autor: Maciej Jałowiec
Supreme Commander 2 - Wrażenia (gamescom 2009) - Strona 2
Na targach gamescom 2009 Chris Taylor za zamkniętymi drzwiami zaprezentował swoją najnowszą grę – Supreme Commander 2.
Przeczytaj recenzję Supreme Commander 2 - recenzja gry
Rozwój armii nie będzie już odbywać się na zasadzie wykupywania kolejnych poziomów zaawansowania. Istnieje za to drzewko technologii, na którym wraz z postępami w rozgrywce odblokujemy przydatne usprawnienia. Podzielono je na trzy sekcje – przyspieszenia (budowa i naprawa), ulepszenia i nowe jednostki, w tym mnóstwo eksperymentalnych.
SupCom2 będzie taki sam jak wcześniejsze gry Chrisa Taylora. Armie są spore, królują tu eksplozje, smugi pocisków i nieustanny ruch setek różnych elementów – odłamków, bomb i iskier. Najwięcej zamieszania wprowadzą wspomniane jednostki eksperymentalne, których w sumie ma być 27. Dzielą się one na pomniejsze i główne. Pomniejsze są droższe i lepsze od tradycyjnych wojsk, a przy tym są dostępne niemal od samego początku zabawy. Celem autorów było stworzenie gry, w której od razu można bawić się potężnymi machinami, nie czekając kilkanaście minut na najlepsze wojska. Główne siły są dostępne dopiero po osiągnięciu wysokiego poziomu rozwoju. Kosztują mnóstwo surowców, ale za to są w stanie likwidować całe bazy w pojedynkę. Do gry powracają m. in. olbrzymie pająki z laserami należące do arsenału Cybran. Chris Taylor pokazał też wyrzutnię czołgów UEF, za pomocą której można dostarczać jednostki w wybrane miejsce w bezpieczny i szybki sposób.
Ciekawostką jest fakt, że postanowiono nadać słowu „eksperymentalny” większe znaczenie. Jeżeli zdecydujemy się na budowę takich jednostek, powinniśmy się liczyć z ryzykiem ich awaryjności, tymczasem w pierwszej części wszystkie rodzaje wojsk były niezawodne. W SupCom2 możemy wyciągnąć każdą maszynę eksperymentalną z fabryki, gdy zostanie zbudowana co najmniej w połowie. Problem w tym, że taka niedorobiona jednostka może się zwyczajnie zepsuć na polu bitwy i stanie się łatwym celem dla przeciwników. Trzeba więc będzie wybierać między szybkością i wadliwością, a czekaniem i niezawodnością.
Wygląda na to, że nowy Supreme Commander zadowoli w szczególności fanów pierwszej części cyklu. Szereg poprawek wpłynie niewątpliwie na rozgrywkę i momentami ją uprości, głównie w warstwie ekonomicznej. Charakter gry jednak nie zmieni się i każdy, kto lubi, jak na ekranie dużo się dzieje, powinien czekać na dalsze informacje dotyczące najnowszego dzieła Chrisa Taylora.
Maciej „Sandro” Jałowiec