Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Of Orcs and Men Recenzja gry

Recenzja gry 18 października 2012, 08:00

autor: Michał Basta

Of Orcs and Men - recenzja gry RPG od twórców Gry o tron

Po kontrowersyjnej Grze o tron Cyanide Studio postawiło na stworzenie produkcji, w której na pierwszy plan wychodzą orkowie i gobliny. Ciekawy pomysł nie ratuje Of Orcs and Men przed przeciętnością.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji X360, PS3

PLUSY:
  • interesujący główni bohaterowie;
  • mocne, pasujące do świata gry dialogi;
  • taktyczny system walki.
MINUSY:
  • przeciętna fabuła;
  • lokacje ograniczające się do prostych ścieżek;
  • mało zadań pobocznych;
  • słabo rozbudowany system rozwoju postaci.

Of Orcs and Men od samego początku wzbudzało u wielu graczy spore zainteresowanie. Nieczęsto się w końcu zdarza, aby w rolach głównych bohaterów obsadzić orka i goblina. Oryginalny pomysł to jednak nie wszystko, trzeba jeszcze dołożyć do tego odpowiednie wykonanie. W tym przypadku Cyanide Studio nie popisało się już taką pomysłowością, tworząc pod względem rozgrywki niemal kalkę wydanej niedawno Gry o tron.

Wypuszczenie przez tę samą firmę dwóch RPG na przestrzeni jednego roku może budzić pewne wątpliwości co do ich jakości. I tak właśnie mają się sprawy z Of Orcs and Men, w którym postawiono na zupełnie liniową i niemal prowadzącą za rączkę przygodę. Brak większej swobody oraz bardzo ograniczona liczba zadań pobocznych są zdecydowanie największymi wadami tej produkcji. O ile w Grze o tron pojawiały się lokacje, które można było chociaż trochę pozwiedzać, o tyle tu autorzy poszli na zupełną łatwiznę, tworząc zwyczajne korytarze. Wystarczy włączyć mapę jakiejkolwiek terenu, aby naszym oczom ukazała się wąska dróżka prowadząca z punktu A do punktu B. Czasem urozmaica ją kilka zakrętów lub fragment otwartej przestrzeni, ale niemal przez całą zabawę odnosiłem wrażenie, że większą swobodę oferują etapy z ostatnich części serii Call of Duty.

Podobnie rzecz ma się z kolekcjonowaniem wszelkiej maści zbroi czy broni, których w grze jest jak na lekarstwo. Element gromadzenia inwentarza ograniczono do minimum, a jakąś skrzynię lub worek z przedmiotami znajduje się dosłownie od święta. Najlepiej widać to po transakcjach, w których nie występuje żadna waluta, tylko tak zwane punkty handlu. Standardowe przedmioty kosztują przykładowo jeden punkt, a nieco lepsze dwa lub trzy. Prowadzi to do tego, że po usprawnieniu jakiegoś oręża na początku zabawy możemy z powodzeniem używać go aż do finalnego pojedynku.

Lokacje to w większości jeden długi korytarz.

Orki, lub też Orkowie, to jedne z najczęściej występujących ras w światach fantasy, które stały się szczególnie popularne po wydaniu cyklu Władca Pierścieni. Etymologia słowa ork sięga jednak jeszcze starożytnych wierzeń Rzymian, u których „orcus” oznaczał demona śmierci.

Skoro o walce mowa, to została ona niemal żywcem przeniesiona z Gry o tron. W potyczkach najbardziej użyteczną funkcją okazuje się aktywna pauza, podczas której możemy wydać bohaterom do czterech rozkazów. Zielonoskórzy, jak powszechnie określa się ich w świecie gry, posiadają po trzy kategorie umiejętności. Ork (o imieniu Arkail) może korzystać z trybu ofensywnego (dostępne są w nim między innymi ataki obszarowe, szarża czy seria potężnych ciosów) i defensywnego (kosztem ataku polepsza się obrona, a zdolności z tego kręgu umożliwiają między innymi ogłuszanie przeciwników). Oprócz tego należy mieć na uwadze specjalny pasek, określający poziom furii naszego zielonego olbrzyma. Jeśli otrzyma on za dużo obrażeń, to wpadnie w szał, masakrując wszystkich (łącznie ze swoim kolegą), którzy staną mu na drodze. W trybie furii orka nie da się kontrolować i jest on narażony na ataki, jednak jeśli umiejętnie poprowadzi się pojedynek, to zdolność ta może okazać się niezwykle pomocna. Walczący głównie przy pomocy sztyletów goblin (Styx) może natomiast korzystać z ataków wręcz (w tym celu istnieje m.in. opcja posmarowania broni trucizną i wyprowadzenia serii bardzo szybkich ciosów) lub trzymać oponentów na dystans, poprzez rzucanie w nich ostrzami. Bardzo przydatną zdolnością Styksa jest kamuflaż pozwalający zakraść się do wroga od tyłu i zasztyletować go. W tym miejscu wychodzi jednak spore niedopracowanie techniczne. Otóż – jeśli wartownik ujrzy ciało zabitego z zaskoczenia kolegi, to... w żaden sposób na ten fakt nie zareaguje, tylko będzie kontynuować swój patrol.

Możliwość cichego zabijania przeciwników to jedna z największych zalet Styksa.

Każdy z bohaterów dysponuje też zestawem umiejętności specjalnych, często wymagających współpracy. I tak: jeśli mamy problemy z łucznikami stojącymi na podeście, to wystarczy skorzystać z rzutu goblinem, po którym mniejszy kompan zostanie ciśnięty na górę przez silniejszego kolegę i będzie mógł rozprawić się z przeciwnikami. Oprócz tego istnieje też możliwość opatrywania ran w trakcie walki czy ocucenia nieprzytomnego towarzysza. Każdą z umiejętności (nie tylko specjalnych) da się dodatkowo rozwinąć i wybrać jeden z dwóch dostępnych bonusów. Przykładowo szarża Arkaila może zadawać większe obrażenia lub ogłuszać przeciwników. Jeśli chodzi o cechy bohaterów, to każdego charakteryzują cztery parametry: siła, zwinność, wytrzymałość i umysł (wbrew pozorom ten ostatni nie przydaje się w rozmowach, tylko do unikania ataków i szybszego ładowania paska koncentracji). Jak na RPG rozwój postaci jest mocno ograniczony. Kolejne poziomy zdobywamy bardzo szybko, a pod koniec gry jesteśmy w stanie rozwinąć praktycznie każdą zdolność naszych zielonoskórych bohaterów. O ważnych wyborach czy rezygnowaniu z jakichś umiejętności na rzecz innych możemy zatem zapomnieć. Trochę szkoda, że jeden z najważniejszych elementów w produkcjach fabularnych został w tym przypadku potraktowany po macoszemu.

Sprzętu nie ma zatem zbyt wiele, rozwój postaci też do najbardziej rozbudowanych nie należy, jak więc sprawdza się sama mechanika walki? Mnie osobiście przypadła ona do gustu i w trakcie trwającej ponad 12 godzin kampanii nie znudziła mnie. Preferowałem taktykę polegającą na atakowaniu grup wrogów orkiem, a odciąganiu ich na bok i wykańczaniu z dystansu goblinem. Przed niektórymi pojedynkami można pobawić się też nieco w skradankę, korzystając z kamuflażu Styksa. Fragmenty te są dość banalne i ograniczają się do szybkiego wyeliminowania kilku wartowników, aby ułatwić sobie walkę, ale pomimo prostoty wykonania stanowią miłe urozmaicenie. Większość pojedynków przechodzi się praktycznie z marszu, jednak nie brakuje też kilku nieco trudniejszych momentów, przy których niejednokrotnie trzeba wczytywać zapisaną wcześniej grę. Specyficzny system walki opracowany na potrzeby Gry o tron ma tyle samo zwolenników co przeciwników i Of Orcs and Men nic w tej kwestii nie zmieni. Jeśli komuś podobały się potyczki w poprzedniej produkcji Cyanide Studio, to w świecie orków poczuje się jak w domu. W innym przypadku na pewno nie polubi starć z zielonoskórymi w roli głównej.

Niektóre potyczki wymagają sporo kombinowania.

Pod względem fabularnym Of Orcs and Men prezentuje się raczej słabo. Niedobrzy ludzie zjednoczeni w północnych królestwach rozpoczynają wojnę z zamieszkującymi południowe krainy orkami. Zielonoskórzy dowiadują się ponadto, że ich przeciwnicy podpiszą niedługo układ z elfami i krasnoludami, co praktycznie przekreśli ich los. Jedynym sposobem wydaje się zabicie ludzkiego imperatora, a dokonać tego ma dwójka głównych bohaterów – Arkail i jego przewodnik Styx. Zaprezentowana w grze historia jest dość standardowa. Wprawdzie pojawia się kilka zwrotów akcji, ale nie ma w nich nic zaskakującego. O ile w Grze o tron czuć było świetny klimat tworzony przez kolejne wydarzenia prowadzące do wielkiego finału, tak w Of Orcs and Men brakuje tego napięcia. Przygody niecodziennej pary bohaterów nie wzbudzają wielkich emocji, a opowieść śledzi się bez szczególnej uwagi. Na plus należy natomiast zaliczyć dialogi, a zwłaszcza wymiany uwag między Styksem i Arkailem. Dla wrażliwych uszu ilość użytej łaciny może okazać się nie do strawienia, jednak kto powiedział, że zielonoskórzy przebierają w słowach? Mocne dialogi dobrze wkomponowują się w świat gry i rasę brutalnych orków.

Pomimo ciekawej koncepcji Of Orcs and Men jest tytułem przeciętnym i dość ubogim, nawet jak na RPG akcji. Stworzony na potrzeby produkcji świat ogranicza się do kilkudziesięciu prostych ścieżek, a zadań opcjonalnych jest znikoma ilość. Zarzuty można też mieć do bardzo uproszczonego systemu rozwoju postaci i niezbyt porywającej fabuły, która była mocnym punktem poprzedniej, niemal bliźniaczej pozycji Cyanide Studio, czyli Gry o tron. W Of Orcs and Men na pierwszy plan wysuwają się główni bohaterowie, którzy tworzą ciekawy zespół, nie tylko z racji ostrego języka. Dialogi z napotykanymi postaciami i wymiana zdań Arkaila i Styksa dobrze wkomponowują się w świat gry, jednak to nieco za mało jak na kilkanaście godzin rozgrywki oferowanych przez tytuł. Osobną sprawą jest walka opierająca się głównie na aktywnej pauzie, a nie slasherowym kierowaniu postaciami. Jeśli zatem preferujesz bardziej statyczne i momentami nawet trudne potyczki, to system ten powinien przypaść Ci do gustu. W innym wypadku pojedynki Arkaila i Styksa szybko Cię znudzą. Gdyby autorzy poświęcili produkcji nieco więcej czasu, a nie ograniczyli się do wiernego przeniesienia rozwiązań ze swojego poprzedniego tytułu, nie dodając przy tym praktycznie nic nowego, byłoby dużo lepiej. Ostateczny efekt jest jednak średni.

Of Orcs and Men - recenzja gry RPG od twórców Gry o tron
Of Orcs and Men - recenzja gry RPG od twórców Gry o tron

Recenzja gry

Po kontrowersyjnej Grze o tron Cyanide Studio postawiło na stworzenie produkcji, w której na pierwszy plan wychodzą orkowie i gobliny. Ciekawy pomysł nie ratuje Of Orcs and Men przed przeciętnością.

Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.