Temat jest poważny, bo jak patrzę to każdy znajomy i w ogóle wszyscy, u których byłem w domu robią kanapki normalne, czyli jedna kromka chleba + dodatki, a ja nawet jak miałem 5 lat to wolałem przyłożone i do dzisiaj jak robię kanapki to u mnie kanapką jedną są dwie kromki przyłożone (a pomiędzy nimi dodatki). Nigdy nie jem kanapek zbudowanych z jednej kromki, może są niewygodne w jedzeniu dla mnie, nie wiem. Po prostu wolę z dwóch kromek.
A jak jest u was? Czy jestem jedyną taką osobą w kraju? (czułbym się zaszczycony i taki unikalny)
w pracy/na studiach jem zlozone z dwoch.
W chacie jem normalnie z jednej
czyli jesteś standardowym człowiekiem, a ja na razie unikalnym, choć zaraz może ktoś wpadnie i powie, że też w domu je przyłożone jak ja, wtedy nici z mojej sławy i udzielania wywiadów w tv
Ja jem z trzema.
z trzema robię czasami jak chleb się kończy i są ostatnie 3 kromki, ale to wyjątki i rzadkie i to wciąż dla mnie jest lepsze niż 3 kanapki jednokromkowe
Może pora wydać książkę. Będzie bestseller? Hollywood nakręci film na podstawie tej książki.
Jestem pewny, że Ty jako jedyny w Polsce (ba! na świecie nawet) jesz kanapki z dwóch kromek chleba.
jak barcelona nie strzeli dwóch bramek to będę wpierdalał kanapki bez chleba albo suchy chleb ;)
Jaki? Przyłożony? Do czego przyłożony? :D
Ja to od zawsze jadam kanapki "podwójne" z dwóch kromek chleba i wszyscy których znam robią tak samo.
A "pojedyncze" to co najwyżej jako przekąska na jakiejś popijawie mogą służyć...
Wyjatkowy jestes pewnikiem z tego powodu, ze nazywasz to "chlebem przylozonym".. Nie wiem skad jestes, byc moze gdzies takie powiedzenie jest popularne, ale sam nigdy w zyciu takiego okreslenia nie slyszalem.
albo suchy chleb
[*]
ze nazywasz to "chlebem przylozonym".. Nie wiem skad jestes, ale nigdy w zyciu takiego okreslenia nie slyszalem
Ja też. Do teraz za bardzo nie wiem o co mu chodzi.
Ja robie sobie kanapki pod roboczą nazwą "anakonda tapira" tzn. musze tak rozwierać paszczę azeby kanapka zmiescila sie w jamie ustnej.
spoiler start
nie no żartuję, normalne z jednej kromki
spoiler stop
Thun, czyli tylko ty jesteś moim ziomalem. Miło cię poznać.
Serio słowa "chleb przyłożony" są wam obce? haha. A nie wiem dlaczego tak, może dlatego, że kromka chleba jest przyłożona do drugiej kromki? (tak jak szklankę przykładasz do ściany by podsłuchiwać)
Ja nie cierpię jeść kanapek przełożonych w domu. Ale znów nie cierpię jeść kanapek nie przełożonych poza domem (np. w pracy czy wycieczka).
Ja to lubię sobie w domu robić takie wypasione kanapki z dużą ilością składników i w tym wypadku "przyłożenie" to jedyna słuszna opcja, bo trzeba to jakoś od góry przytrzymać.
Kromki w chlebie są dwie. Reszta to skibki.
Dodajmy, ze w Poznaniu. Pewnie stad te opinie o skapstwie Poznaniakow - glodny czlowiek poprosi takiego o kromke chleba, i uslyszy "nie dam, bo mam tylko dwie, potrzebuje na przylozona kanapke".
u mnei się mówiło: klapsztule :)
w poznaniu są skibki, ale na kromki mówimy piętki
Kanapki jem bez chleba. Kroję grubo szynkę i smaruję ją masłem. Stać mnie, to jem!
niestandardowo gruba skibka - wersja ekonomiczna kromki - procentowo dużo chleba, mało obkładu - najesz się mniejszym kosztem szynki, pasztetu itp
Chleb przelozony? Klapsznita po prostu! Glownie je jem jak zabieram kanapki na wynos gdzies. W domu normalne.
Kromki w chlebie są dwie. Reszta to skibki.
Z kontekstu wnioskuję, ze "twoje" kromki to "moje"...piętki :D
Co do pytania z 1 posta. To tylko na wynos ew. kupione gdzieś w wersji "przyłożonej" W domu normalnie. Szczerze to pierwszy raz słyszę takie sformułowanie.
Ja nie cierpię składanych kanapek. Tylko pojedyncze, tylko świeże.
Dlatego, do szkoły czy pracy noszę ze sobą pokrojony chleb oraz osobno dodatki i narzędzia do przygotowywania ich.
Najgorszy jest smród takich kanapek, które siedziały w folii pół dnia. Nie wiem jak można coś takiego jeść.
A teraz policzcie ile kalorii ma ta wasza kanapka:
2 kromki chleba - 160kcal,
5g masła - 38kcal,
20g plaster szynki wieprzowej - 50kcal, lecz skoro podwójna ilość chleba, to plastry prawdopodobnie dwa - 100kcal
Daje to w sumie ~300kcal + ~20kcal na warzywa, co jest połową obiadu.
Dieta kanapkowa i duże spożycie pieczywa, szczególnie białego, to zguba.
[15] Też nie znam "przyłożone" ale o to chodzi, że nasz język jest tak różnorodny, w zależności od regionu. Całe życie , u mnie, mówi się : "wychodzę na dwór", natomiast będąc w Sanoku i okolicach, słyszałem : "idę na pole".
Cholera, a na wschodzie jak zwykle zacofanie, klapsznit (-ów?) tu nie ma, skibki to kromki, kromki to piętki, kanapki to po prostu kanapki, te z dwóch kromek co najwyżej można określić jako podwójne, choć gebneralnie nikt tego nie robi i sie nie zastanawia nad inna nazwa, po prostu takie sa wygodne do jedzenia poza domem i takie się ewentualnie robi, co jest oczywiste... I jak tu ma być dobrze?! Trzeba uciekać na Ślunsk, po klapsznity i kreple!
W robocie jem złożone.
W domu nie złożone.
Które wolę, nie jestem pewien, jeden grom.
[34]
Wychodzisz na dwor bo masz podworko pod oknem.
Wychodzisz na pole bo masz pole
Rzeczywiscie zalezne od regionu. Wies / miasto