Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl Rojopojntofwiu #21 Lis czy stado wilków?

10.04.2011 11:33
shooter190
1
shooter190
60
Pretorianin

Mi tam wszystko pasuje. No dobra może poza solo w fps-ach bo są oskryptowane, głupie i szybko mnie nudzą. Mógłbyś darować dodanie do drużyny w fps-ach Call of Duty, bo nasi "partnerzy" to tam są nieużyteczni a bardzo często więcej nam przeszkadzają niż pomagają.

10.04.2011 12:00
Eskejp
2
odpowiedz
Eskejp
20
Centurion

Mass Effect tak - Dragon Age nie
Lubię pobawić się ekwipunkiem, ale tylko dla siebie a nie machać pół godziny wyposażenie dla całej drużyny. Ale poza tym nie robi mi zbytnio różnicy czy gram sam cz w teamie.

10.04.2011 12:39
kokoju
3
odpowiedz
kokoju
108
Handlarz z Neverwinter

Ja osobiście wolę przemierzać świat sam, bez żadnej pseudo magicznej drużyny. A jeżeli już ją mam, to nie chce mieć na nich wpływu, niech sami sobie radzą w trakcie walki. Bardziej od gier typu Balduars Gate czy Dragon Age wolę Titan Quest czy moję ulubione, magiczne Neverwinter Nights. I pewnie po części dlatego Neverwinter Nights 2 mi nie przypasił, ale i tak spróbuję zainstalować i przejść Drakensanga, RPG to jednak gatunek który lubię.

10.04.2011 12:43
Cayack
4
odpowiedz
Cayack
60
Gospodarz Przystani

Oj, ciężko tu zdecydować. Tak jedno, jak i drugie rozwiązanie ma swoje pozytywne i negatywne cechy, o których już nie będę pisać, bo tylko bym powtarzał po Tobie. Wszystko zależy od samej gry, ale generalnie mogę powiedzieć, że w jedne i drugie bawię się równie dobrze. Ale warto dodać, że w obu typach czasem twórcy dają nam zasmakować (chociaż w jakiejś małej części) tego drugiego wariantu rozgrywki. Przykłady? W grach "solo" mieliśmy pomoc NPC-ów w serii Gothic, czy w Fable. W grach "z drużyną" zostaliśmy sami w Pustce w Dragon Age, ostatni dodatek DLC do Mass Effect 2 proponuje to samo.

Nie do końca zgodzę się z tym, że posiadanie towarzyszy wpływa na pogłębienie immersji. Posiadanie przyjaciół, mających swoją historię, własne zdanie i zadania do wykonania - tu na pewno tak. Ale już kliknięcie na portret towarzysza i przeniesienie się do jego ciała, sterowanie jego ruchami, potrafi skutecznie wrażenie immersji wykastrować. W grach "solo" tego nie ma. Jestem Bezimiennym, jestem Geraltem, i nikim innym. To jest moje wirtualne ciało, innego nie mam.

10.04.2011 13:35
5
odpowiedz
zanonimizowany753653
21
Chorąży

Raczej solo, czuję wtedy się jakos konkretniej, wszystko jest przycięte pode mnie. A kiedy gram drużyną czuję się przytłoczony możliwosciami, w które szczerze mówiąc nie mam ochoty się zagłebiać. Dlatego np Baldurs mnie nuży a Gothic wciąga. Poza tym nawet w drużynie czuję się... jakby wyalienowany, próbuję swoją postać dopakować a innych traktuję raczej jako przydupasów, którzy kradną mój exp :D

10.04.2011 13:46
ROJO.
👍
6
odpowiedz
ROJO.
180
Magia Kontrastu

shooter190
Cayack

Mógłbyś darować dodanie do drużyny w fps-ach Call of Duty, bo nasi "partnerzy" to tam są nieużyteczni a bardzo często więcej nam przeszkadzają niż pomagają.

kliknięcie na portret towarzysza i przeniesienie się do jego ciała, sterowanie jego ruchami, potrafi skutecznie wrażenie immersji wykastrować. W grach "solo" tego nie ma. Jestem Bezimiennym, jestem Geraltem, i nikim innym. To jest moje wirtualne ciało, innego nie mam.

Słuszne uwagi Panowie.

10.04.2011 13:55
📄
7
odpowiedz
g40st
155
Generał

Posmakować możemy każdej drogi, przetestować każdą ścieżkę rozwoju. Cierpi na tym wspomniane replayability

Chciałbym tylko zauważyć, że w tym zdaniu sam sobie przeczysz :) Akurat drużynowe erpegi mają znacznie większe replayability, właśnie ze względu na możliwość podejmowania różnych decyzji co do rozwoju każdej z postaci.

Ale to na marginesie. Ideałem byłaby interakcji członków drużyny z ME/DA z sandboksowym lub quasi-otwartym światem typu Elder Scrolls, Gothic czy Wiedźmin 2. Drakensang 2 w pewnym sensie zbliża się do tego schematu, ale to akurat specyficzna seria i nie każdemu się podoba.
Ja akurat preferuję zabawę w samotnego wilka, więc od maja ideałem będzie Wiesiek 2. Rzekłem :D

10.04.2011 15:00
Mutant z Krainy OZ
8
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
248
Farben

Zawsze sam, do tego stopnia, że męczy mnie starcraft i warcraft, gdzie trzeba poruszać dziesiątkami jednostek, podobnie jak każdy inny rts. Do tego stopnia, że w serii Heroes scenariusze gdzie jestem zmuszony grać kilkoma bohaterami również mnie męczą i wkurzają, wolę mieć jednego-dwóch podpakowanych hirołsów i nimi dzielić i rządzić.
FPSy z drużyną omijam, podobnie RPG, jestem samotnym wilkiem, który potrafi godzinami grzebać po pustych kanałach w nowych Falloutach.
Kierowanie drużyną sprawia, że nie potrafię się wczuć w grę, bywało i tak, że nawet kierując drużyną skupiałem się na jednostce, co potem skutkowało niechybną porażką ze względu na ogólnie niski poziom drużyny, zaniżany słabymi postaciami, do których nie przykuwałem uwagi będąc skupionym na tym jednym, który miał szczęście być przeze mnie wybranym.

10.04.2011 15:12
ROJO.
👍
9
odpowiedz
ROJO.
180
Magia Kontrastu

g40st - w kwestii, o której piszesz - oczywiście. Mi chodziło głównie o możliwość pogrania np. wojem, magiem, łotrem jednocześnie, bez konieczności rozpoczynania przygody konkretną klasą. Przyznasz, że chętniej ponownie przejdziemy grę wojem gdy wcześniej bawić mogliśmy się tylko magiem (SOLO) niż gdy grając magiem, wojownik cały czas nam towarzyszył i mogliśmy go rozwijać/nim sterować (GRUPA).

Mutant z Krainy OZ - widać, że doskonale wyczułeś tekst. Bardzo fajnie opisałeś swoją grę solo.

10.04.2011 15:18
👍
10
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

W erpegach grać solo wg mnie jest lepiej, choć tak jak np. w KOTOR i Neverwinter Nights można było mieć odpowiednio: dwóch i jednego towarzysza (jakbym się pomylił to proszę mnie poprawić) i też mi pasowało. Podczas gry można porozmawiać z towarzyszami i są to ciekawe rozmowy (szczególnie w Kotorze). Samotnie przemierzać świat jest lepiej, bo nie trzeba rozdzielać ekwipunku między kilku towarzyszy, planować ich rozwoju, a to trochę czasochłonne. Właśnie gram w Baldur's Gate i wiem co to znaczy. Walka też jest dużo trudniejsza. Ale np. w Might & Magic VIII mi to w ogóle nie przeszkadzało. Może dlatego, że grało się tak jakbyśmy chodzili jedną postacią, a walka też była lepiej zrobiona.
W Gothicu samotnie przemierzając świat jest bardziej klimatycznie i nie czujemy się tak pewnie. Mamy też czasem urozmaicenie w postaci jednego, dwóch i czasem pięciu towarzyszy przy jakiś misjach.
W FPS-ach lepiej mieć towarzyszy, bo uwaga przeciwnika nie skupia się wyłącznie na graczu choć np. na poziomie Weteran w Call of Duty 2 przeciwnik strzela niemal wyłącznie do gracza co jest trochę irytujące, zapewne w innych grach jest podobnie. Niemniej nie przeszkodziło mi to w przejściu kilkakrotnie CoD 2 na Weteranie.
Tak więc, nie ma jednoznaczniej odpowiedzi, czy lepiej grac samotnie czy z towarzyszami. Wszystko zależy od gry i mechaniki rozgrywki. Jednak początkującym graczom polecałbym takie erpegi, gdzie sterujemy jednym, góra dwoma bohaterami.

