Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 grudnia 2013, 12:02

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Ryse: Son of Rome - najładniejszy tytuł startowy nowej generacji - Strona 4

Ryse: Son of Rome zabiera nas w podróż do czasów antycznych, kiedy za każdym drzewem mógł czaić się pikt, a gladiatorzy byli bożyszczami tłumów. Jako legionista Marius wyruszamy w poszukiwaniu zemsty do samego jądra ciemności.

Wyznam szczerze, jak na spowiedzi. Uruchomiwszy tytuł na własnej konsoli i wielkim telewizorze, aż przysiadłem z wrażenia. Widząc absolutnie fantastycznie wykreowany Rzym, ostre jak żyleta tekstury, przepiękny las, animacje żołnierzy i inne cuda, miałem w głowie mętlik. Jak to? To ta słabawa, obśmiewana przez pecetowców zabawka, wyposażona w podzespoły z epoki króla Ćwieczka, jest w stanie coś takiego wyrenderować? Nic to, że niekiedy w niecałych trzydziestu klatkach, zaledwie w rozdzielczości 900p. Tych ułomności zwyczajnie przez większość czasu nie widać. Gra urywa głowę grafiką. Postać bohatera, szczegóły jego zbroi, roślinność zostały wręcz wypchnięte z ekranu TV i umieszczone w moim salonie. Do tego dochodzi niezła muzyka i FAN-TA-STY-CZNY dubbing! Niech czasem nikt w Microsofcie nie waży się go kiedyś zastąpić rodzimą wersją, bo to będzie jak zamordowanie ostatniego żyjącego słowika.

Umiejętność posługiwania się scutum (tarczą) jest kluczowa dla rzymskiego legionisty. - 2013-12-03
Umiejętność posługiwania się scutum (tarczą) jest kluczowa dla rzymskiego legionisty.

Grafika przytłacza poziomem wykonania, ale kiedy zaczniemy drążyć głębiej, okaże się, że nie wszystko jest tak piękne. Należy sobie zdać sprawę, że taką jakość osiągnięto, idąc na pewne kompromisy. Wszystkie lokacje mają tunelowy charakter, nie ma szans na jakikolwiek skok w bok. Maszerujemy przed siebie, rąbiemy gladiusem co popadnie i gonimy dalej. W czasie kiedy gros next-genowych tytułów AAA jest zapowiadanych jako gry z otwartym światem, to ograniczenie staje się szczególnie widoczne. Po drugie – różnorodność przeciwników. Istnieje ich kilka typów w każdej z lokacji, ale przedstawiciele wszystkich wyglądają jak postawione obok siebie bliźnięta jednojajowe. Grubas z toporem i tarczą zawsze będzie grubasem z toporem i tarczą, identycznie ubranym, z identyczną twarzą. Typ z dwoma mieczami to zawsze wysoki jełop w takim samym hełmie, pikt w masce zawsze jest tym samym piktem w masce. Grafika i prezencja wrogów zapewnia nam nieoceniony atak klonów.

XIV kohorta. - 2013-12-03
XIV kohorta.

Jako się rzekło, Ryse: Son of Rome jest idealną grą startową. Niewymagające, łatwe do zrozumienia i generujące niekontrolowany audiowizualny ślinotok. Czy jednak jest grą dobrą? Wartą naszych ciężko zarobionych pieniędzy? Na to pytanie odpowiedź okazuje się niestety trudniejsza. Nie można zbyć gracza, podpowiadając mu, żeby wydał całe kieszonkowe na tytuł, który jest w stanie ukończyć między obiadem a kolacją. Specjalnie się przy tym nie wysilając. Nie da się powiedzieć, że jak kupi i zobaczy tę grę w akcji, to przewartościowuje mu się światopogląd pecetowo-konsolowy. Nie wszyscy w końcu są podatni nawet na tak silne bodźce i sugestie. Co wobec tego napisać? Może to. Mnie się gra podobała. Gdybym jednak nie był napalony na nową generację, to poczekałbym, aż stanieje. I to sporo.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej