Witam, wlasnie zauwazylem tutaj na forum temat o Anglii i naszlo mnie na zalozenie tego tematu.
Mam mozliwosc wyjazdu do Norwegi do pracy, jest juz tam moich 2 znajomych. Pensja to okolo 9-10 tys. zlotych miesiecznie, koszt wynajmu mieszkania razem ze znajomymi to okolo 1000-1100 zlotych. Okolice Bergen. Jak wyglada tam zycie? Czy z tych 8-9 tys (po odjeciu mieszkania) mozna jakos "ciekawie" pozyc i jeszcze cos odlozyc? Mam na mysli w miare skromne zycie, ale bez przesady. Jedzenie, czasami, ale nie za czesto jakis alkohol, treningi (okolo 200-300 zlotych miesiecznie) itp
Chetnie poczytam co macie do powiedzenia w tym temacie i z gory dzieki ;)
Jeśli zamierzasz oszczędzać, to raczej "ciekawie" nie pożyjesz. Jedzenie jest cholernie drogie w porównaniu do Polski, dobrze obrazuje to zresztą sklep z polskimi produktami, który jest na Nygardsgaten w centrum Bergen. Kubuś, który u nas kosztuje 3 zł z hakiem to tam dziesięciokrotnie większy wydatek. Norweskie produkty też tanie nie są. Na zadupiu w Asker koło Oslo za chleb, dziesięć jajek, kostkę masła, piwo, półtoralitrowe Pepsi i dwa zielone jabłka zostawiłem ponad stówkę. W większych miastach to już w ogóle jest masakra. Piwo w knajpie w centrum Bergen zaczyna się od 30 złotych, papierosy to wydatek 40-50 złotych :)
Zresztą zapytaj znajomych, którzy już tam siedzą, może mają opanowane sposoby na tańsze życie niż sporo Polaków, którzy w Norwegii jadą na Żubrze i Marlborasach z przemytu ;)
A tak w ogóle zazdroszczę. Bergen - tam chcę umrzeć :)
Jeśli chodzi o polską emigrację to Norwegia jest mocno "robotnicza", Twoja pensja też na to wskazuje, niemniej jednak ja bym jechał, bardzo na luzie wyżyjesz za 10 000 PLN (netto) o ile tak jak piszesz z mieszkaniem zamkniesz się w 1- 2 tysiącach.
Ceny niby mają z kosmosu, ale jak byłem jeszcze w szkole średniej to pojechałem tam do roboty na wakacje i 1500-2000 zł miesięcznie nie byłem w stanie wydać (tylko, że nie piję i nie palę + uważałem, ze słodyczami bo lubię i na nich też można popłynąć, no i niestety na mięsie, ale tego sobie nie odmawiałem).
Z tych 10 tysi na spokojnie połowa Ci zostanie na rozrywki już po odliczeniu kosztów życia.
Przypomniało mi się jeszcze, że norwescy pracodawcy przychylniej patrzą na osoby władające językiem norweskim, czasem wysyłają dobrych pracowników na takowe kursy - więc wystarczy chcieć.
Ale fajna strona główna dziś ;)
czy ktos z Was orientuje sie, ile moze kosztowac jedzenie, mam na mysli polprodukty, by samemu gotowac. tylko zywnosc, alkohol mnie nie interesuje. duzo warzyw, makarony, ryz, mieso, jajka, maka, przyprawy, maslo, itp. najlepiej w przeliczeniu tygodniowym.
jesli moglbym prosic, to podac kwote w koronach norweskich, mierzi mnie przeliczanie obcej waluty na zlotowki, kiedy zyje sie i mieszka w innym miejscu niz Polska :)
czy to prawda, ze przez pierwsze cztery lata pracy w Norwegii, placi sie tylko 15% podatku?
oferta ok. 390000 koron rocznie brutto to opcjonalne wynagrodzenie? chociaz nie wiem czy to pytanie ma racje bytu, skoro w Norwegii po prostu zyje sie stabilnie i na dosc przyjemnym poziomie, niezaleznie od pelnionych obowiazkow. przypadkiem to nie Norwegia jest krajem, w ktorym rozwarstwienie finansowe spoleczenstwa nie jest drastyczne i nawet obywatel pracujacy "na kasie" jest zadowolony z zycia?
dziekuje :)
Zgadza się. Norwegia jest krajem, w którym pokazujący rozwarstwienie dochodów indeks Giniego jest jednym z najniższych na świecie. Robotnicy się cieszą, wysoko wykwalifikowane osoby już mniej.
BTW.
Norwegia dzięki ropie na morzu północnym stała się takim bogatym krajem? Jaki wpływ ropa ma na pensję np. pani na kasie? Czy może bogactwo tego kraju uzależnione jest po prostu od regionu skandynawskiego, gdzie generalnie Szwecja, Finlandia to zamożne kraje.?
pikolo --> Jak najbardziej dzięki ropie Norwegia staje się bogatsza.
Raz, że osoby czerpiące zyski z ropy są bogatsi i wydają pieniądze płacąc innym ludziom, którzy się bogacą.
Dwa, że zwiększa to popyt na ich walutę dzięki czemu cena tej waluty rośnie i ich przeciętne zarobi stają się równowartością naszych 10 tyś zł.
pikolo --> stopien wzrostu wynagrodzenia nie jest wprost proporcjonalny do wydobycia ropy czy gazu. Norwegia inwestuje te pieniadze w spoleczestwo (np. edukacja), a znaczna czesc odklada na ewentualne gorsze czasy - tak przynajmniej twierdzi zaprzyjazniona Norwezka.
Tak samo Polska stanie się krajem mlekiem i miodem płynącym, dzięki złożom gazu łupkowego. Nasi mądrzy i wspaniałomyślni Politycy zainwestują pieniądze uzyskane z wydobycia tak, że już nigdy nie będziemy musieć martwić się o przyszłość naszego kraju.
Radaar - przy pensji 390 000 NOK/rok to masz 32 500 NOK/miesiąc co daje 23 617 NOK na rękę tj. ok. 12 000 PLN na rękę, czy to dużo jak na Norwegię to już musisz sobie sam odpowiedzieć. Moim zdaniem lepiej wybrać Alaskę, przynajmniej większa przygoda życia ;)
Ale za to ładne krajobrazy i przyroda
Które znudzą się po pierwszych tygodniach, skrajnie miesiącach pobytu tam, za to wieczne zimno i wcześnie zapadający zmrok nie są za przyjemne, to jest główny powód dla którego nie chciałbym mieszkać w krajach skandynawskich nie ważne jak bogate by były, ponoć ta niemalże prohibicja jest głównie spowodowana tym, że tam ludzie wracając z pracy mają już ciemno i zimę za oknem, co więc robić przy tak depresyjnych warunkach? Pić. I wcale ta teoria nie wydaje się tak głupia, ja jakbym miał jechać do norwegi to co najwyżej kilka miesięcy/lat, odłożyć trochę kasy i wrócić do kraju, bo w Norwegii dłużej niż tych kilka lat bym raczej nie wytrzymał.
Stalin_SAN > Z tego co mowil mi moj kolezka to Bergen jest na zachodzie i nie ma tam takiego czegos o czym mowisz, pogode maja raczej angielska, duzo deszczu, temperatury raczej srednie, nie ma mrozow i malo sniegu.
Czyli podsumowujac, zarabiam okolo 9-10 tys. PLN, za mieszkanie place okolo 1000-1100, alkohol okazyjnie, albo i bardzo malo, ze wzgledu na treningi, jedzenie smaczne, ale nie drogie, da sie w 2-3 lata odlozyc ciekawa sume?
Faat -> Da się i to bez problemu. A biorąc pod uwagę że będziesz zapewne pracował na biało, bo na czarno to akurat w Norwegii praktycznie się nie pracuje to "na coś" równie dobrze dostaniesz bez problemu kredyty z oprocentowaniem "śmiech na sali".
Przykład ze Szwecji: znajomy wziął kredyt 60.000 koron, na dwa lata.. wysokość całkowita odsetek: 6000 koron. Więc nawet tego nie poczuje w żaden sposób gdzie w Polsce oddawałby połowę pensji albo i więcej... A w Szwecji oddaje miesięcznie 1/10 pensji.
Z cenami jedzenia też nie przesadzajmy - pewnie, porównując na złotówki i do polskich pensji to można szybko zejść na zawał, ale pracując za "ichnie" pensje to i tak kupisz więcej niż w Polsce za "minimalną", o rachunkach nie wspominając.
Masz okazje - jedź i nawet się nie zastanawiaj, nie masz nic do stracenia - a jak będzie Ci się chciało zapisać na kurs języka to już w ogóle...
Edit: Tylko pamiętaj, nie wieź spirytusu - bo jest nielegalny i pójdziesz do ciapy na dzień dobry :)
Edit 2: I weź parasol, płaszcz przeciwdeszczowy i kalosze :D
"Od 29 października 2006 roku do 21 stycznia 2007 roku padało codziennie przez 85 dni."
:D :D :D :D
Faat - co byś miał tam robić? Bo jeśli pracować na platformie, to uwierz mi, ale daruj sobie..
Nie, nie. Praca latwa i przyjemna po 7 godzin dziennie, moj znajomy jest juz tam rok i od 10 do 11, a nawet pozniej rozmawia ze mna przez facebooka. W porownaniu do mojej pracy wakacyjnej w tym roku to co on tam robi to pikus.
Co zmienia jezyk? On pracuje w kinie, zna angielski i dostaje 10 tys okolo, gdybym znal jezyk jest szansa na duzo lepsza prace? Ktos mial taka sytuacje?
Faat -> No to chyba oczywiste że znając język lokalny masz zupełnie inne warunki na rynku pracy niż znając tylko angielski. Pewnie - tam Angielski zna praktycznie każdy, ale jednak mówiąc w "rodzimym" języku patrzą na człowieka inaczej.
Może ma drugie miejsce wolne? :D
Jeżeli jest praca to wszędzie będzie się dobrze wiodło. Nalezy się jednak dobrze do tego przygotować.
[link]