Mam propozycję wyjazdu na jacht (2 tygodnie, Grecja) i nie wiem jak się do tego ustosunkować.
Czy na jachcie jest skwar? I czy od nieznajomych ludzi na morzu można dowiedzieć się czegoś ciekawego? Czy jedzenie na wyspach jest godne uwagi?
Prosze zdefiniowac pojecie "Jacht" bo ja po 3 dniowej wycieczce w "8 osobowym" "Jachcie" (glownie rzeki z lekkim zaczepieniem o morze, podczas "sztormu" To moge powiedziec jedynie nigdy w zyciu :] 2x nie dam sie nabrac
Chyba ze to wielki jacht :]
ps. Nasz Kapitan wychodzil z zalozenia ze na Morzu maja racje Tylko Marynarze nawet jak jej nie maja :]
Ja byłem we wrześniu.
Skwar jest niesamowity.
Ja chodziłem w długich spodniach i w koszuli.
Jacht KONIECZNIE musi mieć zadaszenie nad sterówką. Bo tam się siedzi, je i pije, więc dach (składany) ratuje przed żarem.
Nieznajomi w portach są, ale zasadniczo to tacy sami turyści jak ty, więc nic ciekawego. Ale sama okolica, regularna zmiana portów i wysp na których nocujesz - wypas!
Żarcie - NUDA. Jakieś oliwki, feta, winogrona, owoce morza. Wszystko przepyszne, ale nieszczególnie wyszukane.
My żyliśmy "z morza". czyli jedliśmy zabite własnoręcznie ryby i ośmiornice - tych ostatnich to na kilogramy było. I wszystko popijany białym winem z żywicą sosnową(nie pamiętam nazwy).
Wspaniały urlop to był.
Nie, jest do dupy, w ogóle można do wody wpaść, lepiej siedź w mieście i wdychaj spaliny i zatapiaj buty w gorącym asfalcie.
MiniWm [ 128 ] - PeaceMaker
Chyba nie. 8-12 metrów... 33 stopy? 10m? Nie wiem czy to dużo, gdyż nie znam się na tym. Ale widząc statek Abramowicza raczej nie. :)
HUtH [ 77 ] - kolega truskawkowy
Rozbawiłeś mnie. :D Swoja drogą, skąd założenie, że jedyną alternatywą jest ,,wydychanie spalin".
graf_0 [ 106 ] - Nożownik
Nieznajomy, ale znowu nie tacy obcy. :p Bardziej znajomi niż nieznajomi, choć w sumie ich nie znam.
Ale sama okolica, regularna zmiana portów i wysp na których nocujesz - wypas!
My podobno nocować na jachcie. Co jest ciekawego w zmianie portów itp.?
Co jest ciekawego w zmianie portów?
To że co chwile jesteś w innym miejscu. I pływasz na jachcie jak pan bóg przykazał, czyli do jakiegoś celu a nie w kółko domu. Oczywiście że nocuje sie na jachcie. Masz pewnie 3 podwójne koje na jachcie.
Będziecie po kontynencie płynąć, czy Cyklady, czy inny archipelag?
Co do ludzi, to na pewno ich poznasz. Kobiety są niezbędne. Nie muszą być wolne, ważne aby były, bo od razu przyjemniej się płynie. I dobrze wyglądają jak się opalają :P
Bierz sprzęt do nurkowania - jak nie masz, to w dekatlonie za grosze. Bierz tyle sprzętu foto ile uniesiesz i miłej zabawy.
graf_0 [ 106 ] - Nożownik
Tak, Cyklady.
Bierz sprzęt do nurkowania - jak nie masz, to w dekatlonie za grosze. Bierz tyle sprzętu foto ile uniesiesz i miłej zabawy.
Dzięki
Owszem Widoki piekne :) Wolnosc Wspaniala :) ale "sztorm" na takim jachcie skutecznie mnie zniechecil :)
Mini - no, nie dziwię się. Ja żadnej cięższej pogody nie miałem. Miałem za to książkę "żeglowanie w ciężkich warunkach" albo podobną. Straszliwa lektura, jak opisują procedurę przetrwania - założyć sztormiaki i kapoki, żagiel sztormowy, przyblokować ster. Wleźć pod pokład, zamknąć się i rzygać do momentu jak nie przestanie wiać :D
Właśnie - przed wyruszeniem warto mieć świadomość jak się na bujanie reaguje. Bo niektórzy źle się czują przy fali i nic im nie pomaga.
