Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 22 sierpnia 2017, 15:06

Oceniamy wczesny dostęp gry Fortnite – z małej chmury duże zombie - Strona 2

Czy milion graczy może się mylić? Fortnite to obok Playerunknown’s Battlegrounds największa niespodzianka wakacji. Przetestowaliśmy nowe dzieło Epic Games w ramach wczesnego dostępu i... mamy mieszane uczucia.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Zawartości w bród

W trakcji misji Fortnite przypomina trochę Don’t Starve – zbieramy dosłownie wszystko, co znajdziemy na swojej drodze, również niemal każdy obiekt da się rozebrać na czynniki pierwsze i wykorzystać powtórnie. Rozkładamy więc na części mijane samochody, pozyskując metal czy śrubki, ścinamy drzewa, dające drewno lub nasiona, a także „demontujemy” śmietniki i krzaczki. Mechanika gry jest pod tym względem fajnie pomyślana – każdą budowlę na mapie można zrównać z ziemią, a nawet zutylizować jej piwnicę. Zdobyte tak zasoby przydają się na dwa sposoby. Po pierwsze, podstawowe z nich (drewno, kamienie i metal) służą do stawiania w trakcie misji struktur obronnych. Poza tym zbieramy rzadsze surowce, które wykorzystujemy w naszej bazie, do tworzenia nowych typów broni czy pułapek. Jest to o tyle ważne, że przedmioty po prostu się niszczą – nie tak szybko jak w nowej Zeldzie, niemniej składanie kolejnych pukawek (dzielących się oczywiście na kategorie w zależności od rzadkości występowania) jest koniecznością.

Walka kojarzyć się może z serią Borderlands.

NAJWIĘKSZE SŁABOŚCI FORTNITE’A ZDANIEM GRACZY:
  1. wysoki poziom losowości;
  2. niezbyt chwalebny system monetyzacji;
  3. za dużo grindu (mocne spowolnienie progresu);
  4. zdobywanie zasobów wymaga zbyt wiele wysiłku;
  5. deweloperzy nie wyjawiają swoich planów;
  6. nuda i powtarzalność (za mało zawartości).

W teorii mamy więc w grze masę rzeczy do roboty. Problem w tym, że większość wyzwań jest powtarzalna – oto trafiamy na mapę, na której musimy zrealizować jeden z kilku celów (np. znaleźć maszynę, uruchomić ją, a następnie obronić przed falami pustaków), a dodatkowo możemy wykonywać zadania poboczne (np. ratować ocaleńców, który dołączą do naszej ferajny, czy szukać skrzyń ze skarbami, a te są zazwyczaj pomysłowo ukryte), ale na dłuższą metę robimy ciągle to samo. Podobnie jest po powrocie z misji – w bazie wyznaczamy ocaleńcom proste zadania, rozwijamy poziomy naszych postaci czy otwieramy skrzynki-piniaty z nagrodami. Nie pomaga w tym wszystkim, że strzelanie jest takie sobie (a różne typy broni sprawiają podobne wrażenie), interfejs jest dość toporny i mało instytucyjny, a całość ma słabo wytłumaczone mechanizmy rządzącymi rozgrywką.

Dodatkowo, im wyższy mamy poziom, tym trudniej zdobywa się surowce, konieczne do wytwarzania przedmiotów. Dochodzi wręcz do sytuacji, że misje potrzebne do pozyskania elementów do epickiej broni trwają mniej więcej tyle, ile zużycie się tej pukawki. W efekcie znika poczucie progresu, tak ważne w grach nastawionych na grind. Oczywiście, to wszystko są rzeczy, które Epic Games może z czasem poprawić, lepiej balansując rozgrywkę czy po prostu dodając do gry nową zawartość. Na razie jednak wygląda ona tak, jak wygląda, a dowodem na to ankieta z sześcioma tysiącami głosów, której wyniki możecie zobaczyć w ramce obok.

POLSKA VERSION JĘZYKOWA

Oceniamy wczesny dostęp gry Fortnite – z małej chmury duże zombie  - ilustracja #2

Fortnite’a wydano częściowo w wersji polskiej. Cóż to znaczy? Ano napisy i dubbing są w naszym języku, jednak nie wszystkie. Czasem powstają kuriozalne mieszanki, gdy jedna postać mówi coś po polsku, odpowiedź dostaje po angielsku, a potem sama, co parę zdań, zmienia język. Istna wieża Babel. Etykietka „wczesnego dostępu” niby to tłumaczy, ale nie powinna. Szkoda, że tak to wygląda, bo tylko utwierdza w przekonaniu, że gra potrzebowała jeszcze doszlifowania, zanim trafiła na rynek.

Domy są całkiem przyjemnie urządzone.

