Kiedyś mama coś takiego kupowała, nazywała to ścinki wołowe, aczkolwiek po wpisaniu w google tego hasła znajduję tylko jakieś niepokojące rzeczy dla psów, było to takie gumiaste twarde do pogryzienia, dosyć słone, w smaku bardzo przypominało jerky, ogólnie oprócz tej gumowatości podobne do jerky, z tym że w odróżnieniu od suszonej wołowiny było to tanie, podobno można czasami dostać w sklepach mięsnych. I nie, nie były to penisy.
Ścinki wołowe to resztki z tego co idzie na wołowinę. Tanie bo kupuje się je dla psów. Gumiaste pewnie dlatego ze do tego podstarzałe. Pełne to chrząstek i innych rzeczy, które psy lubią.
Z tym że te psie są kompletnie suche, a te "moje" miały w sobie jeszcze mięsko, nie bez powodu były gumiaste.
Kiełbasa?
wspolczuje psu, jesli dajesz mu okrawki z szynek i innych wedlin... daj znac kiedy pies bedzie mial raka.
Rozmawia dwóch meneli :
-Wiesz, jadłem kiedyś u wietnamców, za parę groszy, takie danie. Wszystko było ok tylko znalazłem w nim gwoździa i drzazgę -
-Znam to, była to psina III gatunek czyli pies zmielony razem z budą -
U mnie w markecie takie mięso jest pod nazwą wołowe-rosołowe lub wołowe drobne :D Może to Cię naprowadzi na jego trop