Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: 25 lat Wolności!

04.06.2014 13:07
Tlaocetl
1
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

25 lat Wolności!

Pamiętam, że do końca trochę się baliśmy - że to tylko sztuczka władzy, że teraz wszystkich aresztują, że ta wiosna wolności skończy się tragedią. Na szczęście i oni też mieli tego dość: sytuacja ekonomiczna była tragiczna, wszyscy marzyliśmy o tym, że będzie lepiej, że zapanuje wolność i dobrobyt. A to obiecywała Solidarność, o komunie już wiedzieliśmy, że oni nie potrafią nic zmienić, że muszą przyjść nowi. Tak naprawdę nie głosowało się za Solidarnością - wszyscy głosowaliśmy przeciwko czerwonym.

04.06.2014 13:08
lipt0n
👎
2
odpowiedz
lipt0n
78
Atlas zbuntowany

Najsmutniejsze jest to, że Solidarność to przecież czerwoni z "ludzką twarzą".

04.06.2014 13:09
3
odpowiedz
Zenzibar
17
Generał

A dzisiaj Wałęsa z Kwachem siedzą obok siebie jak bracia i piją sobie z dzióbków. Ach, cóż za zmiana niesłychana!

04.06.2014 13:24
Thrud
😍
4
odpowiedz
Thrud
135
Generał
04.06.2014 13:31
DanuelX
5
odpowiedz
DanuelX
82
Kopalny

[4]
lol ksiądz proboszcz już się zbliża?

04.06.2014 13:48
Aen
👍
6
odpowiedz
Aen
232
Anesthetize

Zenedon - Ba, w niedzielę wieczorem cała ta koteria sobie nawet wzajemnie jakieś nagrody przyznawała na ukochanym TVN. Ach, jak dobrze że odrzucili wszelkie waśnie i wybaczyli krzywdy!

04.06.2014 13:54
7
odpowiedz
Kharman
168

Ja to nie rozumiem na co wy jeszcze bojownicy z Bożej łaski czekacie, każdy ma jakiś nóż w domu, tłuczek do mięsa, weźcie się zbierzcie i zróbcie porządek z czerwoną hołotą, niech ulice spłyną krwią jak to w swoich mokrych snach widzicie, gałęzie zapełnią się sprzedawczykami płatnymi pachołkami rosji itd itp...

Czy jak zwykle ograniczycie się do intelektualnego onanizmu?

04.06.2014 13:56
secretservice
😁
8
odpowiedz
secretservice
55
Generał

Zakłady elektroniczne - rozwalone. Garbarnia - zrównana z ziemią. Zakłady drzewne - zamknięte. Mleczarnia - zamknięta. Elewatory - zamknięte. Zakłady nasienne - nie ma. Węzeł kolejowy - pusto. Co nowego powstało - null. Połowa ludzi z którymi chodziłem do szkoły - Anglia. Tak wygląda wolność z perspektywy miasta powiatowego 25 tysięcy. Niech żyje wolna Polska!

04.06.2014 14:00
Tlaocetl
👍
9
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

Średnia pensja wynosiła wtedy 1 500zł - czyli, na czarnym rynku, ok. 20 USD - nikomu się nawet nie śniło, że za 25 lat dziś średnia pensja to będzie 1 200 USD.
Samochodów było wtedy w Polsce 375 000, dziś jest... 19 mln.

Marzeniem to było pójść do sklepu i tak zwyczajnie kupić czekoladę - a nie, na kartki, wyrób czekoladopodobny, jak akurat "rzucili".
Że przez te 25 lat wszystko mogło pójść lepiej? Mogło, gorzej też.

04.06.2014 14:03
10
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

[9]
Oj tam, zaraz sie pojawi ktos (najlepiej w wieku ~20 lat) z okrzykiem "za komuny bylo lepiej" i udowodni ci, ze wtedy stac cie bylo na 1500 bulbulatorow miesiecznie a dzisiaj tylko 1400. A na co komu bulbulator? Niewazne, ale wtedy mogles miec ich wiecej!

04.06.2014 14:08
11
odpowiedz
ww1990ww
95
Konsul

Mam dziwne wrażenie, że niektórzy mają po prostu jakieś dziwne schorzenie psychiczne jako "Polska jest do du**y i rządzi nami układ". Mi osobiście takie schorzenie nie grozi bowiem urodziłem się w roku 90.

04.06.2014 14:16
12
odpowiedz
zanonimizowany561661
45
Senator

Polska jest wspaniała po 25 latach. Jestem bardzo dumny z mojego kraju, bardzo mi się podoba i mam nadzieję że dalej będzie się tak dobrze rozwijała.

04.06.2014 14:21
13
odpowiedz
Zenzibar
17
Generał
Image

Że przez te 25 lat wszystko mogło pójść lepiej? Mogło, gorzej też.

04.06.2014 14:29
Bramkarz
👍
14
odpowiedz
Bramkarz
130
Legend

4 czerwca 1989 r. - Wolne wybory
19 lipca 1989 r. - Wojciech Jaruzelski zostaje wybrany przez Sejm Prezydentem PRL
2 sierpnia 1989 r. - Czesław Kiszczak nominowany na premiera

Pierwszy nie dożył ale mam nadzieję, że na uroczystości zaproszono Kiszczaka jako pierwszego premiera wolnej Polski.

04.06.2014 14:31
👍
15
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend
04.06.2014 14:38
16
odpowiedz
Runnersan
218
Senator

Zawsze możemy świętować upadek muru Berlińskiego. Czemu nie... Przecież u nas jako pierwszych nic nigdy nie mogło się dobrego wydarzyć.

Konstytucja też II na świecie, więc i upadek komunizmu to tak naprawdę Niemcy zorganizowali, a reszta to tylko za nimi poszła.

04.06.2014 14:45
Kanon
😊
17
odpowiedz
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

Jest lepiej niż było wtedy, bez dwóch zdań. To zupełnie inna rzeczywistość.
Ale nie przejdzie mi przez gardło, że Polska jest wspaniała, bo nie jest.

04.06.2014 15:30
Tlaocetl
18
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

Kanon - a jakiś kraj jest "wspaniały", czy po prostu - cały świat jest do dupy. Idealnie nie jest nigdzie i nigdy pewnie nie będzie.
Osiągnęliśmy nieprawdopodobnie dużo i to cieszy. Jest co świętować.

04.06.2014 15:34
19
odpowiedz
zanonimizowany916771
7
Senator
Wideo

Polecam sobie objerzeć, jest lepiej niż w 89' no niebywałe :)
http://youtu.be/X8_PfyWYwsI?t=1m39s

04.06.2014 15:58
Hellmaker
20
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Runnersan ---> Trzecia na świecie, druga w Europie.

04.06.2014 16:01
Bezi2598
21
odpowiedz
Bezi2598
140
Legend

Nasza konstytucja była jako druga na świecie, a nie trzecia.

04.06.2014 16:02
22
odpowiedz
zanonimizowany771529
31
Generał

Hurra, zarabiamy kilka razy więcej, tylko wait, czemu ludziom ciężej wyżyć niż za te grosze 25 lat temu?

A ja myślałem, że ważniejsza jest siła nabywcza pieniądza, a nie jego ilość :((

04.06.2014 16:03
Hellmaker
23
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Bezi2598 ---> A Konstytucja Korsykańska z 1755?

04.06.2014 16:09
wysiak
😊
24
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

A to?
http://en.wikipedia.org/wiki/Constitution_of_Medina

Albo to?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Magna_Charta_Libertatum

Generalnie "konstytucja" to wedlug definicji zwyczajnie najwyzszy akt prawny w panstwie, regulujacy podstawy ustroju - nikt nie powiedzial, ze musi to byc akurat ustroj demokratyczny..:) Te pod linkami tez wcale nie sa pierwsze, mozna sie cofac az do starozytnosci..

Czader-Master -->
Hurra, zarabiamy kilka razy więcej, tylko wait, czemu ludziom ciężej wyżyć niż za te grosze 25 lat temu?
Niech zgadne, 25 lat temu nie bylo cie na swiecie?

04.06.2014 16:20
25
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

a nie mowilem? [10] -> [22]

prawie idealnie 2 godziny

04.06.2014 16:23
😊
26
odpowiedz
zanonimizowany916771
7
Senator

A ja myślałem, że ważniejsza jest siła nabywcza pieniądza, a nie jego ilość :((
Dokładnie tak, ale co się dziwić skoro czytasz kwiatki typu "dziś średnia pensja to będzie 1 200 USD." a idziesz do sklepu zostawiasz sporo kasy a wynosisz w koszyku wielkie nic, więc so what ?

04.06.2014 16:39
Stra Moldas
👍
27
odpowiedz
Stra Moldas
98
Wujek Samo Stra

Dziękuję tym, co walczyli wówczas, żebym mógł teraz żyć jak Europejczyk.

04.06.2014 16:42
Tlaocetl
28
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

Trzeba być idiotą, żeby twierdzić, że dziś za średnią pensję jest trudniej wyżyć niż 25 lat temu. O jakiej sile nabywczej mówimy? O przydziałowym 1kg mięsa na kartki, pod warunkiem, że udało się go dostać, czy o cenie tego samego mięsa na wolnym rynku.
Ile lat wtedy mieliście? Tylko ktoś, kto wtedy się jeszcze nie urodził może sobie dzisiaj opowiadać takie bzdety.

04.06.2014 16:50
29
odpowiedz
Zenzibar
17
Generał

Dziękuję tym, co walczyli wówczas, żebym mógł teraz żyć jak Europejczyk.

Europejczyk z Karaczi.

04.06.2014 16:51
😁
30
odpowiedz
zanonimizowany771529
31
Generał

Dziękuję tym, co walczyli wówczas, żebym mógł teraz żyć jak Europejczyk.

To teraz zrób se gender, zapuść brodę i przejdź na islam.

To jest prawdziwa przyszłość Europy!

Niech zgadne, 25 lat temu nie bylo cie na swiecie?

Rozumiem, że za komuny utrzymywaliście wszyscy dom i mieliście po 50 lat włącznie z Asmodeuszem, wszechwiedzący 30 parolatkowie?

04.06.2014 16:54
HUtH
31
odpowiedz
HUtH
120
kolega truskawkowy

A czy jest porównanie median pensji może?

04.06.2014 16:55
32
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

[30]
Musi ci sie naprawde ciezko zyc, ze tyle czasu marnujesz na tym forum zamiast zapier* w pracy na suchy chleb.

No i to nie ja puszczam teksty w stylu "czemu ludziom ciężej wyżyć niż za te grosze 25 lat temu?" Jesli juz go rzuciles to powiedz nam laskawie jak to latwo bylo za komuny. No tak... byles wtedy juz w planach?

04.06.2014 16:58
😁
33
odpowiedz
zanonimizowany771529
31
Generał

[32]
A dziękuję, pracuję na swój chlebek.

Wypominasz drzazgę, a sam belki w swoim oku nie widzisz? Haha, wracaj do czołgów.
Co za typ.

A po co ci wyjaśniać, skoro jesteś tak zajebisty, że wszystko wiesz i na wsyztskim się znasz najlepiej?

Przecież dobrze wiesz jak było za komuny.

04.06.2014 16:58
34
odpowiedz
Zenzibar
17
Generał

A czy jest porównanie median pensji może?

Spróbuj wyliczyć medianę dla wszystkich pracujących. Dostaniesz ode mnie duży medal.

04.06.2014 17:00
35
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

Wypominasz drzazgę, a sam belki w swoim oku nie widzisz?

W twoim przypadku to kloda. I jak wyzej - nie ja wspominalem o porownywaniu pensji i o tym komu i gdzie sie lepiej zyje. Jesli juz chcesz sie tak bawic - tak, przez te kilka lat "zle mi sie zylo w komunie". Jak tobie? No tak... wogole :D

Przecież dobrze wiesz jak było za komuny.
W przeciwienstwie do mialem szanse ja zobaczyc w dzialaniu. Moze jako brzdac, ale nadal bylo to mozliwe. Teoretycy to jednak sa najlepsi.

04.06.2014 17:00
Hellmaker
36
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend
Image

Tlaocetl---> "O przydziałowym 1kg mięsa na kartki" - jaki 1kg? Chyba tygodniowo. Na osobę.
Miesięczny przydział to było 3 kg ogólnie mięsa + 1 kg wołowiny/cielęciny = 4 kg na osobę (dla dorosłego - dla dzieci było trochę mniej, chyba 1,8kg/70dkg). W standardowej rodzinie (2+1) to dawało ponad 10 kg mięsa na miesiąc. I dotyczyło to wieprzowego i wołowego/cielęcego. Drób, jagnięcina, konina były bez kartek.
Każdej rodzinie.
W dodatku w cenie która nie przekraczała chyba nawet 30% wartości rynkowej mięsa.
Teraz całkiem sporo rodzin nie stać nawet na 1/4 tego miesięcznie. Albo i w ogóle.

Nie mówię, że to był idealny system, ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki w tamtych czasach - prawdopodobnie jedyny.

04.06.2014 17:11
😜
37
odpowiedz
zanonimizowany916771
7
Senator

O jakiej sile nabywczej mówimy?
Myśle że siła nabywcza pieniądza to ile możemy kupić za godzinę pracy, a możemy w sumie niewiele i nie mam tu na mysli godziny pracy prezesa KGHM.

04.06.2014 17:13
😈
38
odpowiedz
Aurelius
71
Weteran

4 czerwca 1989 Chińczycy zdławili swoją hołotę czołgami na placu Tian’anmen.
Myśmy tego samego dnia swoją hołotę wpuścili do Sejmu.
Gdzie są dziś oni a gdzie my!

04.06.2014 17:19
39
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

[37]+[38] = ? to jak, w tych chinach jest lepiej niz tu czy nie? :)

04.06.2014 17:33
Tlaocetl
40
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

Każdy kto twierdzi, że za komuny żyło się lepiej nie ma pojęcia o czym mówi. W ogóle nie ma tu czego porównywać. Zresztą proponuję wycieczkę do Korei Północnej i przekonanie się na własne oczy.

04.06.2014 17:47
secretservice
41
odpowiedz
secretservice
55
Generał

Ćwierć wieku to jest nie mniej i nie więcej - ćwierć wieku. Od wystrzelenia pierwszego satelity do lądowania człowieka na księżycu minęło tylko 10 lat, czyli jak się bardzo chce to można. Skąd przekonanie że Polska nie poddając się bezwiednie anarchii kapitalizmu byłaby na miejscu akurat Korei Północnej, nie ma nic pomiędzy? Nie było smartfonów i laptopów, ale na "zachodzie" też nie było.

04.06.2014 17:49
Kanon
😊
42
odpowiedz
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

Tlaocetl, Longwinter twierdzi, że Polska jest wspaniała.
Potwierdzam, czemu zresztą dałem wyraz w poprzednim poście, że osiągnęliśmy bardzo wiele i jest się z czego cieszyć.

04.06.2014 18:07
twostupiddogs
43
odpowiedz
twostupiddogs
245
Legend

Osiągnęliśmy dużo, ale klaskać uszami też nie należy.

A co do wszelkich porównań siły nabywczej. Ciężko jest w ogóle porównać kg mięsa wtedy, a kg mięsa teraz, z uwagi na różnicę w jakości, a można iść jeszcze dalej. To jest zresztą problem wszelkiej statystyki. Jeżeli porównuje się np. stół drewniany, który może i przeżyje jego kupca ze stołem z IKEI (nie mam nic do IKEI) to jest nieporozumienie.
To samo tyczy się porównań ilości samochodów etc. Wiele rzeczy wynika po prostu z postępu technicznego itd. Jakby ta komuna trwała kolejne 100 lat to każdy zapewne by w niej w końcu miał ten samochód, a cały świat by latał poduszkowcami :)

04.06.2014 18:23
davis
44
odpowiedz
davis
201

[36] Cóż z tego, że był przydział kilogramów mięsa jak w sklepie były puste półki i ewentualnie słonina. Żeby dostać mięso to trzeba było stać w kolejce od 4 rano, a i tak nie miało się żadnej gwarancji że się uda. No jak ktoś miał ciocie w mięsnym to może i realizował te kartki.
Albo cukier od święta, reglamentowany po 2 kg. Cała rodzina stała w kolejce jak rzucili na sklep cukier.
Piękne czasy jak się było wtedy dzieckiem ale popytaj 50-60 latków czy w rzeczywistości było tak super jak pamiętasz z dzieciństwa.

04.06.2014 18:26
wysiak
😊
45
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Do posta Hellmakera chcialem tylko dodac, ze ta kartka nie znaczy, ze kazdy MOGL sobie tyle miesa kupic, znaczy tylko, ze MIAL PRAWO sobie tyle miesa kupic:) Bo normalni ludzie - nie w 'wierchuszce' partii, milicjanci, itd - jesli nie mieli kogos z rodziny (ewentualnie przyjaciela) pracujacego w sklepie miesnym albo w rzezni - to mogli o tym tylko pomarzyc.

04.06.2014 18:27
Cainoor
46
odpowiedz
Cainoor
264
Mów mi wuju

Ja sie ciesze, ze Polska wtedy odzyskala pelna wolnosc od rosyjskiej dominacji. Poszlismy na szczescie dobra droga (Balecrowicz) i dzis jestesmy tu gdzie jestesmy - czyli wg mnie w calkiem dobrym polozeniu, ktore daje nam naprawde dobre widoki na przyszlosc. Mielismy pare lat zmarnowanych przez slabe rzady, ale tez udalo sie kilka rzeczy nadgonic w stosunku do naszych sasiadow. Oby tak dalej - wieksze skupienie na sprawach gospodarczych, mniejsze na ideologicznych i bedzie dobrze.

Hellmaker [36]
"W standardowej rodzinie (2+1) to dawało ponad 10 kg mięsa na miesiąc."
- Czyli kotlet raz na 3 dni? :)

"Teraz całkiem sporo rodzin nie stać nawet na 1/4 tego miesięcznie. Albo i w ogóle."
- A tych co stac ida do sklepu i moga kupic 30 kg od reki na przyjecie corki ;-)

04.06.2014 18:27
47
odpowiedz
zanonimizowany916771
7
Senator

Mysmy akuratnie mieli wiekszośc produktów bo ojciec w aparacie ucisku był.

04.06.2014 18:44
Maziomir
😜
48
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

Nie jest prawdą to co pisze wysiak. Nie wiem jak było w mniejszych miejscowościach, ale w Warszawie głównym problemem był wybór produktów i czas spędzony na zakupach. Kartek natomiast nie zostawało. Inną sprawą jest, że ilość z tych kartek sprawiała, że trzeba było dostosować menu do rzeczywistości, a nie upodobań, a to, że mimo tego się chyba zdrowiej jadło to już zupełnie inna bajka.

Ja chciałbym pogratulować sobie - przeżyłem te ciekawe czasy jako bardzo młody człowiek i żyłem godnie, i dostatnio - zgodnie z hedonistyczną formułą. Chciałbym też pozdrowić wszystkie swoje dziewczyny oraz żony, zwierzaki i pierdyliard kolegów. Podziękowania składam na ręce tych, którzy mi ułatwili zarabianie kasy na czymkolwiek przyszło mi do głowy, a więc Wilczkowi i reszcie. Pies was w zady chędożył żeście złodzieje, ale przynajmniej daliście i nam spróbować z tego stołu. Niestety dzisiaj dzieciaki nie będą miały już tak różowo na starcie. Polsce życzę dalszego wzrostu gospodarczego, a szczególnie zmiany obecnej nomenklatury. Będę trzymał kciuki i obserwował z bezpiecznego dystansu. Podziękowania dla mnie za wkład wniesiony w rozwój naszego kraju możecie sobie darować.

04.06.2014 18:57
49
odpowiedz
Raziel
136
Legend

dziś wypada smutna rocznica nocnej zmiany warty, czyli wydarzenia, które obnażyło "wolność" III RP, czyli państwa utworzonego przede wszystkim po to aby elity PRLu miały lekkie lądowanie.

04.06.2014 19:12
Hellmaker
50
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Cainoor ---> "- Czyli kotlet raz na 3 dni? :)" - 10 kg / 30dni = .33kg/dzień. Czyli 3 x 110g kotlet codziennie.
Chyba, że jadasz kotlety z 30 deko mięsa.

Tlaocetl ---> "W ogóle nie ma tu czego porównywać. Zresztą proponuję wycieczkę do Korei Północnej i przekonanie się na własne oczy. " - Faktycznie nie ma czego porównywać. Żeby porównywać nawet lata "kartkowe" w Polsce do Korei Północnej, to trzeba być wyjątkowo ... niedoinformowanym. Żeby to tak łagodnie ująć. Gdybyś był w Korei Płn, to byś się modlił i błagał los i Boga, żeby Ci się pozwolił przeprowadzić do Polski 'kartkowej".

wysiak ---> "Bo normalni ludzie (...) to mogli o tym tylko pomarzyc." - mieszkałem niedaleko centrum Krakowa. Fakt, nie było za kolorowo, ale nie było jakichś potwornych problemów z kupnem. Pewnie, były kolejki, trzeba było się sprężyć na poranne stanie, ale było do kupienia. I nie, nie miałem nikogo "w 'wierchuszce' partii, milicjanci, itd - jesli nie mieli kogos z rodziny (ewentualnie przyjaciela) pracujacego w sklepie miesnym albo w rzezni".
Zapewne zależy też gdzie. Nawet na terenie Krakowa były różnice w dostawach mięsa - inne zaopatrzenie dla Nowej Huty, Centrum, Podgórza. Czy też inne dla obrzeży miasta. Już nie mówiąc o wsi, gdzie nielegałka była na porządku dziennym.
Poza tym jak pisałem - tylko wieprzowina, wołowina i cielęcina był na kartki. Z drobiem, jagnięciną czy koniną nie było specjalnych trudności.
Były oczywiście też okresy, kiedy było faktycznie źle, ale bez przesady - nie trwały one kilka, czy kilkanaście lat.

