Witam! W tym wątku rozmawiamy o "żulach". Rozchodzi się o to, że chciałem się dowiedzieć czy tylko u mnie w mieście (zadupie na mazurach) jest milion żuli na 1 milimetrze kwadratowym chodnika.Może u was jest inaczej? Np: Bardziej się dba o nie pokazywanie żuli w mieście itd.
spoiler start
Ogólnie: Na żulu żul,a ludziom w dupe chu*...
spoiler stop
:D ostatnio przy Pekinie jeden chciał się ze mną tłuc bo kazałem mu wypierdalać. Nie wiadomo czemu bardzo się obruszył na ten tekst.
[2] absolutnie nie wiadomo czemu...
[2]
Warszawskie Bródno?
czy waszych zuli tez dotknela inflacja i kaza sobie placic po 5 zl za uprzejmosc nazwania was kierownikiem/pieknym kawalerem?
krakowski debniki
Pieniądze pieniędzmi, ale nagle się bardzo towarzyscy zrobili, bo zawsze chcą pobrać kiść papierosów "dla kolegi".
NewGravedigger [ gry online level: 40 - spokooj grabarza ]
:D ostatnio przy Pekinie jeden chciał się ze mną tłuc bo kazałem mu wypierdalać. Nie wiadomo czemu bardzo się obruszył na ten tekst.
Mogl nie zrozumiec, malo chinczykow mowi po polsku.
W Olsztynie jakoś mało żuli w tym roku widuję, widać zima ich wytłukła ;) Za to ostro wkurwiają nowi, młodzi, którzy są nie tyle żulami co obibokami-obszczajmurami, którym się nie chce pracować. Łazi taki za Tobą i rzuca denne teksty typu "zbieram na liposukcję". Odbierają robotę Cyganom. Na szczęście nawet w nocy pod monopolem nie startują do nikogo.
A w Warszawie ostatnio zdecydowanie częściej trafiam na dresiarstwo. Ostatnio po koncercie kręcili zadymy na Krakowskim Przedmieściu (nie jestem z Warszawy, ale to miejsce zawsze wydawało mi się najbezpieczniejsze w stolicy). Inna sprawa, że już raz próbowali mnie skroić na Barbakanie w środku dnia. Gnojem jeszcze byłem a ich dwóch, widać, że recydywa, na szczęście udało mi się zwiać. Tacy bezpośredni, że zaraz po "ej młody" zobaczyłem pięść lecącą na mój nos... Unik wyszedł, trochę sprintu i się uratowałem. Takimi typami bym się przejmował, żule niech sobie jęczą, śmierdzą i piją. Przynajmniej nie skaczą a jak skaczą, to wzbudzają tym litość raczej, niż strach ;)
To fakt, że ostatnio coraz weselej się robi na stołecznych ulicach:). Ostatnio nawet jakieś bródnowskie cwaniaczki próbowały dym robić na Powiślu, gdzie regularnie przesiaduję ze znajomkami. Dobrze to się dla nich nie skończyło, co nie zmienia faktu, że z miesiąca na miesiąc sytuacja wydaje się pogarszać.
bartek---> Ja ostatnio w Olsztynie byłem na początku kwietnia( tam gdzie media markt, praktiker i inne sklepy) to tylko sobie szedł i zbierał jakieś patyki (pijany nie był) Nie podchodził do nikogo nie gadał nic w stylu: "paaaannieeeee!! Daj pan piontke". Kiedy podszedł do niego jakiś facet(Widziałem to, bo rodzice do sklepu weszli i kazali mi poczekać chwile) chciał dać mu dyszkę, to ten biedak (nędzarz, żulem go nie nazwę) podziękował ładnie z (magicznym :p) słowem: "dziękuję". Poszedł do jakiejś budki i myślałem: Pewnie z wódą przyjdzie, a on z chlebem pod ręką ucieszony idzie. Więcej go nie widziałem, bo już wychodzili ze sklepu i już iść musiałem. No i takim ludziom warto pomagać, a nie żulom, którzy żebrajął na wóde.
NewGravedigger -->
Przypomnij mi gdzie znajduje się ten Pekin i co to właściwie jest, bo kiedyś tam przechodziłem i stała kilometrowa kolejka po coś, ale nie pamiętam już o co chodziło :)
"kaza sobie placic po 5 zl"
Jakby mnie elegancko poprosił to nawet bym dał, ale jak by "KAZAŁ" to od razu tuba mu w mordę...
Mój tata zawsze jak idzie ze mną przez deptak w Poznaniu do każdego kolesia/rki, który prosi o pieniążek daje chlebek + pasztecik/serek/jakąś szynkę.
@UP@ To mogła być walka o pieniądze, nie ma się z czego śmiać. Bezdomny to też człowiek, najczęściej pijak lecz czasami znajdzie się jakiś, który nie z własnej woli wylądował na ulicy.
Jedni kradną, drudzy zarabiają, trzeci żebrzą. Drudzy z trzecimi mają dużo wspólnego. Jeśli jesteś na tyle inteligentny, na ile zakładam, to moje dalsze wypociny nie mają sensu.END.
U mnie jest jeden taki, zawsze przyjdzie, przywita się, spyta o pogodę czy coś i poprosi o jakiegoś drobniaka ale pełna kultura.
Mają jeden plus, kupują mi alko i fajki
U nas jest taki jeden Fernando który zawsze służy pomocą pod Biedronką :) Otworzy kobietom drzwi z auta albo wózkiem zawsze przyjedzie:)
Mojego kumpla dziadek ( autentyk )
http://www.youtube.com/watch?v=FLrqfv5vyO8
Może do X-factor by się nie nadawał, ale potencjał jest.
[21] LOl niezła patologia...
U nas typowo:
Żule "Daj pan na winko"
Żule burżuje sami zarabiający na Mustaka
Żule podmostowcy zbierający się gromadami by pić zwój soczek
Żule kulturalni spokojnie rozmawiający pod sklepami ale gdy jeden ma wolną chatę to zaraz się zbiegają i gulgulgul (niestety wiem z doświadczenia bo przez jakiś czas za ścianą mojego pokoju była taka melina)
Poszedł do jakiejś budki i myślałem: Pewnie z wódą przyjdzie, a on z chlebem pod ręką ucieszony idzie.
dasz takiemu piątaka na wino a cham pójdzie i chleb kupi!
W Gliwicach mam inny problem. Do okola ludzi tlum, a zawsze musi sie do mnie jakis zul dosiasc i wdawac w dyskuse :) Czasami potrafi byc irytujace.
U mnie w parku przy fontannie tacy siedzą :) tzw. Elita,zawsze ci sami,zawsze w tym samym miejscu,zawsze śpią na tej samej ławce.Całkiem przyjemni ludzie tylko trochę śmierduchy :P
A mnie oni zawsze, nie ważne gdzie i kiedy wkurzają. Siedzą takie pod sklepem czy gdzieś, nic nie robią i jeszcze chcą żeby im dawać :/
Chlają siedzą na ławkach i drom japę
Sory za wyrażanie się są to ludzie co mieli pecha w życiu ale jak piją cały czas alkohol to co się dziwić sami narobili sobie biedy
U mnie w mieście NIESTETY żuli mało widuję. Niestety, bo zamiast nich, łażą po wieczorach i nocach łyse pały 16-20 lat w dresach i drą japę, albo stoją pod sklepem czy przy trzepaku z piwem czy wódą w ręku.
W mojej okolicy (warszawski Mokotów) za często żuli nie widuję, a ostatni przyczepił się do mnie zimą. Miałem jechać do znajomych pomóc im w przeprowadzce. No więc stoję sobie rankiem przy aucie i paląc fajka odśnieżam wehikuł. Słyszę głośne dzień dobry. Patrzę stoi typowy uliczny brudas, ale zaczyna się sympatycznie. Koleś mówi, żebym się go nie bał, bo on w karetce pracował i życie ludziom ratował. Ja mu, że nie widzę powodu, dla którego miałbym się go bać i dalej odśnieżam. Ten dalej jakieś historie opowiada, po czym kończy rzecz jasna słowami czy nie poratowałbym go dwoma złotymi. Ja z zasady kasy żulom nie daję, bo nie po to zarabiam, żeby jakiś bej za to chlał. Jakieś żarcie mogę dać, ale kasy nigdy, więc mówię, że nie mam. No to pyta czy fajkiem bym nie poczęstował. Ja mówię pewnie, ale mentolem. Było mu obojętne, więc wziął i mentola. Jak mu przypalałem tego faja, to przypomniało mi się, że mam prawie pełną paczkę zwykłych fajków (bo jakiś tydzień wcześniej przerzuciłem się całkowicie na mentole i tak jeździłem z tą paczką), nie była mi do niczego potrzebna, żal było wyrzucać, a że jestem raczej uczynny i dobroduszny, to mówię - Wie pan co? Dzisiaj jest pana szczęśliwy dzień. Daję mu tę prawie pełną paczkę (brakowało chyba jednego) i mało brakowało, a by się na mnie rzucił i wycałował. Taki był szczęśliwy. Życzył mi najlepszego i pożegnaliśmy się. Zabrałem się za dalsze odśnieżanie, wsiadłem do auta i zacząłem pisać smsa, że zaraz wyjeżdżam. Minęło może pięć minut i nagle słyszę pukanie w szybę. Patrzę, a tam znów ten bej stoi. Opuszczam szybę a ten - ale na pewno nie masz (nagle przeszliśmy na ty! ;p) tych dwóch złotych? Tym już przegiął. Wrzasnąłem - mało ci jeszcze beju, wypierdalaj. Ten coś brąchnął pod nosem i sobie poszedł. Morał jest chyba taki, że nie można ich za dobrze traktować, bo jak zobaczą, żeś zbyt miękki, to Ci na głowę wejdą ;p
U mnie jest akurat taka sytuacja:
Jak ide ulica, to jakiegos czasami zobacze, ale zaden mnie nie zaczepia. Czesto sie jednak zdarza, ze taki zul lazi po domach i prosi o "pienc zloty na winko". I nie nauczyl sie zaden, ze akurat ja i moi rodzice nie otwieramy drzwi, jesli nikogo nie zaprosilismy wczesniej.
Niewesoło ma u Was listonosz.
[37]persik_
listonosz zostawia w skrzynce kartke z informacja(to sie jakostam nazywalo) o przesylce, ktora mozemy odebrac tylko na poczcie. Jesli przychodzi list, to laduje od razu w skrzynce. Czyli jednak nie ma z nami tak zle ;)
Z dnia na dzień coraz ciekawsze wątki zakładacie.
[39]MacioraMZ
bez tego to forum by bylo jak kazde inne. A tak to przynajmniej na luzie jest.
We Wrocławiu swego czasu było kilku szeroko rozpoznawanych osobników. Może jakieś osoby starsze ode mnie się wypowiedzą bo ja znam ich jedynie z opowieści (z wyjątkiem pana Leszka), przydomków wielu z nich posiadało kilka więc możliwe że znani są pod innymi mianami:
Dróżnik - ?
Jasiu Pawie Oczko - legenda sama w sobie, nawet w necie mozna o nim poczytać.
Charon (Kipper) - osobnik który lata po wojnie oferował ludziom usługi darmowego przewoźnika przez Odrę, ponoć byl obcokrajowcem (Niemiec?).
Pan Leszek - udzielający się chyba współcześnie, "hipis", kolorowo obwieszony, słuchający muzyki z monetą przyklejoną do czoła.
Napoleon - Stary weteran wojenny (też ponoć obcokrajowiec), na wojnie miał stracić nogę, rozmawiał tylko z dziećmi.
Pan Samochodik (Człowiek-samochód, Piotruś Samochodziarz) - Osobnik poruszający się po mieście niewidzialnym samochodem oraz kierujący ruchem na skrzyżowaniach.
Tańczący z Wilkami - też legenda, ciągle siedzący w przejściu podziemnym przy ul. Świdnickiej z kilkoma psami.
Zuli moze jakos wiecej nie widze, ale odkad zmienilem miejsce pracy z biurowca na mieszkanie w okolicy osiedli, to za kazdym wyjsciem do sklepu w trakcie dnia stoi przede mna w kolejce 2-5 osob w wieku 45+, ktore kupuja po kilka browarow albo flaszke 0,2. Codziennie.
Zastanawiam sie tylko za co ci ludzie pija, bo jak widac do roboty nie chodza.