Graliśmy w Assassin's Creed Origins – czas rewolucji - Strona 2
Po roku przerwy od Assassin’s Creed firma Ubisoft wprowadza wyczekiwane od paru lat zmiany w skostniałej formule serii. Czy Origins faktycznie jest rewolucją? Podejmujemy się wstępnej oceny po 4 godzinach spędzonych w otwartym świecie.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Assassin's Creed Origins – najlepsza gra w historii tej serii?
Walka, jakiej jeszcze (w serii) nie było
Prawdziwą rewolucję w serii stanowi kompletnie zmieniony system walki, który nie opiera się już wyłącznie na kontrach i „kolejkowaniu” przeciwników do zadania im śmiertelnego ciosu. Co ciekawe, system został również delikatnie usprawniony od pierwszych pokazów na tegorocznym E3, do czego przyczyniły się opinie graczy i dziennikarzy, którzy mieli okazję spędzić z tą produkcją trochę czasu. Ashraf Ismail, główny reżyser gry, przyznał w rozmowie, że osoby zaznajomione z walką z poprzednich odsłon potrzebują około dwóch godzin na przestawienie się i dobre opanowanie nowej mechaniki, co w moim przypadku faktycznie się sprawdziło. Wpływa na to wiele czynników: zmiana samych zasad starć, inny układ przycisków na kontrolerze, konieczność dopasowania naszych poczynań do rodzaju przeciwnika, a także konkretne różnice w zachowaniu poszczególnych typów broni.
WALKA TYLKO PO NOWEMU
Wielokrotnie od czasu E3 słyszeliśmy o możliwości korzystania z poprzedniego systemu walki w Origins. Okazało się to jednak nieporozumieniem, ponieważ w nadchodzącej produkcji nie uświadczymy starej mechaniki polegającej wyłącznie na kontratakach. Zapytany o to Ismail stwierdził, że studiu chodziło tylko o zachowanie starej klawiszologii (czy też raczej – przyciskologii), która na potrzeby tej gry została mocno zmieniona.
W Origins występuje siedem rodzajów broni białej, które różnią się trzema statystykami: zadawanymi obrażeniami, zasięgiem oraz szybkością ataku. Jednocześnie mamy dostępne dwa sloty na broń ręczną, którą możemy zmieniać podczas starć (z łukami jest analogicznie). O ile podczas zwykłych potyczek jesteśmy w stanie poradzić sobie nawet bez wcześniejszego dobrania uzbrojenia, tak starcia w głównej linii fabularnej są pod tym względem bardziej wymagające. Opłaca się więc najpierw skorzystać ze zdolności towarzyszącego nam orła Senu, by ocenić, z jakimi wrogami przyjdzie nam się spotkać, a następnie dopasować do nich ekwipunek.
Kombinacja miecz plus tarcza okazuje się dość uniwersalna i rozprawimy się w ten sposób z większością przeciwników, ale jeśli jesteśmy otoczeni, warto postawić na włócznię, która zadaje obrażenia obszarowe, natomiast w starciach z powolnymi i odpornymi wrogami przydadzą się niezwykle szybkie dwa miecze. Jednocześnie można tu wpaść w pułapkę – w jednej z walk znalazłem się oko w oko z silnym przeciwnikiem z tarczą, więc uznałem, że ciężka broń obuchowa pozwoli mi go łatwiej pokonać. Przekonałem się jednak, że ten oręż jest zbyt wolny, bo choć pierwszym ciężkim ciosem odsuwałem tarczę wroga, odzyskiwał on równowagę, nim Bayek trafił drugi raz. Weterani serii będą niewątpliwie musieli przyzwyczaić się do takiego działania broni, jest to jednak krok naprzód, który wprowadza do potyczek niewystępujące wcześniej w Assassin’s Creed rozwiązanie.
Skoro już o ekwipunku mowa, warto na chwilę przyjrzeć się interfejsowi okna postaci, który nie do końca przypadł mi do gustu. Widać, że twórcy Origins wzorowali się na patentach użytych chociażby w Destiny, oferujących przejrzystość i łatwy dostęp do modyfikacji wyposażenia. W nowym AC udało się to zrobić tylko połowicznie – ekran uzbrojenia postaci jest przestrzenny, ale zmiana w jakimkolwiek slocie wymaga uprzedniego otwarcia danej kategorii. Najbardziej uciążliwe okazuje się to w przypadku oręża, który – będąc podzielony na kilka rodzajów – tworzy nienaturalnie długą listę, szczególnie jeśli lubicie nosić różne typy broni na wszelki wypadek.
Równie skomplikowany wydaje się ekran rozwoju postaci, który trzeba dokładnie przestudiować przed ulokowaniem jakiegokolwiek punktu umiejętności. W tym wypadku nie pomaga też sposób ułożenia skilli, który moim zdaniem jest zupełnie nieintuicyjny. Może odbiór tego elementu będzie inny w momencie rozpoczynania przygody, ale kiedy miałem przydzielić punkty po uprzednim odblokowaniu 2/3 umiejętności postaci, musiałem się sporo nagłowić, nim podjąłem jakąkolwiek decyzję.
KRÓLOWA NILU
Dużą rolę w fabule odegra Kleopatra, której celem ma być odzyskanie rządów nad państwem po wygnaniu jej przez młodszego brata, Ptolemeusza XIII. Całość została oczywiście ukartowana przez Zakon Starożytnych, których należy traktować jako prototemplariuszy. Ciekaw jestem, jak ostatecznie zostanie zakończona jej historia, gdyż zgodnie z zapiskami z poprzednich odsłon serii Assassin’s Creed Kleopatra została zabita przez skrytobójczynię o imieniu Amunet przy użyciu jadowitej żmii.