Widzieliście kiedyś śmierć na własne oczy? Nie licząc pogrzebów. Zrobiło to na was duże wrażenie czy raczej nie?
Ja miałem 'przyjemność' dwa razy. Raz widziałem jak auto wjechało w przechodnia po czym przeleciał 5-6 metrów odbijając się od ziemi jak kukła. Drugi raz jak wyłowili obok mnie w morzu wielkiego martwego i bladego jak ściana tłuściocha.
Kontemplacja nad ludzkimi reakcjami przy zobaczeniu śmierci na własne oczy. Nie wiem czemu się denerwujesz.
Ale zdecyduj się o czym mówisz, czy chodzi o widok denata, ofiary wypadku (bo wspominasz o pogrzebach i o wyłowionym topielcu) czy o bycie świadkiem czyjejś śmierci? Bo denat w trumnie i topielec to nie śmierć, lecz trup.
Tak czy inaczej temat nie na miejscu.
Osobiście nie. Ale kumpel - zjarał się i w tym czasie jego dziadek miał zawał. spanikował, usiadł z przykurczonym nogami na krześle i siedział bez słowa jeszcze godzinę po odjeździe karetki. Jeszcze rok po tym nie chodził sam do domu dziadków, tylko ze znajomymi. Cóż...
[4] Ogólnie moment śmierci lub tuż po nim. Inaczej jest z kimś w trumnie, który jest cały umalowany, ładnie wyglądający, a kimś kto właśnie odszedł i jego ciało pokazuje to aż zbyt wyraźnie
No, ale przecież normalny wątek, o normalnym zjawisku. WTF. Kto chce ten dzieli się swoimi niecodziennymi doświadczeniami, kto nie chce, albo nie ma takich to nie. tyle
Żeby nie było offtopu. W 6kl gimnazjum, pierwsza lekcja była, jedna z lepszych uczennic późniła się, przyszła w środku lekcji cała rozdygotana, płacząca, coś tam gada pod nosem, nikt nie łapie, o co chodzi..okazało się, że po drodze do szkoły widziała drastyczny wypadek samochodowy..ludzie żywcem spłonęli w aucie..jeżeli ktoś zamknął oczy, patrzył w inną stronę to dalej słyszał jęki tych ludzi..
ja ofiarę wypadku, przy okazji 16 latek bez kasku na motorze w drzewo na zakręcie :( Widziałem za nim przyjechała karetka. Później zmarł. To było w wigilię chyba.
brałem udział w 6 medyczno-prokuratorskich sekcjach zwłok, więc coś tam widziałem.
Ale samego momentu umierania nigdy.
Co jest tak strasznego w tym wątku. Każdy kiedyś umiera, jedni jako dziadkowie inni jako dwudziestoparolatkowie. Co złego w szerszej wiedzy o tym zjawisku. Jak ktoś wie coś więcej o śmierci, to jak samemu będzie tego świadkiem będzie mu łatwiej.
Raz bliska mi osoba umierala na moich oczach. Zbytniej reakcji z mojej strony nie było, taki już jestem.
Ja widziałem. To taki miły, wysoki (smukły?) pan w czarnej szacie z kapturem. Kościste dłonie, blada cera, ponury wyraz twarzy no i ta kosa...
Trawmaj którym jechałem przejechał kobietę w listopadową sobotę. Do dziś pamiętam jak jej otwarta czaszka parowała.
Samej śmierci nie, ale widziałem jak w miejscu wypadku pakują kolesia do worka i ten widok w zupełności mi wystarczy...
Nie. Byłem na pogrzebie wujka rok temu i sam pogrzeb był dla mnie okropny, strasznie to przeżyłem.
[7] - Niby z jakiego powodu ma być usunięty?
Osobiscie nie mialem jeszcze okazji przygladac sie czyjejs smierci, przynajmniej zawsze staralem sie reagowac zanim do czegos takiego doszlo.
Natowmiast swiadkiem czegos takiego byl moj Ojciec (wtedy 10-11 lat).
Wracal akurat z parku ze swoim Ojcem i widzieli jak zamyslona dziewczyna ktora przechodzila przez tory tramwajowe, pod kolami wyzej podanego srodku transportu.
Pozatym moj tata majac 20 lat stracil przyjaciela ktorego wypchnieto z balkonu na osmym pietrze.
Dostal wiadomosc o calym zajsciu i dojechal na miejsce kiedy biedaczek jeszcze dogorywal.
Ciagle jeszcze obwinia sie za to, ze wykrakal mu ta smierc, zal mi mojego Ojca.
Wrazliwa osoba, to on nauczyl mnie co znaczy dobro i nie bycie egoista.
Nie zasluguje na takie problemy.
Mój brat, na moich rękach, w wieku 14 lat, mimo próby mojej reanimacji. W czerwcu minęło 2 lata.
Był już kiedyś taki temat...
