autor: Amadeusz Cyganek
Rayman Legends - nasze pierwsze wrażenia z grania na WiiU - Strona 2
Rayman Legends to świetnie zapowiadająca się kontynuacja Rayman Origins. Nową grę Michela Ancela przetestowaliśmy na konsoli WiiU. Czy ogromny kontroler zdaje egzamin? Wrażenia prosto z E3 2012.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Rayman Legends - fenomenalna platformówka staje się jeszcze lepsza
Panel dotykowy działa bardzo sprawnie i bez jakichkolwiek opóźnień – to bardzo ważne zwłaszcza w przypadku gier tak niezwykle dynamicznych jak Legends, w których dodatkowym elementem otwierającym drogę do sukcesu jest odpowiednia synchronizacja działań ze współgraczem. Już w pierwszym etapie musimy oczyścić drogę z różnego rodzaju przeszkadzajek, takich jak bujna roślinność czy drewniane belki z kolcami. Przesuwanie palców po ekranie nie sprawia żadnych trudności, a ruchy wykonywane w trakcie rozgrywki są bardzo intuicyjne i proste do przyswojenia. Niejednokrotnie korzystam także z możliwości systemu „drag and drop” – już po chwili Murphy musi postawić ścianę, po której Rayman szybko wspina się na szczyt i niszczy skrzynkę z dość ciekawą zawartością – znajduje się w niej bowiem grupka czekających na wybawienie stworków o nazwie Teensie, doskonale znanych z Origins.
Po chwili przenosimy się do poziomu zlokalizowanego pod powierzchnią planety, na której toczy się akcja gry – po raz kolejny niesamowite wrażenie robią nie tylko projekty etapów, ale także ich wystrój i znajdujące się w tle krajobrazy. Unikalny styl graficzny, jaki charakteryzuje najnowszą produkcję Michela Ancela i spółki, zachwycił mnie od pierwszej do ostatniej minuty pokazu. Tym razem trafiamy do ogromnych podziemi wielkiego zamczyska, w których głównym zagrożeniem dla dwójki nieustraszonych bohaterów okazują się wylatujące z ognistych czeluści płonące oczy – za ich likwidowanie odpowiedzialny jest Murphy. Moim zadaniem staje się oczyszczenie planszy z oryginalnych przeciwników za pomocą ekranu dotykowego – po wskazaniu palcem konkretnych „przeszkadzaczy” zielony stworek szybko pojawia się na miejscu i rozprawia z ofiarą. Nie brakuje także momentów, w których trzeba przesuwać dźwignie i ustawiać platformy w taki sposób, by Rayman mógł bezproblemowo przedostawać się w dalsze rejony planszy.
Na samym końcu krótkiej zabawy z Raymanem przychodzi czas na kapitalnie zrealizowany i niesamowicie dynamiczny etap muzyczny, w którym – zgodnie z rytmem przygrywającej w tle piosenki – trzeba naciskać rozrzucone po całej planszy oczy, uruchamiające rozmaite mechanizmy, pozwalające bohaterom uczestniczyć w szaleńczej eskapadzie po totalnie odjechanej ścieżce. Oprawa wizualna i dźwiękowa oraz świetna animacja głównych postaci już teraz zasługują na ogromne pochwały, a odlotowe projekty kolejnych poziomów tylko pokazują, że Francuzi ze studia w Montpellier są w swoim fachu prawdziwymi mistrzami.