Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - Pierwsze wrażenia (E3 2009) - Strona 2
Wielu graczy sądziło, że Sam Fisher już nigdy nie powróci. Deweloperzy ze studia Ubisoft Montreal nie powiedzieli jednak jeszcze ostatniego słowa i szykują prawdziwie rewolucyjną odsłonę serii Splinter Cell.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - metamorfoza Sama Fishera
Oprócz tego wszystkiego Fisher posiada dwie dodatkowe i zarazem unikatowe cechy. Pierwszą z nich jest opcja zaznaczania celów, czyli banalnie w obsłudze ułatwienie, które w szybki sposób pozwala wyeliminować wskazanych przeciwników. Za każdym razem, gdy Sam zajrzy niezauważony do pomieszczenia (np. poprzez fragment lusterka wetknięty w szparę w drzwiach), może wybrać cele, których chce pozbyć się w mgnieniu oka. Po uruchomieniu sekwencji agent wpada do sali i zanim ktokolwiek zdoła się poruszyć, likwiduje zaznaczonych wcześniej przeciwników. Cechę tę można również wykorzystać w innych przypadkach, np. do tłuczenia lamp i spowijania tym samym fragmentu terenu mrokiem. Opcja zaznaczania celów to ciekawe udogodnienie i z pewnością znacznie ułatwiałaby zmagania, gdyby nie jeden szkopuł. Zanim jesteśmy w stanie jej użyć, trzeba ją wcześniej naładować, a to z kolei można robić wyłącznie poprzez zabijanie przeciwników w walce wręcz.
Podczas walk z oponentami możemy skorzystać z jeszcze jednej ciekawej funkcji – zaznaczania ostatniej pozycji Sama na placu boju. Działanie tej opcji również jest banalnie proste. W wybranym momencie naciskamy odpowiedni przycisk i zauważamy, że w miejscu, w którym stoimy, pojawia się obrysowana konturami sylwetka Fishera, a on sam staje obok. „Duch” agenta automatycznie wskazuje wrogom ostatnie miejsce jego pobytu, a do tego punktu przeciwnicy na ogół zlatują się jak muchy. Jeżeli umiejętnie wykorzystamy to udogodnienie, możemy zwabić oponentów w wybrane miejsce, a następnie wyeliminować ich w inny sposób.
Po dotarciu do willi, w której przebywa poszukiwany morderca, Sam rozpoczyna jatkę w kolejnych pomieszczeniach budynku. W ruch idą nie tylko pięści i pistolet, Fisher korzysta również z bardziej wykwintnych zabawek, np. granatów EMP, które unieszkodliwiają urządzenia elektryczne w niewielkim promieniu od wybuchu, a co za tym idzie, wszelkie sztuczne źródła światła. Agent szybko i skutecznie eliminuje kolejnych wrogów i w końcu dociera do celu. Niestety, w chwili gdy próbuje przesłuchać mordercę, wokół pojawiają się inni agenci Third Echelon i wersja demonstracyjna zostaje w tym jakże gorącym momencie zakończona.
Tom Clancy’s Splinter Cell: Conviction to moim zdaniem najmilsza niespodzianka tegorocznej edycji targów E3. Nie spodziewałem się niczego ciekawego, a po bliższym kontakcie okazało się, że radykalne zmiany poczynione w rozgrywce wyszły temu produktowi na dobre i w rezultacie otrzymaliśmy znakomitą grę akcji. Bez wątpienia jednak zawiedzeni będą fani poprzednich odsłon cyklu, gdyż z tradycyjną skradanką nowe przygody Sama Fishera mają już niewiele wspólnego. Co prawda mrok nadal pełni tu istotną rolę, ale jestem pewien, że konstrukcja gry oraz zawarte w niej nowinki całkowicie skreślą ten produkt w oczach ortodoksyjnych miłośników gatunku.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna