autor: Amadeusz Cyganek
FIFA 15 - już graliśmy! Nowa generacja w stagnacji - Strona 2
Premiera FIFA 15 zbliża się wielkimi krokami. Na kilka miesięcy przed premierą mieliśmy okazję zagrać w próbną wersję i przekonać się, czy piłka na pewno leci prosto w światło bramki.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry FIFA 15 – next-genowy silnik na pełnych obrotach
Z pierwszej, bez przyjęcia
Dzięki przyspieszeniu rozgrywki na ekranie obserwujemy znacznie więcej gry z pierwszej piłki – przeciwnicy z lubością konstruują ataki, kontynuując ofensywę zagraniami z pierwszego kontaktu. Przez to też w trakcie spotkań pojawia się mnóstwo sytuacji stykowych, podczas których dochodzi do kolizji między zawodnikami walczącymi o przejęcie futbolówki. Choć może wydać się to mocno podejrzane, czasami obserwując efekty starć, poczułem się jak kilka lat temu, kiedy mogliśmy obejrzeć wiele zabawnych scenek przy okazji fauli czy walki ciałem. Niektóre efekty kolizji wyglądały tutaj po prostu słabo – zawodnicy wpadali na siebie w nienaturalnych pozach, a upadając na murawę wielokrotnie powinni przekręcić wszystkie stawy i połamać ręce. Choć oczywiście zdarzały się bardzo realistyczne efekty pojedynków piłkarzy, to wiele animacji prezentowało się po prostu komicznie. To, powiem szczerze, dość dziwna sytuacja, zważywszy, że już 2 lata temu twórcy zaimplementowali do gry zupełnie nowy silnik fizyczny, a FIFA 14 przyniosła wyłącznie poprawki tego elementu. Tymczasem niestety sytuacja wygląda gorzej niż w przypadku wcześniejszych edycji, co, biorąc pod uwagę wykorzystanie większej mocy obliczeniowej konsol nowej generacji, raczej nie powinno mieć miejsca.
Twórcy zawarli w prezentacji kilka ciekawych rozwiązań dotyczących warstwy gameplayu. Podczas rozgrywki będziemy mogli skorzystać ze specjalnych taktyk, pozwalających na sławetne „parkowanie autobusu” w polu karnym w stylu Chelsea Londyn czy też przyspieszoną wymianę pozycji pomiędzy zawodnikami jednej formacji. Zawodnicy również łatwiej przetrzymają piłkę w okolicach końcowych linii boiska, próbując zyskać na czasie i nie dając dojść do głosu swojemu przeciwnikowi. Defensorzy nie będą ryzykować pojedynków „jeden na jednego” z nacierającymi napastnikami – zamiast tego spróbują zaczekać na powrót kolegi z formacji, starając się maksymalnie opóźnić konstruowaną przez rywala akcję. Chorągiewki z kolei wreszcie się zmaterializują – do tej pory piłkarze wręcz przenikali przez nie, teraz zaś niejednokrotnie pozwolą na powrót futbolówki na pole gry po odpowiednim jej odbiciu. Małe zmiany dotknęły również system rozgrywania stałych fragmentów gry – twórcy udostępnili nam ciekawą możliwość kontroli zawodnika znajdującego się w polu karnym. Za jego pomocą możemy powalczyć o odpowiednią pozycję wyjściową do dogrywanej piłki, a następnie w odpowiednim momencie poprosić o podanie. Owszem, są to ciekawe dodatki, jeszcze bardziej urealniające toczoną rozgrywkę, ale zakres tych zmian raczej nadaje się na darmową aktualizację.
Robimy Poznań!
Ekipę EA Sports trzeba jednak pochwalić za liczne zmiany w aspekcie wizualnym nowej FIF-y. Największą zapowiedzianą nowością jest zupełne przebudowanie modelu piłkarza – dzięki temu zawodnicy są lepiej zbudowani i pod względem sylwetki bardziej przypominają swoich realnych odpowiedników. W grze znajdziemy także zdecydowanie większy i bardziej różnorodny zestaw animacji odzwierciedlających reakcje zawodników np. na decyzje sędziowskie czy udane bądź nieudane zagrania. Bardzo często będzie teraz dochodzić do utarczek słownych czy przepychanek pomiędzy zawodnikami, a rozjemcami staną się piłkarze obydwu drużyn. Znacznie przyjemniej patrzy się również na trybuny, gdzie publika reaguje dynamicznie w związku z wydarzeniami na murawie – dodatkowo kibice będą bawić się za pomocą najbardziej znanych sposobów celebracji, takich jak np. meksykańska fala. Po mocnych petardach trafiających w słupek bądź poprzeczkę możemy nie tylko zaobserwować wyraz twarzy poszczególnych zawodników jednoznacznie przedstawiający zawód drużyny atakującej, ale i trzęsącą się bramkę. Nie sposób nie zwrócić także uwagi na zmieniającą się wraz z warunkami atmosferycznymi murawę – w przypadku obfitych opadów deszczu na trawie pojawiają się tysiące śladów stóp zawodników. Co ważne, faktycznie pojawiają się one w miejscach, w których przebiegali, zatem już po kilkunastu minutach możemy z łatwością zaobserwować, w których sektorach boiska najczęściej toczy się rozgrywka.
Wśród sposobów fanowskiej celebracji na trybunach możemy zaobserwować również popularne na wyspach „Let’s all do the Poznan”, zaczerpnięte przez kibiców Manchesteru City podczas pojedynku z Lechem Poznań w Lidze Europy. Zabawa polega na odwróceniu się przez kibiców plecami do murawy, złapaniu się za barki, a następnie wspólnym podskakiwaniu.