Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 17 sierpnia 2011, 15:34

autor: Amadeusz Cyganek

Graliśmy w Pro Evolution Soccer 2012 - gamescom 2011

Trwające właśnie targi gamescom to tak naprawdę pierwsza okazja, by sprawdzić, czy Pro Evolution Soccer 2012 faktycznie tchnie w serię nowego ducha. Nie omieszkaliśmy z niej skorzystać.

Przeczytaj recenzję Konkurencja znów w tyle - recenzja gry Pro Evolution Soccer 2012

Artykuł powstał na bazie wersji X360.

Nowy PES według zapowiedzi twórców ma być kolejną „małą rewolucją” w stosunku do poprzednich części. Japońska piłka, cały czas konkurująca o palmę pierwszeństwa z FIF-ą, w tym roku ma zadowolić zarówno zatwardziałych strategów, lubujących się w taktycznych niuansach rozgrywki, jak i graczy, którzy nade wszystko stawiają widowiskowość, piękne bramki i efektowne zwody. Próbka możliwości Pro Evolution Soccer 2012 pokazuje, że za pomocą ogromu zmian, towarzyszących tegorocznej edycji, twórcy próbują na nowo zdefiniować piękno wirtualnej piłki nożnej.

Pierwszą, najbardziej rzucającą się w oczy nowinką, jest odmieniony system obrony. Nasze udane poczynania w defensywie w dużym stopniu wynikają teraz z dobrego ustawienia całej formacji i wybrania optymalnej strefy, w której będziemy kasować ataki przeciwnika. Pojedynki „jeden na jednego” w środku pola to piłkarskie samobójstwo – zazwyczaj szybko kończą się albo faulem, albo łatwą stratą futbolówki. Dużo zależy od pomocy innych partnerów z formacji obronnych – nasze działania w większości prowadzone są na dystans i wymagają ogromnej precyzji. Świetnym ułatwieniem w rozbijaniu zapędów ofensywnych rywala jest zupełna nowość – możliwość kontroli nad drugim zawodnikiem jednocześnie. Korzystając z pomocy partnera z obrony, możemy łatwo zagonić napastnika drużyny przeciwnej do narożnika boiska i tam odebrać mu futbolówkę, jak również zaskoczyć go wysokim pressingiem i uniemożliwić mu rozegranie na skrzydła.

Działanie modułu nazwanego „hold-up” najbardziej docenimy w momencie, gdy przyjdzie nam bronić się w okolicach pola karnego – prawy trigger pozwala kontrolować samotnie nacierającego na bramkę przeciwnika i skasować jego akcję, zdecydowanie atakując w najbardziej odpowiednim momencie. Nie można jednak zapomnieć, że takie zagrania obarczone są ryzykiem niepowodzenia – jeden fałszywy ruch może otworzyć rywalowi prostą drogę do bramki. Trzeba jednak przyznać, że to rozwiązanie sprawdza się bardzo dobrze, zwłaszcza podczas blokowania dośrodkowań oraz pieczołowitego krycia rozgrywających, dzięki czemu możemy szybko rozbić nieźle zapowiadającą się akcję.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.