Kryzys jak to powiedział któryś z polityków "łomocze do drzwi", a tu zabiera się biednym ludziom możliwość zarobienia paru złotych poprzez handel uliczny.
Mi tam nie przeszkadza, że ktoś sprzedaje jagody, które rano zbierał w lesie, babcia sprzedaje kwiaty z ogródka, pietruszkę itp.
Lepiej by Ci ludzie sobie handlowali na chodnikach niż stali w kolejce po zasiłki. W trudnych czasach państwo nie powinno przeszkadzać ludziom, skoro obcina pieniądze na pomoc społeczną i urzędy pracy.
Ale przecież tak nie można, bo takie "żyjące" miasto przeszkadza estetom lubiącym podziwiać witryny, niegdyś sklepów i lokali, pozamienianych w oddziały banków i operatorów telefonii.
5 tys. grzywny i konfiskata towaru razi wysokością. Przy niesprzyjającym układzie i gdy sędzia będzie nie w humorze, taka grzywna może zniszczyć komuś życie, bo wpędzi go w pętle zadłużenia.
A wszystko dlatego bo nie kradnie i rabuje tylko sprawy wziął w swoje ręce i handluje.
Przeszkadzają wam ludzie handlujący na ulicach? Popieracie zwalczanie handlu ulicznego tak wysokimi grzywnami?
"Od dzisiaj zaczynają obowiązywać nowe przepisy pozwalające nakładać grzywny za handel w miejscach niewyznaczonych do tego przez gminę. Sprzedawcy, którzy będą handlować na ulicach czy parkingach mogą być ukarani grzywną do 5 tys. zł. Sąd może też zdecydować o odebraniu im towaru."
http://biznes.onet.pl/zakaz-handlu-na-ulicach,18572,4911334,1,news-detal
Nie bądź naiwny - jagódek nikt nie sprzedaje w środku miasta.
Najczęściej są to omijacze przepisów i "filie" większych firemek - jeżeli w ogóle są zarejestrowane.
Kolesie zatrudniają na czarno kilka, kilkanaście babć, sadzają na mini straganikach i tylko podsyłają towar.
A powiedz mi Mirencjum - u ilu staruszek na działce byłeś i widziałeś banany, arbuzy, kilkadziesiąt kilogramów ziemniaków itd. ?
W dodatku po jakimś czasie takie straganiki mają tendencję do niekontrolowanego rozrostu - i za chwilę pojawia się metalowa buda, cichy koleś w zniszczonej nysce podwożący towar i masz już swojego kolesia , co to "wziął sprawy w swoje ręce" - nie płaci podatków, zusów, nie podlega kontroli sanepidu, pih i paru innych instytucji - czy tego chcesz czy nie - działąjących w majestacie prawa.
Tak więc Mirencjum - jestem za wprowadzeniem kontroli takich dzikich straganów, które tak naprawdę w większości przypadków służą jako obejście przepisów podatkowych dla większych cwaniaków.
Saul Hudson --> A słyszałeś o czymś takim jak opłata targowa?
Słyszałem. Jest to opłata ustalana przez właściciela bazaru i trafiająca do jego kieszeni. Wysokość takiej opłaty może przewyższać dochód ze sprzedaży towaru, co skutecznie eliminuje mały handelek.
Doczytaj sobie. Tutaj jest dobre opracowanie http://finanse_lokalne.republika.pl/13_oplata_targowa.htm
[...]"niegdyś sklepów i lokali, pozamienianych w oddziały banków i operatorów telefonii." -> to zdanie to najprawdziwsza prawda, w Gliwicach w ciągu ostatnich lat ilość banków wzrosła chyba pięciokrotnie.
Zamkneli moje dwie ulubione restauracje: Pizza Hut i A Dong, pozakładali tam banki, sklep z firanami też zamienił sie w bank. W domu usług gdzie kiedyś była wyżej wymieniona restauracja, sklep papierniczy, wypożyczalnie kaset i płyt, sklep zoologiczny i szkoła jazdy, dziś jest szkoła jazdy, sklep z tuszami i tonerami, jakiś mały salon fryzjerski i trzy banki.
Wytłumaczcie mi po co nam tyle banków? Zwłaszcza jak na jedfnej ulicy jest nieraz kilka placówek jednego banku?
Mirencjum o czym Ty w ogole piszesz? Nie stac na oplate handlowa to nie handluje. Ostatnio mialem okazje pomagac znajomej i taka oplata w Bedzinie wynosi 200 zlotych miesiecznie + 35 za to, ze sie stoi w danym dniu, a w Myslowicach jest to 500 zlotych. W jeden dzien bez problemu da sie zarobic na taka oplate ale dobrze sobie pobiadolic.
hopkins --> W jeden dzien bez problemu da sie zarobic na taka oplate ale dobrze sobie pobiadolic.
Jak ktoś ma stragan to może i zarobi, ale mi chodzi o zwykłych ludzi, sprzedających coś na ulicy dla poratowania się.
Dzisiaj np jak rano szedłem przez miasto to była to mała dziewczynka sprzedająca na gazecie używane zabawki i facet sprzedający z kosza opieńki.
Mi tam nie przeszkadza, że ktoś sprzedaje jagody, które rano zbierał w lesie, babcia sprzedaje kwiaty z ogródka, pietruszkę itp
Ale mirek przecież to jest szara strefa!
eJay --> Ale mirek przecież to jest szara strefa!
Nie! To biedni ludzie, może i szarzy ale trudno być kolorowym w trudnej sytuacji. Szara strefa jest na Kajmanach i Cyprze.
Do tych, dla których problem nie istnieje. Zapraszam do Polski B. Polecam odwiedzić wszystkie miejscowości, miasta i miasteczka w promieniu 50km od granicy z Ukrainą i Białorusią.
mirencjum - To jest sposób na zmniejszenie bezrobocia. Państwo przyfasoli ogromną karę biednym ludziom, którzy mając słabą psychikę popełnią samobójstwo. W efekcie będzie to sukces, bo bezrobocie zmniejszy się o ileś tam procent. Wilk syty i owca zjedzona.
Nie bądź naiwny - jagódek nikt nie sprzedaje w środku miasta.
Sprzedają. Jagody, kwiaty, czosnek, grzyby, zioła, maliny itd.
Kolesie zatrudniają na czarno kilka, kilkanaście babć, sadzają na mini straganikach i tylko podsyłają towar.
Hahaha :D Jasne. Stoi sobie babcia z bukiecikami kwiatków polnych po 5zł za sztukę i ktoś ją do tego zatrudnia :D Boże, jaka bzdura...
wielokrotnie widziałem przeganianych dziadków z okolic hal mirowskich. nigdy nie rozumiałem komu przeszkadza dziadek sprzedający swój stary garnitur.
Jesteś mirencjum wspaniałym socjalistą! takich więcej potrzeba na świecie!
Szczerze? Bardzo bym chciał, by zasrani lokalni urzednicy, zwłaszcza w polsce B w której mieszkam, ruszyli dupy i otworzyli więcej komunalnych targowisk z symbolicznymi opłatami, bym w lecie i na jesieni mógł od rolnika z polski B, bezposrednio, kupić pyszne pomidory, ogórki, świerze młode ziemniaki wykopane tego samego dnia lub wiczorem poprzedniego. Szlag mnie trafia że targ na osiedlu zmienili niemal w 100% w zbiorowisko bud - bo tacy ronicy moze reprezentacyjni nie są, ale w sumie pożyteczni. Oczywiscie sam targ z "burżuazyjnymi" budkami też nie jest zły, bo to zawsze pieczywo z kilku różnych piekarni, wędlina z kilku niezłych masarni itp...
Ale kręcę noisem gdy idać na przystanek w musze sie na chodniku przeciskać przez handlujących po drugiej stronie ulicy, gdzie ten osiedlowy targ mam, a juz kompletnie mnie wpienia taka babcia z bukietami i pietruszką albo innymi pomidorami w ścisłym centrum, tuz przy gmachu sądu (sic!). Juz ze względu an sam ruch samochodów to nei zacheca do kupowania...
POlska B wcale się nie rozwija! Prywaciarze doją siłę roboczą wykluczoną cyfrowo! Spadam do Norwegii albo do Holandii żyć, bo w POlsce B się funkcjonować normalnie się nie da! A POlska A wcale nie pomaga, bo bogacze i kapitaliści patrzą tylko siebie, a nie innych :(
Zawsze rozpiera mnie duma, gdy jadę do stolicy Polski, staję na skrzyżowaniu przy Dworcu Wileńskim i podczas jednej zmiany świateł 4 Cyganów chce mi sprzedać gazetę, 10 umyć szyby a 30 podejrzanych ludzi opycha warzywa i owoce "z gazety" kilka metrów od ścian pokrytych uryną i stert kartonów pod którymi kimają bezdomni.
Wydaje mi się, że niektórych miejsc nie zmienią przepisy, tu jest potrzebna pier$lona bomba atomowa.
bartek --> ...i stert kartonów pod którymi kimają bezdomni.
To na pewno nie w Polsce. Czy Ty wiesz kto rządzi w Warszawie? No, czy Ty wiesz kto i z jakiej partii rządzi w Warszawie? Kartony, bezdomni, he, he humorysta i fantasta.
rvc--> wielokrotnie widziałem przeganianych dziadków z okolic hal mirowskich. nigdy nie rozumiałem komu przeszkadza dziadek sprzedający swój stary garnitur.
Garniturów pewnie kilka, bo przecież jak dziadek to długo żyje to i więcej ich uzbierał. Pewnie są też te same tylko w różnych rozmiarach - to dlatego, że człowiek się kurczy na starość i potrzebuje coraz mniejsze. A facet który podjeżdża samochodem dostawczym i przywozi nowe garnitury to tylko wnuczek, który pomaga dziadkowi i przywozi stare ubrania z jego domu. Fakt, to ma sens, żadnego nielegalnego handlu tu nie ma!
mirencjum, kto by nie rządził - zawsze znajdą się tacy, którzy będą woleli łoić wódę i spać na dworcu, niż co rano wstawać do pracy. Nawet za dobrą kasę.
@hopkins
Mirencjum o czym Ty w ogole piszesz? Nie stac na oplate handlowa to nie handluje.
Etatyzm nie jest jedyną słuszną ideą.
w Myslowicach jest to 500 zlotych. W jeden dzien bez problemu da sie zarobic na taka oplate
Właśnie powiedziałeś, że przeciętny straganiarz zarabia 3 średnie krajowe. Gratuluję. :)
@YogiYogi
Nie bądź naiwny - jagódek nikt nie sprzedaje w środku miasta.
Oczywiście, że sprzedają. Jagody, maliny, grzyby, ale najczęściej warzywa z działki.
Kolesie zatrudniają na czarno kilka, kilkanaście babć, sadzają na mini straganikach i tylko podsyłają towar.
Może na straganach albo w małych miasteczkach. W dużych miastach są to najczęsciej najbiedniejsi ludzi sprzedający własne towary i zwijający się do domu po ich sprzedaniu.
ekhem, @all
Przepisy o karach nie będą stosowane wobec handlarzy oferujących grzyby, owoce leśne i płody rolne.
Tychowicz . "Pewnie są też te same tylko w różnych rozmiarach "
widziałem i wiem ze nigdy tego garnituru nie sprzeda fason lata 70 .
sorry kolego ale p...isz . wyobraź sobie ze są ludzie którym brakuje na chleb i ratują sie sprzedając fanty na które nigdy byś nie spojrzał