autor: Krzysztof Mielnik
Muminki: W Dolinie Muminków - recenzja gry
Muminki: W Dolinie Muminków to kolejna gra z serii „Twoi dobrzy znajomi” opowiadająca o przygodach bohaterów znanych z powieści Tove Jansson. Razem z Muminkiem i Migotką, gracz wyrusza na poszukiwania dziewięciu kawałków Królewskiego Rubinu...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Któż z nas nie zna Muminków – tłuściutkich, białych stworków, które dzięki nieżyjącej już niestety fińskiej pisarce, Tove Jansson, od dawien dawna rozbudzają pozytywne emocje zarówno w dzieciach, jak i ich rodzicach... Dzięki ponadczasowości postaw i zachowań mieszkańców Doliny, Ich popularność nie słabnie nawet w dobie panoszenia się żółtej zarazy sygnowanej takimi tworami, jak Pokemony, czy – za przeproszeniem - inne Digistwory ;>.
Fakt, iż sam do niedawna z zapartym tchem śledziłem poczynania Muminka, Panny Migotki, czy Małej Mi (ależ te lata lecą, echhh) nie daje mi jednak odpowiednich kompetencji do tego, aby obiektywnie ocenić grę komputerową stworzoną na ich podstawie, a przeznaczoną głównie dla 5 - 8-latków. Z tegoż powodu po długich przemyśleniach postanowiłem „wykorzystać” ku temu dwóch moich siostrzeńców, którzy po uprzednim zapoznaniu się z grą do tematu podeszli – co zapewniam - z największą powagą i zaangażowaniem :-)
Oto, co powiedzieli mi o tym produkcie. (Uwaga! Zachowano oryginalny styl wypowiedzi!)
Bakterria: Na czym polega gra „W Dolinie Muminków”?
Wojtek (lat 9): To jest taka trochę dziwna gra, bo nie ma w niej takiej akcji jak w innych. Tu się wykonuje różne zadania w całej dolinie. Tych zadań jest dziewięć i kiedy się je wykonuje, to dostaje się za nie kawałki Królewskiego Rubinu. Jak się już zdobędzie wszystkie, to wtedy po połączeniu wszystkich kawałków dostajemy główny kamień, dajemy go takiemu jednemu czarnoksiężnikowi i jest koniec gry.
Dominik (lat 7): Jest też potem takie coś, jak „O Muminkach”. Tam to można sobie poczytać o tej pani, co napisała książki. Można też się dowiedzieć szczegółów o wszystkich ludzikach, co mieszkają w dolince, ale to nie wiem, czy w tym dziale, czy w innym było.
Bakterria: Powiedzcie, co w samej grze spodobało Wam się najbardziej?
Wojtek: Mi się podobała grafika i to, że w ogóle zrobili grę o Muminkach. Z samej gry najbardziej podobała mi się wyspa Hatifnatów, gdzie trzeba było robić różne wzory na niebie. To było tak, że wybierałeś sobie rodzaj „pisaka” i mazałeś nim różne wzorki po niebie. Jeśli się tego nie robiło, to podchodziły Hatifnaty i Cię raziły energią elektryczną. Jeszcze fajne było też, jak się robiło tort urodzinowy. Tam się kładło na niego takie żelki – to nie było takie znowu łatwe, bo jak się ułożyło dwie takie same żelki obok siebie to one się tak jakby „całowały” i znikały, a wtedy właśnie było źle.
Dominik: A fajne było też tam, gdzie się robiło album z kwiatami. Temu Paszczakowi one wszystkie wypadły i trzeba było potem szukać po łące całej i wklejać do albumu.
Bakterria: Jesteście już dość dużymi facetami. Wykonywanie poszczególnych zadań w grze nie było więc chyba dla Was trudnością?
Wojtek: No tak, ale to jest przecież gra od 5 lat. Niektóre rzeczy były faktycznie łatwe, na przykład w chatce Włóczykija był taki instrument i trzeba było zrobić na nim muzykę z kolorowych tak jakby nutek, ale nie do końca nutek. No to się te kolorowe plamki układało na planszy tak, żeby cała była pełna. No i nie ważne jaka muzyka wyszła, bo i tak Włóczykij krzyczał „Jesteś geniuszem!”, czy coś takiego i się dostawało następny kamyczek do kolekcji.
Dominik: Ta gra jest, no jakby to opisać – łatwa.