Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Little Nightmares Przed premierą

Przed premierą 7 kwietnia 2017, 15:01

Graliśmy w Little Nightmares – strach ma wielkie oczy w dziecięcym koszmarze

O Little Nightmares, niepokojącej platformówce Tarsier Studios, robi się coraz głośniej. Po pierwszym kontakcie można zaryzykować stwierdzenie, że gra przekroczy nasze oczekiwania.

Przeczytaj recenzję Recenzja gry Little Nightmares – podróż do świata dziecięcych koszmarów

Artykuł powstał na bazie wersji PS4.

LITTLE NIGHTMARES TO:
  1. platformówka dla jednego gracza;
  2. gra zawierająca uproszczone elementy skradanki;
  3. historia dziewczynki Six, która została porwana do kompleksu Paszcza;
  4. spotkania z niezwykle groźnymi i niepokojącymi strażnikami;
  5. etapy wypełnione łamigłówkami;
  6. przerażenie budowane na niepewności i niedopowiedzeniach.

Kto z Was nie bał się w dzieciństwie potwora spod łóżka, Baby Jagi albo jakiejś pokraki z niskobudżetowego horroru, którą zobaczyliście, gdy rodzice pozwolili wam zasiedzieć się któregoś wieczoru – niech wystąpi z szeregu. Tak myślałem, niewielu takich jest. Dopóki rodzice stali w pobliżu, wszystko było w porządku. Dopiero gdy słyszeliśmy „dobranoc”, a drzwi do pokoju zamykały się i światło gasło, budziły się upiory. Zaczajone pod łóżkiem, w szafie, a może nawet za tym skrzypiącym krzesłem w kącie. Wtedy wszystko ujawniało swoją prawdziwą naturę – było większe, niebezpieczne i przytłaczające. W taki klimat wprowadza nas Little Nightmares, dorzucając jeszcze trochę wyobcowania, samotności i poczucia realnego niebezpieczeństwa.

Produkcja, jeszcze pod roboczym tytułem Hunger, przyciągała uwagę. Czy to w samej koncepcji gry, czy w podejrzanie słodkiej melodii czaiło się coś bardzo niepokojącego, ale jednocześnie kuszącego tajemnicą. I mam dużą nadzieję, że będziemy mieli wiele do odkrycia.

Małe-wielkie koszmary

W grze wcielamy się w małą dziewczynkę imieniem Six, która zostaje porwana do kompleksu o nazwie Paszcza. To wielkie, niebezpieczne miejsce, pełne klaustrofobicznych korytarzy i zacienionych pokoi, w których naszym wrogiem może okazać się skrzypiąca podłoga lub nakręcana zabawka dźwiękiem zdradzająca nasze położenie. A spotworniali strażnicy tego przybytku czuwają – i nie odpuszczą.

Unikamy ich, kryjąc się po najciemniejszych kątach. Szukamy bezpiecznych dróg, odwracając uwagę, bądź korzystając z okazji, jakiej dostarczą nam inni mali, uciekający mieszkańcy tego miejsca, na których potwory również polują. To nie są typowe straszaki, które terroryzują nas jumpscare'ami. To raczej koszmary wypełzające powoli z zakamarków wspomnień, utkane z dziecięcych lęków, pozostawiających rysy na całe życie. Zbliżają się nieśpiesznie. Tak, żebyśmy to widzieli. Tak, byśmy mogli zacząć się naprawdę bać.

Mimo sennej poetyki, gra potrafi oddziaływać na bardzo fizycznym i zmysłowym poziomie. Six przemyka po ewidentnie wyziębionych podziemiach boso, co samo w sobie może wywołać dyskomfort. Gdy w najmniej odpowiednim momencie poczuje się głodna, dalsza wędrówka stanie się o wiele trudniejsza, prowadząc nawet do bardzo niebezpiecznej sytuacji, o której konsekwencjach przekonacie się w grze. Odgłos, jaki towarzyszy upadkowi ze zbyt dużej wysokości potrafi przyprawić o dreszcze.

Na taki obraz grozy składają się akcenty zarówno z Limbo (mały, bezbronny bohater, który pokonuje niebezpieczeństwa sprytem, mierząc się przy tym z lękami), Bioshocka (marynistyczna ornamentyka), jak i Silent Hill (sposób obrazowania potworności). Całość to zaskakująco spójna mieszanka klaustrofobii, strachu i niedopowiedzeń, która potrafi przyprawić o ciężkie dreszcze. Jeśli reszta gry utrzyma podobny klimat, to szykujcie się na naprawdę mocne wrażenia.

Przed koszmarami nie ma ucieczki?

Udostępniony, 45-minutowy fragment pozwala zaznajomić się nie tylko z nastrojem, ale też – przede wszystkim – z najważniejszymi mechanizmami rozgrywki. Po tym krótkim czasie spędzonym z Little Nightmares wyłania się obraz zgrabnego połączenia platformówki, gry logicznej i uproszczonej skradanki. To właśnie dlatego tak bardzo przypomina Limbo. Przygody Six są nawet bardziej niepokojące, ale wymagają podobnego poziomu skupienia.

Na naszej drodze spotykamy często zagadki środowiskowe, które same w sobie nie stanowiłyby jakiegoś szczególnego wyzwania – sprowadzają się zwykle do znalezienia drogi do klucza, przestawienia jakiegoś przedmiotu tak, by doskoczyć w odpowiednie miejsce lub wykorzystania dźwigni i dobrego wymierzenia odległości. Nic, co zabrałoby nam więcej niż minutę, dwie na główkowanie. Tyle, że bardzo często działamy pod presją, bo akurat próbujemy uniknąć spotkania z czułymi objęciami strażników. Wtedy wszystko wygląda inaczej, a najłatwiejsza łamigłówka zaczyna sprawiać problemy.

Little Nightmares towarzyszy całkiem sympatyczna kampania promocyjna. Na oficjalnej stronie produkcji można np. zagrać w minigierkę przypominającą interaktywny gameplay z właściwej gry. Możemy w niej decydować, jakie czynności ma wykonywać Six, by dostać się do określonego celu. Całkiem ciekawy umilacz czasu, prezentujący jednocześnie Little Nightmares w akcji.

Wiele z tych wyzwań będzie wymagało od nas rozpoznania metodą prób i błędów, co wielokrotnie doprowadzi do schwytania Six, ale takie momenty nie są zbyt frustrujące, bo twórcy bardzo hojnie rozsiali po etapach checkpointy. Zazwyczaj wracamy do życia tuż przed wyzwaniem, z którym nie mogliśmy sobie poradzić. Wygodne i nie niszczy nastroju. Wystarczy, że sama gra przyprawia o delikatne stany lękowe.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.