Batman: Arkham Origins - sandboksowy prequel uznanej serii - Strona 2
Batman: Arkham Origins pozwoli prześledzić początki kariery Mrocznego Rycerza. Za projektem tym stoi nowy zespół, niemniej wiele wskazuje na to, że otrzymamy godną kontynuację cyklu.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Batman: Arkham Origins - prequel bazujący na sprawdzonym schemacie
Batman: Arkham City wprowadziło do serii otwartą strukturę świata, Arkham Origins jeszcze bardziej rozwinie ten pomysł. Gra wreszcie da nam to, na co fani czekali od dawna, czyli możliwość zwiedzania całego miasta. Składać się na nie będą zarówno nowe lokacje, jak i tzw. Stare Gotham, czyli mocno przerobione dzielnice, które służyły za więzienie w poprzedniku. Miejsca te powinny wciąż być we w miarę dobrym stanie, więc podczas eksploracji raczej nie będziemy mieć wrażenia déja vu. Odświeżone wizualnie tereny stanowić mają 50% powierzchni świata. Druga połowa okaże się zupełnie nowa. Złożą się na nią bardziej ekskluzywne budynki oraz potężne wieżowce.
Jak dotąd ujawniono tożsamość tylko jednego z zabójców, którzy zapolują na Batmana. Jest nim Deathstroke (znany również pod pseudonimem Terminator), czyli jeden z najpopularniejszych łotrów z uniwersum DC Comics. Prawdopodobnie będzie on również jednym z najtrudniejszych przeciwników, z jakim zmierzymy się w grze. W komiksach konfrontacja obu postaci najczęściej kończyła się porażką Mrocznego Rycerza.
Prawdziwe imię Deathstroke'a to Slade Wilson. Poza doskonałym wyszkoleniem zabójca ten dysponuje również ciałem o cechach wykraczających poza ludzkie możliwości, co zawdzięcza przyjęciu serum superżołnierza. Popularność postaci sprawia, że w ostatnich latach Deathstroke coraz częściej odgrywa rolę antybohatera. W tym roku gracze mieli okazję pokierować nim w bijatyce Injustice: Gods Among Us.
Wszystko to da w sumie obszar dwukrotnie większy niż w Arkham City. Autorzy pozostają jednak wiertni filozofii swoich poprzedników i nie mają zamiaru tworzyć olbrzymiego, ale w gruncie rzeczy pustego miasta. Zamiast tego każdy fragment mapy będzie zapełniony dziesiątkami cieszących oko detali, a za każdym rogiem czekać ma kolejne wyzwanie lub następna przygoda.
Produkcję gry Batman: Arkham Origins powierzono studiu Warner Bros. Montreal i będzie to zdecydowanie najbardziej ambitny projekt w jego krótkiej historii. Zespół wcześniej zdobył szlify, opracowując Batman: Arkham City – Armored Edition na konsolę Wii U. Pozwoliło to deweloperom zaznajomić się ze zmodyfikowaną wersją silnika Unreal 3 wykorzystywaną w poprzednich dwóch odsłonach cyklu.
Znacznie większy teren gry spowodował, że twórcy musieli wprowadzić szybką metodę transportu. Rolę tę spełni samolot Batwing, który zdobędziemy, realizując serię misji. Niestety, podróż nim ma odbywać się automatycznie – o samodzielnym kierowaniu maszyną nie ma po prostu mowy
W świecie gry znajdziemy zhakowane wieże, które uniemożliwią umieszczenie na mapie znaczników ważnych miejsc oraz poruszanie się Batwingiem. Dlatego wiele czasu spędzimy na ich wyłączaniu. Nie znaczy to jednak, że będziemy musieli wielokrotnie powtarzać te same czynności, co jest problemem wielu innych gier z otwartym światem. Zamiast tego każda z wież okaże się odrębnym unikalnym wyzwaniem, w odmienny sposób testującym zdolności akrobatyczne Batmana, jego spryt lub umiejętności bojowe.
Studio Rocksteady opracowało wyborne mechanizmy zabawy i jego następcy z Warner Bros. Montreal nie zamierzają zbyt mocno eksperymentować z ulubioną przez graczy formułą. Zamiast tego zajęli się raczej dodawaniem nowych elementów i wzbogacaniem już istniejących. System walki ponownie oprze się na automatycznych ciosach oraz aktywowanych we właściwych momentach kontrach. Wrogowie wykorzystają jednak odmienne techniki, co wymusi naukę nowych manewrów. Arsenał uderzeń Batmana również ulegnie rozszerzeniu o premierowe ataki.