Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 14 grudnia 2016, 18:00

Graliśmy w For Honor – ostra sieka tylko dla hardkorowców? - Strona 3

Ubisoft pozazdrościł Turkom serii Mount & Blade. For Honor będzie jednak grą nastawioną na rozgrywki sieciowe i to trudną, a to oznacza, że casuale zapewne się od niej odbiją.

Liczy się skill

Mapa świata.

Dopiero eliminacja, a nie dominacja, uświadomiła mi, jak ważne w For Honor jest działanie drużynowe. Na początku każdej rundy gra domyślnie ustawia dwóch przeciwników naprzeciw siebie, prowokując ich do stoczenia pojedynku. Lepszym rozwiązaniem jest jednak szybkie odszukanie towarzyszy i przeprowadzenie natarcia w grupie. Większej liczbie wojaków łatwiej kontrolować sytuację na polu bitwy, kompani stanowią też zabezpieczenie przed haniebnymi ciosami w plecy, gdy zdecydujemy się jednak na honorowe starcie jeden na jednego. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, iż liczniejszej ekipie łatwiej jest sprawić, by oponenci nie postawili na nogi rannego towarzysza. W trakcie sesji dość szybko zorientowaliśmy się, że to właśnie stanowi klucz do sukcesu. Mniejsza liczba rywali to mniejszy problem.

Jako ostatnie na pokazie zaprezentowane zostały klasyczne pojedynki. Tryb prosty jak konstrukcja cepa – stajemy do walki jeden na jednego, a mecz toczy się do trzech zwycięstw. Bardzo ograniczony obszar uniemożliwia ucieczkę, trzeba więc wznieść się na wyżyny umiejętności, by kontrować ataki wroga i samemu wyprowadzać skuteczne uderzenia. Na plus tego wariantu z pewnością zaliczyć wypada to, że w starciach 1v1 nie są brane pod uwagę bonusy wynikające z noszenia określonych elementów ekwipunku, jak to ma miejsce np. w dominacji. Pojedynki to test skilla bez użycia wspomagaczy.

Dwunastu zróżnicowanych bohaterów na start.

Wejdzie w łeb, jak w masło.

Sama customizacja postaci nie została specjalnie rozbudowana, przynajmniej pod względem kosmetycznym. W Paryżu widzieliśmy raptem kilka elementów stroju, które można zmienić, ale tych pewnie z czasem dojdzie dużo, dużo więcej. O wiele bardziej istotne są zestawy dodatkowych umiejętności – każdy z kilkunastu bohaterów dysponuje trzema takimi pakietami. Wybór odpowiednich mocy nie jest bez znaczenia, zwłaszcza gdy drużyna wydaje się dobrze zorganizowana i jej członkowie znają role, które przyjdzie im odegrać na polu bitwy. Postacie reprezentują bowiem różne klasy i część z nich doskonale sprawdza się w funkcji tanka, inne z kolei odnajdą się jako typowe wsparcie (suport). Zbudowanie teamu w taki sposób, żeby jego członkowie wzajemnie się uzupełniali, to kwestia podstawowa.

Gra dla hardkorowców

Podsumowując, For Honor może być ciekawym produktem dla ludzi, którzy preferują angażującą rozgrywkę w trybie multiplayer, wymagającą szlifowania umiejętności i sprawnej egzekucji tego, czego z takim mozołem się nauczyliśmy. Jak już wspomniałem, sezonowi gracze na dłuższą metę nie mają tu czego szukać, bo tytuł ten wymaga dużego skupienia i niemałych umiejętności. Kupowanie For Honor wyłącznie z powodu singla również na tę chwilę wydaje się nie mieć większego sensu – jako wprawka przed graniem w sieci być może, ale po kilku misjach, które rozegrałem (dwie na targach E3, dwie na pokazie w Paryżu), nie wydaje mi się, by kampania była w stanie samodzielnie się obronić. Więcej o nowym dziele Ubisoftu z pewnością powiedzą planowane beta-testy. Jeśli For Honor leży w kręgu Waszych zainteresowań, warto mieć je uwadze i odpowiednio wcześniej spróbować zagwarantować sobie do nich dostęp.

ZASTRZEŻENIE

Wyjazd autora tekstu do Paryża na pokaz gry For Honor sfinansowała firma Ubisoft.

Krystian Smoszna | GRYOnline.pl

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.