10.04.2011 15:22
11
odpowiedz
zanonimizowany777435
34
Senator

W FPSach granie z drużyną i martwienie się o kompanów jest po prostu głupotą.Czy któryś z was przejmuje się losem towarszyszy w serii COD??? Ważni jesteśmy tylko my,nasza giwera i to czy jakiś zamachowiec-terrorysta nie odstrzeli nam dyńki :P Reszta żołdaków nas nie interesuje, gdyż z reguły i tak są oni nieśmiertelni, a poza tym bezużyteczni w walce i wtedy to zaczynamy się zastanawiać, czy lepiej nie sprawdzaliby się w roli Simów lub zwierzaczków rodem z Kinectimals.
W grach RPG ja na przykład preferuję grę Solo. W takim Falloucie zwiedzam Stołeczne Pustkowia całkiem sam, gdyż kompani, jakich stworzyła Bethesda są bardziej bezpłciowi niż tysiące bezimniennych serwownych nam przez twórców gier.
W tytułach pokroju DA czy Star Wars:Knights Of The Old Republic nasza kompania jest za to ważna. W takich produkcjach możemy, jak to już ROJO wcześniej zaznaczył, zżyć się z naszymi towarzyszami,często też poznać ich własne zdanie odnośnie sytuacji ,w jakiej się znajdujemy, czy też podejmowanych przez nas decyzji. Wtedy to mamy możliwość ukształtowania sobie o nich własnej opnii i postrzegania ich jako prawdziwych wirtualnych kompanów, a nie tylko bezmyślnego i w pełni oskryptowanego zlepku piskeli biegającego cały czas za nami niczym mały piesek.I tyle ode mnie w tej sprawie.

10.04.2011 15:29
Harry M
12
odpowiedz
Harry M
187
Master czaszka

Zależy od gry, czasami fajnie uciec os stada, a czasami fajnie do niego dołączyć :).

10.04.2011 15:45
😊
13
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

Nie do końca zgodzę się z tym, że posiadanie towarzyszy wpływa na pogłębienie immersji. Posiadanie przyjaciół, mających swoją historię, własne zdanie i zadania do wykonania - tu na pewno tak. Ale już kliknięcie na portret towarzysza i przeniesienie się do jego ciała, sterowanie jego ruchami, potrafi skutecznie wrażenie immersji wykastrować. W grach "solo" tego nie ma. Jestem Bezimiennym, jestem Geraltem, i nikim innym. To jest moje wirtualne ciało, innego nie mam.

Zgodzę się z Cayack'iem. W grach solo też mamy przyjaciół. I może nie chodzą oni za nami cały czas, to spotykamy ich czasem na swojej drodze i wtedy nam pomagają, a czasem to my pomagamy im. Tak jak to zostało pięknie pokazane w serii Gothic. Wspaniała relacja między Bezimiennym a Czwórką Przyjaciół (Diego, Milten, Lester i Gorn). I to wg mnie bardziej wpływa na poziom immersji, niż sterowanie tymi przyjaciółmi.

10.04.2011 15:52
ROJO.
👍
14
odpowiedz
ROJO.
180
Magia Kontrastu

Panowie, źle mnie zrozumieliście (Cayack, sebogothic). Niechcący chyba wyrwaliście myśl z kontekstu. Chodziło mi o same dialogi pomiędzy towarzyszami a bohaterem głównym lub pomiędzy towarzyszami. Tylko w tej kwestii odwołałem się do pogłębienia immersji, rozbudowy atmosfery.

Genialny patent pogłębiający immersję, wczucie się w świat gry i opowiadaną historię.

Ten patent to dialogi, o których wspomniałem, a nie sama idea gry GRUPĄ.

Ishimura12 i inni - podziwiam, że chce Wam się tyle pisać pod moimi bazgrołami. Doceniam. Miło jest na chwilę odpocząć od pisania i samemu coś ciekawego poczytać. Dziękuję!

10.04.2011 16:01
Cayack
😊
15
odpowiedz
Cayack
60
Gospodarz Przystani

ROJO, a myślałem, że mamy to wyjaśnione :) Już w poprzednim komentarzu napisałem, że zgadzam się z tym co przytoczyłeś. Kompani, którzy są wykorzystywani do takiej roli, którą opisałeś, jak najbardziej wpływają na pogłębienie immersji. Ale jest też druga strona medalu - przełączanie się na nich działa w przeciwną stronę. Jak niemal zawsze, są zady i walety. ;)

10.04.2011 16:40
16
odpowiedz
zanonimizowany777435
34
Senator

ROJO
I my czytelnicy staramy się od czasu do czasu tu wyraźić swoją opinię, tam trochę podyskutować, ale te komentarze i tak zawsze będą tylko dodatkiem do Twoich artykułów,felietonów,Rojopojntofwiuów,Szybkich Rozkmin i Bóg wie czego, co tam jeszcze tworzysz.To nie Ty powinieneś dziękować nam, lecz my Tobie za ten cały trud,który wkładasz w pisanie tych wszystkich tekstów :)

10.04.2011 17:29
ROJO.
👍
17
odpowiedz
ROJO.
180
Magia Kontrastu

To nie Ty powinieneś dziękować nam, lecz my Tobie za ten cały trud,który wkładasz w pisanie tych wszystkich tekstów :)

Wierz mi, że jest to trud przyjemny:) Warto się czasem postarać, by być uraczonym komentarzem podobnym do Twojego. Serdecznie dziękuję, cieszę się.

