Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 października 2013, 09:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Batman: Arkham Origins - prequel bazujący na sprawdzonym schemacie - Strona 3

Seria Arkham po raz trzeci i ostatni w tej generacji sprzętu trafia pod strzechy. Batman: Arkham Origins, choć chronologicznie pierwszy, jest najmniej oryginalny, ale czy to przeszkadza w dobrej zabawie?

Przed premierą głośno było o ulepszonym trybie detektywa. Faktycznie – zbieranie informacji na miejscu przestępstwa i późniejsze poszukiwanie dowodów poprzez przewijanie rozgrywających się w przeszłości zdarzeń wprowadza trochę świeżości i na tych kilka minut mocno angażuje w zabawę. Szkoda więc, że tego typu działań trafia się przez całą grę zaledwie kilka, z czego jedno z bardziej skomplikowanych, z udziałem Deadshota, zdążyliśmy zobaczyć w całości na długo przed premierą.

...nie zaniedbuje nauki nowych. - 2013-10-25
...nie zaniedbuje nauki nowych.
Recenzja gry Batman: Arkham Origins - prequel bazujący na sprawdzonym schemacie - ilustracja #2

Po raz pierwszy w serii trafiamy do jaskini Człowieka Nietoperza. Lokacja jest niewielka i nie stanowi większej atrakcji. Może poza odważnym lokajem Alfredem, który przypomina swojemu panu o tym i owym oraz oczywiście przekazuje odpowiednie informacje, przedmioty czy gadżety.

Superłotry pełnią w grze rolę bossów, przygotujcie się więc na godne ich rangi walki. A właściwe niegodne, bo te z minimalnymi wyjątkami są całkowicie sztampowe, a czasem nawet... żenujące, jak np. starcie z Electrocutionerem. Batman wyprowadza jeden cios i koniec. Przeciwnik leży pokonany. Z niektórymi zbirami nawet nie musimy walczyć, ponieważ misje z ich udziałem oznaczono jako poboczne. Pamiętacie Arctic Lounge z Arkham City? Trafiamy do niemal identycznego pomieszczenia (teraz to bank) z mostkiem przerzuconym przez środek sali, patrolowanego przez kilku uzbrojonych łachmytów, a pomiędzy nimi spaceruje sobie boss. Kilka cichych podejść i ataków z zaskoczenia wieńczy przestępczą karierę tego złoczyńcy. No cóż, panowie deweloperzy poszli po linii najmniejszego oporu. Jest też paru bardziej przekonujących bossów. Mnie szczególnie spodobała się walka, w której pierwsze skrzypce gra Deathstroke – wymagała wyczucia czasu i korzystania z gadżetów.

W arsenale Batmana pojawia się nowa zabawka, pozwalającą przeciągnąć linę pomiędzy dwoma punktami lub przeciwnikami, a także pomiędzy rywalami a elementami otoczenia w postaci gaśnic czy butli z gazem. Przedmiot ten często przydaje się w trakcie eksploracji, ale jest niezbyt użyteczny podczas walki. Przynajmniej do czasu, aż się go nie ulepszy, gdyż wzorem poprzednich odsłon w Batman: Arkham Origins za zdobyte punkty doświadczenia wykupujemy zarówno ulepszenia pancerza, jak i gadżetów.

Oczywiście ukończenie fabuły nie oznacza finału samej gry. Twórcy zaproponowali sporo dodatkowych aktywności, choć nic specjalnie oryginalnego. Mimo że Gotham nie jest upstrzone pytajnikami Riddlera, to zagadek Enigmy znajdziemy w nim do diabła i trochę. Jeżeli przypomnicie sobie dodatkowe zadania w Arkham City zlecane przez Bane’a, dla którego mieliśmy niszczyć wielkie pojemniki, to teraz robimy to samo, tyle że w środku znajduje się narkotyk. Nie zabrakło wyścigów z czasem, związanych z rozbrajaniem tykających bomb itp. Poza tym zawsze możemy rozpocząć zabawę od nowa w trudniejszym trybie czy starać się sprostać wyzwaniom, pokonując przeciwników na różnych arenach.

Pada śnieg, pada śnieg, biją tu i tam... - 2013-10-25
Pada śnieg, pada śnieg, biją tu i tam...

Czy te tony narzekań znaczą, że Batman: Arkham Origins jest grą nieudaną? W żadnym wypadku. Jest grą odpuszczoną. Niewielkim kosztem własnym, wykorzystując stworzone wcześniej elementy, autorzy przygotowali zwieńczenie trylogii na obecną generację konsol. Biorąc pod uwagę rychłą premierę nowego sprzętu, nie mogło być inaczej. To odcinanie kuponów od niezwykle popularnej marki, ale dla miłośników serii nie powinno mieć większego znaczenia. Bo to po prostu kolejna dobra gra z Batmanem. Nie odkrywcza, ale mam nadzieję, że tym tematem zajmuje się obecnie Rocksteady (Year One!) i że w ciągu najbliższego roku poznamy następcę „Arkhamów”.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej