Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 1 października 2012, 12:15

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja The Book of Unwritten Tales - świetna przygodówka jak za starych lat - Strona 2

Jedna z najzabawniejszych i najlepszych przygodówek ostatnich lat - The Book of Unwritten Tales zasługuje na uwagę każdego fana gatunku.

Na tym tle bardzo dobrze wypadają też zagadki. Jest ich mnóstwo, co stanowi bezpośrednią przyczynę tego, że The Book of the Unwritten Tales to gra długa. Z pewnością na kilkanaście godzin, może nawet około dwudziestu, o ile nie narzucicie sobie morderczego tempa, byle do przodu, a zaczniecie bawić się w wynajdywanie odniesień. System komentarzy wypowiadanych przez bohaterów został opracowany w trochę niecodzienny sposób i czasem, aby uaktywnić akcję, trzeba się przedmiotowi lub elementowi lokacji przyjrzeć więcej niż jeden raz. Dyskusyjnym rozwiązaniem okazuje się również to, że niektóre obiekty pojawiają się w danym miejscu dopiero później. Z jednej strony dzięki temu w inwentarzu nie ma nadmiernego bałaganu, niemniej z drugiej wprowadza to zjawisko backtrackingu.

Same zagadki są na przyzwoitym poziomie i choć kilka razy wymagają większego wysilenia szarych komórek, to raczej nie na zasadzie klikania po kolei wszystkim na wszystkim. Rozwiązanie większości problemów wynika albo z oczywistych odniesień, schematów i uważnej obserwacji, albo z kojarzenia faktów na podstawie dialogów. Nie ma mowy o żadnym „pixel huntingu”, tym bardziej że wszystkie aktywne przedmioty w danej lokacji można sobie podświetlić. Ponadto w niektórych fragmentach mamy możliwość przełączania się pomiędzy postaciami. To bardzo fajne urozmaicenie zabawy, dzięki któremu faktycznie widzimy, że bez współpracy członków drużyny niewiele da się osiągnąć.

Graficznie The Book of Unwritten Tales nie należy może do ścisłej czołówki, ale jest wystarczająco ładne, by obcować z nim z przyjemnością. Zarówno tła, jak i postacie występują w pełnym 3D i choć nie mamy możliwości manipulacji kamerą, to autorzy przygotowali naprawdę niezłe ujęcia, również z nietypowej perspektywy – na przykład prawie z lotu ptaka. Dobre wrażenie robią też projekty postaci. Może poza samą Ivo, która jak na elfią księżniczkę jest wyjątkowo szpetna. Cieszy za to fakt, iż grę da się uruchomić bez problemu w 1080p, o czym zdaje się nie pomyśleli twórcy paru innych tytułów, które powstawały w tym samym okresie i zyskały popularność.

Pod względem dźwięku, a konkretnie głosów postaci, to absolutnie ścisła czołówka, o czym już wspomniałem. Mam natomiast pewien problem z muzyką. Z pewnością utwory są ładne i pasują nastrojem do klimatu gry, ale przewijające się w kółko te same motywy sprawiły, że po pewnym czasie straciłem wrażliwość na ich piękno.

Żeby nie było aż tak różowo, kilka słów należy się wadom. Uważam, że TBOUT ma jedną, ale za to zasadniczą. Jak na tak długą rozgrywkę i tak dużą ilość zagadek znalazło się tu nieco za mało lokacji i drugoplanowych postaci. Być może jeszcze bardziej wydłużyłoby to zabawę (i kosztowało mnóstwo pieniędzy), ale miałem troszkę takie wrażenie, jakby nie dało się w grze odetchnąć pełną piersią. Szczególnie odczuwalne jest to w drugim i w nieco mniejszym stopniu w czwartym akcie, kiedy po kilkanaście razy powracamy w to samo miejsce, aby rozwinąć akcję. Nie do końca spodobał mi się także patent z minigierką przypominającą Dance Dance Revolution. Co prawda nie jest ona zbyt trudna i pojawia się w raczej zabawnym kontekście, ale jakoś nie potrafię przekonać się do tego pomysłu.

Niestety, zupełnie położono zakończenie. Wydaje się ono nieco chaotyczne i niewiele tłumaczy. Przez ładnych kilkanaście godzin zmagamy się materią, by potem nastąpiło trach, ciach, bum i już lecą napisy. Ale o sso chodzi? Druga sprawa to wyraźnie gorszej jakości filmiki przerywnikowe. Nie dość, że opracowano je w niskiej rozdzielczości, to jeszcze zarówno animacja postaci, jak i ich wygląd odstają w nich poziomem od tych z normalnej rozgrywki.

Mimo tych paru zastrzeżeń The Book of Unwritten Tales to jedna z najlepszych wysokobudżetowych gier przygodowych kilku ostatnich lat. Ma wszystko, co powinna mieć rasowa, „staroszkolna” produkcja, a jednocześnie stworzono ją według obecnie panujących standardów. Znakomicie dobrani aktorzy, świetne dialogi i dobrze zaprojektowane zagadki to najważniejsze atuty tego tytułu. Zabrakło może nieco rozmachu w kontekście lokacji, co daje się odczuć po wielu godzinach gry. Niestety, w chwili pisania tego tekstu nie wiemy, jak wypadła lokalizacja napisów, którą przygotowała firma IQ Publishing, ale jeżeli operujecie językiem angielskim na poziomie nieco wyższym niż średni i lubicie gry przygodowe, to nie wahajcie się ani chwili z decyzją o zakupie.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej