autor: Maciej Jałowiec
Need for Speed Shift - Już graliśmy! (gamescom 2009) - Strona 2
Na prezentacji w trakcie targów gamescom 2009 mieliśmy okazję przetestować kilka ciekawych elementów najnowszej odsłony serii Need for Speed. Szykuje się świetna zabawa dla fanów wyścigów samochodowych.
Przeczytaj recenzję Need for Speed Shift - recenzja gry
Przechodząc wyścigi, otrzymujemy ocenę, która wyrażana jest w gwiazdkach. Trzy z nich możemy zdobyć, zajmując miejsca na podium. Dwie pozostałe można uzyskać, jeżeli w trakcie wyścigu zgromadzimy odpowiednio dużo punktów doświadczenia. Łącznie można zatem dostać pięć gwiazdek. Potrzebne są one do odblokowywania dodatkowych wyzwań (lub całych ich serii), w których musimy ścigać się na określonym torze z wykorzystaniem wyznaczonego przez twórców samochodu. Przechodząc te dodatkowe rajdy, udostępniamy sobie m.in. nowe części do wsadzenia pod maskę naszej maszyny.
Twórcy zwracają uwagę na różnorodność swojej nowej gry. Jeżeli nie możemy ukończyć jednego z głównych wyścigów, możemy spróbować przejść opisane wyżej dodatkowe rajdy, zdobyć pewna ilość punktów doświadczenia, zarobić trochę grosza, usprawnić swój wóz i dopiero potem powrócić do wyścigu, który wcześniej sprawiał kłopoty. Shift oferuje kilka trybów gry, nie ma w nich jednak niczego odkrywczego. Mamy tutaj do dyspozycji takie standardowe opcje, jak wyścig z okrążeniami, drift, sprint, przejazd na czas czy knock-out. Brakuje w sumie tylko i wyłącznie dragów.
Same trasy sprawiają również wrażenie różnorodnych. Wyścig, któremu poświęcono na pokazie najwięcej czasu odbywał się w scenerii pustynnej, co przywodzi na myśl wspomniany już DiRT. Oprócz tego dostępne będą lokacje miejskie rodem z Race Driver: GRID, a także asfaltowe trasy wiodące pośród lasów iglastych. Skojarzenia z pierwszymi częściami serii są w tym przypadku jak najbardziej uzasadnione. Twórcy zapowiedzieli też dodatki DLC z nowymi trasami, samochodami i wyzwaniami. Jesse Abney stwierdził, że pobrać będzie można wszystkie te elementy, których autorzy nie zdążą umieścić w sklepowej wersji gry (między innymi ze względu na czas potrzebny na załatwienie niektórych licencji).
Oprawa wizualna stoi na zadowalającym poziomie. Zarówno trasy, jak i wnętrza samochodów (po których można się rozglądać, korzystając z prawej gałki analogowej) wyglądają bardzo dobrze. Przyzwoicie prezentują się także efekty towarzyszące kraksom – ekran zaczyna się trząść i na chwilę wszystko staje się czarno-białe, tak jakby uszkodzeniu uległa znajdująca się wewnątrz wozu kamera. Elementy interfejsu unoszą się w powietrzu, co przywodzi na myśl rozwiązanie znane z Crysisa, innej gry z katalogu Electronic Arts. Brakuje tylko kałuż, wody bryzgającej na przednią szybę i wycieraczek co chwilę podnoszących się do góry. O oprawie audio ciężko mówić szerzej, gdyż przedstawiona na targach wersja nie została wyposażona w jakiekolwiek utwory. Jedyne dźwięki, jakie dane nam było usłyszeć, to ryk silników i zgrzyt giętej karoserii. Ciężko na nie narzekać. Co do soundtracku – myślę że nie ma się czym martwić, seria Need For Speed często ma do zaoferowania dobrą muzykę.
Obawy w stosunku do nadchodzącego Shifta są w pełni uzasadnione, gdyż poprzednia część serii nie prezentowała się zbyt okazale, a sama gra nie jest jeszcze tą edycją, za którą ma odpowiadać ekipa Criterion Games - twórcy Burnout Paradise. Po zobaczeniu nowej produkcji od EA wydaje mi się jednak, że gracze nie będą mieli zbyt wielu powodów do nieprzyzwoitego przekręcania podtytułu gry.
Maciej „Sandro” Jałowiec