Więc taki czas na jachcie pozwala sobie uzmysłowiać swoją nikłość wobec żywiołu? Nawet tego niewzburzonego? Rozumiem co mógłbym stracić jeśli nie pojadę, ale co zyskam jadąc? Czy taki rejs daje człowiekowi jakieś ważne doświadczenia? Czy dla niektórych to może być początek jakiejś pasji?
Raczej nie jest to przełomowe wydarzenie w życiu. Bardziej doskonały sposób na spędzenie czasu wolnego.
Gdybyś chciał przeżyć przygodę to można pływać np. na darze młodzieży, rejs odbywa się w marcu - gdynia - holandia o ile dobrze pamiętam. To jest przeżycie.
Ogólnie morza zimniejsze i groźniejsze bardziej w pamięci zapadają.
Cyklady to co innego. To jest spokój, piękno, wolność i swoboda.
Aha, czyli groza północy i lekka idylla południa
Cyklady to co innego. To jest spokój, piękno, wolność i swoboda.
Pewnie spędzenie wolnego czasu uatrakcyjnia dobre towarzystwo, ale czy nigdy na statku nie doskwiera nuda? Czy są tam warunki aby czytać książki?
Albo czy przebywanie na jachcie i rejs można porównać do jakiejś sytuacji w Polsce na lądzie?
Czyli ekipa i atmosfera - jacht = ? Choć może jest to coś na tyle wyjątkowego, że nie da się z niczym zestawić?
Co więcej, 2 tygodnie to trochę długo...
Tak zapytam z ciekawosci - czy na taka wyprawe na jacht, wzglednie na splyw kajakowy jest sens aby wybierala sie osoba ktora kompletnie nie umie plywac?
Naturalnie przy zalozeniu ze caly czas bylaby w kapoku.
Kumpel był ostatnio na tzw. "żaglach na Mazurach", siedzi człowiek na łódce, nawet wysrać się za przeproszeniem nie może (spływa się do przystani na kupę!), ogólnie trzeba się nazapieprzać na tym badziewiu (jeden gość krzyczy a reszta zasuwa jak te głupie małpy po pokładzie robiąc Bóg wie co) a jak chcesz iść spać to jedyna opcja to płynąć na środek jeziora i się przywiązać do specjalnej boi, do brzegu nie dobijesz bo Cię okradną a z bojami to jest taka akcja podobno, że do jednej się cumuje pińcet innych takich żaglówek na raz i tak stoicie całą noc na środku jeziora i słuchacie jak Wasi sąsiedzi się grzmocą, o ile w ogóle macie to szczęście i jest boja, jak nie ma to szukacie jej do 5 nad ranem.
Myślałem, że żagle to sport dla bogatych ale teraz już rozumiem - niczym się to od "jeżdżenia na działkę" nie różni.
Oczywiście Ty będziesz na pewno na prawdziwej łajbie a nie pieprzonej żaglówce, także ja bym zdecydowanie wychillował, 2 tygodnie to nie jest dużo, maska, płetwy, kusza, Kindle ewentualnie książki i żyć nie umierać.
Swoją drogą ciekawe ile takie wynajęcie porządnej łajby w np. Grecji kosztuje, od dawna mnie ciągnęło do tego tematu, ale nigdy nie zrobiłem kroku w tym kierunku.
[edit]
Widzę, że koło 10k PLN na tydzień, tanie to nie jest :D Chu, jak patrzę na te jachty 10-metrowe to ja bym się na to nie pisał, chyba, że wynajmiecie przynajmniej coś takiego: http://www.punt.pl/p/171/2858/,Oceanis_41
Dryf Wiatrów Zachodnich [ 80 ] - Generał
Tak zapytam z ciekawosci - czy na taka wyprawe na jacht, wzglednie na splyw kajakowy jest sens aby wybierala sie osoba ktora kompletnie nie umie plywac?
Naturalnie przy zalozeniu ze caly czas bylaby w kapoku.
W takiej sytuacji najważniejsze jest zaufanie wobec tej kamizelki właśnie. Nie spotkałem się z ludźmi, którzy byli na spływie i nie potrafili pływać. Raczej będzie gorzej, kiedy ktoś umie pływać i płynie kajakiem bez kapoku. Słyszy się, że tacy często idą na dno.
b212 [ 15 ] - Konsul
Jak jest kilka osób to koszty się ładnie dzielą.
A co do Mazur - prawda to, że za ciężkiej komuny było tam mniej ludzi niż dziś? Czy jest właśnie na odwrót?
Sam byłem na zaglach , zaczynało sie w mikołajkach i przez tydzień płyneło wzdłuż mazur. Powiem tak , nigdzie nie doświadczysz lepszego obcowania z naturą jak własnie płynac żaglówką, przestrzenie , swieze powietrze , natura, odcięcie od swiata. Owszem aby sie załatwic szło sie do lasu, talerze myło sie w jeziorze , ale własnie to jest najpiekniejsze ze po takim tygodniowym odcięciu od cywilizacji człowiek wraca odmieniony i pełny energi.
Osoby żle wypowiadające sie o zaglach zapewne to typ ludzie którzy wolą polezeć na plazy z tabletem w ręku.
Dodaj sobie do tego fakt, ze masz stały dostep do wody gdzie sie mozesz kąpać i co nocy mieszka sie w innym porcie. Ogólnie jedynym minusem i to znaczącym moze byc to ze jak zapiszesz sie na jakis wyjazd z ludzmi których nieznasz poprostu moze ci towarzystwo nie odpowiadac, wiadomo oby ludzie itp, natomiast gdy wynajmiesz jach ze znajomymi poczujesz sie jak Robinson Cruzo :-). Aha ja o zadnym cumowaniu do boi nie słyszałem , zawsze cumowaliśmy gdzies w lesie a w porcie tylko raz.
[23] Corded - no wlasnie zalozmy ze mowa o osobie co nie miala zadnego doswiadczenia z gleboka woda, nigdy, nawet w kamizelce sobie nie dryfowala... Jest sens aby ktos taki jechal, lazil w tym kubraczku i bardzo uwazal, czy to nie ma sensu bo bedzie tylko wszystkich wkurwial?
Dryf - Na jachcie morskim umiejętność pływania jest niepotrzebna - nikt nie zamierza zaliczyć kąpieli w morzu.
A łódka się nie wywróci. Kapok bym olał.
Natomiast problemem może być zaufanie tej osoby do wody i jachtu. Może się normalnie bać.
Natomiast niepływających nie puściłbym na większość spływów. Bo tutaj trzeba się liczyć z kąpielą i warto mieć doświadczenie co robić w wodzie. Dla czystego bezpieczeństwa.
b212 - w Grecji łódka kosztuje mniej niż 100zł dziennie na osobe. Żaden majątek.
Corded - co do nudy. Powiedzmy że bywa że jest sporo wolnego czasu :D Kindle obowiązkowe. Ja w czasie rejsu większość gry o tron przeczytałem :D
Odpowiedź na twoje pytanie zmieści się w trzech minutach i czterech sekundach. Gdy ty jesteś na łódce, inni są na lądzie.
The Lonely Island - I'm On A Boat
http://www.youtube.com/watch?v=avaSdC0QOUM
Jest tak samo jak na lądzie, tylko daleko odejść nie można. Więc lepiej trafić na ludzi, których polubisz i lepiej żeby Twój błędnik kochał huśtawki i karuzele.
graf --> Wleźć pod pokład, zamknąć się i rzygać do momentu jak nie przestanie wiać :D oj oj potwierdzam :) o dziwo na "zewnatrz" az tak mocno blednik nie szaleje :) ale nawet kolezanka ktora juz wczesniej miala x godzin na roznych jachtach wyplywane nie dala rady :)
ps. a to na kazdym jachcie nie ma toalety ? ( z reczna pompka :D ) ?
ja plynalem w 2012 tym:
https://www.youtube.com/watch?v=Kn4XrsMTkeo
pierwszy raz bylem i miazga ale i tak polecam, kapitan zj...ny, mlody koles z mentalnoscia dziecka (na maila moge ci nazwisko podac) ale reszta zalogi spoko (zupelnie obcy ludzie, 2 braci, malzenstwo i 3 randomow, aaa no i laska kapitana glupia jak but choc nauczycielka - moze to wyjasnialoby zj...nie kapitana:PPP),
jeden przelot 5 dni na kilkunastu metrach kwadratowych:], reszta krotsze
jacht z baltyku na morzu srodziemnomorskim heheh czyli brak daszka (bimini?), brak zejscia do wody, kibel zepsutym, brak wywietrznikow, bimini zrobilimsy z kocy, w porcie wygladalismy jak cyganska piracka lajba obok sokola maltanskiego (akurat cumowal w la valettcie)
ja zaczalem rzygac po 5 dniach przez dwa dni kilka razy, w sumie spoko, tylko nie trzeba trzymac i z tym walczyc po prostu pozbyc sie balastu:]
zreszta to normalne i kazdy kto mial przerwe dluzsza rzyga i tyle, pozniej sie przyzwyczajasz i masz spoko, najlepiej przed jedzeniem bo pozniej bedziesz glodny, fajne jest uczucie jak na ladzie zamkniesz oczy:]
tak samo mialem na szybowcach, po godzinie w powietrzu tylko tam nei bardzo gdzie masz sie wyrzygac, a ladowac szkoda:]
ogolnie nawet sie nie zastanawiaj tylko plyn, jka ci sie nie spodoba to wiecej nie poplyniesz, ja zaluje ze malo bujalo maks 3-4B, ale na pewno kiedys sie znow wybiore (kasa!), ogolnie taka przygoda, po morzu jest spoko bo to morze a nie jakies szuwary
a z rzeczy ktore mnie zaskoczyly: 12 wezlow (a to jest spid na morzu ze hej) to jakies ~20km/h wiec sie nie zdziw ze 500km plyniesz kilka dni
ja bym chcial poplynac na baltyk tylko kasy troche brak a pare kola tzreba wydac, no i sie lepiej przygotowac bo wiatr, deszcz, zimno i mokro
ale ja bym plynal:]
i jeszcze tak jak tu ktos pisal: gogle i fajka (jak chcesz to pletwy tez), jak lubisz gwiazdy to lornetka (light pollution=000), mozna spotkac delfiny na zywo, no ogolnie jest spoko, i nawet na takim zlomie bez wygod jak ja bylem nie zaluje w koncu
ahoj wesola przygodo:]
https://www.youtube.com/watch?v=6PcMx3LYqvA
[26] Graf_0 - zdziwiles mnie tym co napisales o zaglowaniu morskim, wydawalo mi sie ze tam wlasnie kapok jest jeszcze bardziej obowiazkowy, bo w razie jakby ktos polecial to dluzej zajmie nim ktos go wylowi.
Co do splywow, na poczatek to jakis lajtowy pewnie bym bral, na takich rzeczkach co jak polece raczej przydzwonilbym dupa o dno niz sie utopil. Glownie tak wypytuje aby sie zorientowac czy taka nieplywajaca osoba nawet jesli teoretycznie moze plynac nie bedzie na takim splywie czula sie jak przedszkolak podczas wycieczki na Rysy... co nie byloby komfortowe ani dla niej, ani dla bardziej plywajacej reszty grupy.
PS. Jak to jest w komorkami i kasa na kajakach? Nie bierze sie tego czy pakuje w jakies worki albo kondomy? :D
Najważniejsze to trafić na pasujących nam ludzi i dobrego kapitana- weź pod uwagę, że przez kilka dni będzie was 6-8 osób na bardzo małej powierzchni. Jak masz możliwość, to zorganizujcie wcześniej jakieś spotkanie dla zainteresowanych, bo denerwujący nas współuczestnicy, czy irytujący kapitan potrafią zepsuć nawet najlepsze wczasy.
Poza tym- jeśli to pierwszy taki wypad pod żagle, to i tak warto zaryzykować- a nuż złapiesz żeglarskiego bakcyla.
Sam pływam już jakieś 8 lat. Na tych wakacjach rozszerzam uprawnienia do jachtowego sternika morskiego, ale niestety tylko na Bałtyku. Śródziemne za to świetnie wspominam z czasów szkolnych i rejsu Pogorią.
Z jachtów morskich się po prostu nie wypada. Za to skoki z jachtu i pływanie na środku morza to wspaniałe uczucie :D
Natomiast na spływach ludzie się topią, niezależnie od kapoków... Ostatnio było 2 trupy i kilka rannych.
PrzemoDZ [ 81 ] - Legend
Poza tym- jeśli to pierwszy taki wypad pod żagle, to i tak warto zaryzykować- a nuż złapiesz żeglarskiego bakcyla.
Byłem kiedyś na statkach, ale to promy i wycieczkowce, więc pewnie bez porównania.
Na czym polega ten ,,żeglarski bakcyl"?
Na czym polega ten ,,żeglarski bakcyl"?
Na tym, że po wszystkim zapiszesz się na kurs żeglarski kończący się egzaminem patentowym i zaczniesz zbierać na jacht.
Na tym, że po wszystkim zapiszesz się na kurs żeglarski kończący się egzaminem patentowym i zaczniesz zbierać na jacht.
Z pewnością jest to konsekwencja ,,zarażenia się" tym bakcylem żeglarstwa i zwieńczenie tego zainteresowania, zwieńczenie przynajmniej na dość podstawowym stopniu. Czym jest jednak sam bakcyl? Jaka siła posiądzie człowieka i skłoni do takiego działania?
[40] - to taka sama sila ktora nakazuje Ci codziennie wlaczyc kompa...
ot - bakcyl.
Serio? :) Włączanie kompa następuje (u mnie) często z kwestii czysto pragmatycznych. Żeglarstwo to raczej pasja, hobby. Mam na myśli bakcyl w tym sensie. Co niektórych ciągnie na morze?
Przygoda ;)
Spokój...
Zwiedzanie świata...
Stawianie sobie celów i realizowanie ich...
Romantyczna walka z żywiołem i ostatecznie okiełznanie go... ;)
I można by tak wymieniać bez końca.
Jest genialnie. Do dziś pamiętam jak wyglądał taki rejs lata temu, też Cyklady. Bomba. Co prawda, sporo zależy od towarzystwa ale jeśli Cię nie odrzuca to się nie zastanawiaj.
Na skwar jest sposób, nawet jeśli jacht NIE posiada zadaszenia: zakładasz czapkę z daszkiem. Pod to zakładasz chustkę zakrywającą uszy i kark.
Całą resztę chronisz prześcieradłami lub kocami.
Działa zaskakująco dobrze nawet przy +45 stopniach.
Najważniejsza rada :) Ubieraj długie rękawy i spodnie :) I oczywiście czapkę, albo jakąś szmatę na głowę :)
Jak to olejesz "no przecież już nieraz się opalałem cały dzień i nic mi nie było", to się możesz zdziwić jak po całym dniu wylądujesz w szpitalu z ciężkimi poparzeniami słonecznymi (bąble, itd.) i udarem :P
Na morzu niby tego nie czuć, bo wiaterek, bo niby w cieniu żagla można się schować ... nie lekceważ tego.
A wlasnie, a propo slonca - dlugi rekaw, spodnie, cos na glowe, i ZAKRYTE BUTY. Nie ma nic bardziej paskudnego niz zlapac oparzenie sloneczne na stopach przez jakies sandalki.
Jesli jedziesz, rozwaz zakup takiego kapelusza z szerokim rondem.
Z morzem analogiczna sytuacja jak na grani w gorach [no, nie do konca, bo gran wyzej i promienie powinni szybciej dzialac] - wieje, robisz cos, nie czujesz ze piecze a po paru godzinach nagle sobie uswiadamiasz ze wystajace z pod ciuchow czesci ciala sa czerwone jak pomidor.
Na morzu przypadkiem nie bija tez promienie odbite od wody? *theorycrafting, mimo ze mieszkam nad morzem nie ciagnie mnie do plywania*
Nie ma lepszego ubrania na śródziemne jak galabija (nic pod spodem), chusta na głowę i sandały, wypraktykowane.
Nie wiem jak tam Grecja, ale kumpel był w Chorwacji i nie poleca. Ponoć 3/4 rejsu na silniku bo zero wiatru.
Tylko, że nie wiem dokładnie gdzie i kiedy był.
Ja w tym roku tylko tygodniowe Mazury :)
Wiesz, brak wiatru zawsze i wszędzie może się zdarzyć, może z wyjątkiem przylądka Horn ; )
Z tym, że przy odrobinie szczęścia to i rejs na silniku może być spoko, jeśli reszta jest OK.
Ja bym się długo nie zastanawiał nad taką propozycją. No zależy jeszcze jaki jacht - czy to po prostu zwykła łajba ?
Ja milion lat temu pływałem trochę na tym -> http://pl.wikipedia.org/wiki/STS_Genera%C5%82_Zaruski
Potrzebowałem mieć wypływane ileś tam godzin do patentu, więc zrobiłem to za jednym zamachem + wspaniałe wakacje :)
Do tej pory wspominam to z łezką w oku :)
Wiadomo, rejsy świetna rzecz, nawet na silniku.Tylko, że najlepiej w grupie jakiś znajomych.