Mierzylem ostatnio gorącze bo jestem chory gdy nagle gdy wstawalem upuscilem termometr i spadl on na dywan i zbil sie tak jakby tylko ten czubek a reszta nie wiec wziolem szybko ta reszte i zanioslem do rodzicow. Tata pozamiatal to szufelka ale mowil ze to bardzo szkodliwe dla zdrowia i raczej wszystkiego nie udalo sie nam wysprzatac bo nastepnego dnia znalazlem kolejne kolki rtęci. Prosze niech ktos napisze co zrobic aby dokladnie pozbyc sie tej rteci i czy jest naprawde szkodliwa. Prosze o odpowiedz.
Trzeba połknac sporą ilosc rtęci aby była szkodliwa. Skad wiem? Znajomy kiedys połknał polowe rtęci z termometru i nic mu nie bylo... chociaz kto wie moze chodzi teraz napromieniowany... dawno go nie widzialem :D
Rteć to śmiertelna trucizna nie bez powodu UE wycofała wszystkie te szkodliwe termometry ze sprzedaży, z tego też powodu wycofano zwykłe żarówki i wprowadzono swietlówki które nie zawierają trucizn i nie emitują szkodliwego promieniowania UV jak zwykłe żarówki, a może jednak nie. W każdym razie zrobiono to z pewnością by nam wszystkim pomóc.
tymczasem pierwszy link z gooogla http://www.jtz.pl/jak-zebrac-rtec
Tak, rtęć jest szkodliwa. Choć akurat nie połknięta, to jest niemal całkiem niegroźne...
Najlepiej wyrzucić dywan. I POD ŻADNYM POZOREM GO NIE ODKURZAĆ. Groźne są pary rtęci a odkurzając dywan i tym samym rtęć idealnie ją rozpylisz.
ale raczej nic nie powinno mi sie stac przez jedną noc przezpaną w tym pokoju ??
Był na jednym z kanałów Discovery program o trudnych do rozpoznania chorobach, czy coś w tym stylu. W każdym bądź razie omawiany był przypadek, gdzie małe dziecko zaczęło tracić wszystkie zęby i zaczęły wypadać wszystkie włosy. Krótko mówiąc dzieciak umierał. Później doszli do tego, co się stało. Otóż matce dziecka poleciał termometr na dywan i rozbił się. Mamuśka oczywiście prała i czyściła go na wszelkie możliwe sposoby. Później wszyscy o tym zapomnieli, a dzieciak bawił się na dywanie. Tak naprawdę siedząc na dywanie ciągle przebywał w oparach rtęci, której strasznie trudno jest się pozbyć. Sięgały one na wysokość coś ok. 0,5 metra, a więc szkodziły tylko jemu, a nie rodzicom. Jedynym wyjściem było po prostu wyrzucić dywan.
ale raczej nic nie powinno mi sie stac przez jedną noc przezpaną w tym pokoju ??
wyrośnie ci trzecia noga, na czole
opanuj się...
Ja pierdykam. Dziadek w szkole jak wiekszosc dzieciakow bawil sie kulkami rteci, ma 70 lat i jest okazem zdrowia. No naprawde, umrzemy
Musisz pozbyć sie dywanu! Jeżeli tego nie zrobisz poziom skażenia wzrośnie i będziesz musiał opuścić lokal.
Bez przesady rtęć nie jest jak broń biologiczna, trzeba naprawdę mieć pecha żeby od przebywania w pomieszczeniu gdzie rozlana była rtęć nabawić się jakichś chorób.
z tego też powodu wycofano zwykłe żarówki i wprowadzono swietlówki które nie zawierają trucizn i nie emitują szkodliwego promieniowania UV jak zwykłe żarówki, a może jednak nie. W każdym razie zrobiono to z pewnością by nam wszystkim pomóc.
carmucho--> Ty se jaja robisz??
Opary rtęci są szkodliwe, jak zaczną ci wypadać zęby i dostaniesz biegunki, bólu głowy to zaczniesz się martwić.
Rtęć jest szkodliwa i jeżeli stężenie jest małe wcale nie musi cię zabić, ale może jedynie mieć następstwa dla zdrowia w późniejszym czasie. Możesz na przykład być potem dziadkiem i mieć głupie wnuki.
Zresztą - nie możesz sam sprawdzić na przykład w Wikipedii?
Działanie biologiczne
Rtęć i większość jej związków jest silnie toksyczna i stanowi częste zanieczyszczenie środowiska. Jeżeli dostanie się do środowiska wodnego, mikroorganizmy metylują ją i w ten sposób powstaje związek metaloorganiczny – dimetylortęć. Jest on rozpuszczalny w tłuszczach, a zarazem bardzo toksyczny i trwały – jest to główna postać rtęci, która przedostaje się do organizmów żywych i kumuluje się w nich. Rtęć w środowisku w postaci dimetylortęci była przyczyną kilku przypadków masowego skażenia środowiska.
Rtęć wchłania się również przez drogi oddechowe w postaci par. Z płuc dostaje się do krwi, gdzie wnika do erytrocytów, w których jest utleniana. Pewne ilości rtęci wnikają też do mózgu i przenikają przez barierę łożyskową do krwi płodu. Wchłonięta w ten sposób rtęć wydala się z moczem i w niewielkim stopniu z kałem. Kumuluje się w nerkach uszkadzając je.
Toksyczność rtęci polega na niszczeniu błon biologicznych i łączeniu się z białkami organizmu. W ten sposób rtęć zakłóca wiele niezbędnych do życia procesów biochemicznych.
Ostre zatrucie parami rtęci wywołuje zapalenie płuc i oskrzeli prowadzące niekiedy do śmiertelnej niewydolności oddechowej. Inne objawy to: krwotoczne zapalenie jelit, niewydolność krążenia, zapalenie błony śluzowej jamy ustnej. Uszkodzeniu ulegają również nerki i układ nerwowy.
Spożycie związków rtęci powoduje ślinotok, wymioty, krwawą biegunkę, martwicę błony śluzowej jelit. Pojawia się również pieczenie w przełyku. Podobnie jak w zatruciu drogą oddechową uszkodzone zostają nerki.
Zatrucie przewlekłe małymi ilościami rtęci powoduje początkowo niespecyficzne objawy takie jak ból głowy i kończyn, osłabienie. W późniejszym czasie dochodzi do zapaleń błon śluzowych przewodu pokarmowego, wypadania zębów i wystąpienia charakterystycznego niebiesko-fioletowego rąbka na dziąsłach. Obserwuje się też postępujące uszkodzenia OUN: zaburzenia snu, upośledzenie koncentracji, zaburzenia pamięci, zmiany w osobowości. Później pojawiają się drżenia rąk i nóg, niezborność chodu. Charakterystycznym objawem jest zmiana charakteru pisma na tzw. "drżące pismo". W zatruciu przewlekłym również obserwuje się uszkodzenie nerek.
ale raczej nic nie powinno mi sie stac przez jedną noc przezpaną w tym pokoju ??
Nie - raz że większość zebrałeś.
Dwa - że rtęć paruje BARDZO powoli, jedna kropla dziesiątki dni.
Więc jedna noc nie zaszkodzi.
Ale dywan wyrzuć. Bo rtęć jest prawdopodobnie tylko w nim, a na pewno jej nie usuniesz.