Czy mogę sobie legalnie pójść do punktu gdzie robią ksero itd. i sobie wydrukować książkę w PDF z mojego pendrive? Mowa o książce w języku angielskim, której pewnie nie da się kupić w żadnym polskim sklepie.
mysle, ze:
1. w duzym pkt. uslugowym mozesz miec "pytanie o prawa autorskie"
2. w malym wlasciciel moze byc bardziej otwarty na Twoja potrzebe
3. to czy sie da kupic czy nie dana ksiazke w PL ma zadne znaczenie (masz w ksiazce informacje o prawach autorskich i pewnie notke ze zadna czesc tej publikacji ani elektronicznie ani w druku ani w zaden inny sposob nie moze byc wykorzytana bez zgody autora / wydawnictwa)
Nie zdarzyło mi się jeszcze, by Xero(wo)man pytał się o jakieś prawa albo odmówił mi skserowania/wydrukowania czegokolwiek :)
Tu jest Polska, liczy się ilość stron w kolorze, a nie prawa autorskie :P
legalnie? Kradzież jest kradzieża.To tyle co do legalnosci tego procederu.pytaleś o legalność..
Potem spojrz w lustro : powiedz sobie : jestem zlodziejem ,a nastepnie z calym przekonaniem idz skserowac ksiazke do pierwszego lepszego punktu.Skseruja.
Potem spojrz w lustro : powiedz sobie : jestem zlodziejem
Łamanie praw autorskich to nie złodziejstwo.
Jak ja uwielbiam takie pieprzenie o byciu złodziejem.
W zasadzie, to nie wydaje mi się, że kiedy wypożyczę daną książkę z biblioteki, to autor dostaje jakiś profit od tego, że właśnie to ja ją wypożyczyłem.
Większość studentów przestałaby być studentami, gdyby nie punkty ksero. Wszystkim tak rzewnie broniącym praw autorskich wskazuję drogę prowadzącą w stronę drzwi.
[edit]
Do wszystkich osób, które będą pluć jadem w moją stronę - jeśli książka jest osiągalna, jest to (załóżmy) jakaś powieść, to albo udaję się do biblioteki, albo do księgarni. W sytuacji, w której książka jest trudno dostępna - nie mam skrupułów przed wydrukowaniem potrzebnych mi rozdziałów.
Grzesiek -->
a widzisz - niestety osobiscie przytrafila mi sie taka sytuacja jakies 4 / 5 lat temu - wpadam do pkt. xero na pl. 3 krzyzy z ksiazka do xerowania (nawet nie z PDF do druku) i mowie ze poprosze cala - a baba (nie wygladala jak kobieta ani dziewczyna wiec korzystam z tego slowa w tym wypadku:) mi na to - trala la la nie gdyz prawa autorskie ... wymieklem nieco - ksiazka mi byla z koniecznosci a nie dla przyjemnosci potrzebna do xerowania - poszedlem na krakowskie przedmiescie i tam bez problemu w mniejszym zakladzie mi kolo zrobil xerokopie, ktora mi byla potrzebna zebym mogl na niej notatki robic (a nie niszczysc ksiazke piszac bezposrednio na niej).
eltexo : czemu uwielbiasz texty o byciu zlodziejem.Tak jestes nim .Amen.W momencie gdy kserujesz ksiazke jestes zlodziejem.Warto miec te swiadomosc.
NIe wynika z tego nic zlego.W polsce zlodziej ( w polityce ofc i biznesie) ma szanse na wielka kariere i sa to jego zalety , a nie wady :)
Po prostu w polsce bycie zlodziejem i oszustem to zaszczyt.Wiec w ttrenowaniu tych cech nie ma nic zdroznego.wiecej im wiecej trenujesz tym lepszym bedziesz zlodziejem i wyzej zajdziesz :)
To zabawne jak ludzie dali się zindoktrynować i wmówić sobie że oczywiste kiedyś czynności (kiedyś w znaczeniu przez stulecia) są obecnie naganne. No cóż machina propagandowa rozkręcona jest na najwyższych obrotach. Nie oszukujmy się, gdyby dostęp do wiedzy odbywał się na zdroworozsądkowych zasadach nie byłoby problemu - pazerność koncernów wydawniczych prowadzi do patologii.
