autor: Maciej Jałowiec
Diablo III - Już graliśmy! (gamescom 2009) - Strona 2
Na gamescomie zagraliśmy w Diablo III! do dyspozycji oddano wszystkie trzy klasy, jakie dotychczas ujawniono – Barbarian, Wizard i Witch Doctor.
Przeczytaj recenzję Zło powróciło - recenzja gry Diablo III
Świat Diablo III co chwilę miło zaskakiwał. Będąc na pustyni, od czasu do czasu trafialiśmy na trąby powietrzne, zagrażające zarówno naszemu dzielnemu awanturnikowi, jak i hordom wrogów, z którymi przychodziło mu walczyć. Pojawiały się również kapliczki, po skorzystaniu z których otrzymywaliśmy czasowy bonus zwiększający szansę na znalezienie złota i magicznych przedmiotów (te zaś są różne w zależności od wybranej postaci). Oprócz tego tradycyjnie natykaliśmy się na kapliczki lecznicze, kuferki, zwłoki do przeszukania itp. Niejednokrotnie otwarcie skrzyni lub sarkofagu było powiązane z pojawieniem się dodatkowego przeciwnika (np. kościotrupa). Generalnie rozgrywka jest wyjątkowo podobna do tej, którą znamy z poprzedniej odsłony cyklu, co powinno zostać raczej ciepło przyjęte przez graczy. Małą rewolucję przeszła kwestia regeneracji many – nie ma już napojów uzupełniających energię magiczną, nie ma również kapliczek za to odpowiedzialnych. Mana odnawia się automatycznie, gdy bohater nie angażuje się w walkę. Dzieje się to na tyle szybko, że Wizard i Witch Doctor mogą swobodnie i stosunkowo często używać swoich najpotężniejszych ataków, nie martwiąc się o nagłe wyczerpanie mocy w samym środku walki.
Uzupełnianie zdrowia odbywa się tak, jak to wcześniej zapowiadano – eliksiry zdobyte na wrogach wypijane są przez bohatera automatycznie i natychmiastowo. Natomiast wszystkie napoje znalezione w skrzyniach lądują w ekwipunku i czekają na swoją kolej. Tak się jednak składa, że po wykorzystaniu jednej buteleczki trzeba odczekać około minuty na wypicie kolejnej. Wygląda na to, że najlepszym sposobem na regenerację zdrowia jest paradoksalnie wskakiwanie między wrogów i szybkie zbieranie tego, co z nich wypadnie.
Doświadczenie tradycyjnie zdobywa się, mordując wrogów i wykonując powierzone naszej postaci zadania. Od czasu do czasu dostaje się jednak bonusy punktowe przyznawane za szybkie i krwawe wykańczanie wrogów. Zdobywając nowe poziomy doświadczenia, automatycznie poprawiamy statystyki dotyczące siły, zdrowia, zdolności magicznych i inteligencji. Do zadań gracza należy rozdysponowanie punktów w oknie drzewka umiejętności. Na każdy poziom dostajemy jeden punkt, za który możemy albo odblokować nową zdolność, albo ulepszyć jedną z już dostępnych. Umiejętności można podzielić na ofensywne i defensywne, a także na aktywne i pasywne. Jedną z ciekawszych wydała mi się pasywna zdolność barbarzyńcy, polegająca na nagłym przyspieszeniu zadawania kolejnych ciosów. Przydatne okazało się również zamrażanie wszystkich przeciwników w pobliżu w wykonaniu czarodzieja.
Panel ekwipunku nie uległ większym modyfikacjom. Nadal mamy ekran ze slotami przeznaczonymi na pas, buty, zbroję, uzbrojenie, pierścienie itd. Nowością są naramienniki i plecaki, które zwiększają miejsce przeznaczone na eliksiry, zwoje i inne przedmioty, których akurat nie mamy potrzeby używać. Z racji tego, że w targowej wersji gry ciężko było znaleźć obozowisko ludzi, przetestowanie systemu handlu przedmiotami nastręczało pewne trudności. Podejrzewam jednak, że żadnych poważniejszych zmian w tej kwestii również nie należy się spodziewać.
Postacie dostępne w gamescomowej wersji Diablo III mocno przypominają swoje pierwowzory. Barbarzyńca preferuje walkę w zwarciu, z powodzeniem może używać dwóch rodzajów broni naraz, a jego dodatkowe zdolności pozwalają atakować kilku wrogów jednocześnie i ogłuszać przeciwników znajdujących się na wyznaczonym obszarze. Potrafi on również zagrzewać do boju swoich kompanów, podnosząc ich statystyki bitewne. Barbarzyńca ma najwięcej punktów życia i przez to gra się nim stosunkowo łatwo. Nawet największe grupy wrogów nie stanowiły dla niego wyzwania.