Podajcie tytuły filmów, na których poleciała wam łezka. Ja osobiście pamiętam film "Za wszelką cenę" C. Eastwooda (bardzo polecam swoją drogą). Naprawdę łzy mi leciały pod koniec filmu. Co z tego że mam "dwudziestkę" na karku. Jak widać nawet facet potrafi się wzruszyć ;)
Nie wstydźcie się panowie, to żadna ujma. Każdy może zapłakać na czymś co go przeszywa. Nawet jeśli to "tylko" film.
Bez wątpienia ostatnia scena Brokeback Mountain. http://www.youtube.com/watch?v=JCOtanyEqAQ
Mówcie sobie co chcecie, ale chyba najpiękniejszy film o miłości jak powstał.
Z klasyków to smutno robi się zawsze podczas Króla Lwa i Zielonej Mili. Ale to raczej taki bierny smutek, bez łez. Jedynie przy Brokeback oczy zrobiły mi się wilgotne.
Płakać nie płakałem na żadnym filmie, ale wzruszenie pojawiło się u mnie pod koniec Ostatniego Samuraja, w Gran Torino i w Hatchiko. Pewnie było tego więcej, np. za gardło chwyciło mnie zakończenie Morczny Rycerz Powstaje. :D
Standardowo Krol Lew, Ostatni Smok ( śmierć Draco), Gladiator (końcówka z przemowa siostry Kommodusa), Ostatni Samuraj (końcówka)
Oprocz tego łezka poleciala mi na ostatnim odcinku ostatniego sezonu Dragon Balla ale to nie film :p
Kto na tym nie roni łzy ten zimny sku*wiel bez uczuć
Castaway, scena, gdy bohater nie upilnował Wilsona (piłki) i ta odpłynęła porwana przez fale morskie.
Władca Pierścieni (we wszystkich częściach były mocniejsze sceny)
Braveheart
Głównie te dwa, były jeszcze jakieś filmy które mnie zaledwie wzruszyły ale bez porównania do dwóch powyższych :)
Było kilka takich momentów, gdzie uroniłem jakieś tam łzy albo jakaś scena, która "chwyciła za gardło", ale kurde nie mogę sobie za nic przypomnieć jakiegoś tytułu.
Plakac, nie plakalem, ale podobnie jak u marcusa - wzruszylo mnie zakonczenie nowego Batmana - w kinie robilo pioronujace wrazenie.
Oprocz tego przypominam sobie III epizod Star Wars.
0 takowych było, nie wiem czemu ale fikcyjne historie mnie nigdy nie wzruszały, straszyły, bawiły - owszem, ale nie wzruszały, no może trochę coś było czuć w gardle...ale tylko tyle
Zielona mila, ale to ostatnio, jak oglądałem pierwszy raz to mnie nie ruszyło, tyle że wtedy byłem troszkę młodszy.
Na każdej polskiej komedii wydanej po „Dzień kojota".
Bynajmniej nie ze śmiechu.
Jak byłem w przedszkolu, pamiętam to jak dziś. To był film "Uwolnić Orkę" nie pamiętam która część, w każdym razie ktoś tam ją na wolność wypuścił :D
Żeby popłakać się przy Hachiko to trzeba mieć 5 lat, albo być upośledzonym durniem.
O bylbym zapomnial, egzekucja Wallace'a w Braveheart tez chwytała za serce...FRREEEEEEDOOOOOM!
Co to jest Hackiko? Google znajduje jedynie „Mój przyjaciel Hackiko" z Richardem Gere.
Jeśli to ten film to, um.... to „Niedźwiadek" z 1988r. wypada lepiej.
@up
dzięki za spoiler frajerze.... nie, nie obchodzi mnie że ten film jest stary i puszczany w TV. Spoiler to spoiler a ty plakietkę zarobiłeś -.-
Na żadnym filmie nie płakałem, choć było kilka które wywołały u mnie naprawdę mocne emocje- Braveheart, Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda, czy Życie Carlita
W sumie to trochę zazdroszczę innym umiejętności aż takiego zaangażowania się w oglądany film.
[3] Film zajebisty, polecam.
Może nie płakałem, ale wzruszenie było oczywiście przy "Gladiatorze" - końcówka i "Jestem Legendą" jak główny bohater musiał zabić swojego psa.
Zbijcie mnie, ukamieniujcie i spalcie na stosie, ale był to Pearl Harbor.
spoiler start
Gdy jeden mówi drugiemu, że to ten drugi będzie ojcem dziecka.
spoiler stop
No i Zielona Mila oczywiście. :)
Zielona Mila, Radio, odcinek Fali Zbrodni, w którym zginął Budrys, kilka scen w Dragon Ballu :),
Nie mam zwyczaju płakać na filmach, ale kilka mocniej mnie wzruszyło."Mój przyjaciel Hackiko" "A.I. Sztuczna inteligencja" "Zielona Mila", było tego jeszcze sporo, ale myślę, że te pozycje wystarczą.
No to nie będę oryginalny...
Zielona Mila
I za gardło chwycił mnie koniec Gladiatora
Ja płakałem na zielonej mili :D ;) i na Rocky
[23] to nie ja jestem frajerem tylko ty ignorantem, William Wallace to postac historyczna. Jakbym napisal, ze jakis film o II wś kończy sie przegraną Niemcow to tez mialbys ból dupska? Mam w dupie twoje plakietki.
Płakać to nie, ale ilekroć oglądam Drużynę Pierścienia wzrusza mnie scena śmierci Boromira i do dziś nie wiem dlaczego hehe ;)
Może nie płakałem, ale zapamiętałem że było bardzo smutno na końcu: Labirynt Fauna, Das Boot.
Nie wiesz dlaczego Impaler?Ja wiem patos na najwyższym możliwym poziomie uznanie Aragorna przez Bormira jak króla po wcześniejszym odrzuceniu "my king" uwielbiam patos.
To raczej kwestia sentymentu z dzieciństwa po pierwszym kontakcie z Władcą. Żadne inne wydarzenie nie utknęło mi tak w pamięci po lekturze książki, jak właśnie śmierć Boromira. Bo też nie czarujmy się, scena w filmie jakaś wybitna nie była.
Ink - bardzoniskobużetowy film zalatujący totalną amatorką (wygląda na studencki projekt), przez pierwsze pół godziny zastanawiałem się czy tego nie wyłączyć, a po zakończeniu dałem 10/10.
Końcówka mnie zmasakrowała nie tylko totalnym zaskoczeniem (bo przy takim budżecie te zaskoczenie nie miało prawa się udać, a jednak się udało doskonale), a przede wszystkim ogromną dawką emocji.
Na Królu Lwie jak byłem mały. Na końcu "Gran Torino" tez mnie trochę zbierało...