OCZYWIŚCIE ŻE MOŻESZ. O ile wszedłeś w posiadanie egzemplarza w ramach dozwolonego użytku.
Dlaczego możesz?
Bo ZA TO PŁACISZ!!!
W cenie każdej kserokopiarki, każdego opakowania tonera i KAŻDEJ ryzy papieru jest zawarta opłata z której pokrywane są "straty" autorów których dzieła powielasz w ramach dozwolonego użytku.
PDF ma w sobie zawarte wszystkie potrzebne ograniczenia, jeżeli nie wolno go drukować to nie będzie się dało.
Soulcather - takie zabezpieczenia MOGĄ być niezgodne z polskim prawem w temacie prawa autorskiego.
Dessloh: dawniej bylo wszystko jasne wiesz? tak sie nie robi a tego tez nie powinienes robic jesli jestes uczciwym czlowiekiem.Ale swiat zszedl na psy.Uczciwosc i honor g... teraz znacza.
ZLodziejstwo traktuje sie z przymruzeniem oka , a oszustwo :ot co tam ze spisywal na maturze ....oszustwo tez.
Studenci kupuje na skladke 1 ksiazke i kseruja ją na 4 ...Dessloh wie : to jest uczciwe .
I kolo mowi ze ja jestem pokrecony.
Ale coz pewnie w tych nowych czasach w ktorych robienie przekretow to powod do dumy tak jest.A tych ktorych wykiwano nazywa sie oficjalnie chciwacami ;))
Po pierwsze. Łamanie praw autorskich nie jest kradzieżą :) Kradzież w Polsce jest karana od 250 zł (o ile pamiętam), a łamanie praw autorskich - bez limitu :) Gdyby to była kradzież to można by olać prawa autorskie, bo konsekwencje byłyby dużo lżejsze.
Po drugie. Skserowanie książki jest tak samo legalne jak skopiowanie filmu albo mp3. Problem jest inny. Po pierwsze jest to dozwolone przez ustawę w ramach użytku prywatnego. Jak sama nazwa wskazuje musi być to użytek prywatny i 99% przypadków tak jest. Jak sobie skseruje Harry Pottera to nikt się nie doczepi, ale jeżeli byłbym dentystą i skserował sobie jakieś czasopismo o leczeniu zębów to nie będzie użytek prywatny, bo wykorzystam to zawodowo. Student teoretycznie nie prowadzi działalności gospodarczej, ale książka jest mu potrzebna do nauki, którą wykorzysta w przyszłym życiu zawodowym (lub nie). Czy to dalej jest użytek prywatny? Stawiam, że tak ale głowy nie dam sobie uciąć.
Po trzecie. O ile można sobie w większości przypadków skserować książkę, lub wydrukować we własnym zakresie, to jak idziemy do punktu ksero, to nastąpi złamanie praw autorskich. Tyle, że łamiącym prawo nie jest ten kto zleca skserowanie, ale ten który kseruje. Czerpie z tego korzyści majątkowe (nie kseruje charytatywnie, ale za kasę). Pewnie o paserstwo zahacza, a na pewno łamie art. 117 ustawy o prawie autorskim, czyli w skrócie - nie może zwielokrotniać utworu (w przypadku punktu ksero nie ma mowy o użytku osobistym/prywatnym).
graf_0 --> Nie ma znaczenia w jaki sposób wszedłeś w posiadanie tego egzemplarza. Ustawa o prawie autorskim nic w tym przypadku nie mówi (pisze).
Więc odpowiadając na pytanie. Nie, nie możesz skserować sobie w punkcie ksero, choć sam nie łamiesz prawa.
powiedzmy tak ; na I roku studiow sy=tudenci kupuja 1 kiaszke na rok a nastepnie kseruja w 150 egzemplarzach.z Twojego wywoduy wynika ze autor ksiazki powinien cieszyc sie ze ktos kupil choc jedna ksiazke ?
Esese - masz rację. Faktycznie sposób wejścia w posiadanie nie ma znaczenia. Przestępstwem/wykroczeniem może być samo wejście w posiadanie egzemplarza w sposób niewłaściwy.
Jesteś pewien co do odpowiedzialności punktu ksero? Pewnie trzeba by casusów poszukać, bo sprawa chyba nie jest taka oczywista.
Belert --> Tak. Takie mamy prawo (na szczęście dość liberalne). Z zastrzeżeniem, że 150 studentów to dobrzy kumple (sorry - 20-30 bym jeszcze uwierzył), bo jak nie to 1 z nich złamie prawo (ten z książką) i jak go złapią to on będzie miał sprawę.
Art. 23 wspomnianej ustawy (w uproszczeniu!).
Pkt 1. Możesz sobie używać (w tym kopiować) na własny użytek co chcesz poza programami (gra to też program).
Pkt. 2. Z zasady rozpowszechnianie każdego utworu jest zabronione (chyba że właściciel praw do niego na to pozwala), ale jest 1 wyjątek. Wśród rodziny i dobrych znajomych (dobrych w realu, więc uprzedzam - ci z FB odpadają) możesz się zbawić w małego pirata i rozpowszechniać taki utwór bez żadnych konsekwencji (też z zastrzeżeniem programów).
graf_0 --> Z tą odpowiedzialnością ksero nie jestem pewien. Jak się zastanowić to nie jest to takie proste :/ Punkt kserograficzny wykonuje tylko usługę... może jednak się mylę. Poszukałem tak na szybko i jak zwykle - 2 zdania na ten temat. Powiem, szczerze, po zastanowieniu: co do punktu ksero po prostu nie wiem :)
Zmienię odpowiedź. Kseruj, to nie twój problem - ty nie złamiesz prawa :)
Trzeba dodać że kserowanie książek jest właściwe z etycznego punktu widzenia jeśli
a) interesuje cie tylko fragment
b) nie ma innego sposobu aby wejść w posiadanie egzemplarza tego dzieła.
Bo zasadniczo powinieneś kupić, jeśli zamierzasz używać i cię na to stać.
esese
To czy mamy do czynienia z kradzieżą nie jest zależne od wartości przedmiotu zaboru. Wartość przedmiotu zaboru ma znaczenie jedynie w sensie traktowania kradzieży jako wykroczenia lub przestępstwa.
zasadzie, to nie wydaje mi się, że kiedy wypożyczę daną książkę z biblioteki, to autor dostaje jakiś profit od tego, że właśnie to ja ją wypożyczyłem.
Jeszcze nie, ale ma dostawać
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11081489,Oplata_dla_autora_za_wypozyczenie_jego_ksiazki___Sa.html
Bo zasadniczo powinieneś kupić, jeśli zamierzasz używać i cię na to stać.
haha przypomina mi to bajania zlodzieja zlapanego w sklepie z finlandia pod pacha : nie bylo go stac a pic sie chcialo :))
To akurat autentyczne :))
Powstaje pytanie jaka jest roznica miedzy kradzieza wodki w sklepie a kserowaniem ksiazki przez biednego studenta :))Oczywiscie wielka.
Student jest dorbym czlowiekim ktory kseruje sobie ksiazke a zlodziej jest zly bo kradnie wodke.zakladajac ze ksiazka kosztowala np. 100 zl a wodka 45 zl .Hmm... :)
Belert - to jest akurat bardziej złożona kwestia.
Chodzi o dostęp do kultury i kulturę jako taką.
Spotkałem się z głosami ze strony twórców iż piractwo to podatek od popularności.
To znaczy - im więcej tworzysz i na tym zarabiasz, tym więcej wycieka bokiem.
z wodka tez :)) to w sumie tez dostep do kultury ;)
ciekawe ze nikt nie poruszyl tematu odpisywania na maturze albo na studiach.Ale to nie na temat ;)
Piractwo to dość ciekawa kwestia.
Po zaprzestaniu jakiejkolwiek promocji, książka mojej siostry zanotowała 3-krotny wzrost sprzedaży po udostępnieniu jej treści na torrentach i innych forach z nielegalnymi plikami :)
Ściąganie/kserowanie muzyki i książek jest w ogólnym rozrachunku pożyteczne. Zwiększa korzyści autorom i wydawnictwom, a do tego pozytywnie wpływa na rozwój kultury.
Nierzadko na studiach są przedmioty, gdzie wymagane jest korzystanie z kilkunastu książek. Często przy tym zdarza się, że ceny tych książek są zaporowe, bo wynoszą od 100 do 300zł. Do tego dostęp do nich jest ograniczony choćby poprzez zamknięcie nakładu 40 lat temu.
Warto też zauważyć, że do celów uczelnianych wykorzystuje się najczęściej fragmenty poszczególnych rozdziałów. Jeśli ktoś będzie zamierzał pogłębiać wiedzę w danym temacie to z pewnością taką książkę zakupi sam z siebie, a to, że sobie skseruje wcześniej kilka stron działa tylko na korzyść autora, bo dzięki temu dany student może ocenić przydatność i samą wartość merytoryczną tego co jest w niej zawarte.
Podobnie jest z muzyką - gdyby nie możliwość pobrania czy też przesłuchania poszczególnych kawałków gdzieś na internecie, o większości posiadanych płyt wcale bym się nie dowiedział. Z książkami mam tak samo - ściągam jakiegoś ebooka, czytam pierwszy rozdział i podejmuję decyzję czy kupuję i czytam dalej czy odpuszczam, bo mi się nie podoba.
Gdyby nie piractwo rynek fonograficzny i wydawniczy już dawno by się załamał, o czym wspominają sami artyści i wydawnictwa. Wiadomo też, że nie będą oficjalnie zachęcać do piractwa, bo wtedy osoby, które chciałyby zakupić płytę czy książkę prawdopodobnie odpuściłyby sobie ten zakup uważając, że są usprawiedliwione, skoro sam autor/wydawnictwo popiera takie działanie.
Inaczej mówiąc, większość dobrej jakości materiałów znajdujących się na torrentach pojawiła się na nich za sprawą samych wydawnictw, bo to najłatwiejszy i najtańszy sposób na rozpowszechnienie danego materiału.
Czy treść strony internetowej jest tekstem czy programem?
Czy mogę skopiować GOLa?
Czy mogę zmodyfikowaną kopię rozpowszechniać pod swoją marką?
Od jakiej procentowo wyrażonej zgodności tekstu (kodu) mamy do czynienia z plagiatem a od jakiej z kopią?
Czy kopia utworu rozpowszechniana na innym polu eksploatacji jest legalna czy nie?
Jeżeli wykonam transpolację na inne pole eksploatacji to czy uzyskuję jakiś rodzaj praw autorskich?
Itd, itp...
Belert - z wódką to tylko jak na własną rękę produkujesz :)
Poza tym faktycznie, moja wypowiedzieć o tym że "jak cię stać" była niepotrzebana w zakresie tego wątku.
Tym niemniej kserowanie ksieżki piractwem nie jest. Jest to dozwolone korzystanie z utworu ujęte w ustawie prawo autorskie.
@Widzący
Ad.1. Treść strony jak i jej kod html nie jest programem.
Ad.2. Tak, tylko Na użytek prywatny.
Ad.3. W praktyce wszystko zależy od stopnia modyfikacji i co to jest. Np. sprawa Apple i Samsunga. Ogólnie Samsung przegrał, ale chyba w Wielkiej Brytanii wygrał. zatem jest pewna granica, za którą kopia zaczyna być nowym utworem. Nie da się wszystkiego wymyślić na nowo, a na pytanie jak duża powinna być modyfikacja, żeby można mówić o nowym utworze odpowie Ci sąd - z powyższego przykładu wynika, że wynik nie musi być jednoznaczny :)
Ad.4. Nie rozumiem pytania. Plagiat to nie nasz utwór, pod którym się podpisaliśmy (przypisujemy sobie jego autorstwo), ale nie mamy do niego prawa. Może być to plagiat zupełny (czyli kopia) - przepisanie słowo w słowo, albo częściowy - fragmenty (modyfikacja?). Kopia to po prostu kopia i tyle.
Ad. 5. Nie.
Ad. 6. Nie wiem co oznacza słowo "transpolacja" :D
Hłe, hłe, hłe....
A skrypt jest programem czy nie? Czy zapisany zbiór poleceń dla sytemu operacyjnego jest programem czy nie? Czy postać tekstowa kodu Win 7 jest programem czy nie? Na jakim poziomie tekst (na jakim poziomie języka, czy C++, czy asembler, czy kod maszynowy) staje się programem?
Czy program zmieniony przez pozbawienie go zabezpieczeń to kopia czy nie?
Czy można mieć prawa do formy tekstu dostępnego na innym polu eksploatacji bez ograniczeń? (najkrócej, czy forma elektroniczna tekstu swobodnie dostępnego w wersji drukowanej podlega ochronie?)
"Belert - z wódką to tylko jak na własną rękę produkujesz"
A czy to on opracował recepturę? Jeśli sobie pędzi bimberek w piwnicy to korzysta z własności intelektualnych jakiegoś tam prostaczka sprzed setek lat i jego potomków.
@emil kuroń
Biorąc pod uwagę wartość merytoryczną większości postów to prawników tu jak na lekarstwo. ;]
@Widzący
Poddaje się... :)
W kolejności: *tak (choćby PHP, Tcl), *to też skrypt więc możliwe, tak, tak - w każdej formie (C++, asembler, kod maszynowy - to w gruncie rzeczy zwykły zbiór rozkazów), tak - zabezpieczenia nie są częścią programu, choć same w sobie mogą być osobnym programem. Trzeba by uszczegółowić pytanie (kto jest właścicielem praw rękopisu p.s - nie uszczegóławiaj :)))
*To wszystko z zastrzeżeniem. Według prawa program "Hello Word" nie jest programem. Chodzi o stopień skomplikowania... mniejsza z tym.
@Lysack
Na potwierdzenie Twoich słów:
http://www.geekweek.pl/wplyw-zamkniecia-megaupload-na-przemysl-filmowy/370989/
To na koniec jedno proste pytanie -> czy mogę w punkcie ksero skopiować cudzą książkę?
@Widzący
W praktyce możesz. W praktyce jest to naruszenie praw autorskich.
Teoretycznie więc nie powinieneś tego robić, choć masz taką faktyczną możliwość; o ile właściciel ksero się zgodzi. ;]
@Lysack
W mojej działce książki kosztują po 60-150$ używany paperback, a i tak klient ze Stanów może nie chcieć ich wysyłać do jakiejś tam Polski.
Już nie wspominam o tym, że kupiłem sobie w ciemno (trudno coś więcej przeczytać z 800-stronnicowej książki w księgarni) pewien leksykon pewnego języka za prawie 100 zł i były to zupełnie zmarnowane pieniądze. Tego się nie da czytać, tak potworne wodolejstwo.
Z tym wzrostem sprzedaży -- tak jest w przypadku rynku niszowego lub niskobudżetowego. Z pewnością tak nie jest w przypadku promocji supermegahitów. Ale jakoś mi tych wydawców nie szkoda.
Nie możesz wydrukować całej książki, bo jest to niezgodne z prawem.
Wydrukuj ją więc bez strony tytułowej, albo spisu treści.
Jedno pytanie, a tylu prawników.
Nie trzeba być prawnikiem, by odpowiedzieć na pytanie związane z prawem. Nie trzeba być matematykiem, by wiedzieć ile to 2+2.
Czy mogę skopiować GOLa?
Nie skopiujesz GOLa. Nie masz dostępu do bazy danych, ani do kodu wykonywanego po stronie serwera.
Kod HTML, który się wyświetla jest ściągany (i zapisywany, więc kopiowany) z serwera za każdym razem, gdy odpalasz dowolną stronę, która taki kod posiada.
