Miasto zapłaciło, stadion zbudowało, prezent prywatnemu właścicielowi przekazało i wszystko gra? Podatnicy zachwyceni? Czyli miasto oddało stadion prywatnemu biznesowi za darmo.
"Legia chce sprzedać prawa do nazwy stadionu przy Łazienkowskiej. Może za to dostać kwotę prawie dwa razy wyższą od czynszu, jaki płaci miastu. Ratusz, który zbudował stadion Legii, przyznaje, że tej możliwości zdobycia pieniędzy nie zauważył..."
To miasto sie sfrajerzylo... bo "nie zauwazylo".
Jesli ja ci sprzedam stary obraz za 100 zl, a ty dasz go do ekspertyzy i sie okaze, ze to zaginione dzielo Van Gogha i mozesz za to miec miliony $, to czy ty mnie wyrolowales, czy ja sie sfrajerzylem?
niestety w biznesie nie ma pojęcia "wdzięczność", liczą się zyski z inwestycji - a Legia niestety dobrze kombinuje, a miasto, jak to Smugg zauważył - sfrajerzyło
Nie zadne 'miasto' sie sfrajerzylo tylko jakas biurwa. Biurwa, ktora powinna poniesc konsekwencje zaniedban. Ale u nas to oczywiscie kasta uprzywilejowana, ktora bledow nie popelnia ani za nie nie odpowiada.
Niestety włądze miasta dały ciała - i potwierdza się po raz kolejny, ze na budowie stadionu wyszliśmy jak Zabłocki na mydle...
rADM ---> odpowiedzialnośc spoczywa na osobie, która pod ostateczną wersją umowy złożyła podpis
Ale niestety faktem jest, że dopóki nie będzie odpowiedzialności finansowej urzędników państwowych za ich decyzje, dopóty my podatnicy będziemy traci kolejne miliony za ich niedbalstwo
Ja pierniczę, ale amatorka. Przecież standardem jest wykupienie nazwy stadionu przez jakiegoś sponsora. Miasto nie wiedziało jakie praktyki są na zachodzie?
To nie Legia wykiwała, bo ona zrobiła dokładnie to co miasto miało zrobić już pół roku temu. Biznes to biznes.
W tak banalny sposób po raz kolejny traci się publiczne pieniądze - to już nawet nie jest śmieszne...
i wierzycie, że w naszym państwie odpowiedzialności zbiorowej znajdą kogoś? Rozejdzie się na upomnieniach itd.
w mieście noł-hał by od razu sprzedali prawa do stadionu, krzesełek, murawy, krawężników i ścian kiosku pani Jadzi naprzeciwko.
Lukis --> A jak tam trawka już rośnie czy nadal poszukujecie noł-hał jak się ją sadzi?
garett --> tak :) byśmy sprzedali i zarobili na tym :)
Trael --> rośnie :) Wiosna jest to ma się coraz lepiej :)
Lukis - ja wiem, że haters gonna hate, ale my was po prostu nie lubimy z waszą dumą nie wiadomo o co, przymałym rynkiem i głupią nazwą na ziemniaki :)
Lukis' --> Frajerem trzeba być żeby remontować stadion nie uwzględniając wymagań FIFA/UEFA.
W ostatnim czasie rozbudowa poznańskiego Stadionu Miejskiego wzbudza szereg kontrowersji. Przed dwoma tygodniami Europejska Unia Piłkarska ukarała klub piłkarski Lech ograniczeniem sprzedaży biletów na mecz Ligi Europejskiej do 75 procent pojemności. Powodem decyzji UEFA były wady infrastrukturalne obiektu. W ubiegłym tygodniu prezydent miasta Ryszard Grobelny przyznał, że niektóre wyniki audytu przeprowadzonego w związku z rozbudową stadionu, wskazują na „potencjalne nieprawidłowości przy zlecaniu umów na projektowanie obiektu”.
http://tvp.info/informacje/polska/zastrzezenia-do-stadionu-w-poznaniu/4027010
I jeszcze jedno - kto zapłacił za rozbudowę/remont stadionu? Amica? Lech czy miasto?
No ładnie się miasto sfrajerzyło. Szkoda tylko, że za błędy (umyślne, czy nie ) urzędników płacą podatnicy. Tą różnicą w cenach powinni obciążyć teraz wszystkich odpowiedzialnych za treść tej umowy.
Niedzielny Gość ---> wczytaj się w problemy jakie były a potem komentuj. Sprawa dotyczyła wąskiego przejścia przy jednym z fortów, przejścia którego nie dało się powiększyć bo nei dało się wyburzyć fortu :] Plus parę usterek.
A za budowę stadionu (bo to ani remont ani rozbudowa) zapłaciło miasto i teraz szuka operatora.
garett --> a my was nie lubimy za sztuczną "wielkomiejskość", za to że wiele "wieśniaków" się przeniosło do Warszawy i wielkie Pany i za centralizacje w tym państwie :). A nie wiem co masz do Pyr :P
Powiem Ci Lukis' że trzeba mieć wyjątkowo mały rozumek żeby nie lubić kogoś za fakt gdzie się urodził (no chyba że Ty sobie wybrałeś miejsce urodzenia) lub mieszka (bo to czasami nie do końca nasz świadomy wybór). Ludzie są tacy jacy są niezależnie od tego gdzie mieszkają, więc mimo tego że jest południe powiem: dobranoc misiu Kubusiu...
A zresztą...nie chce mi się znowu dyskusji zaczynać :)
W każdym razie Warszawa frajer :)
Zresztą, zobacz sobie jak jeżdżą Warszawiacy, wystarczy.
Placzesz bo ktos cie otrabil jak nie ruszyles spod swiatel zaraz po zmianie czy zostawiles 10m odstepu od kolejnej fury i ktos wjechal przed ciebie? :)
Lukis - i tu się mylisz Misiu Know How, bo jestem z Lublina - miasta, którego mieszkańcy nie kłócą się czy są w nim drapacze chmur (bo nie ma), a po prostu w nim żyją i nierzadko pomagają mu w walce o stolicę kultury. Cicho sobie tu ciułamy festiwale na wschodniej ścianie, remontujemy i jakoś kiedyś o nas usłyszą.
Od jakiegoś czasu patrzę na tą Twoją dumę swoim miastem i eksponowanie tego na każdym możliwym kroku, na wasze kłótnie o miasta i jest to po prostu śmieszne:). A logo i hasło know-how jest po prostu z dupy wzięte, jakby się na nie nie popatrzeć.
A to jak jeżdżą Warszawiacy jest dla mnie nierzadko zaskoczeniem - jakby w Lublinie tyle myśleli podczas jeżdżenia, tak szybko podejmowali decyzje to by nie było korków.
Warszawiacy jeżdzą tak, że w przeciwieństwie do Poznania nie muszę się martwić o to, czy przejadę przez skrzyżowanie na tych samych światłach, będąc któryś tam w kolejce.
A Lukisa nie trollujcie, kiedyś (miejmy nadzieję) ze swojej bufonady wyrośnie.
Ratusz, który zbudował stadion Legii, przyznaje, że tej możliwości zdobycia pieniędzy nie zauważył..
Wszystko w tym temacie. Nikt tu nikogo absolutnie nie dyma, jeśli klub w przeciwieństwie do miasta ma pomysł na stadion to jest to wina klubu??
Nikt tu nikogo absolutnie nie dyma, jeśli klub w przeciwieństwie do miasta ma pomysł na stadion to jest to wina klubu??
Ja pierniczę, ale amatorka. Przecież standardem jest wykupienie nazwy stadionu przez jakiegoś sponsora. Miasto nie wiedziało jakie praktyki są na zachodzie?
Gdzie jest ten mityczny Zachod? Bo jakos nie stwierdzilem do tej pory by sprzedaz nazwy stadionu, czy nazwy klubu co u nas tez jest praktyka, byla gdziekolwiek praktyka czy tym bardziej jakims standardem. Moze mi ktos wskaze gdziez to sie tak dzieje? Znam osobiscie jeden przypadek znanego klubu ktory tak zrobil kilka lat temu. I nie ze wzgledu na jakis "standard" tylko ze wzgledu na klopoty finansowe. Borussia Dortmund sprzedala nazwe swojego stadnionu koncernowi Signal Iduna i pod taka nazwa jej stadion teraz, teraz, wystepuje zamiast tradycyjnej.
W Polsce tego typu praktyka to chyba tez kwestia wrecz ostatnich tygodni. Ktos wpadl na pomysl i teraz zaczyna byc lawina bo kazdy chce na nim zarobic. Na czyms co jest nowioscia i co budzi bardzo mieszane uczucia wsrod kibicow w naszym kraju.
Jest to standard wśród lepszych stadionów - niewiele z nich pozostało bez nazwy sponsora. W Polsce nie było tak, bo jaki stadion można było sprzedać? Tysiąclecie?
A zachód jest na zachodzie zwykle (Anglia, Hiszpania)
Paudyn ---> niestety termin 'warszawskie cwaniactwo' jeśli chodzi o jazdę samochodem pasuje jak ulał :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Emirates_Stadium
http://pl.wikipedia.org/wiki/Veltins-Arena
To juz znamy 3 znane druzyny ktore tak zrobily, ale prawda jest tak, ze praktycznie kazdy nowy stadion nie liczac narodowych tak robi obecnie. Slowo klucz - nowy.
smalczyk
Wiem, sam jestem sprytnym warszawskim kierowcą i jestem z tego dumny, jak porównamy to z innymi, zwłaszcza w weekend, kiedy pół woj. mazowieckiego przyjeżdża się tu bawić i robić zakupy.
Swoją drogą były ostatnio przeprowadzone badania największych chamów na drodze z podziałem na miasta i Warszawa wypadła tam najdzwyczaj dobrze, z palma pierwszeństwa w rankingu umożliwania innym kierowcon włączenia się do ruchu. Jak będę miał w domu czas, to poszukam i wrzucę.
Lukis' [ gry online level: 24 - POZnanska Pyra ]
Stolica = Frajer :D
Akurat w porównaniu z POZnań*ską fuszerką stołeczny stadion to wzór do naśladowania.
No to czekam co stanie sie z takim wembley :)
Juz widze jak stadion budowany za "panstwowe" dostaje sponsora tytularnego.
To na mapach Warszawy pojawi się potworek o nazwie "Pepsi Arena", za który w dodatku zapłaciło miasto?
W takim wypadku Ratusz powinien wymówić dzierżawę i dać go Polonii, cwaniactwo za cwaniactwo.
Wiem, sam jestem sprytnym warszawskim kierowcą i jestem z tego dumny,
No to powiem ci mój drogi, że ja tępie takie cwaniactwo jak tylko mogę - nie ma nic gorszego niż gościu jadący z pasa w lewo na wprost bądź ustawiający sie przed pasami dla pieszych, byle byc pierwszym w kolejce.
z palma pierwszeństwa w rankingu umożliwania innym kierowcon włączenia się do ruchu
chyba w używaniu klaksonu :)
Trael -->
Dziekuje bardzo. Lista doprawdy robi wrazenie. Sadzisz, ze zawiera az 1% stadionow swiata vel Zachodu swiata? Mi sie wydaje ze sporo mniej, no ale niech ci bedzie juz ten 1%. Moja strata ^^
Sinic - > bo to jest stosunkowo NOWY pomysl na zarabianie kasy. Mowisz, ze to 1%, pewnie i masz racje.
Zatem jaki jest procent ten jezeli wezmiemy stadiony budowane po 2005roku ( czemu ta data,bo to nowe stadiony i wtedy tez nasze zaczynaly sie budowac a w zasadzie projekty byly zaawansowane ), obstawiam, ze to bedzie jakies 30% nowych stadionow na swiecie.
Nasze stadiony ktore maja nazwy sponsorow sa nowe, nikt nie daje nazw starym stadionom bo to sie nie oplacaloby firma ktore chca wydac na to kase...od razu odpowiem dlaczego, bo stary stadion w Polsce to 5-10tys widowni, ewentualnie masa stojacych miejsc i 20tys, a nowy to cala otoczka typu bare, hale, silownie itp a do tego 16-45tys...
Zreszta Ty to wiesz nie bardzo wiem tylko po co sie o to spierasz...bo Ci sie to nie podoba? No mi tez nie,nie chce stadionu Pepsi na Legii, ae akceptuje prawa rynku.
Sinic --> Nie wiem o co ci chodzi z tym jednym procentem. Jednak pozwolisz, że cię zacytuję:
Bo jakos nie stwierdzilem do tej pory by sprzedaz nazwy stadionu, (...), byla gdziekolwiek praktyka czy tym bardziej jakims standardem.
Jak widzisz jest to praktykowane na tym "mitycznym zachodzie". Standardem nie jest bo jak słusznie zauważył snopek9 jest to w miarę nowy trend. Jednak skoro można na tym zarobić to nie widzę problemu. Nazwa taka czy inna jest raczej mało ważna. Kibice będą i tak nazywali stadion po swojemu a sponsor będzie się cieszył bo się od czasu do czasu pojawi w newsach. Więc nie bardzo rozumiem o co chodzi?
snopek9 -->
Ja nie twierdze, ze mi sie ta "moda" nie podoba, chociaz z pewnoscia nie jestem tym zachwycony. Co do nazwy Pepsi Arena to oczywiscie polscy bywalcy salonow sa zaszokowani nia bo ta marke znaja. Ale juz taki Veltins, Signal Iduna czy inne Emirates brzmia tak cool ;p
W kazdym razie nawet jesli 30% nowych stadionow dostaje nazwe od sposnorow to nie jest to powszechny standard jak tu ktos oburzony od teorii spisku chcial udowadniac.
Trael -->
Zrozum, ze ten twoj link udowadnial tylko to ze plotles bzdury ktorych sie wciaz chcesz trzymac. Wiesz w ogole co znaczy slowo standard i czym sie rozni od wyjatku? Oczywiscie w ostatnich latach nie sa juz to zdarzenia wyjatkowo, ale jeszcze wiele wody w Wisle uplynie nim chociazby sie to zblizy do okreslenia standardowym postepowaniem, jesli w ogole.
smalczyk
A co konkretnie tepisz? Fakt, że potrafię ruszyć jak człowiek ze świateł, wykorzystać 3 metrową lukę między samochodami i zmienić pas bez stwarzania zagrożenia na drodze, czy może to, że nie wlokę się środkiem szerszej drogi (np. Obozowa) i jak na jej szerokośc mieszczą się dwa auta, to trabię na bezmózgów, którzy tak robią?
nie ma nic gorszego niż gościu jadący z pasa w lewo na wprost bądź ustawiający sie przed pasami dla pieszych, byle byc pierwszym w kolejce.
Ale do mnie pijesz, czy jak? Widziałeś, że tak robię, czy po prostu z góry tak założyłeś?
chyba w używaniu klaksonu :)
Ruszaj z głową, to nie będziesz słyszał za soba klaksonów :) Moje średniej jakości za kółkiem warszawskie koleżanki (tak, kobiety!) nie są obtrąbiane, więc jak jak ktoś ma z tym notorycznie w Wawce problem, to musi być po prostu kiepskim kierowcą :)
Sinic <--- Ładnie próbują Ci tu wytłumaczyć, że żeby nazwa stadionu nadawała się na sprzedaż, musi to być duży obiekt, który będzie znany, gdzie reklama zadziała. Oczywiście, że procentowo buduje się więcej małych stadionów od wielkich aren, ale co to ma do rzeczy ? Widzisz w tym jakieś wytłumaczenie urzędowej pomyłki, czy o co Ci chodzi ?
Sinic a napisałem gdzieś, że jest to standardem? Jeśli tak to wskaż mi tą wypowiedź albo sam przestań pleść bzdury. Bo piszesz coś o jakiś procentach, później mi wmawiasz jakieś standardy. Weź no sobie jeszcze raz na spokojnie poczytaj co napisałem. Czy może mam użyć cytatu z samego siebie: Standardem nie jest bo jak słusznie zauważył snopek9 jest to w miarę nowy trend.
Paudyn ---> przeciez wymieniłem oznaki cwaniactwa, ktore tępię - jesli ty tak nie postępujesz to nie musisz czuć się 'namierzonym' :)
To co ty opisałeś to zwyczajna jazda 'z głową' - niepotrzebnie więc określiłeś się jako sprytny kierowca, bo w kontekscie cwaniactwa, o którym wspomniałem, znaczy raczej jazdę wbrew przepisom dla zyskania czasu.
szaj z głową, to nie będziesz słyszał za soba klaksonów :)
Po pierwsze, nie wspomniałem o trąbieniu na siebie. Po drugie - jakość jazdy po warszawskich ulicach nie ma absolutnie żadnego związku z użyciem klaksonu bo wielokroć byłem świadkime totalnie bezsonsownego trąbienia, np na przechodnia idącego po zebrze na SWOIIM zielonym - bo gościowi spieszyło się skręcić.
Ja bym wysnuł inną teorię - jesli komuś nie przeszkadza ustawiczny dźwięk klaksonu na każdej ulicy to znaczy, że sam go równie często używa :)
Wyobraź sobei, że ja np mam na tyle cierpliwości dla innych, że nawet jak ktoś się guzdra albo popełni jakis drobny błąd, to moja łapa nie wędruje od razu na kierownicę w poszukiwaniu przycisku BIP.
Chyba znane sa ci badania mówiące, ze grubo ponad 3/4 facetów za kółkiem rozładowuje za nim cały stres i agresję. Wnosząc z moich obserwacji zdecydowanie tak jest.
Trael -->
Owszem, kto inny wymytslil ten standard. Ale tez ja tylko do tego mam "pretensje" bo z pewnoscia nie stwierdze ze nigdy i nikt stadionu od nazwy sponsora nie nazwal.
mackie majcher -->
Po pierwsze nie wszystkie duze maja takie nazwy po drugie wiekszosc z tymi nazwami to obiekty male... A przede wszystkim przeczytaj jeszcze raz co ja pisalem i zawarta w tym poscie moja odpowiedz do Traela. Bo sie mieszasz miedzy wodke a zakaske...
A na ostatku czy ja tlumacze urzedowa pomylke? Wlasnie wszystko co napisalem wskazuje jedynie, ze jakis glupi urzednik nie majacy pojecia o temacie skrewil. Natomiast co poniektorzy, zreszta po to ten watek zostal zalozony, znalezli spisek na zycie nasze i wasze zawarty miedzy demoniczna bufetowa a agentami obcego wywiadu z ITI.
Sinic <--- Ja dla odmiany nie posiadam tak dużej wiary w ludzką głupotę, szczególnie na takich szczeblach urzędowych.
Sinic --> ale Gdańsk już ma sprzedaną nazwę stadionu, swoją nazwę sprzedała nowa hala w Łodzi, Wrocław też już ma chyba nazwę.
Trael --> ciekawe kto robił ten ranking ;) I kto byłp ytany. Nie masz większego chamstwa i cwaniactwa na drodze niż u Warszawiaków.
Trael, Sinic
Szczerze? Czytam Was i nie bardzo rozumiem, o co kruszycie kopie. Odnoszę wrażenie, że o semantykę, ale nie dam sobie głowy uciąć :D
smalczyk
U mnie "sprytny" ma pozytywny wydźwięk. Można jeździć z głową, na dodatek nie do końca przepisowo, a przy tym nie szkodząc nikomu i nie stwarzając niebezpieczeństwa :>
Poza tym, szczerze? Owszem, widziałem kierowców próbujących przejechać jak najszybciej przed pieszym (sam przy 2-3 pasach omijam go skrajnym po skręcie, jak widzę, że dopiero wchodzi na przejście) i to jest plaga nie tylko w stolicy, ale akurat trąbienia na przechodnia mającego zielone jeszcze nie widziałem (serio!), niezależnie od miasta :)
Ustawicznego klaksonu też nie słyszę, może głuchy jestem :/
Mamy tu taki styl, a nie inny. Jest dużo samochodów, duży ruch, natomiast miejsca już niekoniecznie :> Dlatego wykorzystuje się wszelakie przerwy i luki w celu dojechania na miejsce w mozliwie najkrótszym czasie, czy też zaparkowania auta i to się często później przydaje, a także wchodzi w krew. Jeśli innych to drażni? Cóz... Najczęściej dlatego, że może też by tak chcieli, ale nie potrafią :D
Jeszcze na zakończenie OT pierwszy z brzegu artykuł. Wiem, że Wyborcza kłamie i w ogóle, a może jakieś ziarnego prawdy się tam znajdzie :>
niestety w biznesie nie ma pojęcia "wdzięczność", liczą się zyski z inwestycji - a Legia niestety dobrze kombinuje, a miasto, jak to Smugg zauważył - sfrajerzyło
no i Hanka ma
tak wlazila TVN-owi w dupe ze ci pewnie nie mogli juz wytrzymac i wycieli jej numer
o jaki nowy ładny synonim bufetowej - miasto!
Tak sobie czytam, czytam... i nie ogarniam.
Prawo jazdy w Warszawie robilem, przezylem, ani razu nikt na mnie nie natrabil, nie zajechal, nie byl zlosliwy. Jako pieszy na przejsciach bez swiatel nie czekam az ktos sie zatrzyma tylko wchodze, oczywiscie w granicach rozsadku [nie laduje sie nikomu pod maske] i obserwuje czy samochod na pewno zdazy sie zatrzymac. Konczyny cale, historii zlaman brak, nikt nawet mnie nie otrabil.
Kompletnie nie rozumiem Waszym narzekan, moze o jakiejs innej Warszawie mowicie?
A co do glownego tematu watku - ktos nie pomyslal, klub pomyslal, miasto ma kase jaka powinno miec, klub z racji tego ze pomyslal bedzie mial wiecej kasy niz miasto myslalo ze bedzie mial. Nikt nie stracil, jedynie miasto dalo ciala. Jedyne na co mozna liczyc to na to ze ktos wyciagnie wnioski na przyszlosc i wiecej takich jaj nie bedzie, ale cos czuje ze umiejetnosc uczenia sie na bledach to nie jest mocna strona urzednikow.
Dryf ---> widać jeździsz w klapkach na oczach z zatyczkami w uszach :))
Zapraszam chocby na zawiszaka- zanim zdążysz przejść całe przejście dla pieszych, gwarantuję ci,ze co najmniej dwa,trzy samochody na rondzie uzyją klasonu.
Jak juz mowilem- jeśli ktos nie odnotował tego typu sytuacji to znaczy,że ustawiczny dźwięk trąbiących kompletnie mu nie przeszkadza,albo sam to samo notorycznie czyni.
Paudyn ---> nie takie sytuacje do wykorzystania klasonu widziałem :)
sam zostałem kiedys zrugany dźwiękowo za to, że bezczelnie wcześniej ostrzeglem wymownym gestem kierowcę, który prawie zarysowal mi caly bok probując sie wcisnąć w metrową lukę między dwoma autami. Tak Paudynie- nie 10m,a metrową.
Jak już mówiłem-granica między sprytem a chamstwem jest dość śliska,i bardzo wielu kierowców ja przekracza.
Jak juz mowilem- jeśli ktos nie odnotował tego typu sytuacji to znaczy,że ustawiczny dźwięk trąbiących kompletnie mu nie przeszkadza,albo sam to samo notorycznie czyni.
Jest jeszcze trzecia opcja. Ktoś jest przewrażliwiony, wyolbrzymia i skupia się tylko na wyłapywaniu klaksonów, aby potem móc ponarzekać na to, jacy kierowcy w tej warszawce nie teges ;-)
A zrugany zostałeś jak najbardziej słusznie! Okazałeś się niekultrualny i nie wpuściłeś pana ;D
Smalczyk ---> No i co ja mam Ci na to odpowiedziec? Slysze klaksony zawsze, to co sie dzieje na ulicach Warszawy obserwuje glownie z okien tramwaju albo z perspektywy pieszego i nie widze jakiegos niesamowitego chamstwa.
Zawiszaka i inne spore ronda znam - i jakos nigdy nie zdarzylo mi sie aby ktos mnie otrabil, owszem, czesto auta skrecajace hamuja przed przechodzacymi pieszymi dosc gwaltowanie, ale zeby poganiac kogos klaksonem - nigdy nie bylem tego swiadkiem.
Wiec albo wyolbrzymiasz albo miales strasznego pecha. Jedynie tyle moge powiedziec, nie mam mozliwosci udowodnic Ci ze mowie prawde.
Paudyn,Dryf ---> nawet nie sam dźwięk jest wkurzający, bo faktycznie czlowiek jak czegos nieustannie slucha, to powoli się przyzwyczaja- ale fakt, ze polowa 'uzyć' wynika z głupoty i zwyklej frustracji - wystarczy jak cos sie spóxnieonemu do pracy jegomościowi nie spodoba - i wali w kierownicę.
Moim zdaniem wy zwyczajnie przywykliscie juz do buractwa kierowcow i olewania przepisow (przypominam-nieuzasadnione użycie klasonu jest niedozwolone, podobnie jak wspomniane przee mnie wyżej przyklady cwaniactwa drogowego) olewacie - mnie osobiście to przeszkadza.
Nie raz widzę jak ktos się guzdra ruszając na światalch - i co z tego pytam? mam jeszcze przed pójściem do pracy stresowac siebie i jego trąbiąc jak kretyn?
Autentycznie,wracajac do rodzinnego miasta odczuwam jakąś dziwna ciszę w uszach, bo choc ruch jakos specjalnie mniejszy nie jest, to ustawicznego trabienia sie nie słyszy.
Na szczęście (dla mnie:) przyjąłem juz jakis czas temu taktykę chill outu - kto chce trąbić i wylewać swoje frustracje, go ahead, mam to w nosie - ja będę jeździł po swojemu, a nie tak jak ktoś chciałby to na mnie wymusić swoim klasonem (żeby nie było - jako pierwszy w kolejce zawsze stoje na sprzegle żeby ruszac dynamicznie, za to z pewnośćią nie mam zamiaru wjeźdżac komus w dupę tylko po to by za mna zrobiło się dodatkowe pół metra miejsca,w które ktoś chce sie na chama wcisnąć).
A co do sprytu i konieczności korzystania z niego -gdyby nie co dzisiąty,ale co drugi kierowca wpuszczał chcących skręcić na jego pas innych uzytkowników na zasadzie zamka,nie byłoby polowy takich zatorów jakie są-bo wszystko szlo by płynnie.
smalczyk ==>
a) jeździj komunikacją miejską - mniejszy nerw
b) dynamika w poruszaniu się pojazdem po ulicach przy takim ruchu to podstawa. Niektórym powinni walić blachy w łeb i zabierać prawka. Cuda Panie się dzieją na Krakowskiej rano.
legrooch ---> jeżdżę po mieście czym popadnie, przede wszystkim komunikacją i autem - tu i tu sa rzecz jasna plusy i minusy.
Po drugiej stronie rzeki od cwaniactwa znajduje się rzecz jasna lamerstwo - brak używania kierunkowskazów, orientacji na drodze czy ślamazarność - jedno i drugie stanowi na drodze zagrożenie i jest na maxa wkurzające.
Mirencjum obrońcą interesów gburowatych, cwanych, chodzących w garniturach warszawiaków? Co się stało? A może Legia to jeszcze większe zło niż wszyscy krawaciarze razem wzięci?
I czemu mnie nie dziwi, że sprawę tropi Wyborcza? Nie dostali akredytacji prasowej na Ł3, czy co?
Z socjologicznego punktu widzenia, ciekawym zjawiskiem jest fakt, iż niektórym samo słowo 'Warszawa' wystarcza, aby zaczynać dyskusję o jej mieszkańcach, kierowcach, etc. Brawo Lukis! Oczywiście nie macie żadnych kompleksów na punkcie naszego miasta, ot tak o tym piszesz, obrażasz mieszkańców stolicy, mimo że jesteś przekonany o wyższości Poznania i tak naprawdę ta wioska Cię nie obchodzi. Gratuluję postawy i proponuję wystartować z pomysłem autonomicznego miasta POZnan* (czy jakoś tak).
Smalczyk --> Nie obraź się, ale trochę pieprzysz. Byłeś kiedyś w Rzymie, o Kairze nie wspominając? Niestety, ruch na warszawskich ulicach jest przeogromny, a większość przyjezdnych kierowców nie potrafi tego ogarnąć. Stąd trąbienie i nerwy.
Jeśli natomiast mówisz o kulturze jazdy (tj. ustępowanie pierwszeństwa, odpowiednie ruszanie spod świateł, wpuszczanie innych kierowców), to ja warszawiakom nie mam nic do zarzucenia. Ostatnio jadąc Żwirki i Wigury, trochę się zamyśliłem podczas rozmowy i zapomniałem, że przed lotniskiem zamknęli skrajny lewy pas. Mimo sporego korka, bez problemu zmieniłem pas, bez żadnych niepokojących dźwięków.
Co nie mniej ciekawe, zawsze gdy obserwuję chamskie zachowanie, kierowca ma blachy LU, LLU, PO, EL, DW, ale to pewnie warszawiacy, którzy jeżdżą pożyczonymi autami.
Fakt, że w Warszawie jeździ się szybko i dynamicznie, bo przykro mi, ale tu wszyscy się gdzieś spieszą. Ot taka specyfika dużej aglomeracji.
Legrooch --> Walenie blachami po głowach, to ostatnio już nie fikcja, a coraz częstsza rzeczywistość ;)
zoorin --->
Niestety, ruch na warszawskich ulicach jest przeogromny, a większość przyjezdnych kierowców nie potrafi tego ogarnąć. Stąd trąbienie i nerwy.
A co tu jest do ogarniecia poza wiekszą siecią dróg niż w innych miastach? Natężenie ruchu w stosunku do wielkości jest zbliżone do większości innych dużych miast polskich.
Co nie mniej ciekawe, zawsze gdy obserwuję chamskie zachowanie, kierowca ma blachy LU, LLU, PO, EL, DW, ale to pewnie warszawiacy, którzy jeżdżą pożyczonymi autami.
No ba, wiadomo, że to wies przyjeżdża i się rozbija :))
A potem wracają do siebie i jakoś potrafią się poruszac bez stwarzania zagrożenia i wszechobecnego klasonu. taki dziw nad dziwy :))
Ot taka specyfika dużej aglomeracji.
Zgadza sie - co nie znaczy, że nie trzeba tęp[ić buractwa.
Jakoś dziwnym trafem nikt nie odniósł się do przykładów jawnej bezczelnosci i buractwa, które podałem w pierwszym poście, za to zajęliście się tym uperdliwym trąbieniem.
Ostatnio jadąc Żwirki i Wigury, trochę się zamyśliłem podczas rozmowy i zapomniałem, że przed lotniskiem zamknęli skrajny lewy pas. Mimo sporego korka, bez problemu zmieniłem pas, bez żadnych niepokojących dźwięków.
Zdarza się i tak - a zdarza się, że bez wpychu na chama nie zajmiesz pasa.
Jak już mówiłem - do wszystkiego można sie przywyczaić, ale sytuacje typu 'wszyscy stoja w kolejce, a jeden wbija się na chama z niedozwolonego pasa' nigdy nie przestaną doprowadzac mnie do złości. Generalnie nie lubię buractwa, nie tylko na drogach.
Jakoś dziwnym trafem nikt nie odniósł się do przykładów jawnej bezczelnosci i buractwa, które podałem w pierwszym poście, za to zajęliście się tym uperdliwym trąbieniem.
Piszesz o tym?
nie ma nic gorszego niż gościu jadący z pasa w lewo na wprost bądź ustawiający sie przed pasami dla pieszych, byle byc pierwszym w kolejce.
No więc:
nie ma nic gorszego niż gościu jadący z pasa w lewo na wprost
Nie miałem okazji widzieć. Prędzej jedzie prosto z pasa, który kończy się zaraz za skrzyżowaniem.
bądź ustawiający sie przed pasami dla pieszych, byle byc pierwszym w kolejce
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ma to często związek z tym, że stoi jeden jako pierwszy jadacy prosto, a za nim rzesza zablokwanych skręcających w prawo (ze strzałką). W takim przypadku nie mam nic przeciwko.
Generalnie jest już parę osób twierdzących, że przesadzasz. Nie twierdzę, że tego chamstwa nie ma, twierdzę że wcale nie ma go więcej, niż w innych miastach, jest go wręcz mniej, a miałem naprawdę okazję zjeżdzić dużo tych większych w naszym kraju.
Jako kibic Legii Warszawa i Warszawiak marudził nie będę. Tak zwane win-win ;)
ps. Tylko ta nazwa "Pepsi Arena" jakaś kijowa trochę:(
Smalczyk
'A co tu jest do ogarniecia poza wiekszą siecią dróg niż w innych miastach? Natężenie ruchu w stosunku do wielkości jest zbliżone do większości innych dużych miast polskich.'
Co? Proszę Cię, bez żartów. Skoro jest tak samo, jak w innych miastach, czemu ludzie boją się zdawać PJ w Warszawie i jeżdżą po Łomżach i innych takich?
Dobrze, że napisałeś przynajmniej 'innych dużych polskich miast'. Ile jest takich? Cztery, pięć? A zjeżdża się tu cała Polska.
'No ba, wiadomo, że to wies przyjeżdża i się rozbija :))
A potem wracają do siebie i jakoś potrafią się poruszac bez stwarzania zagrożenia i wszechobecnego klasonu. taki dziw nad dziwy :))'
Skąd wiesz, że 'u siebie' poruszają się bez stwarzania zagrożenia? Po prostu to miasto wykazuje wszystkie błędy kierowców, po prostej trasie każdy głupi potrafi jechać.
'Zgadza sie - co nie znaczy, że nie trzeba tęp[ić buractwa.
Jakoś dziwnym trafem nikt nie odniósł się do przykładów jawnej bezczelnosci i buractwa, które podałem w pierwszym poście, za to zajęliście się tym uperdliwym trąbieniem.'
Owszem, buractwo trzeba tępić i jednym ze sposobów jest po prostu trąbienie.
Do jakich przykładów miałbym się niby odnieść? Do skręcania z pasa do jazdy prosto? To oczywiste, tak jak fakt, iż upadek ze schodów nie jest prezentem od losu, ale zdarza się to wszędzie i nie sądzę, że to jakaś specjalna specyfika tego miasta. Zresztą przyjrzyj się, kto tak cwaniakuje.
'Zdarza się i tak - a zdarza się, że bez wpychu na chama nie zajmiesz pasa.'
Owszem, choć zasada jazdy na zamek robi się coraz bardziej popularna. Inna rzecz, że nie zamierzam ułatwiać życia komuś, kto np. jedzie buspasem i po zobaczeniu patrolu, chce nagle wpieprzyć się przede mnie. No way.
Z drugiej strony, inna historia z życia. Jest kilka minut przed zerową, odwożę znajomego na Młociny. Jadę spokojnie Kasprowicza, ulice puste. Nagle wyjeżdża mi koleś z miejsca parkingowego przed maskę. Nic nie robi sobie z tego, że za mną nie ma nikogo, że po ch... mnie zatrzymuje, bo poczekałby sekundę i by miał całą jezdnię dla siebie. Z tego miejsca mogę tylko przeprosić być może obudzonych mieszkańców pobliskiego bloku, ale nie wytrzymałem i musiałem gościa zrugać. Wiem, że być może było to nieodpowiedzialne i nie godzi się tak zachowywać kulturalnej osobie, ale przepraszam, naprawdę ciężko było mi się powstrzymać.
Dodam tylko, że w normalnej miejskiej jeździe klaksonu używam sporadycznie, czasem lekko kogoś ponaglę lub dam znak, że stacza mi się na zderzak. Gdy ktoś nie wymusza na mnie nagłej reakcji, nie ma potrzeby na niego trąbić.
'Jak już mówiłem - do wszystkiego można sie przywyczaić, ale sytuacje typu 'wszyscy stoja w kolejce, a jeden wbija się na chama z niedozwolonego pasa' nigdy nie przestaną doprowadzac mnie do złości. Generalnie nie lubię buractwa, nie tylko na drogach.'
Pełna zgoda. Tylko co poza 'trąbnięciem' nam pozostaje? Mam wysiąść i zrobić kolesiowi wykład z przepisów ruchu drogowego? I tak niektórzy nie mogą powstrzymać się na ulicy od rękoczynów, więc uwierz, że trąbienie nie jest najgorszą rzeczą, jaką można zrobić.
_____
Cainoor --> Kij z nazwą, ciekawe jak będą rozgrywać Coca-Cola Cup na Pepsi Arena ;)
Paudyn --> Ja ostatnio obserwuję kontynuację tradycji Indian i zbieranie blach, jako skalpów :)
uwierz, że trąbienie nie jest najgorszą rzeczą, jaką można zrobić.
Jeszcze w zimie u mnie na Radiowej dwóch kolesi zajechało sobie drogę, wysiedli z auta i zaczęli się okładać, po chwili jeden z powrotem wsiadł do auta, a drugi metodycznie odciskał swoją stopę na jego karoserii ;-)
Jest takie stare dobre po powiedzenie, "Chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy".
Są rejony gdzie widać to bardziej i są takie gdzie widać to mniej. Gdzie plasuje sie Warszawa wie raczej każdy.
Paudyn --->
Nie miałem okazji widzieć. Prędzej jedzie prosto z pasa, który kończy się zaraz za skrzyżowaniem.
Żartujesz chyba? :) Przeciez to standardowa zagrywka, podobnie jak ustawianie sie przed pasami - nawet w Uwaga pirat jakiemus cieciowi walnęli za to mandacisko :)
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ma to często związek z tym, że stoi jeden jako pierwszy jadacy prosto, a za nim rzesza zablokwanych skręcających w prawo (ze strzałką). W takim przypadku nie mam nic przeciwko.
Mówię o klasycznym przypadku gdy pas jest prosto, ale że stoi w kolejce pare aut, to pan ważny nie będzie czekał, podjeżdża sobie któryms z pasów skręcających, i na kozaka ustawia się przed pierwszym w kolejce.
Że tego nie widziałeś to już nie uwierzę :)
Generalnie jest już parę osób twierdzących, że przesadzasz. Nie twierdzę, że tego chamstwa nie ma, twierdzę że wcale nie ma go więcej, niż w innych miastach, jest go wręcz mniej, a miałem naprawdę okazję zjeżdzić dużo tych większych w naszym kraju.
Nie stwierdziłem, że chamstwa jest więcej - tylko, ze jest go dużo.
Niestety duża częśc polskcih kierowców jeździ jakby byla panami szós i najwazniejszymi osobami na drodze - stąd tyle kolizji i stłuczek.
zoorin --->
Dobrze, że napisałeś przynajmniej 'innych dużych polskich miast'. Ile jest takich? Cztery, pięć? A zjeżdża się tu cała Polska.
Dlatego własnie o dużych miastach wspomniałem.
po prostej trasie każdy głupi potrafi jechać.
Dobrze napisałeś - tych głupich na prostych drogach mamy nadzwyczaj dużo :)
Owszem, buractwo trzeba tępić i jednym ze sposobów jest po prostu trąbienie.
Klasyczne fight fire with fire - czyli pokaż burakowi, ze go przebijasz :)
Zresztą przyjrzyj się, kto tak cwaniakuje.
Znów teoria o obcych blachach? :))
Inna rzecz, że nie zamierzam ułatwiać życia komuś, kto np. jedzie buspasem i po zobaczeniu patrolu, chce nagle wpieprzyć się przede mnie. No way.
Podałes kolejny z przypadków buractwa - chwali ci się, że go nie tolerujesz, ja tez staram sie takich cwaniaków nie puszczać (i właśnie w takich chwilach jestem przez nich obtrąbiany, ze bezczelnie nie chcę mistrzów szos przepuścić:)
Jeszcze w zimie u mnie na Radiowej dwóch kolesi zajechało sobie drogę, wysiedli z auta i zaczęli się okładać, po chwili jeden z powrotem wsiadł do auta, a drugi metodycznie odciskał swoją stopę na jego karoserii ;-)
Coraz częstszy niestety widok - dlatego lepiej nie wysiadac bo nie wiadomo co za frustrat i wariat zasiada za innym kółkiem.
Jest takie stare dobre po powiedzenie, "Chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy".
To jak cię tam w tym Lądku traktuję hę? ;))
Żartujesz chyba?
Nie, nie żartuję. Albo ma to miejsce na tyle rzadko, że nie rzuca mi się w oczy, albo rozbijam się po tej kulturalniejszej części Warszawy :)
Co do ustawiania się z przodu, to napisałem "najczęściej" i takie przypadki (w sensia chamstwa, nie zaś zwalniania prawego pasa), o jakich piszesz też widuję stosunkowo rzadko, ale okazjonalnie zdarza mi się przyuważyć :)
O tej takiej klasycznej zaczepliwej, nieszkodliwej agresji wlasnie kiowas mowilem, takie klasyczne uderz w stol.
Dziekuje za podrecznikowy przyklad
Lutz ---> ja się ciebie kurturarnie pytam, a ty mnie o jakichś nożycach...:)
I dlaczego twierdzisz, że wtrąciłeś swoją kwestię w tonie klasycznej, nieszkodliwej agresji? :)
Paudyn ---> to autentycznie mało musisz po naszym mieście pomykac bo naprawdę nimunim raz, dwa razy dziennie widuję takie przypadki (a jeżdże do pracy autem sporadycznie, więc i z pozycji chodziarza obserwuję podobne ekscesy :)
Tez uważam, że centrum to totalna chamówa ;))
smalczyk
Ja jeżdżę do pracy przez Centrum codziennie (z Żoliborza na Mokotów; całe Jana Pawła 2 i Niepodległości). Wracam sobie czasami inną trasą, np. Wisłostradą, albo przez Żwirki i Wigury. Codziennie, więc imo mam naprawdę dobry przegląd pola. Do tego nie mam super auta, więc na spokojnie obserwuję wszystko naokoło. Naturalnie jak to do pracy... w pośpiechu ;)
I co w związku z tym?
Ano jedno - marudzisz jak baba :D
smalczyk
Pomykam nim codziennie od dobrych 5 lat, w tej chwili komunikacja miejska to dla mnie okazjonalny wyskok na imprezę, jak chcę się napić. No, ale jeśli uważasz, że mało...
I co w związku z tym?
Ano jedno - marudzisz jak baba :D
+1 :)
Smalczyk, ja opisuje konkretne zachowania (jak podane przez paudyna), jezeli ktos pokazuje ze jest wiesniakiem to ten komentarz wlasnie do tego sie odnosil, ty natomiast zastanawiasz sie czy londynczycy to wiesniaki, bo traktuja mnie tak czy inaczej.
Zasadniczo, na drogach jest roznie, ale kultura jazdy jednak wyzsza niz w polsce/warszawie.
Chociaz zdarzaja sie kwiatki.
Jedni pokazuja wiesniactwo na drodze, inni na forach internetowych, jest tyle roznych miejsc, ze trudno byloby to zliczyc.
Cainoor, Paudyn ---> alez ja wcale nie przeczę, ze marudzę (może nawet jak baba, a co!:) - ale że marudzić mam na co, to i rację mam ;P
Polscy kierowcy, nie tylko warszawscy, sa agresywni, nerwowi i ze słabymi umiejętnościami - połączenie daje mieszankę wybuchową.
Dobrze, że choć ja panuję nad sobą na drodze ;PP
Lutz ---> przykro mi, ze ni w zab nie zrozumiałes co napisałem - bo dlaczego miałbym uważać londyńczyków za wiesniaków to nie mam pojęcia :)
Jedni pokazuja wiesniactwo na drodze, inni na forach internetowych, jest tyle roznych miejsc, ze trudno byloby to zliczyc.
Zgadzam się w pełnej rozciągłości :)
Zasadniczo, na drogach jest roznie, ale kultura jazdy jednak wyzsza niz w polsce/warszawie.
I tu też - co potwierdza, że mnie nie zrozumiałeś :)
kiowas, czy mi sie wydaje, czy tez napisales "jak mnie traktuja w londynie" ?
Moze nie bardzo rozumiem slowa pisanego, ale wlasnie o tym tutaj caly czas sie mowi jak to zachowuja sie wiesniaki (co i tak absolutnie nie miesci sie w temacie watku).
Odpowiedzialem ci, ze nie zauwazylem zbyt wielkiego wiesniactwa, anglicy dosc mili, firmy z ktorymi mam przyjemnosc pracowac moglyby sluzyc za wzor, chociaz oczywiscie jak wszystkie duze firmy, skazone sa korporacyjnymi nawykami. Na drodze klaksony rzadko sie slyszy, przechodnie dziekuja za przepuszczenie na przejsciach, ja robie podobnie i to dziala.
smalczyk
"Polscy kierowcy, nie tylko warszawscy, sa agresywni, nerwowi i ze słabymi umiejętnościami"
- Generalnie to samo można powiedzieć o większości narodów. Niektórzy są bardziej agresywni (np. Biołorusini), bardziej nerwowi (np. Włosi) lub ze słabszymi umięjętnościami (np. Holendrzy;). Jednak uśredniajac to wygląda bardzo podobnie. Kierowcy z większych miast lepiej się orientują na rondach, przy zmianie światła, ruszaniu spod pasów, itp., a kierowcy z mniejszych miast lepiej się włączają na krajową 7 :P
Lutz
"przechodnie dziekuja za przepuszczenie na przejsciach, ja robie podobnie i to dziala."
Już nie przesadzaj. Widziałeś pieszego w Londynie, w Centrum, który w ogóle ogląda się na auta? :)
Lutz ---> dlaczego więc zrozumiałeś, że pytałem o londyńczyków? ;P
Z poniższym spostrzeżeniem jak mowiłem się zgadzam.
Cainoor ---> i znów prawda - dlatego wyżej napisałem, że niejedno badaniew podaje samochód jak narzędzie podobne do worka treningowego - tyle, ze o niebo bardziej szkodliwe niż worek dla osob postronnych.
Dlatego tez od zawsze jestem zwolennikiem badan psychologicznych dla potencjalnych kierowców.
Lutz
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale smalczyk ciętą ripostą chyba odniósł sytuację "zaściankowego" nalotu na Warszawę, do Twojego (zaściankowego) nalotu na Londyn :)))
smalczyk [ gry online level: 22 - Senator ]
Lutz ---> dlaczego więc zrozumiałeś, że pytałem o londyńczyków? ;P
Bo dokladnie tak bylo zadane pytanie. Trzeba bylo pytac o to jak ja ich traktuje, wtedy moze riposta stalaby sie "zaiste" cieta.
Cainoor, centrum, to troche inne realia, i zaden kierowca nie bedacy kurierem taksowkarzem, czy kierowca autobusu po prostu stara sie do centrum nie wjezdzac przed 20.
Lutz - ciekawe to co piszesz bo wedlug badan to Anglicy sa obecnie jednym z najagresywniejszych ludzi na drogach, zachowanie to typowa dzungla.
Lutz
'Jest takie stare dobre po powiedzenie, "Chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy".
Są rejony gdzie widać to bardziej i są takie gdzie widać to mniej. Gdzie plasuje sie Warszawa wie raczej każdy.'
Prawda, po Tobie widać to doskonale.
Smalczyk
'Dobrze, że napisałeś przynajmniej 'innych dużych polskich miast'. Ile jest takich? Cztery, pięć? A zjeżdża się tu cała Polska.
Dlatego własnie o dużych miastach wspomniałem.'
Jasne, ale do Warszawy nie przyjeżdżają tylko mieszkańcy Krakowa, Łodzi, Wrocławia czy Poznania, a zjeżdża się tu cała Polska. Niestety, nie obrażając nikogo, ruch w stolicy a w innych miastach trochę się jednak różni (nie mówiąc o większych skrzyżowaniach, rondach, tramwajach) i narybek musi się jednak dłuższy czas uczyć. I owszem, w teorii powinniśmy być dla nich cierpliwi, ale w codziennym pośpiechu nie ma czasu na cierpliwość.
'Dobrze napisałeś - tych głupich na prostych drogach mamy nadzwyczaj dużo :)'
Owszem, masz 100% rację.
'Klasyczne fight fire with fire - czyli pokaż burakowi, ze go przebijasz :)'
Niestety, to najbardziej humanitarny sposób, jaki mogę w takiej sytuacji znaleźć.
'Znów teoria o obcych blachach? :))'
Uwierz, ta teoria jest najbardziej racjonalna spośród wszystkich uogólnień.
'Podałes kolejny z przypadków buractwa - chwali ci się, że go nie tolerujesz, ja tez staram sie takich cwaniaków nie puszczać (i właśnie w takich chwilach jestem przez nich obtrąbiany, ze bezczelnie nie chcę mistrzów szos przepuścić:)'
Jeśli w takiej sytuacji ktoś na Ciebie trąbi, to jest poważnie chory. Ja na takich mam jedynie szyderczy uśmiech od ucha do ucha.
Paudyn
'Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale smalczyk ciętą ripostą chyba odniósł sytuację "zaściankowego" nalotu na Warszawę, do Twojego (zaściankowego) nalotu na Londyn :)))'
Zrozumiałem to dokładnie tak samo i przyznam, że to celna riposta :)
Wypowiedź Drackuli wyczerpała pogląd o spokojnych Anglikach, co od początku było zabawnym stwierdzeniem.
zoor!n [ gry online level: 55 - Legend ]
Lutz
'Jest takie stare dobre po powiedzenie, "Chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy".
Są rejony gdzie widać to bardziej i są takie gdzie widać to mniej. Gdzie plasuje sie Warszawa wie raczej każdy.'
Prawda, po Tobie widać to doskonale.
O kolega z Warszawy widze, dziadkowie powstancy te sprawy...
Lutz
'O kolega z Warszawy widze, dziadkowie powstancy te sprawy... '
O kolega z Londynu widzę, dziadkowie z RAF czy Luftwaffe?
Moglby mi ktos wyjasnic jakie znaczenie przy okreslaniu przynaleznosci do jakiegos miasta ma to co robili i gdzie mieszkali rodzice albo dziadkowie?
Wychodze z zalozenia za jak ktos, powiedzmy, >10 lat zyje w danym miescie, studiuje/pracuje, rozlicza podatki to chyba mozna go okresliac jako jego obywatela, nie?
Bo jesli zastosowac kryterium "co najmniej dziadkowie musza w danym miescie zyc" to sie okaze ze nie tylko w Warszawie ale tez np takim Poznaniu albo Krakowie jest masa przyjezdnych.