Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 11 marca 2014, 14:26

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Dark Souls II - wielki powrót symulatora umierania - Strona 2

Demon's Souls zyskało miano gry kultowej. Dark Souls było potwierdzeniem umiejętności studia From Software. Dark Souls II to... już prawdziwa legenda. Mroczna, inteligentna i piekielnie satysfakcjonująca.

Recenzja gry Dark Souls II - wielki powrót symulatora umierania - ilustracja #2

Dodanie nowych przedmiotów leczących zostało skontrowane inną zasadą działania butelek estusa – podstawowej mikstury leczącej. Na początku otrzymujemy tylko jedno jej użycie i z czasem dodajemy kolejne (dzięki specjalnym przedmiotom). Istnieje też opcja zwiększenia mocy każdego łyku.

Kolejną ważną rzeczą jest to, że od początku gry możemy teleportować się między odblokowanymi ogniskami. Opcja ta pozwala szybciej dotrzeć do odwiedzonych wcześniej miejsc, a co za tym idzie pozwala poszukać innego przejścia lub spróbować swoich sił z bossem odłożonym na później. Jeszcze jednym uproszczeniem jest to, że przeciwnicy zabici wielokrotnie, po prostu znikają. Droga do komnaty przeciwnika, którą w wielu przypadkach odbywamy wiele razy, staje się dzięki temu łatwiejsza. I jeszcze jedna mała zmiana – powróciły znane z Demon’s Souls przedmioty leczące, chociaż w zamian ograniczono początkową liczbę użyć butelki estusa, naszego podstawowego eliksiru uzdrawiającego. W tych licznych – nazwijmy to – uproszczeniach jest metoda, bo jednym z problemów serii było to, że wiele osób odbijało się od niej przy pierwszym bossie – teraz powinni dotrzeć co najmniej do trzeciego. Tak, właśnie rzuciłem Wam wyzwanie.

Drangleic ma też swoje Silent Hill.

…ale trudniej

W rozmowie o poziomie trudności Dark Souls II jest jeszcze jeden wątek, który chyba można określić mianem psychologicznego. W pewnym momencie gry pomyślałem, że winę ponoszę ja sam – to przecież moje trzecie spotkanie z serią, więc znam jej sztuczki i przyzwyczaiłem się do specyficznej logiki. Takiej, w której giniesz po to, żeby sprawdzić jakąś teorię lub poznać zachowanie bossa. Bo to nie jest tak, że zgony mi się nie przydarzały – śmierć wciąż jest rzeczą częstą i powszechną. Przeciwnicy są trudni, a lokacje najeżone pułapkami, więc ginie się nagminnie. Człowiek jednak przyzwyczaja się do tego, że powtarza lokację, pamiętając o odkrytej przed chwilą śmiertelnej niespodziance. „A może tu zeskoczyć? Może spróbować go zabić tym? Sprawdzę, co tam jest…” – prawie każdy z tych przypadków kończy się fatalnie, ale daje nową wiedzę: że to głupie pomysły.

Recenzja gry Dark Souls II - wielki powrót symulatora umierania - ilustracja #4

Przed premierą gry pojawiły się sugestie, że może dostępne będą jakieś suwaki poziomu trudności – od razu mówię, że takowych nie ma. From Software wpadło jednak na sposób oddania graczom szukającym wyzwania paru specjalnych opcji utrudnienia gry. Po pierwsze, możemy przystąpić do przymierza (Covenant), które zwiększa poziom wyzwania. Po drugie, pewien przedmiot umożliwia podrasowanie przeciwników z danej lokacji – paląc go w ognisku sprawimy, że wrogowie powrócą na mapę w silniejszej postaci. Dotyczy to także bossa!

I tu dochodzimy do sedna sprawy, które ucieszy fanów cyklu. Za każdym razem, kiedy czułem się zbyt pewnie i myślałem, że Dark Souls II jednak jest łatwiejsze od poprzednika, gra sprzedawała mi potężnego kopniaka i ustawiała w szeregu. Wyczyściłeś bezproblemowo kilka lokacji i pokonałeś kilku bossów z rzędu, więc myślisz, że jesteś dobry? To masz przeciwnika, który zabije Cię w pierwszych sekundach starcia lub miejsce tak najeżone pułapkami, że bardziej się nie da. W takich momentach człowiek siedzi osłupiały przed ekranem i zastanawia się, co robić dalej. Naprawdę trudno się pozbierać do kupy, gdy trafiasz na takiego bossa jak… no tak, chcielibyście wiedzieć, który sprawia największe problemy, co? Nie zdradzę, ale powiem żartobliwie, że nabawiłem się paru nowych fobii w stosunku do zamieszkujących miasto istot. Nie polecam tej gry, jeśli boicie się pająków, szczurów lub innych milusińskich.

Niby zwykły rycerz, a ile emocji.

Mówiąc poważnie, w tej grze bywa spokojnie lub wręcz przeciwnie – całkiem chaotycznie. Zdarzają się momenty, kiedy rządzimy okolicą i takie, w których chcielibyśmy schować się pod najbliższym kamieniem i nie wychodzić spod niego. Nie wiem jak Wy, ale ja to kocham. From Software nie spuszcza z tonu i wciąż rzuca wyzwanie dla szybkości reakcji, umiejętności oraz inteligencji gracza. Wraz z kilkoma ukrytymi technikami utrudniającymi zmagania, Dark Souls II pozostaje wymagające, bezpardonowe i odważne – takiej gry oczekiwaliśmy.