Oczywiście - jak najbardziej możesz taki kod zapisać na dysku i kopiować - wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy i wybrać opcję "zapisz jako..." lub po prostu CTRL+S.
Według prawa program "Hello Word" nie jest programem.
Bo?
Belert brawa za świetny trolling :), klasa światowa.
http://www.spiegel.de/international/zeitgeist/no-copyright-law-the-real-reason-for-germany-s-industrial-expansion-a-710976.html
To tak na pograniczu, ciekawy tekst.
Dodam tylko, że i tak żadnej książki kupować nie mam zamiaru. Wszystkie książki biorę wyłącznie z biblioteki. Nie mam potrzeby chwalenia się tym co przeczytałem i wystawiana każdej przeczytanej książki na półkę.
Tuminure --> Źle napisałem. Chodziło mi, że proste programy nie są chronione przez prawo autorskie. Program musi być oryginalny. Niektórych programów po prostu nie da się napisać inaczej - tzn. większość ludzi wpadnie na to samo rozwiązanie, a to oznacza, że nie jest ono, "twórcze i indywidualne".
Ja niestety ostatnio kupilem ksiazke na amazonie za 250$ plus przesylka. Ostatnie wydanie bylo w 1993 i ksiazka jest strasznie wysoko wyceniona. Oczywiscie autor z tej kasy nic nie dostanie, jedynie poprzedni wlasciciel wiec kserowalbym taka pozycje bez wachania. Niestety w Polsce jest chyba kompletnie nieznana...
ZgReDeK: po prostu uwazam ze zlodziejstwo i oszustwo mamy wpisane w genach.Jako nacja.Z
reszta jest to jeden z powodow ze w polsce jest tak .....po prostu kazdy kazdego chce okrasc lub choc oszukac.Ale to moja opinia.Mam nadzieje ze nikogo nie urazilem :)
Ta, złodziejstwo ;)
Azzie, to co ja mam powiedzieć jak się od pewnego czasu czaję na: http://www.amazon.com/Sled-Driver-Flying-Worlds-Fastest/dp/0972268200/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1354282280&sr=8-1&keywords=Sled+Driver ;) Niestety, nie ja jeden :/ Co kupiłeś, jeśli to nie tajemnica?
Belert, zakładając, że Twój tok rozumowania jest słuszny - pozostaje zadanie pytania na ile w Twoich oczach wydawcy i firmy typu Empik są złodziejami, szczególnie w kontekście ich relacji z twórcami? Bo po głębszym przeanalizowaniu sprawy, może się okazać, że "kradzież" książki to mniejsze zło ;)
Skoro stare sposoby wynagradzania twórców są nieadekwatne do współczesności to zaproponujcie jakieś inne.
Może podatek internetowy?
Widzacy- nie mow tego glosno, bo jakis kretyn polityk na to wpadnie, i za dwa lata bedziemy taki podatek placic.A znajac zycie placic bedziemy na pewno , jak nie za 2 lata to za kilka .
No właśnie... gdyby była możliwość bezpośredniego przesłania pieniędzy autorowi danego dzieła, to chętnie tak bym zrobił po ściągnięciu go z internetu.
Mało tego - nawet zapłaciłbym osobom, które przeredagowały tekst. Autor książki o wartości około 30zł, dostaje z niej 1,30zł. Autor płyty około 2zł...
Naprawdę wolałbym wynagradzać za przyjemność czytania/słuchania twórców, a nie empik, do którego z książki za 30zł trafia blisko dycha...
pisuar: Ale jak sie domyslam ta ksiazka jest tyle warta bo jest limitowana, z numerkami i chodzi glownie o zdjecia (?) ktore na ksero nie wypadlyby najlepiej :)
Ja kupilem "Recovery And Refining Of Precious Metals", sprawdzilem zamowienie na amazonie, wyszlo jednak jedynie 210$ z wysylka :) natomiast chetnie bym mial ja w wersji kserowanej, albo w pdfie, bo chodzi mi jedynie o wiedze w niej zawarta.