Przed nami przyszłość nieznana, niepewna. Zus karzącą ręka sprawiedliwości pochłania mój majątek nieodwracalnie. Trzeba się jakoś zabezpieczyć na starość, oraz na szczęśliwe życie w dobrobycie reszcie rodzinki.
Forma jaka mi odpowiada, to miesięczne wpłacanie określonej kwoty. 100-200zł minimum, może więcej. Mile widziana elastyczność, raz wiedzie się lepiej, raz gorzej. Jestem raczej oszczędny, więc możliwość natychmiastowej wypłaty nie jest konieczna, ale mimo wszystko niewykluczona.
Jaka jest najlepsza droga?
Słyszałem o rodzajach lokat długoterminowych (np. 15 lat). Też o książeczkach oszczędnościowych, 'zablokowanych' do 18 roku życia dziecka. Czy to ma sens? A może lepiej wrzucać pieniądze na 'zwykłe' lokaty np. dwuroczne, w międzyczasie odkładać do skarpety i po tych dwóch latach ponownie szukać najlepszej w danym czasie lokaty i wrzucić to co do tego momentu odłożyłem i w kółko? Wiadomo, sytuacje na rynku zmieniają się, stąd wątpliwość do tej formy 15lat+. Czytałem ostatnio ofertę takiej lokaty, i było tam, że jedyne co zapewniają, to 100% zwrotu wpłaconej kasy MINUS opłaty manipulacyjne + ewentualny procent. Śmierdzi niefajnie.
Poczytaj tu,moze cos znajdziesz:
http://forsal.pl/artykuly/550013,ranking_lokat_terminowych_wrzesien_2011.html
http://forsal.pl/artykuly/538717,ranking_kont_oszczednosciowych_zobacz_ktorym_bankom_powierzyc_pieniadze.html
A swoja droga, przy obecnej inflacji niewiele kont daje jakikolwiek zysk po roku. Jesli masz wieksze oszczednosci, to proponuje zdywersyfikowac srodki, a nie trzymac wszystko w PLNach. Pomysl tez nad innymi aktywami niz sama waluta - obligacje, akcje, metale szlachetne itp.
Z chęcią poczytam na ten temat :) Jakby ktoś jeszcze mógł się wypowiedzieć na ten temat.
dlugoterminowo, czyli oszczedzanie na emeryture oplaca sie najlepiej fundusz inwestycyjny.
powiedzmy 60% akcji, 10% surowce, 10% waluty, 20% zrownowazone
i w miare zblizania sie emerytury rezygnowac z ryzykowniejszych i robic z nich lokaty bankowe.
blokowanie na sile pieniedzy nie ma sensu, sam mowisz ze jestes oszczedny itd, wiec nie bedzie cie kusilo zeby wyciagac przed czasem kase...
a z drugiej stromny jak podwinie sie noga to bedzisz mogl siegnacl do tych pieniedzy, bez "kar" za wycofywanie przedterminowe...
Jesli bedziesz wplacal te 200 zlotych co miesiac i chcesz cos dlugo terminowego to tak jak mowi Dessloch.
Czasy niepewne, rynki się sypią, czuć w powietrzu rewolucję, politycy przepowiadają wojny. Bankom i proponowanym przez nie lokatom bym raczej nie wierzył. Fundusze emerytalne gwarantują, że pieniędzy nie zobaczysz nigdy, lub śmiechowatą sumę. Był już taki jeden Balcerowicz, co oszczędności ludzi jednym ruchem ukradł. Tak może być i w przyszłości. Kupuj złoto!
tak, sluchaj mirencjuma i kupuj zlotą bańkę.
kupiłbyś miesiąc temu i straciłbys tylko 12%. A co będzie jak szare masy w panikę wpadną i bańka pęknie ?:)
słuchaj mirencjum'a a z samochodu przesiądziesz się do Ikarusa. Jedyny kto zyska na tym to mirencjum.
Dessloch --> tak, sluchaj mirencjuma i kupuj zlotą bańkę.
Te, ekonomisto wykształcony! Przecież on chce lokaty długoterminowej, nie na dziś i jutro. Na lata długie, a jak pokazuje historia złoto zawsze jest w cenie, niezależnie od ustroju i linii frontu.
A co będzie jak szare masy w panikę wpadną i bańka pęknie ?:)
Przy dobrym, globalnym pęknięciu to i z banku pieniędzy nie wyciągniesz. Zostaniesz z plastikiem w ręku.
kupiłbyś miesiąc temu i straciłbys tylko 12%
Podobnie rzecz ma się z akcjami czy surowcami - po prostu na górce się nie kupuje. Dlatego najpierw trzeba się doedukować, a dopiero potem podejmować decyzje. Czasem lepiej potrzymać kasę miesiąc dłużej "w skarpecie" i zainwestować je pewnie niż bezmyślnie wrzucić je w fundusz i przez kilka lat mieć z tego zysk ledwie wystający ponad inflację.