Anyway, tak - widziałem, jak auto rozerwało mężczyznę przechodzącego przez przejście dla pieszych. Niezbyt miły widok, tym bardziej, że sam miałem za moment przechodzić...
Jako że dużo samochodem jeżdze (jako pasażer w pracy) to widziałem nie raz ciała w workach.Ale nigdy samego momentu.Mimo to zawsze kiedy widze ciało w worku to robi to na mnie jakies wrażenie.
gnoll
Masakra.Współczuje.
Ja widziałem, ale nie byłem świadomy sytuacji (6klasa). Facet naprawiał instalacje wysokiego napięcia, nagle ostro zaiskrzyło... Następnego dnia dowiedziałem się, ze to ojciec kolegi z klasy. Do tego zięć przyjechał karetką i go reanimował.
Owszem, będąc szczeniakiem.
Raz widziałem jak koleś skacząc na główkę rozwalił sobie głowę - przebrutal. Spędzaliśmy wakacje nad Narwią. Chłopak skoczył do wody po złej stronie pomostu, tam gdzie było płytko, a na dnie leżały spore kamienie. Miałem jakieś sześć lat.
A potem, chodziłem do trzeciej klasy podstawówki, gdy wracaliśmy z kumplem ze szkoły jego sąsiadka rzuciła się z okna. Akurat staliśmy pod klatką i gadaliśmy o pierdołach. Jak łatwo się domyślić, również było nieciekawie.
Nie miałem tej, mocno wątpliwej, przyjemności.
Tak.
Miły pan w średnim wieku, z którym miałem okazję chodzić na basen. Facet w pewnym momencie źle się poczuł, wyszedł z wody i usiadł na ławeczce, po 15 minutach stracił przytomność. Wszystko oglądała jego żona. No i cała reszta osób na basenie.
Zrobiło to na mnie wrażenie.
Oprócz ww. akcji, gdzie zmarła przy mnie bliska mi osoba, widywałem się jeszcze parę razy z nieboszczykami parę chwil po śmierci.
Jednak nie rozumiem, dlaczego się tak przejmowaliście/wzruszaliście. Naprawdę szkoda psychiki na to.
Na moich oczach babka wpadła po samochód ,śmierć na miejscu
Tak wielokrotnie zarówno sam moment śmierci jak i tuż po . Zawsze robi to na mnie wrażenie każdego pamietam nawet sprzed 15 lat.
Widziałem jak na pogrzebie dwoje ludzi ginie od uderzenia piorunem. Tak to jest, kiedy się dotyka wielki metalowy krzyz podczas burzy ._. Widok makabryczny, śmierc na miejscu.
Z tego co pamiętam tylko raz i to dosyć dawno. Nagrzany menel popychał rowerem, postanowił wyprzedzić traktor i się wywalił, głowa niefortunnie wpadła mu pod koło, z tego co pamiętam nie zrobiło to na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia, widok należał bardziej do obrzydliwych niż strasznych, a że ciężko mnie obrzydzić...
Nie doświadczyłem takiej sytuacji. I prawdę powiedziawszy nie chciałbym doświadczyć.
gościu lat ok. 40 dostał zawału w biurze
przyjechało pogotowie, kilka dni później dowiedziałem się że 'po ptokach' :(
Bylem w Wietnamie i widzałem ale to nic przyjemnego zobaczyc to na własne oczy.
Na szczęście nie, ale gdy byłem mały to bardzo mało brakowało, u mnie niedaleko domu jest takie skrzyżowanie które przed modernizacją nie cieszyło się dobrą sławą, usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i hamowania więc pomyślałem kolejna stłuczka, podszedłem popatrzyłem przez ogrodzenie, van ze stłuczoną szybą, pomyślałem że szkoda czasu nawet podchodzić bo coś takiego zdarzało się tam co tydzień. Co się później okazało to że ten van przywalił w młodego chłopaka który był akurat na rowerze, chłopak odleciał na kilka metrów i roztrzaskał czaszkę na asfalcie, chłopak zginął na miejscu, podobno głowa była nieźle pocharatana, ja widziałem później jedynie kałużę krwi, naprawdę wielką, tak jakby dla gościa glowa rozerwała się na w pół i krew lała się ciurkiem, naprawdę się ciesze że tego nie widziałem bo zapewne wtedy jeszcze moja 7 letnia psychika miałaby poważną skazę.
Menel przechodził przez ulicę i go tir go rozjechał. I nogi i górna część ciała leżały gdzie indziej.
Śmierć widziałem wiele razy i codziennie się z nią stykam. Widziałem ludzi w workach i kałuże krwi od czołówki człowieka z tirem... nic mnie nie zaskoczy :)
Jadę pociągiem, nagle się zatrzymał. Z ciekawości wyglądam przez okno i widzę gościa z zakrwawiona głowa. Całe szczęście więcej nie widziałem.