Recenzja gry Hitman: Rozgrzeszenie - Agent 47 nie powiedział ostatniego słowa - Strona 3
Hitman: Absolution to druga po Dishonored świetna skradanka, w którą możemy zagrać w tym kwartale. Dlaczego powrót Agenta 47 po sześciu latach nieobecności okazał się udany? Na to pytanie odpowiada nasza recenzja.
Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest długość kampanii. W dobie gier, które wyświetlają napisy końcowe, zanim jeszcze wygodnie rozsiądziemy się w fotelu, miło obcować z produktem, który oferuje 20 rozbudowanych zadań. Jak już wspominałem, każda z misji składa się nawet z kilku oddzielnych etapów, toteż całość przy pierwszym podejściu zajmuje minimum 15 godzin. Staranna eksploracja lokacji w połączeniu z odpowiednio wysokim poziomem trudności z pewnością mogą jeszcze ten wynik znacząco poprawić. To nie koniec dobrych wiadomości, bo producenci gry starają się zatrzymać nas przy ekranie monitora również na kilka innych sposobów. System punktowy oraz dodatkowe wyzwania skutecznie zachęcają do powtarzania etapów. Największe pochwały należą się jednak trybowi Kontrakty, w którym sami tworzymy misje, wybierając mapy, wyznaczając cele do eliminacji i ustalając dodatkowe warunki (np. dany przeciwnik powinien zostać otruty). Co ciekawe, gotowe projekty zadań można wrzucać do sieci. Zaliczając misje wymyślone przez innych graczy, zdobywamy gotówkę, za którą możemy odblokowywać nową broń czy stroje.
Od strony wizualnej Rozgrzeszenie zdecydowanie robi duże wrażenie. Należy przede wszystkim pochwalić ładne efekty świetlne, sceny z udziałem tłumu (nie odnosi się wrażenia obcowania z armią klonów) oraz doskonale zaprojektowane i w większości przypadków bardzo klimatyczne lokacje, które przemierzałem z dużą przyjemnością.
Optymalizacja silnika w wersji PC mogłaby być lepsza, szczególnie w trakcie przemierzania bardziej złożonych lokacji. Pojawiają się także drobne błędy, dotyczące głównie kolizji obiektów, należy jednak zaznaczyć, że recenzja powstała na bazie wersji przedpremierowej i twórcy wciąż pracują nad poprawkami.