10.04.2011 18:48
Velfrig
18
odpowiedz
Velfrig
56
Pretorianin

Ja na przykład nie mam jakoś ustalonego w jakich rodzajach gier wolę grać drużyną a w jakich solo. Doskonale radzę sobie z dużą ilością postaci w RTSach, ale nie lubię RPGów w których kierujemy drużyną. Wydaje mi się jednak że w przypadku szeroko pojętych strategii rzecz ma się zupełnie inaczej. W nich stajemy w roli "naczelnego wodza" który jednym swym skinieniem decyduje o całej taktyce nacji czy innego tam rodzaju grupy stworzeń. Drążąc temat dalej mam na myśli że w tego typu grach mając pod swoją władzą dużo istot dalej gramy solo bo nie wczuwamy się i związujemy tak z konkretną postać ale traktujemy ją jako nam podległą. Idąc dalej w gruncie rzeczy kierujemy tu bytem znajdującym się ponad możliwymi i przedstawionymi w grze ale w coś w rodzaju wirtualnego boga, czyli gramy solo :) W grach typu RPG zdecydowanie wolę wcielić się w jednego bohatera ponieważ bardziej mogę przeżywać jego przygody i wszelkie wybory staną się dla mnie istotniejsze bo bardziej zżyłem się z postacią i ją polubiłem. Co do FPSów to lubię dobrze opracowany system sztucznej inteligencji. Chodzi mi o to że toleruję działanie grupowe ale tylko w przypadku gdy nie muszę przejmować się o towarzyszy bo doskonale wiedzą sami co robić, a ja jedynie mogę im dać jakąś podpowiedź.

10.04.2011 19:32
19
odpowiedz
zanonimizowany768165
119
Legend

Zdecydowanie Lis czyli samotnik.
Taki jestem w grach i prawdziwym życiu, wbrew temu co się sądzi tacy ludzie (samotnicy) żyli przed erą komputerów.

Jako samotnik nie muszę robi za niańkę dla towarzyszy mojego herosa.
Nie muszę się martwić, że partnera AI szwankuje (w coopie może pomóc jego wymiana, tego z AI już nie).
Ma to też wymiar praktyczny - wszystkie nagrody i XP idą do jednej postaci (szybszy awans, ten w grach D&D był bardzo powolny).

Mimo tego udało mi się skończyć gry od Black Isle, jedynie BG2 i dodatek nie ukończyłem, nie mam siły do niej.

10.04.2011 19:39
ROJO.
👍
20
odpowiedz
ROJO.
180
Magia Kontrastu

Velfrig - dlatego z premedytacją pominąłem RTS-y, chociaż Ty, ciekawie do nich odwołałeś myśl tekstu.

10.04.2011 20:40
21
odpowiedz
zanonimizowany690565
11
Legionista

Do niedawna byłem zdecydowanym zwolennikiem gry w pojedynkę. Zmieniło się to natomiast rok temu gdy postanowiłem odrobić zaległości i zagrać w pierwszą część Mass Effect. Gra mi odpowiadała z tego względu, że podczas walki nie byłem zmuszony do kierowania członkami drużyny, zmieniłam im tylko ekwipunek i wtedy mi to odpowiadało. Później postanowiłem pójść krok dalej i zagrać w pierwszego Dragon Age'a i tak mi się spodobała całkowita kontrola nad drużyną, że zacząłem bardzo żałować, że wcześniej nie tykałem podobnych produkcji. Na dzień dzisiejszy jest mi obojętne czy będę grał tylko jednym bohaterem, czy całą drużyną bo obydwie opcje są interesujące ze swoimi wadami i zaletami, o których wspomniał autor.

10.04.2011 22:07
ppaatt1
22
odpowiedz
ppaatt1
95
Obieżyświat

Przede wszystkim trzeba zauważyć dlaczego gramy drużyną w cRPGach. Jest to jawne nawiązanie do zwykłych gier RPG. (papierowych jak kto woli). Tyle, że względy techniczne uniemożliwiały początkowo granie przyjaciołom drużyną. Graliśmy jak w zwykłym RPG, ale sterując nie jedną postacią, a całą drużyną. (gdzie w zwykłym RPGu mamy przydział jednego bohatera do jednego gracza, którzy stanowią jedną drużynę.). Wstawianie botów jako towarzyszy też nie był dobrym pomysłem. (również technologiczne. Zresztą do dzisiaj jest to problem.) Więc tak oto w cRPGu sterowaliśmy drużyną. Później powstały co prawda MMORPGi, ale zamiast w stronę papierowych RPGów poszły w bezmyślne trzaskanie potworów.

I teraz kwestia co lepsze. Wszystko zależy od wątku głównego i historii przygotowanej przez mistrza gry/scenarzystę. Niektóre historie dotykają w sposób bezpośredni bohatera, a niektóre są oddzielone od postaci. Scenariusz scenariuszem, ale jak ta sprawa wygląda od strony gameplayowej? Na pewno drużyna dodaje do gry myślenie oraz taktykę. Za to solo ogranicza się do tłuczenia paru przycisków na zmianę bez większej filozofii.

W cRPGach wolę drużynę, ale jeśli postać bohatera jest przygotowana świetnie (np. Wiedźmin) to i solo nie pogardzę.

FPSy... Zależy czego się szuka od gry i jaki ów gra ma charakter. Osobiście lubię albo taktyczną grę bez zgłębiania postaci albo jedną postać, która posiada jakieś możliwości taktyczne. (dobry przykład to Brothers of Arms). CoDy to nic innego jak Serious Samy dzisiejszych czasów. Napierdzielanka bez większej filozofii.

10.04.2011 22:21
ROJO.
👍
23
odpowiedz
ROJO.
180
Magia Kontrastu

ppaatt1 - dziękuję za zainteresowanie tematem i kolejny wyczerpujący komentarz:)
Xardinio SpecShadow - to samo tyczy się Was:)

12.04.2011 10:45
Seltaeb47
24
odpowiedz
Seltaeb47
19
Centurion

Nie miałem wcześniej "okazji" skomentować żadnego z Twoich tekstów, ale czytam je na biężąco i na początek chciałbym tylko napisać: oby tak dalej! :) Bardzo mi się podoba Twoje podejście do sprawy i do prawdziwej, fajnej immersji, a każdy kolejny temat sprawia, że wykopuje sobie jakieś wspomnienia związane z grami. Dzięki Ci za to. :)

Co do tematu, to jestem z tych, którzy generalnie czerpią przyjemność z różnych form przedstawienia historii - raz jedno, raz drugie. Aczkolwiek mam oczywiście swoje preferencje, zauważam co najbardziej zapadło mi w pamięć. Czy scena z Wrexem w ME2 ("Shepard, my friend!") byłaby taka pamiętna, gdyby nie to, jak możemy się z nim związać za pomocą dialogów i wspólnego wycinania w pień Gethów w pierwszej części? Fajnie wykreowane, obfitujące w ciekawe kwestie postacie w grach drużynowych są zdecydowanie wielkim plusem, a dla mnie rozwijanie kilku postaci zamiast jednej to tylko pogłębienie zabawy. Kiedy grałem w MMO, to grałem kilkoma postaciami w różnych celach - czy to przyjmowanie obrażeń, leczenie czy skuteczne wykańczanie wrogów. Różnica jest duża a swoje myślenie o ekwipunku czy statystykach trzeba dostosować zależnie od postaci - mnie to akurat cieszy i mimo, że w wersji mniej rozbudowanej, to taki aspekt w grach typu Dragon Age byl mile widziany.

Z drugiej strony, od czasu do czasu lubię też odmiane. Historia i decyzje Białego Wilka nie byłyby pewnie tak odczuwalne, gdyby nie skupienie się na znakomicie wykreowanej postaci i tym, że wszystko zależy tylko i wyłącznie od niego, a z konsekwencjami nikt mu nie pomoże. Typ zabawy być może inny - lecz równie bardzo wciągający, jeżeli jest przeprowadzony w odpowiedni sposób.

12.04.2011 11:31
ROJO.
👍
25
odpowiedz
ROJO.
180
Magia Kontrastu

Seltaeb47 - Dziękuję Ci, będę się starać! W bardzo fajny sposób zwróciłeś uwagę na kwestię dialogów i na to, co mogą zrobić z odbiorem danej sytuacji lub nawet całej fabuły. Reszta analizy pokrywa się zarówno z moim podejściem do tematu, jak i zdaniem innych, komentujących tekst. Pozdrawiam i zapraszam do lektury innych/nowych artów!

gameplay.pl Rojopojntofwiu #21 Lis czy stado wilków?