Nie gloryfikuję tego okresu, ale jak widzę wpisy ludzi, którzy nawet wtedy nie żyli, a wyją jaki to był okres straszliwego głodu, gorszego niż na Ukrainie, jak to potwornie nas system uciskał, bo wprowadził kartki, to aż ręce opadają.
Chleba nie brakowało, nabiał był bez problemu do dostania, nawet mleko pod drzwi roznosili punktualnie i codziennie, warzywa/jarzyny, ziemniaki bez problemu. :P Obiady i drugie śniadania (dla popołudniówki podwieczorek) w szkołach były dla dzieci za grosze. I to - o zgrozo - bardzo często mięsne.

I tak jak Mazio pisze - kartek nie zostawało. Czy to się zrealizowało, czy to się wymieniło, ale nie zostawało.

04.06.2014 21:46
Kanon
😊
51
odpowiedz
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

Szklane, zwrotne butelki ze świeżym mlekiem, dostarczanym prosto pod drzwi. Nie chcesz mleka? Zrób sobie twaróg. A teraz mamy kartonowe pandemonium, po mleku uht. Nie ma się czego napić nad ranem, mleczarze nie wkurwiają...
Eh....

04.06.2014 21:58
Hellmaker
😊
52
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Kanon ---> Po paru dniach sam się robił, a nie tak jak teraz, że z mleka robi się jakieś obślizgłe śmierdzące hovno :)

04.06.2014 22:14
Belert
53
odpowiedz
Belert
182
Legend

Kanon: mnie babcia nastawiala mleko na kwasne...pycha./Ugotowane mleko i lyzeczka zsiadlego z poprzedniego dnia i na wieczor bylo nastepne.Pycha.
To co teraz sprzedaja to g....

Hellmaker : ehhh.... Hellmaker z Toba to faktycznie pod gorke jest.
warzywa/jarzyny, ziemniaki bez problemu od chlopa na placu bo w sklepie g.... bylo
jak to potwornie nas system uciskał, bo wprowadził kartki, to aż ręce opadają. wiesz ile sie trzeba bylo wystac zeby cos kupic????????2-3 godziny i lapales co bylo akurat rzucone.I raczej to nie byla szynka.Bo te widziales dwa razy do roku.Inna sprawa ze najgorsza kielbasa wtedy byla lepsza od zwyczajnej teraz , a szynka jak juz zdobyles....ehhh.....
Chleba nie brakowało, stales kolejce 100 metrowej pod piekarnia ofc prywatna.Bo w sklepach ...g... bylo jak juz wyzej pisalem.
Z drobiem, jagnięciną czy koniną nie było specjalnych trudności. to chyba zylismy w innych czasach i w rownoleglym swiecie :)))
baranina ? owszem bywala , ale byl to najczesciej stuletni baran w kolorze fioleu i caly giczol w wadze 10 kg.\

w tamtych czasach jedzenie baraniny i koniny bylo uwazane ...hmm... to jakbys teraz wp... dzdzownice.
cielęcina??????????????????? chyba ci d... zmarzla poprzedniej zimy.Nie bylo opcji zeby cielecina byla na kartki.tylko do tzw. baby ze wsi mozna to bylo kupic.;Ale w sklepie tylko wieprzowina.Wolowina to tez byla wielką rzadkoscia.
mieszkałem niedaleko centrum Krakowa to milo bo ja tez.
ale nie było jakichś potwornych problemów z kupnem
nie ,jesli stanie w 100 metrowej kolejce przez 2-3 godziny i przepychanie sie z inwalidami ( druga kolejka ) i zbowidowcami ( trzecia kolejka) uwazasz za nic takiego.

04.06.2014 22:22
Kanon
😃
54
odpowiedz
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje
04.06.2014 22:22
😁
55
odpowiedz
Aurelius
71
Weteran

Za komuny nie było nic. Po prostu nic. Tylko ocet.
I tylko na tym occie matki wychowały miliony obecnych 30 i 40 latków ( o starszych nie wspominam) hehe.

04.06.2014 22:27
56
odpowiedz
zanonimizowany5018
15
Legend
Image

Gratuluję.

04.06.2014 22:53
Hellmaker
57
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Belert ---> Mieszkałem na Salwatorze, róg Prusa i Fałata. Niedaleko Placu na Stawach. Jarzyny, warzywa, ziemniaki kupowało się bez najmniejszych problemów. I to nie tylko z "chłopskich" straganów, ale też w pawilonie państwowym, który tam stał.

Jedyne 100 metrowe kolejki po pieczywo w których stałem ja albo moi rodzice, to były przed dłuższymi świętami typu Boże Narodzenie. Większość piekarni, które były w mojej okolicy było państwowe, a jedyne chyba dwie prywatne były właśnie tymi w których często-gęsto było pusto na półkach. W państwowych nie było problemu.
Czasem nawet można było kupić chleb za pół ceny przed zamknięciem wieczorem, bo był uznawany jako "czerstwy". A na następny dzień rano był chleb "odświeżany", który kosztował chyba 1/3 normalnej ceny. Oprócz oczywiście normalnego, świeżego.
Jakieś 20 metrów ode mnie był spożywczak, w którym nie było najmniejszych problemów z pieczywem.
Wyobraź sobie ten dobrobyt, gdy w przerwie ze szkoły chodziliśmy kupować drożdżówki! Zgroza no nie? Luksusy na jakie było stać tylko dzieci najwyższych władz państwowych.

Nawet jak drób rzucili - co się zdarzało dość często - to nie było jakichś specjalnych kolejek. Po mięso owszem,
ale po drób?

Baranina, jagnięcina - bywało dość rzadko, ale mnie to i tak waliło, bo nie jestem w stanie znieść nawet najmniejszych ilości :P Wołowina bywała, tak samo jak cielęcina - rzadko, bo rzadko, ale bywała.

"Nie bylo opcji zeby cielecina byla na kartki" - Bardzo, bardzo uważnie przeczytaj kartkę, którą wkleiłem. I tak, bywała dostępna. Z jakichś powodów nawet pamiętam, że bywała częściej w sklepie niż wołowina. [edit] A tak - gulasz cielęcy mojego Taty :P

"w tamtych czasach jedzenie baraniny i koniny bylo uwazane ...hmm... to jakbys teraz wp... dzdzownice" - uhu. Jaśnie hrabia się znalazł. Ogniska integracyjne z zakładów pracy pod nazwą "pieczenie barana" z baraniną/jagnięciną, to pewnie były uważane za zloty lumpów spod mostu.

"to chyba zylismy w innych czasach i w rownoleglym swiecie" - najwyraźniej.

Aurelius ---> Iiii tam. W pewnym momencie nawet octu nie było, jak zaczęli sprzedawać wódkę bez kartek, ale pod warunkiem, że ileś tam butelek się oddało :) Opłacało się kupić ocet w ilościach hurtowych, wylać go w cholerę i oddać butelki na wymianę za gorzałę :)

04.06.2014 23:28
Tlaocetl
58
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

Czekolady, bananów i pomarańczy też mieliście w Krakowie pod dostatkiem? Pewnie dżinsów w odzieżowym też nie brakowało? Albo butów?
Rzeczywiście... inny świat.

Ja pamiętam wiecznie pusty sklep mięsny - raz w tygodniu rzucali kurczaki i parówki, wystało się swoje 4h i można było kupić ten upragniony 1kg. Luksus jak cholera.

04.06.2014 23:36
Herr Pietrus
59
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

cholera rozrzut jak w opiniach o WatchDogs... :)
Wiecie co ejst najciekawsze, tak sobie teraz myślę?

Jak miało się udać coś więcej niż sojusz czerwonych z różowymi - jak twierdzą jedni - wtedy, gdy teraz, mając demokrację, swobodę działania partii itp. nadal mamy te same ryje w polityce, nadal jest niby źle i gorzej, a jedyna "alternatywa" to stary, łysy populista, co wstał od stolika brydżowego? Z tej perspektywy, to wtedy naprawdę udało się wiele jak nigdy.

04.06.2014 23:44
Maziomir
😊
60
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

Wszystko było! W Peweksie. :)

Skoro sobie wspominamy - w Warszawie nie pamiętam żadnego targu z warzywami. Za to w okolicy było parę zieleniaków. Małych budek prywaciarzy, gdzie polskie owoce i warzywa były w dużym wyborze i przystępnych cenach. Natomiast w Radomiu, gdzie jeździłem do rodziny, o, tam to był targ! Jak z początku ubiegłego wieku. Babcia przynosiła domowej roboty masło i biały ser zawinięte w gazę, pieczony na miejscu chleb wielkości koła od wozu. A na targu same cuda i dziwy: drewniane zabawki - np. motyle na długim patyku i kółkach ruszające skrzydłami gdy się nimi jeździło, handlarze gołębi fantazyjnych ras, szczeniaków i kotów jak w Sami swoi, wozy zaprzężone w konie zajeżdżające z workami zboża, kobiety drące pierze i całe sfory ludzi stojących w rzędach i sprzedających z ręki różne dobra z zagranicy. Moje pierwsze "adidasy" były kupione na Korei (bo tak się nazywał ten targ). Babcia mieszkała dokładnie obok niego, więc co czwartek byłem tam stałym gościem. Obok targu był plac, gdzie przyjeżdżał czasem cyrk w dawnym stylu, wesołe miasteczko, a nawet objazdowe ZOO z Czechosłowacji. Jakoś nie pamiętam, żebym chodził głodny w tamtych czasach. Marzyło się o wszystkim tym, czego u nas nie produkowano i było luksusem. Do dziś pamiętam jak obiecywaliśmy sobie z kuzynami, że jak w Polsce byłoby dużo bananów, to jedlibyśmy tylko je. Dziś nie mogę patrzeć na banany... Nie, nie gloryfikuję komuny, a raczej uśmiecham się do szczęśliwego dzieciństwa. I brew mi się marszczy jak przygłupie dzieciaki dzisiaj piszą o głodzie w tamtych czasach. Tak przy okazji, byłem w Radomiu podczas tych zamieszek, gdy pracownicy ZREMBu protestowali przeciw komunie. Przeniosły się do miasta i przerodziły w okradanie sklepów. Do dziś pamiętam typa, który szedł szybkim krokiem i prowadził dwa nowe rowery. Ale to tak przy okazji, miałem parę lat, nie chce mi się sprawdzać, który to był rok. Dobra. Muszę sobie krzyknąć z tego wszystkiego: NIECH ŻYJE PIERWSZY SEKRETARZ! I jajko na twardo!

05.06.2014 01:18
Viti
😊
61
odpowiedz
Viti
266
Już z Nowej Zelandii

Ależ nam się tu sentymentalnie zrobiło. To i ja swoich wspomnień czar dołożę.
Dawniej było zajebiście, zbierało się papierki po batonikach i sreberka po czekoladkach. Na święta przychodziła paczka od rodziny z RFN, wtedy było naprawdę super.
W każdą sobotę o 7 radośnie szliśmy z mamą i siostrą po pieczywo i już po zaledwie 1,5 godzinie stania w kolejce można było wracać do domu z upolowanym jeszcze ciepłym chlebem.
Do dzisiaj się zastanawiam jak mama ogarniała te wszystkie kolejki, pracę i dzieciaki chodzące do szkoły.
Kiedyś udało się mamie kupić szynkę konserwową (duńską - kapitalistyczną); dziwne co. Po tym jak nawet nasz pies jej nie tknął, przestałem się dziwić (szynka wylądowała w koszu).
Poza tym za komuny wszyscy się wspierali, sąsiad był wporzo sąsiadem (chyba że za plecami cię zakapował bo był TW). Ludzie byli mili, chyba że rzucono coś do sklepów. Bzdura, tak naprawdę byli ciągle sfrustrowani ale inaczej jak dziś. Trochę jeszcze tej pierwotnej zawiści dziś w nas zostało.
Jedyne co miło wspominam to zabawy na powietrzu (może dlatego, że szczytem technologii komputerowej był Amstrad albo Atari w posiadaniu jednego czy dwóch kolegów z klasy, czyli mniejszości). Mniejszość racji nie ma więc graliśmy w kapsle albo w nogę ewentualnie jeździliśmy na rowerach po osiedlu.
Dawniej było fajnie. Komuno wróć!

05.06.2014 01:34
Maziomir
👍
62
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

No właśnie tak mi się wydawało, że jakiś taki niedożywiony Viti jesteś. Trzeba było wpaść do mnie, moja mama nauczyłaby Twoją robić naleśniki z serem. Mąka była prawie zawsze, biały ser też. Cukru byś wyniósł z kawiarni i byś pojadł trochę jak człowiek. Poza tym, nie ma to jak szczawik opowiadający o komunie, z której pamięta raptem lata osiemdziesiąte. Raz sierpem, raz młotem!

05.06.2014 01:40
kombinator
63
odpowiedz
kombinator
116
The Doctor

Naleśniki z serem to pyszne danie na słodko, które może być również traktowane jako deser. Warto użyć dobrej jakości twarogu i doprawić go cukrem waniliowym, surowym żółtkiem i odrobiną śmietany – dzięki temu nadzienie będzie pyszne i kremowe. Do takiego dania doskonale pasuje bita śmietana, krem czekoladowy lub konfitura jako słodka dekoracja. Może być też odrobina cukru pudru lub brzoskwinie z puszki.

Naleśniki składniki na ciasto:

jedno jajko

szklanka mąki

szklanka mleka

szczypta soli

Naleśniki z serem składniki na nadzienie:

żółtko

łyżeczka cukru waniliowego

łyżka cukru

250 gramów sera białego półtłustego

Opcjonalnie łyżka kwaśnej śmietany

Naleśniki z serem przepis:

Farsz przygotowujemy zaczynając od połączenia żółtka i cukru oraz cukru waniliowego. Ubijamy całość na rzadki kogel-mogel, dodajemy ser i mieszamy dokładnie całość. Jeśli farsz jest za gęsty dodajemy łyżkę kwaśnej śmietany, a następnie mieszamy.

Z podanej ilości składników na farsz powinno wystarczyć na około 6-8 obfitych naleśników. Na przygotowane naleśniki nakładamy farsz i rozsmarowujemy dokładnie na połowie placka. Następnie składamy na pół i jeszcze raz na pół formując kształt ćwiartki koła.

05.06.2014 06:08
Hellmaker
64
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Tlaocetl ---> "Czekolady, bananów i pomarańczy też mieliście w Krakowie pod dostatkiem?" - Nie, nie mieliśmy. Pisaliśmy o artykułach pierwszej potrzeby. Cóż, jak widać każdy pamięta co innego. Inne rejony, inne zaopatrzenie.
Może też dlatego, że mieszkałem w dzielnicy starych kamienic, nie w blokowisku. Mniej mieszkań, i dla podobnego rozmiaru rejonu wystarczało mniej towarów. Wiesz, to spora różnica, jeżeli na podobnym terenie mieszka 40 rodzin (powiedzmy) a nie 140.
Nie koloryzuję, piszę jak to pamiętam i ja i moja Mama.

05.06.2014 06:12
Maziomir
😊
65
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

Sprowokowaliście mnie. Kto chce poczytać, to proszę:

Skoro sobie wspominamy:

W Warszawie nie pamiętam żadnego targu w okolicy. Natomiast w Radomiu, gdzie jeździłem do rodziny, o, tam to był targ! Jak z początku ubiegłego wieku. Babcia przynosiła domowej roboty masło i biały ser zawinięte w gazę, pieczony na miejscu chleb wielkości koła od wozu. A na targu same cuda i dziwy: drewniane zabawki - np. motyle na długim patyku i kółkach, ruszające skrzydłami gdy się nimi jeździło, domki z których na pogodę wysuwał się chłop, a na deszcz baba, drewniane karuzele. A wszystko ręcznie malowane i pięknie tandetne, jak z taniej bajki. Teren przed targiem zajmowali handlarze gołębi przeróżnych ras o fantazyjnych kolorach i kształtach, tuż obok sprzedawców szczeniaków i kotów w worku, zupełnie jak w filmie "Sami swoi". Wozy konne zajeżdżające z workami zboża, krzyczących przy targowaniu sie chłopów, targ świń,krów i koni ryczał i kwiczał, a kobiety drące pierze przekomarzały się ze sobą lub śpiewały. I całe sfory ludzi stojących w rzędach na pobliskim placu i sprzedających z ręki różne dobra z zagranicy. Mężczyźni najczęściej zarośnięci, śmierdzący tanimi papierosami. Kobiety umalowane jak pisanki. Zawsze czujni, gotowi umykać na pierwszy widok milicyjnego munduru, wyglądali jak ptaki, które obsiadły targowisko. W nos biły zapachy potraw sprzedawanych z wielkich kanek - bigosu, pyz i co tam jeszcze się udało zrobić, na straganach piętrzyły się obwarzanki, rogale, hałasowali sprzedawcy waty cukrowej i pańskiej skórki. Moje pierwsze "adidasy" były kupione właśnie na Korei (bo tak się nazywał ten targ), choć to było już wiele lat później. Babcia mieszkała dokładnie obok niego, więc co czwartek byłem tam stałym gościem i jako mieszczuch zawsze miałem powód do zdziwienia. Obok targu był plac, gdzie przyjeżdżał czasem cyrk w dawnym stylu, który zawsze mnie nieco przerażał i zawsze bardzo śmierdział, wesołe miasteczko pełne tandetnych strzelnic i karuzel, a nawet objazdowe ZOO z Czechosłowacji z niezawodnymi jeżozwierzami, które drażnione strzelały w nas paskowanymi kolcami, długimi na łokieć.

Ale jakoś nie pamiętam, żebym chodził głodny w tamtych czasach. Marzyło się o wszystkim tym, czego u nas nie produkowano i było luksusem. Do dziś pamiętam jak obiecywaliśmy sobie z kuzynami przy wigilijnej kolacji, że jedlibyśmy tylko banany. Dziś nie mogę na nie patrzeć... Szczytem moich dziecięcych marzeń byli mali żołnierze, ich paczuszka z wymarzonego "Airfixu" czy "Matchboxu" kosztowała ponad pół mamy pensji. Każda zdobyta sztuka była więc dniem zapamiętanym, a bitwy toczone na wielkiej donicy z palmą, prawdziwym lądowaniem na Okinawie. Nie, nie gloryfikuję komuny, a raczej uśmiecham się do szczęśliwego dzieciństwa. I brew mi się marszczy jak przygłupie dzieciaki dzisiaj piszą o głodzie w tamtych czasach. A czytuję to ostatnio poniekąd codziennie.

Tak przy okazji, byłem w Radomiu podczas tych zamieszek, gdy pracownicy ZREMB-u protestowali przeciw komunie. Przeniosły się do miasta i przerodziły w okradanie sklepów. Do dziś pamiętam typa, który szedł szybkim krokiem i prowadził dwa nowe rowery. Pamiętam nerwowo biegających ludzi, a po chwili - milicję z wyciągniętymi pałkami, która przebiegła obok ich śladem. Chwilę potem babcia zabrała mnie do domu. Miałem parę lat, nie chce mi się sprawdzać, który to był rok. Dobra. Muszę sobie krzyknąć z tego wszystkiego pierwsze co przychodzi mi do głowy: NIECH ŻYJE PIERWSZY SEKRETARZ! :)

Raz tylko rzucałem się brukowcami przy Smyku na demonstracji, krzycząc wraz z tłumem: NA Ka-Ce! Fajnie było, bo zomowcy odrzucali, więc było ryzyko i zabawa. Ale to działo się parę lat wcześniej niż 25 temu. i znacznie później niż radomskie targi. No i niewiele w tym było świadomości politycznej, raczej rozrywka rozwydrzonego małolata nabuzowanego testosteronem, który wreszcie znalazł ciekawsze gry, niż trzepak i ślepiec. Ogólnie na politykę miałem wyrąbane przez wiele lat, może dlatego nie mam dziś takiego spaghetti we łbie jak wielu. "W dupie byli, gówno widzieli, gówno wiedzą i gównem tryskają" - jak mawiał nasz pan od wuefu. Może trzeba było w młodości wyrzucić z siebie trochę tej agresji i frustracji, to by dziś łatwiej było troszczyć się o życie nieco mniej globalnie i na spokojnie. Bo z mojego doświadczenia wynika, że przychodzą kolejne wybory, zmieniają się kolejne rządy, kolor włosów na głowie i rozmiar w pasie, a wszystko co ważne zostaje takie samo jak długo człowiek nie weźmie się do pracy nad sobą. A nie od razu nad światem. Ba, spora część z pyszczących małolatów nie pamięta osobiście ani przemian, ani komuny. Aż sobie musżę krzyknąć z melancholii: NIECH ŻYJE PIERWSZY SEKRETARZ! :)

Zawsze w którymś sklepie coś było do kupienia, trochę jak loteria, trochę jak łamigłówka. Nawet w najgłębszym kryzysie można było kupić pieczywo i nabiał, choć i po te rzeczy trzeba się było po prostu się nastać. Chleb kosztował 4 złote, połówka 2, a ćwiartka 1. Kto dziś jeszcze kupuje i sprzedaje ćwiartkę chleba? Ze smakołyków - oranżada w proszku, skondensowane mleko w tubce, krówki, wyroby czekoladopodobne. Do picia oranżada w butelce a'la Grolsch w zieleniaku, albo "Cytroneta" w sklepie. Potem pojawił się "Ptyś", o to był dopiero rarytas! Do tego, w szkole obiady kosztowały grosze, często nawet z mięsem. Często też był szpinak, bueee! W szkolnym sklepiku były pączki. I nie pamiętam, żebym kiedykolwiek chodził głodny. Owszem, szynka była rarytasem, mięso nie zawsze było na obiad. Ale jak nie było mięsa - mama robiła naleśniki z serem, na kolacje zamiast wędliny - racuchy, twarożek na słodko, który zresztą uwielbiam do dziś. I jakoś sobie dawaliśmy radę.

Wokół mnie nigdy nie słyszałem, żeby ktoś był głodny. Może gdzieś w Bieszczadach, gdzie nawalał transport, może gdzie indziej, ale w Warszawie człowiek dawał sobie radę, chyba głównie z powodu ilości sklepów. Zresztą w Radomiu było podobnie, a miałem tam sporo rodziny. Mama pracowała w biurze, jako urzędnik niższego szczebla w szpitalu klinicznym. Ojciec był żołnierzem Wojsk Obrony Powietrznej Kraju, sierżantem sztabowym, w funkcji mundurowego, na początku lat osiemdziesiątych odszedł na rentę wojskową. Jedyne benefity z jego pracy - służbowe mieszkanie i leczenie wojskowe w "Cepeleku". Nie mieliśmy więc żadnych specjalnych warunków. A, zapomniałbym o wczasach i koloniach, ale przecież wtedy wszyscy mieli jakiś do nich dostęp. Oj zjeździło się Polskę wzdłuż i wszerz. Lidzbark Warmiński, Wiry pod Poznaniem, Limanowa, Szydłowiec - to tylko parę nazw kolonii gdzie byłem, a ile wczasów nad morzem - ciężko byłoby wyliczyć gdzie nie byliśmy: Mrzeżyno, Pobierowo, Łazy i więcej zapomniałem. Jeszcze w Solinie! Pamiętam jak się zdobywało wtedy miejsca w pociągu. Ojciec nieraz skakał tuż przed nim na dworcu, żeby otworzyć drzwi od drugiej strony, wtedy szybciej można było zdobyć przedział. Jak się nie udało to można było 9h jechać siedząc na korytarzu na walizce. Przygoda! Nie zawsze było na miejscówki czy kuszetki, choć pamiętam też taki wyjazd, do Kołobrzegu. Wojskowe wczasy były podobono lepsze od zwykłych w czasach kryzysu, ale podoficerowie nie zażywali luksusów. Przynajmniej ja ich nie pamiętam. Z pewnością nie mieliśmy żadnego dostępu do zamkniętych sklepów, poza nielicznymi Bonami PKO, na które uciułali rodzice, jako bilet wstępu do Peweksu raz na ruski rok, jak do lepszego świata...

I pamiętam tasiemcowe kolejki, sytuacje gdy zabrakło towaru tuż przed nami, polowanie na lepsze produkty jak "rzucili", cyrk z papierem toaletowym czy pastą do zębów, kredkami na rozpoczęcie nowego roku. Jak były zeszyty w kratkę, to w linie nie dowieźli, jak chciałeś ołówki, to były akurat gumki myszki. Klasyka. Każdy produkt potrafił być poszukiwany. Głupia gazeta z nazwiskami kolarzy na Wyścig Pokoju, czy kolorowe czasopismo z plakatem Beatlesów, potrafiły sprawić, że ganiało się po dzielnicy od kiosku do kiosku. Szczególnie w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych trwał cyrk z zaopatrzeniem. Ale pamiętam też okoliczne "zieleniaki" - budki z polskimi warzywami i owocami, w których zawsze były ziemniaki, włoszczyzna, jabłka i w miarę pory roku nowalijki i przeróżne owoce (trzy kolory porzeczek czy agrest!) i cały ten śmieć dla królików na sałatki, które chowałem na talerzu pod ziemniaki. Albo prawdziwe mleko pod drzwiami domu - ze srebrnym, albo ze złotym kapslem. Zaprawdę - może było biednie, ale nie było głodno. To, że w sklepach był tylko ocet to stereotyp.

A co do upadku komuny, czy ja napisałem, że to źle, że upadła? Może to mój brukowiec sprawił, że upadła szybciej? Ja tylko nie lubię, gdy dorobek kilku pokoleń ludzi w całości miesza się z błotem. W końcu, wykształciliśmy się darmo, w odbudowanej po wojnie Polsce, w której pomimo komuny żyli szczęśliwi ludzie. Prawie każdy miał swoje problemy, ale nie przypominam sobie, żeby moi rodzice, sąsiedzi, rodzina, rodziny znajomych z klasy chodzili ciągle ze spuszczonymi głowami mieląc w ustach: precz z komuną. Słońce wschodziło na Wschodzie, zachodziło na Zachodzie, a my żyliśmy jak się najlepiej dało. Dziś, dla wielu nawiedzonych durniów, to jedynie czasy martyrologii i walki z komuną. "Raz sierpem, raz młotem"... A godność wielu tych, którzy w dobrej wierze tworzyli tamtą rzeczywistość wraz z całym ich życiem, dorobkiem i wspomnieniami - na śmietnik i do rynsztoka.

I nie, nie chce umniejszyć, zapomnieć i zbagatelizować ofiar reżimu. Wiem, że zginęli za to w co wierzyli. Ja po prostu dość mam już stawiania znaku równości między światem jaki pamiętam, a złem. Bo to zupełnie dwie różne sprawy...

Dlatego na przekór, na pohybel, z premedytacją, z głupoty i z radości, że pamiętam i noszę w sobie tamten świat, który choćby mnie nie upodlił i nie zrobił ze mnie złego człowieka krzyknę po raz ostatni w życiu:
NIECH ŻYJE PIERWSZY SEKRETARZ!
I jajko na twardo! ;)
To ostatnie, niech będzie ukłonem dla kapitana Vimesa.

05.06.2014 06:18
😊
66
odpowiedz
sir Qverty
9
Generał

dziś średnia pensja to będzie 1 200 USD

Jak to pięknie brzmi i wygląda, szkoda, ze niestety jeden zarabia 2000 USD a drugi 400 USD. Obaj średnio zarabiają wszak 1 200 :)

Dziękuję tym, co walczyli wówczas, żebym mógł teraz żyć jak Europejczyk

A to ja musiałem coś przeoczyć w historii. PRL został eksportowany z Europy do Azji? Polacy wtedy nie byli Europejczykami? To ciekawostka.

05.06.2014 06:39
67
odpowiedz
ww1990ww
95
Konsul

Tak sobie czytam te wasze wspomnienia i się deczko dziwię. Z opowieści rodziny to wszystko wskazuje, że było tak jakoś po środku. Owszem były lata chuda takie jak druga połowa lat 80 ale za to na początku lat 70 aż tak źle nie było.

05.06.2014 08:11
Yoghurt
68
odpowiedz
Yoghurt
101
Legend

za to na początku lat 70 aż tak źle nie było.

Bo Coca-Colę puścili na rynek, wiadomo że był dobrobyt w chuj.

A że się teraz za ten pozorny dobrobyt wczesnego Gierka buli do dziś, to już żaden krewny nie raczy wspomnieć.

05.06.2014 08:44
69
odpowiedz
ww1990ww
95
Konsul

@Yougurt

Z perspektywy lat to jest oczywiste że był to pic na wodę ale dla ludzi wtedy to był szok.

05.06.2014 08:46
dasintra
70
odpowiedz
dasintra
196
Zdradziecka morda

Nigdy nie zapomnę kolejki po dwie paczki kawy ziarnistej (bo tyle maksymalnie przypadało na jednego kupującego) w znajdującym się w okolicy Samie. Kolejka była tak długa, że niemożliwy stał się przejazd przez pobliską ulicę. Kawa dystybuowana dystrybuowana była przy stoliku który ustawiony był przed głównymi drzwiami do tegoż sklepu. Do środka nikogo wówczas nie wpuszczano. Takie to wspaniałe czasy były. A działo się to w roku 1986 i to nie w jakiejś małej mieścinie gdzieś na rubieżach lecz w Poznaniu, zatem w jednym z największych miast w tym kraju.
A słodycze? Blok czekoladowy, twardy jak kamień i smakiem pumeksu.

05.06.2014 08:50
Tlaocetl
71
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

Ach jak ci Towarzysze dbali, żeby niewolnicy im nie poumierali z głodu. No i żeby ten cholerny papier toaletowy był - ale to już im niezbyt wychodziło.
Chyba trochę wam zazdroszczę tej wybiórczej pamięci. Nie to żebym nie pamiętał radości z pierwszej "kolażówki" na komunię, pierwszego zegarka z kalkulatorem (wypas! i grał nawet 7 melodyjek!). Ale też pamiętam pochody pierwszomajowe, akademie, wierszyki na cześć bratniego narodu radzieckiego. I upokorzenia, jeśli stanąłeś przeciwko "przewodniej linii partii i dobru socjalistycznej ojczyzny". Szef organizacji partyjnej w zakładzie pracy był ważniejszy od dyrektora - mógł zwolnić każdego.
Wszechobecna cenzura, indoktrynacja i czujne oko bezpieki. I tęsknota za wolnością do głoszenia własnych poglądów. Wolnością podróżowania. Pamiętam lekcję rosyjskiego o polskich noblistach, gdzie nauczycielka powiedziała, że ona nie uznaje Nobla dla Wałęsy - to się nie zdarzyło i tyle - jak partia powiedziała że tego nie ma, to nie ma i już. A tylko spróbuj zaprotestować, to popamiętasz. Byłeś posłuszny, starałeś się: to partia cię nagrodziła - talonem na samochód, telefonem z przydziału, czasem nawet mieszkaniem. A kto podnósł rękę na władzę ludową, to mu tę rękę szybko starano się odciąć. Upokorzyć, zdeptać, zniszczyć.
A, że jak się da nagle niewolnikom wolność, to zaczynają tęsknić za panem, który przecież dbał i nawet rzadko bił. To nawet nie dziwi.

05.06.2014 09:25
Viti
😉
72
odpowiedz
Viti
266
Już z Nowej Zelandii

Tlaocetl -> To nie wiesz, że pies bez pana dziczeje.

"Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody -

Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody".

"Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę;

Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę".

05.06.2014 09:35
73
odpowiedz
Lutz
173
Legend

ja pamietam rozne czekolady, najgorsza nazywala sie tabliczka czekoladopodobna czy czekoladowa, na boku miala napis "I w kryzysie nie damy sie" I smakowala dokladnie tak damo jak "normalna" czekolada teraz.

05.06.2014 09:57
Hellmaker
74
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Tlaocetl ---> "Chyba trochę wam zazdroszczę tej wybiórczej pamięci." - A my Ci współczujemy widzenia tylko czarnych stron życia i smutnego dzieciństwa.

Yoghurt ---> tzw. "długi gierkowskie" zostały już spłacone. Ostatnia rata bodajże w październiku 2012. Teraz mamy "długi wolności i demokracji" :P

Mazio ---> +1 :)

05.06.2014 13:00
Bramkarz
75
odpowiedz
Bramkarz
130
Legend

dziś średnia pensja to będzie 1 200 USD

Ludowa mądrość głosi, że podawanie pensji brutto jest jak podawanie długości penisa wraz z kręgosłupem.

05.06.2014 16:18
Herr Pietrus
76
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

Broń Boże nie bronię Gierka, ale ciekawe do kiedy będziemy spłacać teraźniejsze długi. Tamte zdaje się wciąż były większe niż obecne, patrząc na stosunek do PKB (a ten PKB w latach '80 to w ogóle...), ale ja się nei zdziwię, jeśli jako stary zgred przeczytam kiedyś od debilach, cp w czasach Tuska i Kaczora cieszyli się dobrobytem na kredyt, a teraz my musimy płacić... i są to w sporej części inwestycje nietrafione albo równie uczciwie wycenione jak w MIŚ z Misia.

05.06.2014 16:36
77
odpowiedz
ww1990ww
95
Konsul

Wbrew pozorom nasz dług jest hmm "mały" w porównaniu do powiedzmy USA gdzie wynosi 50k$ my musimy tylko zapłacić 26k zł.

05.06.2014 17:30
78
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Nasz obecny dług to ok. 55% PKB. Dług Gierka w 1989 roku to było ponad 90% PKB. W sytuacji gdy Polska była bankrutem, krajem niewypłacalnym, o nieporównywalnie niższym niż obecnie potencjale gospodarczym i nieciekawej pozycji w relacjach międzynarodowych, dług na poziomie ponad 90% PKB praktycznie uniemożliwiał socjalistycznej Polsce jakikolwiek rozwój. Przekonał się o tym premier Jaruzelski, przekonał się o tym premier Messner i przekonał się o tym premier Rakowski. Przy tak dużym (proporcjonalnie) zadłużeniu socjalistyczna Polska była sparaliżowana. Polska nie miała najmniejszych szans by dogonić Węgry w perspektywie przynajmniej 50 lat. Węgrzy "na zawsze" mieli pozostać społeczeństwem czterokrotnie albo pięciokrotnie bogatszym i należało się z tym "na zawsze" pogodzić.

"Zawsze" oznaczało w przypadku Polski jakieś 23 lata. Obecnie niemal wszystkie wskaźniki gospodarcze - gdy porównujemy się z Węgrami - są po naszej stronie. Oczywiście, to po części "zasługa" koszmarnych węgierskich rządów, zarówno lewicowych, jak i prawicowych, ale fakt jest faktem, że "zawsze" w tym przypadku trwało nie więcej niż 25 lat. I zawsze powtarzam, patrząc na rok 1989, że to się nie miało prawa wydarzyć. Przepaść między Węgrami a Polską była zbyt duża.

05.06.2014 18:01
Drackula
79
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

te puste polki sklepowe to nie taki znowu mit. Wiele zalezalo od tego gdzie ten sklep sie znajdowal i jak regularne dostawy mial. U mnie na wioskach i malych miasteczkach polki byly pelne przez kilka godzin po porannej dostawie a potem znow kilka dni pustek. Pamietam jak matula chowala kilka wiecej kilo maki czy innych produktow pod lade aby rodzinnie rozdac albo do domu zbarac. Fakt ze pracowala w sklepie GSU a dodatkowo mielismy gospodarstwo z dosc pokaznym inwentazem zywym powodowal to ze raczej stol zawsze byl zastawiony, tyle ze bez rarytasow.

Jako smyk najbardziej pamietam kiedy przywiezl taki prawdziwy sok mango w malych puszkach, cala zgrzewke mi matule wtedy uchowala a dozowalem ten soczek sobie chyba przez po roku potem :)

Na posiadowe na moja komunie ojciec zabral mnie i kilku swoich kumpli do miasta wojewodzkiego na zakup wedlin " lepszej jakosci" co by miastowej rodzince domowe wyroby w gardle nie stanely :). Kumple byli potrzebni aby wiecej kupic bo miesiwo dawali jedynie na przydzial a w kolejce sie nastalismy od godziny 4 do jakiejs 11. Oczywiscie polki byly caly czas puste bo sprzedajacym nawet nie oplacalo sie wyciagac kielbas i wieszac bo wszystko szlo na pniu a po czwartku kolejna dostawa byla dopiero we wtorki :)

Forum: 25 lat Wolności!