Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 września 2013, 15:02

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Amnesia: A Machine for Pigs - Mroczny obłęd dalej niepokonany - Strona 3

Frictional Games powierzyło kontynuację swojego hitu Amnesia: Mroczny obłęd studiu The Chinese Room, które znamy z Dear Esther. Niestety autorzy Amnesii: A Machine for Pigs zrezygnowali z wielu rzeczy, za które pokochaliśmy oryginał.

Trudno winić grę za brak wcześniejszych patentów, a jednak jestem zawiedziony, że w A Machine for Pigs nie powrócił system obłędu, możliwość zbierania przedmiotów, konieczność dbania o źródła światła czy chociażby dobrze zaprojektowane potwory. Te z dzieła The Chinese Room też są niepokojące, bo szybko odkrywamy, jak powstały, ale w praktyce okazują się nieporadne. W całej przygodzie zdarzyło mi się zginąć bodajże dwa razy – za pierwszym z premedytacją, za drugim przez przypadek. Cały czas miałem wrażenie, że autorzy najchętniej w ogóle nie umieszczaliby w swojej produkcji przeciwników i skoncentrowali się tylko na snuciu opowieści oraz tworzeniu klimatu. Konfrontacje z bestiami są rzadkie i nie budzą większych emocji – także z tego powodu, że prawie zawsze jesteśmy ostrzegani, iż zaraz natkniemy się na coś w mroku. Taki też jest cel tej opowieści, że owych istot mamy się obawiać, ale również im współczuć.

O traktowaniu rozgrywki po macoszemu świadczy także to, że gra uczy nas podnoszenia i rzucania przedmiotami, po czym nie wykorzystuje tego chyba ani razu. Zabawa sprowadza się więc do eksploracji, zbierania rzeczy i kręcenia pokrętłami. Inną sprawą jest to, jak wybiórcze są interakcje z otoczeniem – możemy np. zapalać światła, chociaż zwykle nic to nie daje. Nie sposób za to podnieść niektórych obiektów, aby np. odciągnąć uwagę potworów. Nie żeby było to szczególnie konieczne – po prostu czułem się tak, jakby ktoś nie do końca wiedział, co zrobić z mechaniką pierwszej Amnesii, więc ją zlekceważył. W zamian nie zaoferował jednak nic nowego, oprócz gęstszej, bliższej naszemu jestestwu opowieści.

W tej maszynie coś zgrzyta. - 2013-09-09
W tej maszynie coś zgrzyta.

Maszyna trochę zgrzyta

Efekt jest taki, że Amnesia: A Machine for Pigs to w znacznie większym stopniu przechadzka od jednego strzępka fabuły do następnego, która czasami wręcz nuży koniecznością kręcenia kolejnymi pokrętłami. Podejrzewam, że wynika to z faktu, iż autorzy chcieli zawrzeć tę opowieść w dość krótkiej kampanii – stworzyć coś na wzór opowiadania, co razem dało jakieś 4 godziny gry. Niestety, ciekawy scenariusz nie idzie w parze z rozgrywką, która nie budzi wielkich emocji. W A Machine for Pigs odniosłem wrażenie, że większość z rzeczy, które robię, jest przeszkodą, a nie środkiem do celu, czyli poznania prawdy. To odczucie nie przesądza jednak o tym, że gra jest zła. Wręcz przeciwnie, bo produkcja The Chinese Room stanowi ciekawe podejście do tematu. W udany sposób przenosi do świata, który jest metaforą umysłu głównego bohatera. Zaciekawia rozwinięciem i zakończeniem, dając do myślenia i pozostawiając po sobie spore wrażenie. Niemniej regres względem Mrocznego obłędu jest widoczny.

Szymon Liebert | GRYOnline.pl