Fortnite dzisiaj to propozycja dla trzech różnych typów graczy. Przede wszystkim miłośników co-opa, którym znudziły się już Left 4 Dead czy Payday. Co prawda w dziele Epic Games zbyt często biegamy po mapie solo, a grupujemy się dopiero pod koniec misji, gdy przychodzi do obrony wskazanego punktu przed kilkoma falami pustaków, ale zgranej paczce Fortnite zaoferuje całkiem sporo frajdy. Grę docenią też ludzie szukający rozbudowanych produkcji, zapewniających wiele godzin zabawy. Ma to swoje ujemne strony, bo grindu jest coraz więcej i widać, że z czasem będzie to pozycja darmowa, ale – jako się rzekło – są fani tego typu rozgrywki i im powinien się ten model spodobać. Wreszcie Fortnite to propozycja dla osób, które lubią brać udział w rozwoju gier. Od czasu premiery wczesnego dostępu tytuł doczekał się już sześciu aktualizacji, w tym jednej dużej, a kolejne są już w drodze (twórcy obiecali np. nowy tryb survivalowy pod koniec sierpnia).

Jeśli więc należycie do którejś z tych grup, a najlepiej do wszystkich trzech, i nie przeszkadza Wam płacenie za produkt, który z czasem ma stać się darmowy, powinniście zainteresować się Fortnite’em. W przeciwnym wypadku ostrzegam – gra może Was rozczarować.

Ten świecący obiekt służy za paliwo dla wielu maszyn.

Zbyt wczesny dostęp?

CO CIESZY:
  1. choć poszczególne elementy mechaniki nie są nowe, całość robi świeże wrażenie;
  2. humor i pasująca do niego komiksowa oprawa;
  3. w co-opie gra rozwija skrzydła;
  4. Fortnite ma spory potencjał.
CO NIEPOKOI:
  1. słaba optymalizacja i niedokończone tłumaczenie;
  2. w pewnym momencie grind staje się męczący;
  3. wczesny dostęp nie powinien być usprawiedliwieniem dla niedoróbek, zwłaszcza gdy za grą stoi duża firma.

Została jeszcze jedna słabość Fortnite’a. Ta gra jest niedopracowana. Kiepski interfejs, powolne menu w głównym hubie czy spadki płynności to aktualnie smutny standard tej pozycji. Powstaje pytanie: czy duża firma, jaką jest Epic Games, powinna rozwiązywać problemy swego dzieła na drodze wczesnego dostępu? To na pewno łatwiejszy sposób, bo krytycznych recenzji w mediach nie będzie, a na nieprzychylne komentarze można odpowiedzieć, że przecież to nie jest jeszcze gotowy produkt. Sęk w tym, że jest on sprzedawany, a w przyszłości ma być darmowy.

Wygląda to tak, jakby długo nie wiedziano, co z tą grą zrobić. Powstawała przez lata, zainwestowano w nią wiele pieniędzy, ale ciągle nie była gotowa. Widocznie ktoś w Epic Games wpadł na błyskotliwy pomysł, że wczesny dostęp pozwoli dopracować Fortnite’a – i to jeszcze za pieniądze graczy-testerów. Lubię uczestniczyć w rozwoju gier, ale nie lubię, gdy poważne firmy chowają się za parawanem przeznaczonym dla mniejszych studiów czy bardziej ambitnych projektów. Overwatch, gdy debiutował, też miał garść aktualnej zawartości. Blizzard jednak nie obawiał się wydać swojej gry.

Ta urocza lama zaraz dostanie w łeb.

O tym, czy Fortnite odniesie sukces, zdecyduje kilka najbliższych miesięcy. Póki co pozytywne opinie graczy, głosujących portfelami, udana kampania marketingowa i magia wczesnego dostępu zaowocowały ponad milionem sprzedanych kopii, a gra ma przecież przed sobą jeszcze lata rozwoju i premierę, która przyciągnie do tej darmowej wtedy produkcji kolejnych miłośników wesołego sieczenia zombie. Jak na razie Fortnite oferuje sporo frajdy, szczególnie gdy gramy z paczką znajomych, ale nie jest wolny od poważnych wad. Wraz z zastrzykiem gotówki i ogromnym feedbackiem od graczy twórcy mają teraz sporą szansę ulepszyć swoje dzieło. Oby się tak stało i oby nie zajęło to kolejnych sześciu lat.

O AUTORZE

Z Fortnite’em spędziłem kilkanaście godzin na konsoli PS4 oraz pececie, a moje wrażenia ciągle pozostają mieszane. Są momenty, gdy gra mnie wkurza, a są, gdy wciąga i bawi. Najczęściej jednak nie wywołuje emocji, więc na dłużej się przy niej nie zatrzymam – póki co będę śledzić jej rozwój z dystansu.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Fortnite na PS4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Cenega.

Adam Zechenter | GRYOnline.pl

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.