze się nie zdarzyło, by się "cafła".
W drugim to już w ogóle żadna konkurencja, bo po pierwsze - Wyborowa leci w przełyk jak woda i uwalnia swe przyjemne walory dopiero po trzech sekundach, gdy na języku zostaje tylko oleisty w konsystencji posmak zboża destylowanego krystaliczną głębinówką, a część właściwa już odpowiednio grzeje, a po drugie - zmrożona butelka Wyborowej, dzięki nacięciom, jest po prostu łatwiejsza w użytku od pękatego Absoluta.
smakują ci te amerykanckie perfumy błędnie nazywane alkoholem, co pachną jak woda kolońska z kiosku i podobnież smakują, ale jakby ci porządnej wódki polali, to byś kieliszek oblizywał, aż by ci się złote uszy trzęsły. No, chyba że obczyzną przesiąkłeś do tego stopnia, że byś się złożył po trzech kolejkach jak scyzoryk.
O kutwa kumulacja
Bulzaj -> Za to Wyborowa ma grubsze i symetryczne denko, dzięki czemu trudno ją wywrócić, a Luksusowa się wywala przy lekkim szturchnięciu stołem!
Na weselu miałem Wyborową, na chrzcinach swoich dzieciaków też miałem Wyborową, dobra jest, nie ma co narzekać.
Co do Luksusowej to mi nie pasuje jej smak, nie dla mnie wyroby z ziemniaka.
od tego gadania nabralem smaka . . .
[49]
probowalem, niestety dyskwalifikuja ja jedna rzecz: 30%
o, cholera, myslalem, ze to pelnowartosciowa gorzola
no nic, to zostaje przy wyborowej
btw mysle, ze w pomocnej wodka to powinien byc temat na rowni z pilka nozna
Yog
Jaka polecasz tak z ciekawości zebym poczol aromat recznie obieranych ziaren pszenicy itd. Jako ze wodki nie pije od jakis 10 lat to z chęcią spróbuję tego o czym piszesz
Ja juz się nie smieje ja juz na poważnie.
jak czysta wódka zaczyna smakować to możemy mówić o zalążkach alkoholizmu :)
Bullzeye - tak wolę...
Alkohol pity z małych kieliszków nie szkodzi nawet w dużych ilościach :D
To akurat sprawdzone wielokrotnie. Bo tempo i ilość wypijanego alkoholu nauczyłem mierzyć w kieliszkach, więc małe kieliszki szkodzą znacznie mniej. A jak ktoś jakieś krowy poda, to bywa że się człowiek przeliczy i do rana nie dotrwa.
Delstar -> Z dostepnych w Stanach? Belvedere ma wiadomą renomę i kosztuje też odpowiednio, ale naprawdę potrafi zaskoczyć feerią smaku. Dla kontrastu można spróbować kartoflanego Chopina - mi nie pasuje, ale to ze względu na wspomniane ziemniory. Poza tym eksportowa wersja Wyborowej jest przystępna cenowo a smakuje jak krajowa i nawet zatwardziały antypolak po kieliszeczku lub dwóch może zatęsknić za krajem.
Z konkurencyjnych, radzieckich wyrobów można zgłębić tajniki destylacji Ruskiego Standardu (na zdjęciu w poście 32, dla lubiących odrobinę luksusu na języku warto polecić odmianę "Imperia") albo wejść w klasyczną Stoliczną, ale to już bardziej wyszukana pozycja dla smakoszy, bo pszenica przełamywana jest tu żytem. Ze Smirnoffem jest różnie, bo to tak naprawdę zakamuflowany brytyjczyk, a wiadomo, że angolom w kwestii wszelkich innych produktów spożywczych można średnio ufać, oni do wszystkiego by lali barwnik i dodawali pudding, barbarzyńcy. W wypadku Smirno trzeba patrzeć na rozlewnię, bo trafiają się egzemplarze z Indii - to pół biedy, ale nie daj boże trafić na butlę laną w Stanach - amerykanie w ogóle z wódką postępować nie potrafią.
Ukraińskiego Nemiroffa w Polsce można właściwie brać w ciemno, nawet te kolorowe wersje, jeszcze nie trafił mi się spedalony egzemplarz, nie wiem jednak, jak to jest z zaoceanicznymi eksportami.
Malaga -> Za to jak się whisky albo wino mamla na jęzorze i wierci w szkle dla sprawdzenia klarowności, to jest się wielce wysublimowanym smakoszem, nie? :P
Wódka wygrywa ze wszystkimi perfumowanymi papierdółkami i kwasiorem z winogron tym, że jest prosta w odbiorze i nie wymaga trzydziestu zbędnych ceregieli przed wypiciem. Stawiasz na stole, lejesz do kielona, łykasz, zachwycasz się zdecydowanym smakiem bez bezsenownych dodatków, kontrastujesz go wedle woli z odpowiednią przegryzką, która dodaje niektórym markom walorów (do wyborowej polecam wszelkiego rodzaju grzyby, nie tylko marynowane - doskonale uzupełniają się z nią na przykład podsmażane rydze), a potem cały proces powtarzasz aż do opróżnienia butelki w doborowym towarzystwie.
Graf -> Po pierwsze - chłopcy liczą, mężczyźni piją, dlatego wódkę najlepiej smakować w piątki i soboty, a nie liczyć ją na kieliszki "bo jutro muszę jechać" albo "jeszcze dwa i mnie rozłoży". Jak się zabierasz za wódkę, to po prostu na drugi dzień nie prowadzisz i należy się z tym faktem pogodzić, podobnie jak trzeba wyczuć moment krytyczny - wódka wódce nierówna i 10 kielonów jednej rozkłada jak 6 kielonów innej. Poza tym - po dobrej wódce (i przyzwoitym, porządnie upędzonym samogonie) nie ma się syndromu dnia poprzedniego, czego nie można powiedzieć na przykład o anglosaskich perfumach, które poniewierają na drugi dzień okrutnie.
Belvedere mialem okazje szarpnac w restauracji po zjedzeniu calego homara. Wtedy dopiero smakowalo.
Yoghurt
nie lubie whisky, ale wino jak najbardziej i wcale nie musi być mocno alkoholowe żeby było smaczne. Z kolei czysta wódka jedyne co oferuje to szybką najebkę
Z kolei czysta wódka jedyne co oferuje to szybką najebkę
Bo pić nie umiesz, tylko walisz jednego za drugim aż do zgona, zamiast rozłożyć to sobie w czasie i czerpać przyjemność - napić się kielonek, porozmawiać, zapalić papieroska, zjeść coś pysznego, znów się napić, omówić sytuację na bliskim wschodzie, przegryźć grzybka albo kąsek kiełbaski, wypić kolejny kielonek, pogadać o miłości, życiu i śmierci, zapalić papieroska, pośmiać się, powspominać stare czasy, napić się, znów coś przegryźć zacnego, napić się, zapalić papieroska, poklepać dawno niewidzianego znajomego familiarnie po plecach, opowiedzieć anegdotkę lub dwie i tak dalej. A nie jak bydło - trzy szybkie, zagryźć byle czym, trzy szybkie i padlina. No przecież to się nie godzi.
Tańczyć też można, ale trzeba umieć to robić z gracją i wiedzieć, kiedy tańczyć jeszcze można, a kiedy już nie wypada - nie ma nic gorszego niż napruty pretendent do kryształowej kuli Tańca z Gwiazdami który po postawieniu trzech kroków foxtrota uderza pyskiem o parkiet. Ze śpiewem jest zresztą podobnie - jeśli nie masz talentu przynajmniej rosyjskiego sołdata (nie wymagajmy czystego barytonu, po prostu nie skrzecz) i nawet po przepłukaniu gardła pyszną wódeczką brzmisz jak zarzynane prosię, ogranicz się do rozmów, zagryzki i papierosków.
Yoghurt - dzierżysz wąsa? :) Bo czytając Twoją przedostatnią wypowiedź właśnie taki obraz szwagra dostałem co lubi sobie w gaz uderzyć, ale nie tyle co jest alkoholikiem ale bardziej amatorem 40%
Nie no, zgadzam się z Tobą co do picia wódki. Ogólnie ja np. nie przepadam za piciem jak najczęściej i jak najwięcej dla popisu, i tu nie chodzi o to, że mam 19 lat (czyli zaprawiony w boju nie jestem :) ) ale po prostu patrzę na ludzi mojego wieku lub nawet młodszych, którzy właśnie robią tak jak Ty napisałeś - walą jeden za drugim, żeby się popisać komu ile więcej wejdzie. Ja wolę bardziej na spokojnie, czymś zagryźć, porozmawiać, i po jakimś czasie znowu wypić. A najbardziej nienawidzę, jak ktoś namawia do walenia wódki na chama. Mówię kulturalnie, że folguję to niech uszanuje moją decyzję i poczeka jakiś czas. Bo wiadro pierogów przed piciem też mogę zjeść i nie przejmować się, że szybko reset zaliczę :).
Yog - no, i to opisane picie mi się podoba. Zwłaszcza jak trwa 4 dni w ładnym otoczeniu przyrody...
I dlatego nie przepadam za dużymi kieliszkami. Po prostu zdarzało się że było szybkie jeb, jeb, jeb i szedłem spać. Przy niewielkich kieliszkach nie ma takiego zagrożenia. A tak po 5 nad ranem alkohol przestaje działać.
wlodzix® zamykaj temat bo wóda wyparuje zanim zdążysz ogarnąć wszystkie wypowiedzi
Pred -> Wąsa nie posiadam, ale mentalność śwagra - jak najbardziej. Do picia nie trzeba mocnej głowy, tylko pomyślunku i odrobiny doświadczenia, a w dobrym towarzystwie nikt się nie zdziwi, ze akurat zarządzasz pauzę, bo nie przyszedłeś się najebać, tylko spędzić miło czas. A że przy dobrej wódce? Milej się chyba nie da.
Graf -> Znam ten ból, bo to najczęstsza przypadłość wesel, gdzie jest masa przypadkowych osób i każdy ma inną kulturę picia. Na jednych da się sympatycznie wypić swoje wpisowe 125 na początek (przy klasycznym podziale stołu "flaszka na cztery łby" i dokładamy, gdy opróżnimy) rozłożone w czasie i nikomu nie przeszkadza leniwe tempo. Na innych połówka schodzi jeszcze przed pierwszym "Gorzko gorzko", a widziałem też przypadki, że butelka stała pusta, zanim młodzi wejdą na salę. I nie było jeszcze sytuacji, by drugi typ weselenia się ze szczęścia nowo poślubionych sprawdził się lepiej niż pierwszy. Po paru takich błyskawicznych maratonach dla samej najeby człowiek nabiera odpowiedniej samokontroli więc wie, ile, kiedy i od razu poznaje po gębie danego osobnika, czy przyszedł napierdolić się jak meserszmit przed dwudziestą, czy też będzie dzielnym towarzyszem do rozmów, śpiewów, tańców i smakowania kolejnych dwóch-trzech flaszek przez cały wieczór.
ta, a ja potem musze siedziec i czekac az sie znajdzie ktos do bani, bo mam mocniejszy leb od takich jogurtow co siedza i zamulaja, ze uuuu panie jeszcze nie teras, moze za pinc minutek bo mie juz cyganie grajo:):):)
Od bani to masz wujków macantów oraz młodocianych, którzy przedwczoraj mieli osiemnastkę - oni zawsze chętnie się najebią, zwłaszcza za darmo.
A grajacy cyganie to już daleko za punktem krytycznym, trzeba zatrzymać się pomiędzy walcem wiedeńskim a kujawiakiem.
Życia i szacunku do bliźniego mnie nauczyli!
I jedzenia krupnioków na śniadanie, obiad i kolację, ale to tak na marginesie.
No wlasnie zauwazylem, z jakis taki... tolerancyjny i wyrozumialy sie zrobiles :o
Bo w Mordorze nie ma pederastów, kuca albo obcokrajowca też ze świecą szukać, wszystko porządni obywatele, to i nie mam szans być nietolerancyjny. Nie to co we Warsiawie albo w Holandii, gdzie o gejucha czy innego murzyna nietrudno.
wiekszosc polskich wodek jest robionych z zyta a nie z pszenicy. Pszenice niby lubia Ruscy ale obecnie to juz tylko w wodkach typu premium, choc czesto i te smakuja jak zwykle tanie siki. Ciekawym wyborem jest wodka robiona z pszenzyta, bylem bardzo zaskoczony jakoscia i smakiem, szkoda ze w Polsce takiej nie robia i trzeba sciagac z Litwy. O wodkach skandynawskich to szkoda nawet gada, drogie tylko dzieki marketingowi a nadaja sie jedynie do drinkow, no chyba ze dla kogos kwintesencjia wodki to smak wody z procentami to nie ma o czym nawet dyskutowac.
Z polkich wodek zapadly mi w pamieci Tatra ( bardzo ciezko dostac) i Starka ( chyna juz nie ma jej na rynku).
Belvedere mialem okazje szarpnac w restauracji po zjedzeniu calego homara. Wtedy dopiero smakowalo. Oczywiscie ze piles ;) Belvedere tak jak szampana trzeba kupic butelke wiec smiem watpic aby Polak na dorobku w USA mial taki gest :)
Drac -> Starka to już nie wódka, tylko sprzedawany legalnie bimber (zwany dla niepoznaki "Wódką Gatunkową", bo nierektyfikowany), bo woltaż standardowo dochodzi do 50%. Jest do dostania, ale trzeba się naszukać dawnych partii, bo jest tylko jedna rozlewnia w Polsce, którą właśnie restrukturyzują.
Co do pszenicy i żyta - wbrew pozorom u nas rozkłada się to fifty fifty, gdzie zazwyczaj najgorsze lury z najniższej półki to kartoflane destylaty z dodatkami kukurydzy czy trzciny cukrowej, podczas gdy już środkowa półka to już 100% żyta (Wyborowa), a do tego bezproblemowo idzie dostać miksy żytnio-pszenne za przystępną cenę (choćby wspomniana Stolicznaja 0,7 za 6 dych to nie jest dużo za porządny trunek).
Belvedere tak jak szampana trzeba kupic butelke wiec smiem watpic aby Polak na dorobku w USA mial taki gest :)
Bo to nie było Belvedere, tylko Belwederska, i nie homar, tylko tuńczyk z puszki. Klasyczne radio Erewań.
Witajcie :)
co myślicie o http://www.drinkoholicy.pl/ ?
strona na fejsie też niczego sobie, ale czy ich brać?
Dzięki tej głupiej reklamie znowu się obśmiałem i przeczytałem jeden z lepszych wątków od dawna. I to pomimo tego, że zaczął się przecież od trollingu...