Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca - Strona 2
Długo musieliśmy czekać na powrót Garreta. Całe szczęście, wszystko wskazuje na to, że było warto.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Thief - restart kultowej skradanki słabszy od Dishonored
Nowy Thief to również walka. Wrogów można likwidować z odległości łukiem lub z bliska solidną, drewnianą pałką. W mordowaniu można też posłużyć się środowiskiem - jeśli podpalimy plamę rozlanego oleju pod stojącym w niej przeciwnikiem, możemy być pewni, że ten zakończy żywot w potwornych męczarniach. Wielbicieli bardziej subtelnych rozwiązań z pewnością ucieszy fakt, że rywali da się również ogłuszać, zarówno skacząc na nich z wysokości i powalając na ziemię, jak i zadając celny cios od tyłu w głowę. Nieprzytomnych ludzi i zwłoki możemy przenieść w dowolne miejsce. Wisienką na torcie jest informacja, że całą grę rzekomo da się ukończyć, nie zabijając absolutnie nikogo.
W bezpośrednich starciach Skupienie także przychodzi z pomocą. Po odpaleniu tego trybu czas wyraźnie spowalnia, a na sylwetkach najbliżej stojących przeciwników pojawiają się trzy okręgi. Wybranie jednego z nich i odpowiednio szybkie wciśnięcie przycisku kończy się efektownym, groźnym atakiem. Trzy uderzenia w brzuch jedynie odpychają rywala, ale jeśli najpierw za cel obierzemy nogi, a potem głowę, ten natychmiast odejdzie z tego świata.
Same misje są tak rozbudowane jak choćby te obecne w Deadly Shadows. W udostępnionym zadaniu musieliśmy ukraść klucze jednemu z oficerów, za ich pomocą dostać się do środka, a na miejscu odnaleźć mapę ujawniającą położenie ukrytej komnaty. Oczywiście droga do celu jest żmudna i daleka, bo w jakiś sposób trzeba wpierw uporać się z patrolami. Co ciekawe, autorom udało sie zaimplementować w wersji demo kilka interesujących rozwiązań. Macając ramę obrazu Garrett musiał odnaleźć ukryty przycisk, a po dotarciu do klejnotu tak poustawiać kręgi w zamku blokującym dostęp do diamentu, by ciężarek odpowiedzialny za blokadę spadł na sam dół przez otwory. Tego typu drobne smaczki zbawiennie wpływają na rozgrywkę, bo niosą ze sobą spore urozmaicenie.
Gra była pokazywana na PlayStation 4, ale trudno mówić tu o jakimś ogromnym skoku jakościowym w temacie oprawy wizualnej – prawdę mówiąc wygląda tak samo dobrze, jak obecnie niemal każdy multiplatformowy tytuł na PC. Niezłe jest też udźwiękowienie i nowy głos Garretta, który swego czasu wzbudził wśród fanów ogromną falę negatywnych emocji. Tak naprawdę najbardziej ucieszyła mnie jednak możliwość wypróbowania nowego pada – jest wygodniejszy w trzymaniu, ma lepsze analogi i generalnie sprawia o wiele lepsze wrażenie, niż poprzedni DualShock.
Po zaliczeniu misji z kradzieżą, przyszła pora na większą dawkę emocji. Garrett musiał przedostać się przez ogromny most, podpalony z niewiadomych na razie względów (szczegóły fabuły utrzymywane są w tajemnicy) przez grupę buntowników. W tej dodatkowej misji działo się bardzo wiele – odpalane z karabinu skrypty na naszych oczach demolowały solidną konstrukcję, a my w tym czasie musieliśmy odnaleźć bezpieczną drogę. To właśnie w tym fragmencie pojawiły się sceny rodem z Assassin’s Creed, kiedy złodziej próbował po wystających elementach konstrukcji przedostać się na drugi brzeg. O dziwo, cała scena sprawiała przyjemne wrażenie, choć nie ma się co czarować – z klasycznym Thiefem miało to niewiele wspólnego. Twórcy uznali, że graczom należy się od czasu do czasu nieco żywsza rozrywka. Skali destrukcji w scenie z mostem nie powstydziłoby się Call of Duty.
Podsumowując, nowy Thief sprawia na razie korzystne wrażenie. Pomijając niektóre popularne dziś rozwiązania w temacie rozgrywki (Skupienie), mamy tu do czynienia z klasyczną grą z serii w przyzwoitym wydaniu. Czy to wystarczy, aby przekonać malkontentów odsądzających nowego Garretta od czci i wiary, nie mam zielonego pojęcia. Prawda jest jednak taka, że charakterystyczne wzorce w produkcie firmy Eidos Montreal zostały zachowane, a możliwość permanentnego wyłączenia ułatwiających życie opcji zwiększa w znaczący sposób wyzwanie. Warto również podkreślić, że choć do premiery pozostało sporo czasu, gra już teraz wygląda bardzo dobrze, nie uświadczyłem praktycznie żadnych błędów. Wszystko wskazuje na to, że Square Enix dopisze do kolekcji kolejny dobry tytuł, który tradycyjnie sprzeda się poniżej jego oczekiwań.
Krystian Smoszna | GRYOnline.pl