"Przecież on chce lokaty długoterminowej, nie na dziś i jutro. Na lata długie, a jak pokazuje historia złoto zawsze jest w cenie, niezależnie od ustroju i linii frontu."
cena zlota od 83 do 2003 praktycznie stala na rownym poziomie. Wtedy faktycznie bylo to zabezpieczenie przed strata majatku. Nie zarabialo sie, nie tracilo. Bylo lokata dlugoterminowa ale nie nastawiona na zysk, a na ochrone przed utrata w razie kryzysu.
ostatnie 8 lat cena za uncje wzrosla z prawie 400 dolarow do prawie 1900.
I ty, uwazasz ze zloto to dobra inwestycja obecnie? Ty nawiedzony komuszek walczacy z bankami, spekulantami, nie widzisz ze tutaj cena zlota to czysta spekulacja?
Widzisz perspektywy dla dalszych wzrostow? Gdzie zloto ostatnie lata bylo narzedziem do zarobku w rekach inwestorow, a nie zabezpieczeniem i dobra inwestycja na zle lata?
@nobby--> 8 letnia gorka, warto zaznaczyc.
gielda za to jest w drugim dolku juz, wiec akurat jest w miare dobry okres na zastanowienie sie czy zaczac inwestowac czy nie.
zloto raczej jest bardzo slaba inwestycja bo nawet ten spadek miesieczny dalej jest tylko niewielkim nadszarpnieciem ceny...
ale wszystko co rosnie w tak duzym tempie, musi kiedys spasc:) zlota zasada
Dessloch--> Jak złoto było po 1200 USD, to też wiele osób sądziło że to już szczyt bańki. Można sobie spekulować, ale cholera wie jak będzie- może zaraz spaść na 400, a może iść na 4000 i dopiero wtedy się załamać, tego się nie przewidzi ze 100% pewnością. Znacznie bardziej przewidywalne były nieruchomości- kiedy masa Polaków kupowała mieszkania i działki po horrendalnych cenach, oczywistym było że to się za jakiś czas skończy i ceny będą spadały. W tym przypadku nawet mógłbym przyjmować zakłady, ale w sprawie złota nikt nie zagwarantuje że będzie tak albo inaczej.
zapomnialem--> pewnie ze tak, ale przy cenie 1800 jest jeszcze wieksze ryzyko, niz przy 1200.
Jasnowidzami nie jestesmy, ale inwestowanie to wlasnie zarzadzanie ryzykiem.
Szczegolnie przy tak ogromnych wzrostach jakie byly na zlocie...
a dodatkowo zlota na swiecie nie maleje....:)
8 letnia gorka, warto zaznaczyc.
8-letnia spekulacja, myślę, że górki jeszcze nie widzieliśmy - przynajmniej na rynku polskim, gdzie cena złota zależy także od kursu dolara. I o ile o złocie potrafiłbym dyskutować, to tego co się będzie działo z dolarem mój mały rozumek nie jest w stanie przewidzieć :)
a dodatkowo zlota na swiecie nie maleje....:)
Nie, ale za kilkadziesiąt lat wydobycie złota może przestać się opłacać - już teraz cena wydobycia 1 uncji wynosi ponad 400 dolarów. Oczywiście pojawia się pytanie po co nam więcej złota, skoro i tak do celów przemysłowych wykorzystywany jest promil tego co wydobyto, a reszta jest przetrzymywana w sztabach - niemniej cena "netto" złota będzie powoli rosła.
dessloch - nie dyskwalifikowalbym od razu postu mirencjuma tylko dlatego, ze to on to napisal,a nie ktos inny z forum.
mozna sie sprzeczac o tym czy zloto jeszcze pojdzie do gory czy spadnie, ale patrzac obiektywnie (tzn. na realna wartosc pieniadza) to zloto 20 lat temu bylo warte obecnych 2200 dolarow(jesli patrzec na sile nabywcza waluty w danych latach). wiec potencjal wzrostu jest. ponadto, gdy wszystkie zachodnie rzady tak chetnie podazaja wzorem Keynes'a i drukuja pieniedzy na potege, wzrosty na zlocie sa wysoce prawdopodobne.
Piszesz, ze ilosc zlota na swiecie rosnie - zgoda. Ale pamietaj tez, ze liczba milionerow na swiecie rosnie jeszcze szybciej - indie, chiny - tam glod na zloto jest ogromny.
Przesledz sobie wykres cen nieruchomosci w usa czy uk w przeliczeniu na uncje zlota. albo porownaj dow jones z ostatnich 50 lat do wlasnie zlota. i sam odpowiedz sobie na pytanie gdzie bylo trzeba ulokowac srodki w tamtych latach,zeby osiagnac lepszy zwrot z inwestycji.
problem ze zlotem to miedzy innymi wysokie marze na mniejszych monetach i w sumie nawet gdy kupisz monety uncjowe to bedziesz musial sie liczyc z marza okolo 20%. warto brac pod uwage gdy kupujemy zloto z mysla o krotkoterminowym inwestowaniu.
Dessloch - pamiętam jak 3-4 lata temu Azzie doradził mnie bym wszystkie oszczędności wpakował złoto. Myślałem wtedy podobnie jak ty teraz. Gdybym go posłuchał to moje oszczędności bym poczworzył.
Więc fail - potencjał wzrostu złotego kruszcu jest zawsze, a w tak niepewnych czasach - nadchodząca druga fala kryzysu tym bardziej.
mirencjum - za duzo obowiazkow - i w pracy i w domu. a ze dzisiaj niedziela i zostalem slomianym wdowcem na jeden dzien, to sobie zobaczylem co tam na GOLu slychac. pozdrawiam.
Ja tam jestem za złotem cały czas, już swego czasu na złocie nieźle zarobiłem, a co będzie dalej zobaczymy. Generalnie oszczędzanie 200-300złotych co miesiąc nie pozwoli Ci na jakieś ogromne zyski, może po wielu latach, wiec po prostu na razie wpłacaj to na jakąś krótkoterminową lokatę.
maviozo -- Dziwię się tobie. Z jednej strony chcesz oszczędzać długoterminowo, z drugiej jesteś świadomy niepewnych czasów... To kompletnie sprzeczne rzeczy. Nie opłaca się obecnie inwestować w jakiekolwiek instrumenty finansowe. Chcesz spekulować, grać ogromnym ryzykiem? Proszę bardzo, ale chyba rodzinka nie będzie dumna, że tak im zabezpieczasz życie na lata.
Akcje, obligacje, waluty: wszystko stoi pod ogromnym znakiem zapytania, bardzo znaczące rynki finansowe na świecie chwieją się w posadach. Chcesz wpłacić na lokatę? Wobec obecnej sytuacji jest prawdopodobne bardziej niż kiedykolwiek w ostatnich kilkunastu latach, że więcej tych pieniędzy nie zobaczysz. Chcesz trzymać w skarpecie? Możliwe, że za swoje oszczędności nic niedługo nie kupisz. Chcesz ostatecznie pójść w złoto? Jest napompowane i już spuszcza z siebie powietrze. Złoto nigdy nie było i nie będzie dobrą inwestycją nastawioną na zysk, właśnie dlatego. Złoto jest dobre tylko i wyłącznie jako pewny środek do przetrwania światowych zawieruch. Trzeba się jednak liczyć z tym, że kupując je dziś można będzie sporo na nim stracić. Aczkolwiek też sporo uratować.
Oceń według siebie ryzyko i zdecyduj się. Chcesz teraz udawać, że wszystko jest, jak kilka lat temu? To inwestuj, według rad pozostałych z tego wątku. Boisz się kryzysu? To mam jedną pewną radę: inwestuj w siebie. Idź na kurs językowy, kształć się w specjalistycznych dziedzinach, myśl antykryzysowo. W kryzysie będzie potrzeba wielu przedsiębiorczych ludzi. Jedni będą płakać po straconych oszczędnościach, inni będą im piec chleb i szyć ubrania. Nie za darmo.
Moze troche z innej strony, zastanow sie nad nieruchomosciami i tzw buy to let popularnymi na zachodzie.
powiedzmy 60% akcji, 10% surowce, 10% waluty, 20% zrownowazone
ciekawy temat, sam zastanawialem sie juz w tamtym roku czy jest sens np odkladac po 100-200zl na miesiac. to co pisze Dessloch jest chyba najbardziej logiczne, fundusz inwestycyjny wydaje sie dobra sprawa i chyba sie za tym rozejrze, choc narazie nie mam kompletnie zielonego pojecia jak to dziala. :P
W kryzysie będzie potrzeba wielu przedsiębiorczych ludzi. Jedni będą płakać po straconych oszczędnościach, inni będą im piec chleb i szyć ubrania. Nie za darmo.
obawiam sie ze w kryzysie to wlasnie ci co pieka chleb i szyja ubrania "poleca" pierwsi.
zawsze mozesz uderzyc w jakis fundusz, ale pewno polowa osob ci odradzi, bo na poczatku oplaty sa spore...
mozesz tez sam kupowac jednostkifunduszy czy akcje np w mbanku
bezpiecznie to lokaty, zbierasz do 1000 i zakladasz, ale tak to masz max 6% netto rocznie
pytalem o podobne pomysly jakis czas temu, tylko skala inna, niestety nic nie wymyslilem sensownego, tzn daje okolo 4 w fundusze a reszta bezpiecznie, ale nie podoba mi sie ta koncepcja...