autor: Szymon Liebert
Dragon Age: Początek - Wrażenia (gamescom 2009) - Strona 2
Na targach gamescom 2009 pokazano kolejny fragment rozgrywki, który podkreślał najważniejszy aspekt gry. Chodzi oczywiście o podejmowanie decyzji i związane z nimi konsekwencje.
Przeczytaj recenzję Dragon Age: Początek - recenzja gry
Jeden z twórców motywuje ten wybór kilkoma argumentami. Przede wszystkim tak potężny artefakt powinien znaleźć się w rękach tylko kogoś odpowiednio dobrego. W innym przypadku mógłby zostać wykorzystany do bardzo złych celów (np. przywoływania armii demonów i innych potworów). Wobec tego trzeba poświęcić życie tych kilku osób. W zamian ratujemy przecież setki lub tysiące innych istnień. Zabicie dwóch wartościowych kobiet z drużyny to nie wszystko. Po wyjściu ze świątyni musimy wyjaśnić sprawę bratu zakonnemu, który opiekował się tym miejscem od wielu lat. Niestety, ten nie chce współpracować – wolelibyśmy, żeby artefakt pozostał tajemnicą, podczas gdy mnich chce sprowadzić tu pielgrzymki wiernych. Rozmowa kończy się impasem, po którym zakonnik odwraca się i odchodzi. Główny bohater zabija go, rzucając w niego nożem.
Powyższa próba racjonalizacji jest trudno przyswajalna i w gruncie rzeczy możemy powiedzieć, że bohater pokazał swój zły charakter. Jak podkreślają autorzy, w świecie Dragon Age granice między dobrem i złem, tak wyraźnie obecne w bardziej klasycznych produkcjach fantasy, są po prostu trudne do określenia. Mamy też znacznie większy wybór odnośnie tego, co i jak chcemy zrobić. Żeby to udokumentować, cofnięto nas w czasie do początku sceny. Tym razem losami bohatera kieruje drugi przedstawiciel BioWare, którego drużyna najpierw musi przejść jedną z prób. Zagadka sugeruje, aby odrzucić wszelkie rzeczy służące do obrony i zaufać wierze. Bohaterowie ściągają więc ubrania i w samej bieliźnie przechodzą przez ścianę ognia. Ponownie znajdują się w świątyni i widzą na ołtarzu wspomniany potężny artefakt. Czy znowu trzeba będzie walczyć?
Tym razem awanturnik jednak nie chce urny dla siebie. Potrzeba mu tylko odrobiny leczniczych prochów. Do takiej decyzji nikt z drużyny nie ma obiekcji – wręcz przeciwnie. W końcu wszyscy mieli okazję obcować z potężnym i pradawnym przedmiotem, co jest sporym sukcesem. Okazuje się jednak, że ta decyzja ma pewne, potencjalnie groźne konsekwencje. Bohaterowie wychodzą ze świątyni i od razu słyszą potężny ryk nad swoimi głowami. Ich wybór zbudził smoka, który teraz wylądował na pobliskiej grani. Drużyna rusza przed siebie i nagle bestia spada na nich z wysoka. Rozpoczyna się walka z potworem olbrzymich rozmiarów – nawet odziany w zbroję główny bohater krąży gdzieś pomiędzy pokrytymi łuskami nogami gada. Walka jest długa, więc twórcy przyspieszają bieg wydarzeń. Jedna z postaci wskakuje na grzbiet bestii i w widowiskowy sposób wbija jej miecz w głowę.
Ponownie więc mogliśmy przekonać się, że Dragon Age będzie na pewno grą wielu możliwości. Jednorazowe przejście tej ogromnej produkcji na pewno nie wystarczy. Żeby poznać całość wydarzeń, opcji, scenariuszy, trzeba będzie wielu podejść i godzin. To oczywiście świetna sprawa, bo chociaż nie oznacza całkowitego zniesienia liniowości, to jednak jest to zdecydowany krok naprzód. Trudno powiedzieć, czy nadążą za nim inni deweloperzy – w końcu BioWare dysponuje niebagatelnym budżetem – ale na pewno przysłuży się to graczom. Nie sposób nie docenić ogromu pracy włożonego w grę, nieważne, czy podoba nam się autorski świat oraz czy akceptujemy zastosowaną stylistykę lub promocję. Czekamy na premierę, żeby zweryfikować wszystkie obietnice studia. Wydaje się, że ich spełnienie jest bardzo możliwe.
Szymon „Hed” Liebert