Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 marca 2013, 13:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry BioShock: Infinite - warto było czekać! - Strona 2

Po Rapture przyszła kolej na Columbię. Długo oczekiwany BioShock Infinite jest jedną z najlepszych gier w historii elektronicznej rozrywki, poruszającą przy tym poważne problemy religijno-społeczne.

Columbia ma też i konkurencyjną frakcję – wywrotowy ruch socjalistyczny Vox Populi, z którym Booker styka się dopiero w późniejszej fazie rozgrywki. Nie mniej radykalny niż autorytarna władza Comstocka, jest dla niej nie tylko kontrastem, ale ma też za zadanie uświadomić graczowi, że cel uświęca środki. Znajdujący się w centrum tego konfliktu DeWitt chce tylko wypełnić swoje zadanie, nie stając po żadnej ze stron. Nie interesują go ideologie. Niestety, oba ugrupowania mają wobec niego własne plany. Czy zatem Booker jest postacią tragiczną? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, tym bardziej że – jak sam przyznaje – jego sumienie obciąża wiele spraw, o których wolałby zapomnieć. Postać bohatera z dylematami moralnymi to niezbyt częsty widok w grach wideo. Z byłym detektywem agencji Pinkertona niełatwo się utożsamić, ale odkrywanie kart z jego przeszłości było dla mnie fascynujące.

Może głównym bohaterem BioShocka: Infinite jest zatem Elizabeth? Przetrzymywana w wieży-pomniku dziewczyna, pilnowana przez monstrum zwane Songbirdem, z którym jest emocjonalnie związana. Kobiecie nie wolno było opuszczać swego więzienia, nie miała także pojęcia, że znajduje się pod stałą obserwacją. Działo się tak z powodów jej nadzwyczajnych zdolności, pozwalających tworzyć szczeliny, przez które przenika inna rzeczywistość. Umiejętność ta jest zresztą ściśle związana z mechaniką tej produkcji, ale najpierw chciałbym skupić się na samej dziewczynie. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że Elizabeth to najbardziej udana kreacja postaci towarzyszącej graczowi w historii elektronicznej rozrywki. Bohaterka niesamowicie emocjonalna, rezolutna, ale i naiwna oraz ciekawa świata, którą jednocześnie łatwo urazić. Uwierzcie mi, że wszystkie te cechy ujawniają się w trakcie prowadzonych z nią licznych dialogów, ale przede wszystkim odzwierciedla je jej mimika i zachowanie podczas normalnej rozgrywki. Kiedy jest na Bookera zła, nie pozwala do siebie podejść i boczy się. Jest niezwykle delikatna, ale dzięki swoim umiejętnościom także całkowicie samowystarczalna.

Elizabeth na długo zapadnie graczom w pamięć. - 2013-03-25
Elizabeth na długo zapadnie graczom w pamięć.
Recenzja gry BioShock: Infinite - warto było czekać! - ilustracja #4

W Bioshocku funkcję potężnego i opancerzonego przeciwnika pełnił Big Daddy. Tych skazanych na ciągłe przebywanie w swojej skorupie osobników spotykaliśmy w całym Rapture. W BioShocku: Infinite rolę „tatuśka” przejął Handyman – osobnik ubrany w specjalny pancerz hydrauliczny, zaprojektowany pierwotnie dla osób mających problem z poruszaniem się. Tzw. autobody wielokrotnie zwiększa siłę użytkownika, jednak – podobnie jak skafander nurka – jest dla niego swego rodzaju więzieniem, niepozwalającym na późniejszą separację.

W odróżnieniu od Ico, gdzie na towarzyszącą nam postać trzeba było cały czas bacznie zwracać uwagę i pomagać jej poprzez prowadzenie za rękę, w Infinite nawet podczas największej zawieruchy nie musimy martwić się o Elizabeth. Wręcz przeciwnie, to ona co chwilę wyszukuje Bookerowi apteczki, amunicję czy otwiera szczeliny, dzięki którym na żądanie gracza pojawia się w nich przydatny ekwipunek lub sojusznik w postaci wieżyczki strażniczej czy mechanicznego i uzbrojonego po zęby żołnierza. Trochę szkoda, że owe szczeliny możliwe są do utworzenia jedynie w z góry przewidzianych miejscach, ale jest to wymuszone nie tylko mechaniką walki, która mogłaby stać się zbyt łatwa (choć trudna na poziomie normalnym wcale nie jest), ale również i logiką – wszak pomocne nam udogodnienia nawet w rzeczywistości równoległej nie są dostępne ot tak. Elizabeth potrafi także otwierać drzwi za pomocą spinki do włosów i znalezionych wytrychów. W tak zamkniętych pomieszczeniach czy sejfach czekają dodatkowe pieniądze, a czasem także elementy specjalnego stroju oferującego Bookerowi różne bonusy. W sumie naraz można założyć cztery ciuchy, dzięki którym bohater staje się prawdziwą maszyną do zabijania.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej