Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 15 września 2009, 09:50

autor: Piotr Doroń

The Last Guardian - zapowiedź - Strona 3

Kolejna produkcja twórców Ico i Shadow of the Colossus będzie wybitna. Niektórzy twierdzą, że być może okaże się jedyną grą na konsole obecnej generacji zasługującą na miano dzieła sztuki.

Z informacji, które przekazał dotąd Fumito Ueda, wynika, że stworzenie ma być najlepiej odwzorowanym zwierzęciem w historii gier. Ma w tym pomóc zaawansowany system sztucznej inteligencji. Dzięki niej opiekun chłopca będzie podejmować decyzje dostosowane do danej sytuacji. Rzadko jednak wykona coś pożytecznego bez wskazówek wysyłanych mu przez dziecko. Tutaj wszystko będzie oczywiście zależeć od nas. Sprawowanie kontroli nad stworzeniem przebiegnie na kilka różnych sposobów – chłopiec będzie mógł dosiadać go oraz rzucać w jego kierunku beczki z pokarmem bądź też ciskać je w miejsca, w które chcielibyśmy wysłać stwora. Powinna również powrócić pewna forma komunikacji głosowej. W Shadow of the Colossus wierzchowiec Argo bardzo sprawnie reagował przecież na nasze donośne gwizdy. Z pewnością nie są to wszystkie, wzięte pod uwagę, a być może także wcielone w życie przez Uedę, rozwiązania. Możliwości jest wiele – w końcu relacje pomiędzy bohaterami mają być bardzo rozbudowane.

Chłopiec i potężny stwór będą nieustannie współpracować.W zamian za zaufanie i sympatię dziwaczna hybrydaodpłaci się młodemu bohaterowi wsparciem w sytuacjach kryzysowych.

Niewątpliwym atutem The Last Guardian będzie oprawa audiowizualna. Już teraz można stwierdzić bez obaw, że projekt stworzenia jest czymś wyjątkowym. I nie chodzi tu tylko o liczbę szczegółów, a także to, w jaki sposób zachowuje się jego ciało, pokryte piórami reagującymi na absolutnie każdy podmuch wiatru. Stwór bije bowiem na głowę wszystko swoją nienaganną animacją. Sposób, w jakim zasiada na dziwacznej skale, z pewnością wywoła jedną z tych niezapomnianych ekstaz towarzyszących przy każdorazowym ujrzeniu w grach czegoś niezwykłego. Możemy się nawet uciec do stwierdzenia, że gdyby stworzenie istniało w rzeczywistości, to poruszałoby się właśnie tak, jak w The Last Guardian. Dzieła Uedy nie byłyby jednak aż tak wyjątkowe, gdyby nie artyzm, a także wyszukana gra świateł i cieni. Wszystko to powróci także tutaj. Wielkie przestrzenie i potężne, bogate w szczegóły budowle na długo zapadną nam w pamięć. W grze zostanie zastosowany również zaawansowany silnik fizyczny, a spora część obiektów będzie podlegać destrukcji – jak np. posadzki i mniejsze mostki ulegające ciężarowi stworzenia.

Gry Uedy straciłyby sporo, gdy nie ich wyjątkowe ścieżki dźwiękowe. I nie chodzi tu tylko o emocjonalne fragmenty muzyczne, podkreślające ważne wydarzenia (jak np. niesamowite starcia z kolosami w Shadow of the Colossus), ale przede wszystkim o świetnie oddane głosy otoczenia. Odgłosy natury, stąpanie postaci po różnych powierzchniach, wrzaski, grzmoty i wiele innych – to one tworzyły często niepowtarzalny klimat dzieł japońskiego producenta. Już teraz wiemy, że podobnie będzie w The Last Guardian. Świadczą o tym dźwięki oraz muzyka zawarta w pierwszym oficjalnym zwiastunie gry. Jest pięknie, a będzie jeszcze lepiej.

The Last Guardian będzie kolejną produkcją Fumito Uedy, o której da się powiedzieć, że otarła się o prawdziwą sztukę, a być może nawet nią była – tego możemy być pewni. Czy jednak gracze dorośli już do tego, by zachłysnąć się twórczością genialnego Japończyka? W Ico zagrała stosunkowo mała grupa posiadaczy PlayStation 2, Shadow of the Colossus poradziło sobie już nieco lepiej (około półtora miliona sprzedanych egzemplarzy), więc tendencja jest mocno zwyżkowa, sugerując, że jest na to spora szansa. Miejmy nadzieję, że The Last Guardian będzie kolejną grą świadczącą o tym, że inwestowanie w nowe marki oraz w wyszukane i dopracowane produkcje jest opłacalne. I to zarówno dla wydawców, jak i graczy, którzy mogą dzięki nim przeżyć coś naprawdę niezwykłego. Inaczej będzie to być może jedyny taki przypadek w tej generacji konsol. Szkoda, że dopiero w 2010 roku.

Piotr „jiker” Doroń

NADZIEJE:

  • Fumito Ueda nie zwykł nas zawodzić;
  • epicka historia - scheda po emocjonalnym Ico oraz genialnym Shadow of the Colossus;
  • artyzm w czystej postaci;
  • kolejny zastrzyk emocji, na który czekamy od 2005 roku.

OBAWY:

  • nie ma żadnych – to będzie wielka gra.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?