Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 października 2013, 12:00

Recenzja gry Iesabel - polskie Diablo prosto z Gdyni - Strona 3

Gdyńskie studio Madman Theory Games próbuje swoich sił na rynku diabloklonów. Czy ich Iesabel jest w stanie powalczyć z prężącą muskuły i ostatnio bardzo aktywną konkurencją?

Nieźle jest pod względem treści. Iesabel oferuje trzy odrębne akty, a w każdym z nich zwiedzamy kilkanaście dużych lokacji pełnych różnorodnych stworów – w sumie przemierzenie wszystkich krain zajmuje od dziesięciu do piętnastu godzin. Zadania zlecane przez bohaterów niezależnych nie porywają, ale trudno znaleźć satysfakcjonującego pod tym względem diabloklona i tu akurat polskie dzieło nie odbiega specjalnie od standardów światowych. Realizacja tychże misji związana jest oczywiście z nieustanną młócką, a ta – jak już wcześniej wspomniałem – została zrealizowana słabo. W rezultacie już po kilkudziesięciu minutach miałem omawianego produktu serdecznie dość. Dalsza „zabawa”, kontynuowana z czystej konieczności, była przysłowiową drogą przez mękę.

Multiplayer po zbóju. Wczoraj wieczorem razem ze mną w sieci grały raptem trzy osoby. Zastanawiam się, czy ktokolwiek skorzysta z opcji LAN, bo takowa również jest dostępna. - 2013-10-18
Multiplayer po zbóju. Wczoraj wieczorem razem ze mną w sieci grały raptem trzy osoby. Zastanawiam się, czy ktokolwiek skorzysta z opcji LAN, bo takowa również jest dostępna.
Recenzja gry Iesabel - polski hack'n'slash prosto z Gdyni - ilustracja #2

Iesabel posiada tryb multiplayer i to nie byle jaki, bo w zmaganiach może wziąć udział nawet osiem osób jednocześnie. Autorzy pokusili się również o funkcje cross-platformowe – pecetowcy mogą bez problemu bawić się z posiadaczami tabletów. Problem polega na tym, że mimo rozbudowanych opcji chętnych do gry ze świecą szukać.

Jest to tym bardziej przykre, że w pozostałych aspektach Iesabel dałoby się bez większych problemów polubić. Podoba mi się system umiejętności, któremu trzeba poświęcić nieco uwagi. Zdolności jest aż 27, a punktów do wydania niewiele, co zmusza do przemyślanych inwestycji w skille. Wzorem pierwszego Diablo rozwija się też podstawowe współczynniki – gra od razu uwypukla, jaki wpływ na naszego bohatera będą mieć przeprowadzane operacje, dzięki czemu możemy z grubsza zaplanować jego dalsze doskonalenie. Cieszy też obecność prostego w działaniu rzemiosła, pozwalającego na przykład warzyć mikstury, choć znalezienie wszystkich niezbędnych składników nie zawsze jest proste. Zawodzi za to mocno zachwalany przez autorów loot. Z potworów wysypują się przypadkowe przedmioty, a wiele z nich nie nadaje się do niczego, bo graty na ogół przypisane są do konkretnej klasy. Satysfakcja z oglądania wypadających hurtowo klamotów jest praktycznie zerowa.

Iesabel w ostatecznym rozrachunku mogłaby być całkiem przyjemną formą spędzenia wolnego czasu (takie górne rejony stanów średnich dla niezbyt wymagających miłośników sieczki), gdyby nie ta nieszczęsna mechanika rozgrywki, niepozwalająca cieszyć się tym, co w tego typu dziele powinno być najważniejsze – walką. Gdynianie osiągnęliby zdecydowanie lepszy rezultat, gdyby nauczeni doświadczeniem z pierwowzoru, po prostu dopracowali konwersję, bo nie czarujmy się, edycja na urządzenia mobilne również porywająca nie była. Autorzy popełnili dużo szkolnych błędów, udane rozwiązania mieszają się tu z kompletnie spartolonymi, ocena końcowa jest więc taka, a nie inna.

Napisy nachodzące na elementy graficzne w panelach to kolejny dowód, że nikt solidnie nie testował gry. - 2013-10-18
Napisy nachodzące na elementy graficzne w panelach to kolejny dowód, że nikt solidnie nie testował gry.

O przychylnym spojrzeniu na produkt ze względu na lokalny patriotyzm również nie ma mowy. Jeśli tak niewielka ekipa jak Grinding Gear Games jest w stanie wysmażyć dzieło pokroju Path of Exile i oferować je fanom bez konieczności wydania jakichkolwiek pieniędzy, to Iesabel jawi się jako ewidentna próba zdarcia kasy za mocno niedopracowanego średniaka. Jeśli ktoś jest bezkrytycznym fanem gatunku i wypróbować Iesabel musi, proszę bardzo – niech czyni to na własną odpowiedzialność, ale niech nie mówi, że nie ostrzegałem. Pozostałym odradzam jakiekolwiek inwestycje w ten produkt. Konkurencja ma znacznie więcej do zaoferowania, a Polska na porządnego diabloklona musi poczekać do następnego razu. O ile takowy w ogóle nastąpi.

Krystian Smoszna | GRYOnline.pl

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej